poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 22


(..)

Już siedzę w samochodzie trenerki i jedziemy do Jastrzębia. Dopiero teraz dociera do mnie co zaraz będę mieć w domu. Boję się tam wracać.... Ale przecież drugi medal jest złoty. Zajeżdżamy pod mój dom. Wyciągam walizkę i żegnam się z Tamarą.

-Może wejdę z tobą?
-Nie trzeba dam sobie radę.-odpowiadam
-Znam twoich rodziców….boję się o ciebie.
-Nic mi nie będzie. Poradzę sobie-mocno ściskam ją i kieruję się do mieszkania. Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Zdejmuję buty i idę w głąb mieszkania. Wtedy też z gabinetu wychodzi małżeństwo.
-Cześć –mówię, a po chwili kobieta wyciągam zza pleców moją sukienkę której nie wzięłam.
-Powiedziałaś, że wszystko spakowałaś-odzywa się spokojnie, ale z tą wrogością w oku.
-Przepraszam, ale byłam przekonana, że wzięłam ją.-odpowiadam, a kobieta podchodzi do mnie i rzuca nią we mnie.
-Tak nam się odpłacasz za to co robimy dla ciebie?!-i łapie mnie mocno za przedramię.
-Ale przecież nie przyjechałam z niczym. Zdobyłam złoto i srebro.
-Wiemy co zdobyłaś!-krzyczy-gdybyś nie była taką niezdarą najprawdopodobniej przywiozłabyś te dwa złota!!!- i szarpie mnie
-To się więcej nie powtórzy.-odpowiadam, a moje oczy zachodzą łzami.
-Oczywiście, że nie!
-Poza tym co za szmaty na siebie założyłaś?! Ten układ?! Gdybyś miała inny strój sędziowie nie zauważyliby tyle błędów jakie popełniłaś!!-głośno mówi kobieta.
-Ciesz się, że w ogóle przywiozłaś jakieś medale, bo byłoby gorzej gdybyś nie przywiozła dwóch!-odzywa się po raz pierwszy mężczyzna.-I od dzisiaj ćwiczysz jeszcze więcej! Żadnego odpuszczania treningów! Żadnego chodzenia na mecze! Szkoła i trening! Rozumiemy się?!-pyta, a ja kiwam głową wycierając łzy.
-Chyba także trzeba ci ograniczyć te kontakty z przyjaciółką, bo widzę, że ma na ciebie zły wpływ!-dodaje Ewa.
-Nie proszę nie! Nie wpływa na mnie wcale źle. To dzięki niej nadal jeżdżę!-mówię to co myślę.-Gdyby nie ona nie zaczęłabym, a teraz nie skończyła! Więc cieszcie się, że wciąż trenuje! –krzyczę, a kobieta popycha mnie tak, że uderzam o ścianę. Zsuwam się niej i płaczę. Łapię się mocno za łokieć który bardzo boli.
-Nie waż się tak mówić! Skończysz jeździć jak przestaniemy cię finansować wiedząc, że nie nadajesz się! Poza tym wciąż jesteś naszym dzieckiem.-odpowiada i wychodzi do gabinetu, a mężczyzna za nią.

Ukrywam twarz w dłoniach i płaczę. Powoli podnoszę się i zabieram na górę walizkę. Kładę się na łóżko. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Sięgam po niego i odczytuje SMSa od Michała.


Spotkamy się jutro? Muszę ci coś powiedzieć.


-Pewnie oficjalnie to, że masz dziewczynę i chcesz więcej czasu poświęcać jej-szepczę, a potem wciskam zieloną słuchawkę i dzwonię właśnie do niego.
-Kinga?-słyszę po odebraniu.
-Tak….dobrze, ale czy moglibyśmy się spotkać jeszcze dzisiaj?-pytam i wybucham płaczem.
-Co się stało? Kinia co ci? Czemu płaczesz?-dochodzi mnie jego smutny i zmartwiony głos.
-Spotkasz się ze mną?-ponawiam pytanie
-Pewnie, ale co ci? Mam do ciebie przyjść?
-Nie! Za godzinę w parku na tej ławce na końcu alejki koło drzewa.
-Dobrze…ale co się stało?-pyta wciąż.
-Pa-rzucam i rozłączam się.

Mam nadzieję, że do tej pory Ewa i Andrzej pójdą spać. Po 45 minutach wychodzę z pokoju i nasłuchuje czy nic nie słychać. Schodzę na dół i rozglądam się po ciemku. Zakładam po cichu buty. Nagle światło zapala się, a ja przerażona spoglądam na osobę która to zrobiła. Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam Basię. Szybko zgasiła z powrotem światło i podeszła do mnie łapiąc za rękę i ciągnąc mnie do swojego pokoju. Gdy zamyka drzwi mocno mnie przytula, a ja znów płaczę.

-Jesteś silna. Wytrzymaj jeszcze trochę, a potem zostaw ich. Nie pozwól im cię zmienić. I po drugie wyglądałaś pięknie i pojechałaś tak samo. Nie ważne nawet czy zdobyłabyś coś czy nie to wielka przyjemność móc cię poznać i opiekować się. Będziesz kiedyś wielką łyżwiarką jak  twoja mama.
-Dziękuję.
-A teraz wyjdź przez moje okno. Nie chcę by państwo usłyszeli, że wychodzisz.
-Ale czemu Basia mi pomaga?
-Bo wiem, że idziesz do niego. Widać, że ma na ciebie dobry wpływ. Zmieniłaś się odkąd go poznałaś…Wierzę, że pomoże ci i da wsparcie jakiego teraz potrzebujesz….tylko proszę nie wracaj późno.
-Dobrze.

Otwiera okno, a ja wychodzę. Jak najciszej staram się oddalić od tego domu. Nienawidzę ich. Zaczynam biec gdy zauważam, że jestem już spóźniona. Wbiegam go parku . Szybko udaję się we wcześniej wskazane miejsce. Jak tylko chłopak zobaczył mnie wstał, a ja wpadałam mu wprost w ramiona mocno płacząc. Usiadł na ławce i pociągnął mnie za sobą. Nie przestawałam mu wciąż moczyć bluzy. Michał nic nie mówił tylko z całej siły przycisnął mnie do siebie. Postanowiłam jednak uspokoić się, bo wyjdę na beksę.

-Co się stało?-pyta i podaje mi chusteczki. Wyciągam jedną i wycieram w nią nos. Opowiadam mu wszystko od początku zaczynając od występów tam, to że wcieliłam jego postanowienia, aż do momentu rzucania mną o ścianę przez Ewę.

-Że ona rzuciła cię o ścianę?!-wkurzony mówi, a ja poczułam, że klatka piersiowa ze złości unosi mu się szybciej.-Nie możemy tego tak zostawić!
-Przestań! Nic nie będziemy robić! Było minęło.
-Nie! A jakby ci coś zrobiła?!-pyta denerwując się.
-Nie mogę nic z tym zrobić! Poczekam jeszcze trochę i wyprowadzę się od nich,ale na razie nic z tego!
-Kinia! Tak nie może być! Jeszcze źle dla nich, że w ogóle coś przywiozłaś?! Powinni się cieszyć, że mają taki skarb pod swoim dachem, a nie mieć pretensje o kolor medalu.-odpowiada, a ja wtulam się w niego i znów szlocham. Głaszcze mnie po włosach.
-Michał mam do ciebie prośbę.
-Jaką?-pyta
-Zostawisz to w spokoju. Zapomnisz o tym, bo zaraz pożałuję, że ci powiedziałam-podnoszę wzrok i patrzę mu w oczy.-obiecaj.
-....Obiecuję-odpowiada dopiero po chwili-Ale gdy zrobią ci coś gorszego i uderzą, to nie podaruję im tego.
-Nie dojdzie do tego.

Patrzyłam na niego i wiedziałam, że ta myśl która przyszła mi teraz do głowy była najgorsza ze wszystkich możliwych. Nie wiem czemu o tym w ogóle pomyślałam. Jeśli jutro mam go stracić, na rzecz tamtej dziewczyny to chcę się dzisiaj nim nacieszyć maksymalnie.

-Michał zrobisz coś dla mnie?-pytam
-Wszystko.
-Pocałuj mnie-mówię patrząc na jego zdziwioną minę.

_____________________________________________________________________________________

Dziękuję za wszystkie komentarze i tyle wyświetleń :) No i teraz jedno czy Michał zgodzi się na to by ją pocałować, czy też nie? Jak myślicie. Na kolejny już w środę :)

Również zapraszam was na nowy blog który prowadzę z koleżanką.
http://opowiadania-siatkarskie.blogspot.com/

Znajduje się na nim katalog opowiadań pogrupowanych na siatkarzy którzy w nim występują.

11 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza. Zaskoczyłaś mnie, ale jak mogłaś zakończyć w takim momencie.
    Też dodałam nowy, zapraszam do mnie http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/. Jak będziesz zostaw coś po sobie:-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieć takich ''rodziców'' to jakby ich wg nie mieć. Dać im palec to będą całą rękę chcieli. Ciekawe czy Michał się zgodzi, a może on jej wcale nie chciał powiedzieć o tym, że znalazł sobie dziewczynę... przekonamy się w następnym;)
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem jak można tak traktować drugiego człowieka. To nie jest maszynka to zdobywania kolejnych złotych medali ;/ Smutne... :(


    Nie wiem co zrobi Michał, ale obawiam się, że powie coś w stylu, że ona działa pod wpływem emocji, a on nie chce tego wykorzystać. Misiek jest opiekuńczy i nie wiem czy zgodzi się na beztroski pocałunek? :)

    Do środy! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał ma dylemat. Jeżeli się zgodzi może to popsuć relacje między nimi, albo może i na odwrót. No nie mam pojęcia co zrobi. Nie chciałabym być na jego miejscu. Dziękuję za informację i zapraszam do siebie na nowego bloga:

    przyjaciel-nie-na-zawsze.blogspot.com
    lub na trójkę na
    przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Michałem. Jak oni mogą ją tak traktować. Dziwię się Kindze, że z nimi wytrzymuje. Każdemu może zdarzyć się czegoś zapomnieć i nie jest to powód aby robić kłótnie tym bardziej, że dziewczyna przywiozła dwa medale :)
    Mam nadzieję, że Michał się zgodzi. Jest prawie tego pewna, choć początkowo może mieć obawy.
    Do środy :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni nie powinnie nazywać sie rozdzicami. Zrobili z Kingi maszynę do zdobywanie złoytch medali, czy co? To jest chore! :D
    Misiek... *_* Mam nadzieję, że spełni prośbę dziewczyny.

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. jej rodzice są chorzy!! niech ona ucieka od nich jak najszybciej, bo nam dziewczyna zwariuje i na mózg jej padnie :(
    piękna aczkolwiek niezmiernie smutna scena z Miśkiem .. przecież .. oni tak do siebie pasują, noo...
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. pewnie jej nie pocałuje, bo powie,ze ma dziewczyne ; <
    Ale opowwiadanie mega ! ;:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć, od razu przepraszam za spam. Chciałam zaprosić na moje nowe i krótkie opowiadanie
    http://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/ . Na razie tylko prolog i 1 wpis. Jeżeli nie zechciałabyś wpaść, bo kto wie ? Może wkręcisz się w tą historię, a jeżeli nie to zignoruj.
    Jeszcze raz przepraszam
    Pozdrawiam, bezduszna (:

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgodzi się,nie ma innego wyjścia :D
    Pozdrawiam!;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Musi się zgodzić,musi,musi,musi!
    :D
    Mam nadzieję,że Misiek nie dobije biednej Kingi,teraz to jego potrzebuje najbardziej.
    Pozdrawiam serdecznie! <3

    OdpowiedzUsuń