***
Już zadzwoniłam gdzie trzeba. Odwracam się i patrzę na nią. Przysnęła
chyba. Trzeba było ją bardziej pilnować i nie zostawiać z chłopakami. Po chwili
mój telefon znów dzwoni. Spoglądam na wyświetlacz i od razu wychodzę z lokalu.
Widzę chłopaka stojącego przy aucie. Podchodzę do niego.
-Przepraszam, że zadzwoniłam do ciebie, ale nie znam nikogo trzeźwego
kto mógłby ją odwieźć-mówię i patrzę na mężczyznę.
-Dobrze, że zadzwoniłaś. Aż tak z nią źle?-pyta
-Zasnęła chyba. Jest nawalona porządnie. –uśmiecham się i Michał
również.- Wiesz….i tak na moje oko wytrzymała długo. Paru chłopaków się wykruszyło, a ona nie dawała za wygraną.
-To niezłą głowę musi mieć.
-Może, ale mam nadzieję, że nie będziemy sprawdzać tego kolejny
raz-odpowiadam.
-To co? Ja po nią pójdę czy sama dasz radę ją wyprowadzić?-zapytał, a
ja pokręciłam głową. -Poczekaj chwilę-mówi i idzie na tył samochodu. Otwiera
bagażnik i wyciąga z niego kurtkę i coś jeszcze. Zakłada ją, czapkę i na to
jeszcze kaptur. Uchyla drzwi pasażera i zabiera z boczka okulary przeciw
słoneczne. –Myślisz, że ktoś mnie pozna tak ubranym?-pyta, a ja oglądam go.
-Nie ma szans-oddycham z ulgą, że nie będę musiała wynosić stamtąd
tego kloca. Prowadzę go do środka. Z dala widzimy dziewczynę.
***
Już z daleka ją zauważyłem. Podeszliśmy do niej, a przyjaciółka
próbowała ją obudzić lecz nic z tego. Uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce.
Mimo tego, że była pijana wyglądała pięknie. Wyniosłem ją z klubu i wsadziłem
do samochodu przypinając pasami.
-Dzięki Michał jeszcze raz.
-Nie ma za co.-odpowiadam. Dla mnie właściwie nie był to żaden
problem. To jest moja przyjaciółka.-Mam ją odwieźć do domu?-pytam
-Tak.
Z lekkim przerażeniem patrzę na nią. Wiem jakich ma rodziców. Jeszcze
teraz gdy wróci kompletnie zalana….będzie miała piekło.
-Spokojnie.-mówi przerywając mi moje obawy.- Rodzice wyjechali w
delegację. Będą jakoś we wtorek czy środę…nie pamiętam, ale mniejsza o to.
Dzwoniłam do gosposi i powiedziałam o wszystkim. Będzie na ciebie czekała.
-To dobrze-oddycham z ulgą. –W takim razie idź się baw, a ja odwiozę
ją bezpiecznie do domu.
-Wiem. Do zobaczenia-mówi i za chwilę znika za drzwiami.
Wsiadam do auta. Wkładam kluczyk do stacyjki i spoglądam na nią. Zanim
jednak odpalam przyglądam się jej.
-Aleś się mała urządziła-śmieję się, odpalam autko i odjeżdżamy. Po 10
minutach docieramy pod jej dom. Wyłączam silnik i wychodzę. Otwieram drzwi od
strony pasażera i wyciągam ją ze środka. W trakcie tego przebudza się. Obejmuje
mnie mocno za szyję.
-Misiu i ty tutaj?...Dlaczego?-pyta
-Zobaczysz jutro-odpowiadam popychając drzwiczki nogą.
-Ale mój przyjaciel….mój najprzystojniejszy przyjaciel z pięknym
brzuszkiem zostanie no nie?-pyta zbliżając się do mnie blisko. Znajdowała się
na tyle, że mogłem poczuć zapach jej perfum. Nie dało się nie poczuć również
alkoholu.
-Jesteś pijana-odpowiadam kierując się w stronę domu.
-Nie!....oj zostań! Wiem, że tego chcesz-odpowiada, a ja spoglądam na
nią.
-Oj Kinia, Kinia!-kręcę głową i pukam. Nie czekam długo. Drzwi otwierają
się bardzo szybko. Widzę w nich starszą kobietę.
-Gdzie mam ją zanieść?-pytam.
-Na górę.-i wskazuje mi kierunek w jakim mam się udać. Wchodzę po schodach, a kobieta otwiera drzwi od
najprawdopodobniej jej pokoju. Podchodzę do łóżka i kładę ją. W tym też momencie
łapie mnie za dłoń.
-Zostań-szepcze mając zamknięte oczy.
Delikatnie wyswobadzam rękę i
chwytam koc. Zanim to ściągam jej buty i stawiam obok łóżka. Przykrywam i
odgarniam kosmyk włosów który opadł jej na twarz. Uśmiecha się przez sen. Całuję
ją w skroń. Wtedy też dostrzegam kawałek papieru wystającego spod poduszki.
Wysuwam go nieco. Od razu poznaję zdjęcie które jej podarowałem. Odkładam je z
powrotem na miejsce. Ostatni raz patrzę na nią i wychodzę. Cicho zamykam drzwi
i schodzę na dół. Widzę od razu ich gosposię.
-Usnęła-mówię- Rano pewnie obudzi się z ogromnym bólem głowy.
-Zapewne tak…dziękuję panu, że przywiózł ją pan-odpowiada starsza pani
uśmiechając się.
-Nie ma za co-odpowiadam jej również tak samo. –W takim razie ja już
się pożegnam, bo jest 2:00. Dobranoc-mówię i kieruję się w stronę wyjścia.
-Lubi ją pan?-ni z tego ni z owego
słyszę pytanie. Odwracam się.
-Pewnie, że ją lubię. W końcu to moja przyjaciółka.
-Nie o to mi chodzi-wciąż docieka, a ja jestem trochę zdziwiony.
-Jestem tylko jej przyjacielem.
-Czy aby tylko na pewno?
-Tak. Ona też jest dla mnie tylko przyjaciółką-podkreślam dosadnie dwa
ostatnie słowa.
-Dobrze. Dobranoc-mówi, a ja szybko wychodzę. Wsiadam do auta i jadę
do domu. Długo jednak nie mogę usnąć. Zastanawia mnie o co chodziło tej pani.
Przewracam się na drugi bok i cicho włączam muzykę. Odprężam się, oczyszczam
myśli i zasypiam.
***
Budzę się z wielkim bólem głowy. Chwytam się za nią, a po chwili
rozglądam. Na początku nie mogę skojarzyć gdzie jestem.
-To mój pokój-uświadamiam sobie po tym jak zobaczyłam półkę z
medalami…-tylko jak ja się tutaj znalazłam-zamykam oczy i próbuję sobie to
przypomnieć. Jednak nic z tego. Powoli wstaje z łóżka, wychodzę z pokoju i idę
na dół. Kroki swe kieruje od razu do kuchni.
-Dzień dobry-mówię siadając na krześle.
-Dzień dobry-odpowiada Basia, a po chwili przede mną pojawia się
szklanka wody i aspiryna.
-Dziękuję. Jesteś kochana.-biorę tabletkę i popijam szybko. Mam kaca
jak nie wiem co.-Mam jedno pytanie do ciebie-odstawiam szklankę i patrzę na
kobietę.
-Tak?-pyta i siada obok.
-Jak ja znalazłam się w domu?-pytam. Ostatnie co pamiętam to rozmowa z
Pati przy stoliku z chłopkami, a potem film mi się urywa. Widzę jak się uśmiecha i wyciera
ręce w ściereczkę.
-To naprawdę musiałaś dobrze zabalować-odpowiada i kieruje się w
stronę lodówki.
-No tak troszkę-odpowiadam.-Więc wiesz coś?
-Pan Michał cię przywiózł.-mówi spokojnie i wyciąga z lodówki
produkty,aby przygotować śniadanie. To z jaką miną siedziałam rozśmieszyło
gosposię.
-Jak…..jaaaak to Michał? Ten od biletów?-pytam ze strachem w głosie.
-Dokładnie ten sam.- i kroi pomidora. Podchodzę do niej i staję.
-No niech Basia mi powie coś więcej…proszę-patrzę na nią błagalnym
wzrokiem.
-Ale ja nie wiem dużo. Zadzwoniła do mnie Patrycja. Wyjaśniła, że
wypiłaś za dużo i usnęłaś. Strasznie się wystraszyłam, bo myślałam, że jeszcze w szpitalu wylądowałaś. Powiedziała,
że pan Michał cię przywiezie. Przyjechał, wniósł cię do pokoju, położył i
poszedł sobie.
-A jaa? Coś mówiłam?-dopytuje mając nadzieję, że nie palnęłam czegoś
Michałowi.
-Nie słyszałam….ale powiem ci,
że to dobry chłopak. Ma złote serce.
-Może i serce tak, ale charakterek czasem diabła.-odpowiadam.
-Nie wiem. Nie znam go tak dobrze jak ty.-uśmiecha się i wraca do
krojenia warzywa.
Chwytam butelkę wody i wracam do swojego pokoju. Spoglądam na zegarek
który wskazuje 13:40. No to pięknie. Chwytam za telefon i wybieram numer
przyjaciółki. Jest mi strasznie głupio z tego powodu, że tak popiłam.
-Halo?-słyszę po drugiej stronie.
-Patrycja…ja….ja chciałam cię bardzo przeprosić. Nie powinnam tyle
pić…w ogóle nie powinnam zostawać tam z chłopakami…Nie chciałam tego. Zepsułam
twoje urodziny-mówię, a po policzku płyną mi łzy. Odpowiada mi głucha
cisza.-Proszę powiedz coś….wiem, że schrzaniłam. Wybacz. –odpowiadam cicho
łkając.
-Głupia nie płacz!-słyszę wesoły głos przyjaciółki.-Nie jestem
przecież na ciebie zła. Szkoda tylko, że tak wcześnie musiałam cię odeskortować
do domu i nie odczekałaś do pasowania i tortu. Żałuję, że cię nie było-dodaje,
a jej głos staje się nieco smutniejszy.
-Przepraszam.
-Nie masz naprawdę za co. To ty podarowałaś mi jednak najwspanialszy
prezent jaki tylko dostałam. Spełniłaś moje małe marzenie udoskonalając je
jeszcze. Spędziłam wspaniałe chwile na hali z tobą i chłopakami. Nigdy ci tego
nie zapomnę….Powiedziałam, że mimo co stanie się później i tak będą to
najlepsze urodziny i takie były…..I zostawiłam ci kawałek tortu.
-Kocham cię Pati.
-Ja też cię kocham Kinia-odpowiada i obie śmiejemy się.
-Dobra. A teraz mi wyjaśnij jedną kwestię.
-Jaką ?-pyta
-Dlaczego do domu przywiózł mnie Kubiak?- z lekką pretensją zapytałam.
-Oj Kinga przestań! Byłaś tak nawalona, wszyscy byli, nie wiedziałam
co z tobą zrobić i zadzwoniłam do niego. Od razu przyjechał. No i odwiózł cię
do domu.
-Ale ja coś gadałam?
-Przy mnie nie, ale w samochodzie nie mogę nic zagwarantować- a ja w
tym czasie walę się dłonią w czoło.
-Kurczę, a jak ja mu coś powiedziałam?-pytam wystraszona.
-Na przykład co?-dopytuje.
-No właśnie to chciałabym wiedzieć. –odpowiadam i spoglądam w stronę
drzwi które się właśnie otworzyły. Po chwilę widzę głowę wychylającą się zza
nich. Robię wielkie oczy, a oddech znacznie przyśpiesza.
-Wiesz co…..-odzywam się..-Ja…..ja….ja muszę kończyć-mówię jąkając się
i patrząc jak chłopak podchodzi do mnie i siada na łóżko.
-Kinga co jest?!-krzyczy Pati.
-Zadzwonię potem-odpowiadam.
-Czyżby o wilku mowa?-pyta, a ja uśmiecham się.
-Tak, ale muszę kończyć.
-W takim razie kończ. Zadzwoń i powiedz co wyszło dobra?-pyta.
-Jasne. Buziaki-i rozłączam się. Okładam telefon na szafkę, a potem
przenoszę wzrok na chłopaka. Jestem zszokowana tym, że tu jest.
-Jak tam po imprezie?-pyta, a na jego usta wkrada się wielki uśmiech.
-Dobrze wiesz jak-rzucam i biorę łyk wody.
-Co? Kac morderca nie ma serca…
-A żebyś wiedział. Co ty tutaj właściwie robisz?-pytam.
-Przyjechałem zobaczyć w jakim jesteś stanie, a przy okazji dowiedzieć
się czy dzisiaj spotykamy się na lodowisku.
Kurczę całkowicie o tym zapomniałam.
-Pewnie-odpowiadam wymuszając uśmiech.
-Chyba nie jesteś do końca przekonana do tego pomysłu-i przygląda mi
się badawczo. Wywracam oczami tylko.
-A tobie chce się grać jak masz kaca?!
-No nie bardzo.
-Znasz więc odpowiedź.
-Czaję-i z ust znika uśmiech. Zauważyłam to od razu.
-Ale…..dla ciebie robię wyjątek i pójdę. Poza tym muszę doprowadzić
się jakoś do normalnego stanu zanim rodzice przyjadą.... jutro też jazda znów.
-Przestań nie chcę cię obciążać. Odpocznij dzisiaj i spotkamy się
jutro-odpowiada i przykrywa swoją dłonią moją.
-Dzisiaj o 19:00.-mówię- Zanim to jednak to mam do ciebie pytanie.
-Dawaj.
-Czy ja wczoraj…..w nocy raczej…no wiesz…-mówię pojedynczymi wyrazami
nie mogąc ubrać tego co chcę powiedzieć w słowa.
-Mów jaśniej.-domaga.
-No czy ja coś gadałam, uraziłam cię, obraziłam czy coś?-pytam.
Śmieje się tylko. Dla mnie oznaczało to tylko jedno, że coś zrobiłam.
Czułam się zażenowana. Chowam twarz w dłonie. Czuję jednak jak chłopak odciąga
je i spogląda mi w oczy.
-Mam ci zacytować?-pyta i widzę, że bawi go to, że nic nie
pamiętam.
-Tak!-stanowczo odpowiadam. Chrząka, wierci się na łóżku i zaczyna
mówić naśladując mnie.
-Misiu i ty tutaj?...Dlaczego?-zapytałaś
-Zobaczysz jutro-odpowiadam ci
-Ale mój przyjaciel….mój najprzystojniejszy przyjaciel z pięknym
brzuszkiem zostanie no nie?
Sama zaczynam się śmiać z tego co wygadywałam.
-Przepraszam Michał…..to było wszystko?-pytam.
-No…tak….potem zasnęłaś.
Kamień spadł mi z serca. Jednak nic okropnego, albo czegoś co mogłoby
go zranić nie powiedziałam. Siedział u mnie, a ja opowiadałam jak do tego
wszystkiego doszło. Lubiłam gdy był wesoły. Cały wtedy promieniał. I oczy i
usta mu się cieszyły. Nagle też usłyszałam trzask drzwi na dworze i znajomy
głos. Poderwałam się z łóżka i podbiegłam do okna.
-O cholera!-krzyknęłam.
-Co się stało?-zapytał chłopak również wstając.
-Moi…moi rodzice przyjechali….ale przecież mieli później wrócić-mówię
raczej sama do siebie.-Oni mnie zabiją gdy ciebie zobaczą. Co ja teraz
zrobię?!-zaczęłam panikować i chodzić w tą i z powrotem.
-Hej spokojnie-łapie mnie za ramiona powstrzymując przed dalszym
krążeniem.
-Nie! Ty nic nie rozumiesz!-krzyczę na niego.
Przykłada mi palec do ust.
-Ciiiii.
Dochodzi do mnie damski głos. Coraz głośniej…coraz bliżej.
________________________________________________________________________________
Hej. Wszystkie miałyście rację, że przyjedzie Kubiak. Nie była to raczej trudna zagadka :) Do środy.
Mecz już za 1h 20 !!! Już nie mogę się doczekać. O 16:30 studio :) Wielka szkoda, że Igła nie gra :( Zapewne Zati poradzi się sobie, ale Igła....to Igła... (wypowiedź kogoś z tt Magiery. Zgadzam się z tym) Zator ma "papiery na granie" z najlepszymi, ale Igła to nie tylko Gracz to Ktoś więcej.
Podzielność uwagi poziom hard- oglądam studio, czytam, komentuję i rozwiązuję arkusz maturalny z geografii hahahaha
OdpowiedzUsuńDobrze, że to Misiek przyjechał :D
Teraz znowu będę zastanawiać się co powie rodzicom...
Zati da radę! :)
Brakuje mi jednak Krzysia na boisku! :D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie,że Kubiak znowu coś kombinuje! ^^
Czyżby wiedział,jak zareagują rodzice Kingi?
Ciekawe,ciekawe!
Pozdrawiam serdecznie!
<3
Oglądam w między czasie czytam, no bo nie mogłam już wytrzymać. Myślę, że Michał ucieknie przez okno tak jak kiedyś wychodziła Kinga. Ja jednak wolałabym aby oboje stanęli oko w oko z rodzicami :D Może w końcu do nich dotrze, że dziewczyna też chce sobie ułożyć życie i że ma ona życie prywatne :)
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
Pijana Kinga - bezcenne xd
OdpowiedzUsuńMichał jako dobry przyjaciel znowu się sprawdził ;)
Pozdrawiam i czekam na następne ;>
W międzyczasie zapraszam do siebie ;)
http://siatkarskie-sny.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego blooga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji do mnie http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com