wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 36



Tak jak postanowiłam to zrobiłam. Nie mam pojęcia jak zareaguje na to przyjaciółka. Czekałam na odpowiedź tydzień, ale wciąż nie nadchodziła. W szkole znów zadali nam projekt do zrobienia. Jak zawsze dobrałam się z Amandą. Mieliśmy robić go tym razem u mnie, ale mama koleżanki nie pozwoliła jej gdyż miała zająć się młodszym bratem cały dzień. W takim razie znów zabrałyśmy się za to u niej. Skończyłyśmy grubo po północy. Zanim dziewczyna poszła się umyć zapytałam czy mogę skorzystać z laptopa. Oczywiście jak zawsze nie miała nic przeciwko. Od razu zajrzałam na fb. Pełno wiadomości od znajomych, zaproszeń. Nagle pojawiło się na dole okienko czatu. Uśmiechnęłam się widząc kto napisał. Otworzyłam je szybko.

-Ty zjebie!-napisała mi Pati. Aha...... Czyli dostała list.
-Co?
-Ciebie całkiem powaliło w tych Stanach?! Nie wierze, że to co napisałaś to prawda! Po prostu nie wierzę, że tak łatwo chcesz zrezygnować z Michała!-pisze, a ja wiem, że gdyby mogła to nawrzeszczałaby na mnie i to tak, że sąsiedzi by słyszeli.
-Pati ty nic nie rozumiesz…
-Ja nie rozumiem?! Powiedz, że to nie prawda!
-Kochana…
-Nie wyjeżdżaj mi z kochana czy innymi takim tekstem! Powiedz mi tylko jedno…….czy naprawdę tego chcesz?

Patrzyłam na to co mi napisała. Otarłam łzy i odpowiedziałam jej trzema literami.

-Tak.
-Nie wierzę ci! Po prostu nie wierzę! Ja nie powiem mu tego o co mnie poprosiłaś! O nie! Nie mogłabym patrzeć jak na nowo chłopak cierpi. Widziałam jaki był kiedy ty wyjechałaś. Sama to zrób. Ja nie piszę się na to!
-Wiem, że go zranię, ale tak będzie lepiej.
-No chyba żartujesz?! Dla kogo lepiej? Dla ciebie kiedy codziennie będziesz płakała w poduszkę bądź oglądała wspólne zdjęcia? Że będziesz żyła ze świadomością iż zraniłaś go tą wiadomością? Kinga proszę powiedz mi prawdę….dlaczego chcesz to zrobić?!

Płakałam patrząc na jej odpowiedź. Wiem, że nie zrezygnuje dopóki się nie dowie o co chodziło. A ja….ja nie umiem jej kłamać. Ktoś musi mi z tym pomóc.

-Wcale nie chcę! Wcale nie chcę tego robić, ale muszę! Muszę go uwolnić, aby był szczęśliwy, aby poznał kogoś kto będzie obok niego zawsze.
-Kinga, ale dobrze wiesz, że on kocha tylko ciebie.
-A ja jego.
-Kto ci nagadał tych bzdur?
-To nie są bzdury. Sama zdziwiłam się z tego od jakiej osoby dostałam  to radę, ale potem doszłam do wniosku, że ma rację.
-Głupia! Nie ma racji!
-Ma. Tym razem ma. –i opisałam jej całą rozmowę z Ewą i to co powiedziała.
-Kinia….wiesz….nie wiem co powiedzieć.
-Czy w mojej sytuacji zostawiłabyś Damiana, aby mógł być szczęśliwy?-zapytałam.
-……….
-No odpisz!
-Nie wiem. Boję się, że też bym zaczęła się zastanawiać nad tym czy zrobić takie coś. Może i oboje byśmy cierpieli, ale byłabym spokojniejsza wiedząc, że znów ma kogoś kto się nim opiekuje nawet gdybym nie była to ja.
-No i właśnie robię to samo. Michał musi ułożyć sobie życie na nowo. Może kiedyś w przyszłości jak wrócę zobaczę jego cudowne dzieci, bo jak wiemy on zapewne niedługo chciałby założyć rodzinę.
-Jak to facet, a szczególnie taki co wyjeżdża ciągle.
-Widzisz….mi też nie jest łatwo, ale nie mam innego wyjścia.
-Kiniuś. Ale ja naprawdę nie powiem mu tego. Przepraszam, ale nie dam rady tego zrobić. Nie będę mogła patrzyć jak cierpi. Napisz do niego, przekażę mu list, ale nie powiem mu tego.
-Ale co ja mam mu napisać? Mam napisać, że przestałam go kochać, że już nie interesuje mnie, że znalazłam kogoś innego już?
-Nie mam pojęcia. Nie chciałabym być na twoim miejscu. Dlaczego te życie jest dla was takie niesprawiedliwe. Czemu po tym co przeszłaś nie możesz być szczęśliwa? Jak nikt zasłużyłaś na to, aby być, a los gotuje ci jedno piekło za drugim.
-Widocznie nie należy się mi.
-Jak nie?!




Kiedy do pokoju wróciła Amanda pożegnałam się z Pati i sama skoczyłam pod prysznic. Odkręciłam wodę która spływała po moim ciele zagłuszając mój płacz. Oparłam się czołem o zimną ściankę waląc pięścią w ścianę. Jak tylko uspokoiłam się wyszłam z kabiny wycierając się w ręcznik, a potem zakładając pidżamę. Wróciłam szybko do pokoju kładąc się na przygotowane dla mnie posłanie. Zrezygnowałam jednak i usiadłam w specjalnym miejscu przy oknie. Starałam się nie płakać głośno. Wiedząc, że i tak nie usnę chwyciłam za kartkę i długopis. Przysiadłam w tym samym miejscu co poprzednio i zastanawiałam się co napisać. Każde te słowo bolało mnie podwójnie. Musiałam mu napisać coś czego nie chciałam. Skończyłam pisać dopiero nas ranem. Złożyłam to co wyskrobałam nie czytając tego na nowo. Nie mogłam bym znieść tego wszystkiego. Zeszłam na dół aby przygotować coś dla dziewczyny i  jej brata. Wypiłam kawę i czekałam aż tosty w końcu zrobią się. Po jakichś 10 minutach w drzwiach stanął Max i zapytał co tak ładnie pachnie. Uśmiechnęłam się do niego mówiąc aby usiadł, bo zaraz podam mu śniadanie. Później dołączyła do nas Amanda. Po zjedzeniu pożegnałam się z tą dwójką i ruszyłam do domu. Specjalnie jednak zboczyłam z drogi i zaszłam na pocztę. Przypatrywałam się budynkowi i kopercie którą trzymałam w dłoni. Ciągle wahałam się czy powinnam to zrobić. Po kolejnych minutach stania tam zdecydowałam się na wysłanie tego. Płakałam kiedy oddalałam się.

-On nigdy mi tego nie wybaczy.-szepnęłam siadając na ławce w parku. Pewnie i dłużej bym tam siedziała, ale rozpadał się deszcz. Tak cała przemoczona dotarłam do domu. Wbiegłam do swojego pokoju przebierając się od razu. Tak bardzo bałam się. Bałam się tego jak on to przyjmie.


(…)

Minęły tydzień, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Dzisiaj był mecz JW który oglądałam. Kubiak nie wyglądał na przybitego. Czyli albo list jeszcze nie odszedł,albo Patrycja nie przekazała mu go jeszcze. A co jeśli nie zrobi tego? Wygrali mecz z ZAKSĄ 3:1. Tego co dalej nie dowiem się, bo nastąpił koniec transmisji. Poza tym jest już po 2:00 i powinnam iść spać, bo jutro po południu konkurs i rano wyjeżdżamy z dziewczynami spod szkoły.


*** 


Jastrzębie wygrało mecz. Widziałam jaki Michał był zadowolony. Podchodziłam w kierunku barierek, a w dłoni trzymałam kopertę od Kini. Ja chyba nie dam rady mu tego dać. Wtedy też obrałam inny kierunek i zbliżyłam się do ich wejścia do szatni. Ochroniarz nie chciał mnie dopuścić jednak bliżej. Jak zobaczyłam Michała zmierzającego już do wyjścia krzyknęłam, a on spojrzał na mnie. Uśmiechnął się machając.

-Mam coś dla ciebie-mówię, a on od razu przywołuje mnie dłonią.

Powiadamia ochroniarza aby mnie przepuścił. Mam z drugiej strony nadzieję, ze ten mnie nie wpuści i nie będę musiała dawać tego chłopakowi. Powoli kroczę za nim. Kiedy jesteśmy już sami z dala od fanek patrzę ostatni raz na tego pełnego szczęścia siatkarza, bo zapewne za chwilę jego świat runie. Chciałam już dać mu list, ale wtedy drzwi otworzyły się i weszli do środka siatkarze przeciwnej drużyny. Michał Ruciak pogratulował chłopakowi wygranej i wraz z Zagumny ruszyli w kierunku swojej szatni.

-Co tam dla mnie masz?-zapytał. Popatrzyłam na niego i wyciągnęłam w jego kierunku dłoń z kopertą. Był taki podekscytowany jak brał to ode mnie. Rozerwał od razu wyciągając ze środka kartkę.


***

Kiedy Patrycja wyciągnęła w moim kierunku kopertę wiedziałem, że to od mojej Kini. Szybko wziąłem od niej to i rozerwałem w mgnieniu oka papier wyciągając ze środka kartkę.


Michał.

To kolejny, a zapewne ostatni mój list do ciebie. Może kiedyś jeszcze ...za 10 lat?.... ale jak na dzień dzisiejszy to właśnie ostatni. Pewnie myślisz sobie, że żartuje. Nie…przynajmniej nie tym razem. Nie jest łatwo mi o tym pisać, mówić i myśleć, ale wiem, że tak będzie łatwiej i lepiej. To jest nasze pożegnanie. Musisz zapomnieć o mnie….tak jak ja postaram się o tobie. Wiem, że ranię cię tym, ale życie nie zawsze jest fair. Widocznie nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Może czasami byłoby lepiej gdybyśmy się nie znali . Nie wiedziałabym wtedy , że istnieje ktoś , kto uzależnia mnie bardziej niż czekolada , inspiruje bardziej niż komedia romantyczna i sprawia , że cały mój świat staje na głowie jeszcze gorzej niż po powrocie do domu z sobotniej imprezy . Stałeś się częścią mojego życia . Ale tą nieokreśloną i wybujałą. Można chyba więc rzec , że stałeś się całym moim życiem...... Może to był błąd? Może źle, że pozwoliłam ci na zbliżenie się do mnie? Sama nie wiem czego też teraz chciałabym bardziej….tego żeby to się inaczej skończyło, czy tego, żeby to się w ogóle nie zaczynało? Ale powiem ci jedno. Mimo wszystko byłeś najlepszym błędem mojego życia.
To co przeżyłam z tobą zawsze będę wspominać z wielką przyjemnością. A teraz chciałbym abyś zapomniał o tym co nas łączyło i znalazł sobie kogoś. Nie odbiorę ci możliwości szczęścia z inną dziewczyną. Potrzebujesz miłości i bliskości kobiety….Ja także zrobię to samo. Poznaj kogoś jak robię to ja. Możesz mnie nienawidzić, ale wiedz, że tak będzie najlepiej. Czas zamknąć w moim i twoim życiu etap bycia razem i otworzyć coś nowego…na nową osobę. Bo przyszłość jest......ale już bez nas. Byłeś wyjątkową osobą zajmującą miejsce w moim sercu. 

Żegnaj moja trzynastko.
Kinga.

„I jednak nasz koniec staje się nieubłaganym faktem. Lepiej teraz niż nie wiadomo kiedy. Z miłości. Z wyboru. Teraz.”



Jak doszedłem do końca listu upadłem na kolana płacząc. Przeczytałem to wszystko dokładnie jeszcze raz. Podniosłem się ocierając łzy.

-Nie! To nie może być prawda! Ona kłamie!-krzyczałem w stronę Pati.
-Michał….
-Nie mogła z nas tak szybko zrezygnować! Nie! Powiedziała, że będzie zawsze mnie kochać!
-Przestań…uspokój się.
-Nie mam zamiaru! Daj mi adres! Muszę to wyjaśnić!...widziałaś?! Widziałaś co napisała?!

Pokręciła głową, a ja podałem jej kartkę. Szybko wzrokiem przejechała po tekście i spojrzała na mnie.

-Przykro mi-szepnęła oddając kartkę. –Musisz pogodzić się z tym.
-Nie! Nie potrafię przestać jej kochać i zapomnieć tak po prostu.
-Sama napisała, że musisz, że zrób tak jak ona.

Wtedy dopiero to do mnie dotarło. A właściwie czego ja innego się spodziewałem? Przecież taka dziewczyna nie będzie sama. Teraz już rozumiem, że każde jej słowo i każdy gest było kłamstwem. Dociera do mnie, że te słowa do których przywiązywałem tak ogromną wagę, że wróci, że kocha mnie na zawsze, dla niej nie miały żadnego znaczenia. Po policzku zaczynają lecieć mi łzy, a gardło miało ochotę krzyczeć wniebogłosy. Nie wierzę, że tak bardzo dałem się oszukać. Czuję, czuję jak przemawia przeze mnie nienawiść…. ale i tak to nie jest najgorsze. Najgorsze jest, że nadal ją kocham - bo nie potrafię inaczej, bo mimo tych wszystkich kłamstw, sprawiła że moje życie choć na chwilę nabrało barw.

-Znalazła sobie innego! Zdradziła mnie!-wykrzyczałem na głos.
-Michał….
-Nie kłam! Znalazła kogoś innego prawda?! Powiedz mi to.
-Pisała mi, że poznała jakiegoś tam chłopaka, ale wątpię czy….
-A ja?!...a ja wierzyłem! Ufałem jej! Byłem wierny i ciągle miałem nadzieję, że ona wróci, a ona po prostu zabawiała się z innym za moimi plecami! Myślałem, że ta dziewczyna jest inna, wyjątkowa, a jest taka jak wszystkie! Niczym się od nich nie różni.

Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nie wierzyłem, że tak się pomyliłem. Każdy jej list to było jedno wielkie kłamstwo, każde tęsknię, kocham to puste słowo. Oparłem się czołem o ścianę chcąc krzyczeć. Powstrzymałem się jednak i odwróciłem do dziewczyny.

-Przyjdź na następny mecz. Wyślesz jej list ode mnie.
-Kubi, ale….
-Nie wyślesz?
-Wyślę, ale nie rób niczego pochopnie.
-Nie mów mi co mam robić, a co nie!-odpowiedziałam i zniknąłem za drzwiami szatni.

Wszedłem siadając na ławce i chowając twarz w dłoniach. Siatkarze pytali się co jest, ale zbywałem ich skinieniem ręki. Czekałem aż będę mógł zostać sam. Kiedy nastała cisza ja wybuchnąłem płaczem. Nie umiałem powstrzymywać tego. Tak cholernie to wszystko mnie bolało. Złamała mi serce…złamała mi te pierdolone serce które codziennie biło dla niej. Dla mojej łyżwiarki. Po chwili na moim ramieniu ląduje czyjaś dłoń. Spoglądam w górę i widzę Zibiego. Siada obok nie pytając o nic. Nie chcę mu nic mówić więc podaje mu ten list. Niepewnie bierze go ode mnie. Po jakimś czasie kartka z powrotem ląduje w mojej dłoni.

-Misiek….nie zasługujesz na nią po prostu. Niech żałuje odprawiając z kwitkiem takiego chłopaka jak ty. Kiedyś będzie żałowała tego co zrobiła.
-Zbyszek, ale ty rozumiesz, że pomimo tego ja nadal ją kocham?! Że tak chujowo się teraz czuję kiedy wiem, że odchodzi ktoś, kto był dla mnie całym światem, ktoś bez kogo nie wyobrażałem sobie ani jednego dnia, a teraz każdy kolejny dzień będę musiał mi pomóc zapomnieć o tym co nas łączyło.
-Z czasem ci przejdzie…zobaczysz. Znajdź sobie kogoś. Ona już to zrobiła. Ciesz się, że powiadomiła cię o tym wcześniej, a nie nagle okaże się, że jest w ciąży i wzięła ślub, a ty jak głupek wciąż na nią byś czekał.
-Przestań!-krzyknąłem wstając i ściągając z siebie koszulkę.
-Pójdziemy do klubu co? Napijemy się.
-Chciałeś chyba powiedzieć najebiemy-odpowiadam mu.
-Może być i to. Musisz zacząć od nowa skoro ona tego chce.
-Ale nie wiem czy ja chcę.
-Eeeee!!

Niechętnie przebrałem się i wsiedliśmy do auta Bartmana, a potem pojechaliśmy do mojego mieszkania. Odstawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy na podbój klubów.

_______________________________________________________________________

Wiem, wiem, że znów pewnie zaskoczone jesteście całą sytuacją.
Kiedyś wam słodziłam tą parką tak teraz nastał jakby koniec. Zobaczymy co Michał napisze jej. :( Myślicie, że napisze jej o tym, że kłamie i że on nigdy się nie podda czy wręcz odwrotnie, że zostawi ją również życząc jej szczęścia z innym chłopakiem?
Przepraszam za to, że wiele z was znów wylewa kolejny łzy czytając moje rozdziały.
No i escape from the memories i camilla możecie mnie szukać, bo jednak wysłała list i dotarł on do adresata :(

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 35



Któregoś dnia zadowolona wróciłam do domu. Skierowałam się do pokoju i to co tam zobaczyłam sprawiło, że nogi się pode mną ugięły. Na łóżku siedziała Ewa, a wokół niej porozwalane były kartki…..raczej nie kartki, a listy. W głowie miałam mętlik, bo nie wiedziałam co teraz zrobi. Widziała, że przyszłam jednak nie odłożyła listu który teraz czytała. Po chwili jednak spojrzała na mnie.

-Tobie nie można ufać-odzywa się.
-Czemu grzebiesz w moich rzeczach?-pytam.
-Mam do tego prawo! Poza tym nie tak się umawialiśmy!
-Ale ja nic złego nie robię. To, że napisałam do niego parę razy nic nie znaczy…..z Patrycją chcę mieć kontakt, a skoro nie mogę rozmawiać to przynajmniej piszę.
-Tak być nie może!...nie rozumiem jak możesz robić temu chłopakowi nadzieje.
-Co?!-stałam teraz wpatrzona w nią.
-Jesteś od niego młodsza….a on…ile ma lat? 24? 25?
-Prawie 25.
-W tym wieku powinien mieć już dziewczynę, a niedługo nawet i narzeczoną.
-Do czego zmierzasz?-pytam ocierając policzek.
-Dobrze wiesz, że szybko nie wrócisz do kraju. Ile możesz mieć wtedy lat? 38? 40? A ile on? Jeśli byś go naprawdę kochała pozwoliłabyś mu znaleźć kogoś z kim będzie szczęśliwy… pozostawiłabyś mu swobodę działania, choćby to działanie było nie po Twojej myśli, bo jeśli naprawdę kogoś kochasz, pozwolisz, by złamał ci serce. Zostaw go! Tak będzie lepiej….. Uwolniłabyś go, a nie on biedak będzie czekać. Sam jak palec do czterdziestki? Współczuję mu. Dziewczyno on w tym wieku powinien już mieć żonę i dwójkę dzieci, domek i psa….a ty mu to uniemożliwiasz! Będzie czekał na próżno. Poza tym w wieku 40 chcesz wrócić do niego? I co? Może dzieci? Wtedy powinniście już być prawie dziadkami, a nie rodzicami! Jeśli kochasz go, to powinnaś napisać mu, aby znalazł sobie dziewczynę która będzie przy nim, która pokocha go…a nie taka jak ty która znajduje się na drugim końcu półkuli, której nie może przytulić, ani nic. Nie jesteście dla siebie! Przemyśl to dobrze! Jeśli zależy ci na jego szczęściu to dasz mu wolną rękę.

Skończyła i wyszła, a ja nie wiedziałam co robić. Usiadałam na podłodze opierając się o ścianę. Przetwarzałam to co powiedziała mi Ewa.

-A co jeśli ona ma rację?-pytam-Nie! Nie! Ona nie ma racji!

Przez całą noc nie spałam. Wciąż miałam jakieś wątpliwości. Rano ogarnęłam się i poszłam do szkoły. Jednak jak na złość nic mi nie wychodziło.

-Kinia co ci jest?-zapytał David który obserwował moje ćwiczenia przez to, że jego zajęcia zostały odwołane.
-Nic mi nie jest.
-Jak nie jak widzę, że coś jest nie tak…..chodź. Zabieram cię na lody i wszystko mi powiesz.
-Nie.
-To na lodowisko.
-Ale nie będziemy tam sami.
-To wieczorem dobra? Przyjdź o 22:00.
-Okej.

Andrzej z Ewą nie mieli nic przeciwko temu. Kiedy weszłam do budynku zauważyłam chłopaka. Podał mi łyżwy i ruszyliśmy na lód. Jeździłam przez chwilę zastanawiając się co mam zrobić w tej sprawie. Usiadłam na samym środku tafli i schowałam twarz w dłonie.

-Kinga co się stało?-pyta chłopak obejmując mnie ramieniem.
-Nie wiem co robić.
-Powiedz, a może uda mi się pomóc.
-Byłbyś w stanie powiedzieć ukochanej osobie, że ma sobie znaleźć innego?
-Ale w jakim sensie?
-No czy dla jej dobra zrezygnowałbyś z niej?
-Chodzi o ciebie i tego chłopaka tak?

Milczę i kiwam głową.

-Jest on ode mnie starszy o kilka lat-zaczynam-musiałam zostawić go w Polsce ze względu dla jego dobra. Ktoś szantażował mnie, że zniszczy jego karierę kiedy nie zrobię pewnej rzeczy. Zgodziłam się by tylko zostawiono go w spokoju….a teraz….David ja nie wiem kiedy i czy w ogóle wrócę do niego. Ostatnio pewna osoba powiedziała mi, że skoro go kocham to powinnam chcieć by był szczęśliwy. Chcę tego bardzo….ale przez to musiałbym sama z niego zrezygnować, bo jak to mi powiedziała... on powinien mieć kogoś kto będzie przy nim, zacząć myśleć o rodzinie, dzieciach, bo chłopak zapewne tego chce w życiu…..no i ja nie wiem co robić…..napisać mu, że z nami koniec, że nigdy nie będziemy już razem, kazać mu znaleźć sobie kogoś i zranić go w najboleśniejszy sposób czy nic nie robić.-płakałam teraz w jego ramię.
-Wiesz….nie wiem co ja bym zrobił w takiej sprawie. Gdyby to chodziło o dziewczynę którą kocham…i gdyby taka sama była sytuacja to bałbym się, że sam uległ bym temu, żeby ją zostawić, żeby ona była szczęśliwa z kimś innym..chociaż zapewne oboje byśmy cierpieli. Ale kiedy osoba ta powinna już zacząć myśleć o przyszłości, a mnie by nie było i nie wiem kiedy bym wrócił to chyba pozwoliłbym jej ułożyć sobie życie na nowo. Ból pewnie by był, ale sądzę, że to byłoby najlepsze  wyjście w tej sytuacji. Może kiedyś jako staruszkowie spotkacie się. Nigdy jednak nie będziecie żałować tego co było kiedyś miedzy wami.
-Ale ja nie chcę go ranić.
-To zrobisz co będziesz uważać za słuszne.

Odprowadza mnie do domu. Siedząc w pokoju doszłam do wniosku, że mają rację. Nie chcę tego robić, ale jego szczęście dla mnie jest ważniejsze nawet gdyby miał cierpieć. Kiedyś w końcu zapomni o takiej małolacie jak ja. Na razie nie chciałam go powiadamiać. Za kilka tygodni są Mistrzostwa Europy. Michał napisał, że wygrają choćby nie wiem jak, choćby miał sobie żyły wypruć on wywalczy dla mnie złoto. Nie mogłam mu teraz napisać tego co chciałam….tego co postanowiłam. Nie zabiorę mu na razie nadziei i chęci.
Oglądałam każde możliwe spotkanie. Chłopak był zawsze w podstawowej szóstce. Nie dziwie się trenerowi , że stawiał na niego. Grał jak natchniony. To on w głównej mierze przyczynił się do złota tej imprezy. Obiecał mi i wywiązał się z tego. Bardziej jednak usatysfakcjonowała mnie statuetka MVP którą dostał na zakończenie.

-Mój kochany-szepnęłam siedząc przed telewizorem-jestem z ciebie dumna.

Po tej imprezie zaczęły się rozgrywki Plusligowe. Nie zawsze miałam możliwość obejrzenia, ale gdy tylko mogłam wstawałam w nocy i patrzyłam jak grał. Po przegranym przez niego meczu usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać.


Pati!
Jak tam u ciebie kochana? Ja.... ja już nie daje rady. Tęsknie za wami i nie jestem w stanie tak żyć. Zapewne jesteś szczęśliwa ze swoim Damianem. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła poznać go osobiście.
Muszę też jednak ci coś powiedzieć.


I przerwałam na chwilę pisanie. Nie mogę tego zrobić. Ona pozna, że kłamię….wie przecież, że kocham Miśka i zawsze tak będzie. Otarłam łzę i chwyciłam za długopis.


Wiem, że jak zwykle powiesz, że kłamię, ale nie tym razem…..poznałam tutaj kogoś. Ma na imię David i również jeździ. Przyjaźnimy się bardzo. Jeździmy wspólnie w parze no i podoba mi się. 


-Boże Kinia czemu tak jej kłamiesz?-zadaje sobie pytanie.


Chciałbym abyś powiedziała Michałowi o tym co ci napisałam. Niech on też zacznie się za kimś rozglądać, bo nie wiem kiedy wrócę. Musi mieć obok siebie jakąś dziewczynę która pokocha go tak jak ja. Zobaczy szybko zapomni o mnie. 

Całuję Kinga :*


Wkładam list do koperty i postanawiam wysłać go jutro. Kładę się z wyrzutami sumienia.  Wszystko co jej napisałam to kłamstwo. Nie chcę by jakaś inna miała Miśka. On jest mój!

_________________________________________________________________________________

Dobrze obstawiałyście te odkrycie listów które dostawała Kinga od Miśka i Pati. Czy spodziewałyście, że Ewa powie jej takie coś, a dziewczyna przyzna jej rację? Jeszcze David? Co Pati zrobi z tym gdy się dowie? Myślicie, powie Michałowi czy nie?
Pozdrawiam :*
Następny we wtorek :)

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 34



Wstaliśmy wcześnie by nie spóźnić się na lot do Stanów. Spakowana czekałam na resztę osób. Zajechaliśmy taksówką na miejsce i od razu udaliśmy się w stronę terminala oddając bagaże. Siedziałam patrząc na obrazy za oknem. Nie mogąc tak wysiedzieć wstałam spacerując. Mijałam zakochane pary które czule żegnały się ze sobą. Dziewczyna płakała machając swojemu chłopakowi który zniknął. Podałam jej chusteczkę i poklepałam po ramieniu. Dla nich było to raczej rozstanie na kilka chwil, ja miałam takie coś całe życie. Odwracając się wpadałam na mężczyznę i odbijając się od niego wylądowałam na ziemi. Kiedy podał mi dłoń, złapałam ją i wstałam. Od razu poznałam Zbyszka.

-Co ty tutaj robisz?-pyta
-Wylatuje,a ty?
-No my też. Lecimy z Miśkiem już do domu.
-On też tu jest?-zapytałam.
-Tak.....stoi za tobą.-zamarłam odwracając się w jego kierunku. Nie wiedziałam co w takiej sytuacji zrobić. Rzucić się mu na szyję i zaryzykować czy też nie? Andrzej z Ewą gdzieś na pewno tutaj są.
-Cześć-powiedziałam.
-Hej-odpowiada.
-Michał....-szepczę kiedy ten zbliża się do mnie.
-Proszę....ostatni raz pozwól mi się pocałować-mówi i wykorzystał chwilę kiedy chciałam odpowiedzieć. Zaczął mnie namiętnie całować. Rozchyliłam usta pozwalając, by dotknął mojego języka i rozpalił gorący płomień. Przestałam słuchać myśli kłębiących się w głowie. Objęłam go za szyję odwzajemniając głęboki pocałunek. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie.
-Kocham cię Michał....kocham cię bardzo.-mówię mu wprost do ucha mocno obejmując.
-Ja ciebie też Kinga.

Odsuwa się ode mnie i odchodzi. Przyglądam się temu jak ustawia się w kolejce. Zbyszek żegna się ze mną i również do niego dołącza. Ostatni raz ogląda się na mnie, a potem znika. Rozglądam się czy aby czasem nie widać nigdzie żadnego z moich  rodziców. Kiedy nikogo nie widzę idę do łazienki i tam siadając na podłodze znów zaczynam płakać. Kiedy w głośnikach słyszę, że za chwilę jest mój lot,unoszę się spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Wyglądam okropnie. Przemywam twarz zimną wodą i wycieram ją papierowym ręczniczkiem. Wybiegam z pomieszczenia udając się do kolejki którą zajął mi David.

Gdy tylko znajdujemy się w samolocie opieram się o ramię chłopaka i zasypiam.


(…)

No i znów wróciliśmy do szarej codzienności. Najbardziej cieszyłam się z tego, że miałam kontakt z Patrycją. Pisałyśmy do siebie listy. Na razie bałam się napisać cokolwiek do Michała. Jej dużo o nim piałam, ale nie miałam odwagi wyskrobać czegoś dla niego. Śledziłam jego zmagania w Plus Lidze która się zaczęła. Grał świetnie.Mogłam teraz mówić, że to był mój Michał.

Z Davidem też coraz częściej jeździłam wieczorami na jego lodowisku. Było fajnie. Miałam zawsze po tym pełno siniaków gdy lądowałam na lodzie. Któregoś razu w czasie lekcji znów zostałam wezwana do dyrektora.
-Ciekawe o co mu tym razem chodziło? Nie włamałam się. Wyniki w nauce mam dobre więc nie rozumiem.-zadawałam w myślach pytania zmierzając do dyrektora. W gabinecie zastałam jakiegoś z trenerów i Davida. Wskazano mi dłonią bym usiadła więc to zrobiłam.

-Czy coś zrobiłam?-zapytałam gdy wszyscy milczeli.
-I tak i nie-mówi dyrektor.

W ogóle go nie rozumiałam.  Spoglądał ciągle na faceta który również był w pomieszczeniu.

-Po prostu widzieliśmy wasze wyczyny z Davidem…wpierw tutaj, a potem obserwowałem was poza szkołą jak jeździliście. Naprawdę podoba mi się wasza współpraca. Widać, że stworzylibyście świetny duet.
-Nie…nie na pewno nie!-stanowczo mówię.- ja jeżdżę solo i tak też zostanie!
-Ale powinniście to przemyśleć. Możecie wysoko zajść w konkursie par.
-Przepraszam, ale nie!-mówię, podnoszę się i wychodzę.

Wracam zła na lekcję. Nie dociera do mnie to co mi zaproponowali. Nigdy nie zrezygnuje z jazdy w pojedynkę. Tak mi jest dobrze.


(...)

Mimo iż często spotykałam się z Davidem nie wspominał nic o tej sytuacji. Gdy pewnego razu jeździłam z nim musiałam wyjaśnić jednak tą sprawę.

-David możemy pogadać?-zapytałam, a on przytaknął i zjechaliśmy siadając na ławeczce.
-Co tam?
-Chcę wyjaśnić tą sytuację u dyrektora. Ja wiem, że nie dałam ci dojść do słowa, że nie miałeś okazji nawet wypowiedzieć się w tej sprawie, ale ja nie umiem.....nie umiem i nie potrafię jeździć z kimś. To dla mnie jest za dużo jak na razie....a teraz jeszcze musiałabym uczyć się na nowo.
-Rozumiem cię. Nie jest łatwo zrezygnować z czegoś do czego jesteś przyzwyczajona.
-Nie jesteś za to zły?-pytam
-Nie....szkoda trochę, ale ja nie naciskam.
-Dzięki bardzo.
-Nie ma za co....to co? Kończymy i idziemy na pizzę?-pyta.
-Nie wiem.
-Chodź. Na pewno zgłodniałaś. Ja to jestem głodny jak wilk.
-No dobra, ale ja wybieram-mówię śmiejąc się.
-Dlaczego?
-Ostatnio jak wziąłeś to musieliśmy zamawiać dodatkową porcję wody.
-No nie moja wina, że była tak ostra. Napisali w karcie lekko ostra.
-Wiem.
-No właśnie, więc to nie moja wina, że prawie wypaliło nam gardła.-i uśmiecham się na samo przypomnienie tego jak pochłaniał dzbanek z wodą.
-Tym razem wybieram ja, albo nie idę.
-Okej. Wygrałaś-mówi unosząc dłonie w geście kapitulacji.

Zdecydowałam się wziąć hawajską. Pogadaliśmy sobie przy kolacji, a na koniec odprowadził mnie do domu.

-To do jutra-mówię.
-No do jutra-odpowiada i odwraca się by iść-Kinga!-krzyknął, a ja zatrzymałam się i czekałam aż podejdzie.
-Co?

Przybliżył jakby chciał mnie pocałować. Powstrzymałam go jednak przed tym.

-Nie!
-Przepraszam-mówi, całuje mnie w policzek i znika. Rozbita nieco wracam do pokoju. Chwytam od razu za papier i piszę do Michała. Nie wspominam mu nic o Davidzie. Chciałam by ten list był wyjątkowy. Jednak po skończeniu zrezygnowałam z wysłania go i schowałam do szuflady.

-Może potem-mówię sama do siebie i kładę się spać.


 (…)

Mijały miesiące. Zdecydowałam się na wysłanie tego listu do Michała. Wsadziłam go razem z listem do przyjaciółki. Miała mu go przekazać dopóki trwa jeszcze Plus Liga. Za miesiąc będzie rok jak już mnie nie ma. Byłam tak szczęśliwa kiedy po 2 tygodniach przyszły dwie odpowiedzi. Płakałam gdy czytałam to co mi napisał. Wzięłam się za odpisanie mu od razu. Po tygodniu wysłałam znów dwa. Teraz żałowałam, że tak długo zwlekałam z tym napisaniem do niego.



Z czasem coraz częściej pisałam listy do obojga z nich. Rodzice kupili mi nowy telefon. Wołałam odzyskać stary, ale wiedziałam, że gdyby mi go oddali miałabym kontakt do przyjaciół i do Michała, a na to nie mogli mi pozwolić.Oddali również laptopa, ale dostępu do neta wciąż nie miałam.
Było mi tak szkoda naszych siatkarzy kiedy nie udało im się pojechać na turniej finałowy do Argentyny. Liga Światowa 2013 im po prostu nie wyszła. Zaczęło się wieszanie psów na nich czemu im nie poszło. Misiek był bardzo smutny. Od razu pisałam mu coś, by tylko się uśmiechał i mimo tej porażki jestem z niego dumna….z mojego walczaka. Z niecierpliwością czekałam na każdą przesyłkę od niego. Prosiłam go aby przekazywał listy Patrycji które razem ze swoim mi wysyłała.
Każde z konkursów szły mi coraz lepiej. Każde złoto dedykowane było Michałowi.

David z każdym dniem bardzo mnie wspierał i okazywał się prawdziwym przyjacielem. Nie próbował mnie znów pocałować. Często teraz spotykaliśmy się na jego lodowisku i ćwiczyliśmy. Nie dla kogoś tylko tak po prostu dla siebie.


Któregoś dnia zadowolona wróciłam do domu. Skierowałam się do pokoju i to co tam zobaczyłam sprawiło, że nogi się pode mną ugięły.

______________________________________________________________________________

Jedna z was przewidziała, że ta dwójka zobaczy się na lotnisku. Smutne pożegnanie jednak było :(

Przepraszam, ale zdaje mi się, że ten rozdział bez ładu i składu. Od razu zaznaczam, że przenieśliśmy się trochę do przodu i w Polsce dziewczyny nie ma już ponad rok. Mam nadzieję, że w miarę ogarnęliście ten rozdział. Jakieś podejrzenia do tego co mogła zobaczyć?
Pozdrawiam i do soboty :)

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 33



Kolejnego dnia zahaczyliśmy o pare innych dyscyplin oglądając je. Było dość ciekawie. Lecz ja tak naprawdę czekałam na mecz Polski.
David wyciągnął mnie z pokoju na zwiedzenie miasta. Chciałam iść, ale co by było kiedy spotkałabym się z Michałem? Dzisiaj ma dzień wolny i także może chodzić po Londynie. Chłopak był jednak nieugięty i zgodziłam się. Na każdym kroku rozglądałam się czy go przypadkiem nie ma.

-Kinga coś się stało?-pyta kiedy znów odwracam się za mężczyzną w biało-czerwonym dresie. Na szczęście nie jest to mój przyjmujący.
-Nie....wszystko w jak najlepszym porządku.
-Nie sądzę. Może usiądziemy na ławce co?

Przytaknęłam podążając za nim. Usiadłam próbując opanować drżenie dłoni.

-Nie jest w porządku. Co jest?
-Nic!-szepczę i odwracam głowę aby ukryć przed nim moje łzy.

Wtedy też dostrzegam z dala wysokich mężczyzn. Kiedy rozpoznaje wśród nich Kubiaka nie wiem co robić. Zbliżali się nie ubłagalnie w naszym kierunku. -Uciec czy nie? -pojawiło się w mojej głowie pytanie. Wiedziałam, ze nie uda mi się to więc mocno przytuliłam się do Davida ukrywając twarz. Czekałam aż przejdą obok. Uniosłam wzrok znad ramienia chłopaka. W moją stronę patrzył Zbyszek. Widziałam jak chciał chyba złapać Michała za ramię i go odwrócić, ale pokręciłam głową i przyłożyłam palec do ust. Drugi raz już to robię. Jak tylko odeszli na bezpieczną odległość oderwałam się od chłopaka i zaczęłam biec do hotelu. Przed nim jednak złapał mnie przytulając do siebie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Łyżwiarz gładził moje plecy nie pytając o powód mego płaczu. Po uspokojeniu i ogarnięciu się wróciliśmy do pokoi. Dorośli wraz z Elwirą i Davidem poszli na obejrzenie zawodów pływackich. Ja nie miałam ochoty iść tam. Zamknęli mnie  w pokoju, aby nie przyszło mi do głowy by uciec. Wciąż myślałam o Kubiaku. Był tak blisko....na wyciągnięcie ręki. Chwila spędzona z nim i byłabym szczęśliwa.... Bałabym się jednak o niego. Jestem gotowa nawet cierpieć i pozwolić mu na to, abym tylko nie musiała patrzeć jak osoba którą kocham traci wszystko na co pracowała. Wiem, że może nie powinnam tak myśleć, ale ja wiem jaką rolę odgrywa w jego życiu siatkówka. Mimo iż mówił, że ja jestem najważniejsza to nie mogłabym...nie chciałbym odbierać jego pasji. Usnęłam nawet nie wiedząc kiedy. Obudziłam się jak tylko ktoś wszedł do  pokoju. Patrzyłam na szczęśliwą małą która opowiadała o pływaniu i że ona też tak kiedyś będzie pływać.

-Kiedyś mówiłaś, że siatkarką będziesz.
-Bo będę.-odpowiada otwierając opakowanie żelek i częstując mnie nimi.

Wieczorem zeszliśmy na kolację. Zjadłam bardzo mało i wróciłam do pokoju gdzie od razu poszłam spać. Obudziłam się dość wcześnie. To dzisiaj był taki ważny mecz. Polska grała z Rosją.
Cały dzień chodziłam poddenerwowana. Słyszałam, że ten zespół to bardzo ciężki przeciwnik. Jednak ja jak nikt wierzyłam w nich bardzo, a szczególnie w Michała.

O godzinie 18:00 wyszliśmy już na halę. Tym razem kolejki były olbrzymie. Miejsca mieliśmy takie same jak poprzednim razem. Usiadłam obserwując siatkarzy naszej drużyny którzy rozgrzewali się właśnie. Siedział na podłodze skupiony coraz to rozglądając się. W końcu mecz rozpoczął się. Krzyczałam, mocno trzymałam kciuki.  Niestety przegraliśmy obie partie i trzecia również zmierzała ku końcowi z niekorzystnym wynikiem dla nas. Pierwszy raz odczuwałam tak mecz. Przy stanie 24:20 dla Rosjan po policzkach moich spłynęły łzy. Wierzyłam w cud. Wierzyłam w ten pieprzony cud. Ale nie pomogła wiara……Ostatnia piłka. Ostania której nie udało im się uratować. Widziałam chłopaków po kolei padających na boisko. Ukrywali twarz w dłoniach. Ale oni mnie nie interesowali. Wzrokiem szukałam tego jednego. Michał klęczał w kwadracie opierając ręce o uda. Nie mogłam na to patrzeć. Mimo iż nie było mnie blisko widziałam jego zapłakane oczy. Tak bardzo chciałam tam iść i go przytulić i  pocałować. Ale nie mogłam, nie mogłam tego zrobić. Andrzej z Ewą są tu gdzieś blisko. Chłopaki podchodzili do barierek przytulając swoje żony bądź dziewczyny. Chciałam tak bardzo znaleźć się wśród nich. Widziałam Michała zbliżającego się w stronę moją. Serce zaczęło bić szybciej na jego widok.

-Zaraz wracam-rzuciłam do Davida i Elwiry.


[WŁĄCZ- You're My Heart, You're My Soul]


Spuściłam głowę i wyminęłam starszą parę. Okazało się, że to do nich podszedł chłopaka. Jego rodzice-pomyślałam. Całe oczy zaszły mi łzami przez co nie widziałam gdzie kroczę. Kiedy podniosłam wzrok zauważyłam, że zaszłam w ślepy zaułek. -Świetnie! Po prostu świetnie!-mówiłam w myślach.

-Kinga?-usłyszałam nagle za sobą. Dobrze znałam ten głos..... Co miałam teraz zrobić? Jak stąd uciec? Odwróciłam się patrząc na chłopaka. –To naprawdę ty.-mówi podchodząc do mnie. Staje naprzeciwko mnie i mierzymy się wzrokiem. Widzę jego zapłakane oczy. Prawie jak w dzień wyjazdu. –wiedziałem, że to ty.-Objął mnie ramionami mocno do siebie przyciągając. Znów poczułam to bijące od niego ciepło, ten jego zapach. Nie odwzajemniłam jednak tego. Niepewnie uniósł mój podbródek i muskał wargi. Zacisnęłam oczy próbując hamować jakoś łzy wydobywające się z pod powiek. Z czułością pieścił moje usta, ale ja stałam nie robiąc żadnego ruchu. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Nie przeżyłabym tego wszystkiego na nowo. Wyczuł chyba brak jakiekolwiek odpowiedzi z mojej strony, bo odsunął się nieznacznie ocierając swój policzek. Ściskałam mocno wargi patrząc na jego twarz.

-Kinga…. co jest? Dlaczego ….taka jesteś?...nie kochasz już mnie?-pytał, a ja wciąż nie udzieliłam mu odpowiedzi na żadne z zadanych pytań. –proszę powiedz coś!-krzyknął, a z jego oka poleciały na nowo łzy. –Nawet tyle nie możesz zrobić?! Obiecałem, że zawsze będę dla ciebie walczył. Robiłem to. Uśmiechałem się za każdym razem i ciągnąłem zespół…..a dziś zawiodłem….przepraszam-powiedział i oparł się o ścianę płacząc. Twarz miał ukrytą w dłoniach. Miałam szansę by odejść, ale nie potrafiłam…..nie potrafiłam go tak zostawić.  Podeszłam do niego i objęłam. Twarz swą ukrył w zagłębieniu mojej szyi. Jego ręce oplotły moją talię i mocno ściskały. Jego porażka, płacz sprawiały, że moje serce przeżywało to podwójnie razem z nim.

-Michał-szepnęłam mu do ucha.-Jak mogłeś pomyśleć, że już cię nie kocham? –zapytałam, a on uniósł głowę. Otarłam mu łzy z policzka.-Mówiłam przecież, że zawsze będę cię kochać. Tak zostanie chodźmy nie wiem co.-spojrzałam na jego usta i delikatnie je musnęłam patrząc w jego oczy. Czas się zatrzymał, a serce zaczęło bić szalonym rytmem. Wiedziałam co chciałam....Chciałam Michała. Siatkarz  wpił się w moje usta. Pocałunek był dziki, namiętny i oboje oddawaliśmy się mu z zapamiętaniem.. Czułam, czułam przez to jak bardzo za mną tęskni, jak ja za nim tęsknię….jak brakuje mi jego czułości.

-Nigdy w to nie zwątpiłem.-szepnął tuląc mnie do siebie.-Nawet nie wiesz jak cieszę się, że tutaj jesteś.
-Ja też się cieszę, że cię w końcu widzę.- i rozpłakałam się na nowo wprost w jego tors.
-Kinia nie płacz proszę.-mówi całując mnie w głowę.
-Michał.....tęsknię....cholernie za tobą tęsknię-odpowiadam unosząc na niego wzrok.
-Ja tez skarbie tęsknie....nie zdawałem sobie wcześniej sprawy... sprawy jak bardzo może boleć życie bez Ciebie . Samotność.... . Boli mnie całe ciało, chwilami chcę krzyczeć, chwilami płakać, chwilami nic się nie chce. Bardzo boli myśl, że mógłbym być teraz obok Ciebie, tulić Twoje dłonie, całować usta, wdychać Twój zapach...gdybym tylko mógł cofnąć się do tego dnia i nie zaproponował ci tego wyjazdu.
-Przestań! Sama tego chciałam i nigdy nie żałowałam.
-Pamiętasz ten dzień, w którym się poznaliśmy? - zapytał.
-Aż za dobrze... - trochę posmutniałam na wspomnienie tamtego dnia. Nie potraktowałam chłopaka najlepiej. Ale potem ten dzień były najcudowniejszym ze wszystkich.
-Był to najszczęśliwszy dzień w moim życiu, bo poznałem Ciebie... Kinia ja nie chcę bez ciebie żyć-mówi płacząc. Potrzebuję cię...potrzebuję cię jak serce potrzebuje bić.

Objął mnie mocno ramieniem i przytulił. Łzy nabiegły znów do moich oczu. Płakałam, a on gładził mnie czule po włosach. Czułam jego oddech na policzku. Przynosił ukojenie. Podniosłam głowę i zajrzałam  w jego oczy. Delikatnym ruchem ręki odgarnął moje włosy z policzka i, ująwszy twarz w obie dłonie, pocałował w czoło. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą.

-Stanę na rzęsach i zrobię wszystko, aby z powrotem mieć cię przy sobie.
-Kochanie.....
-Głowa do góry. Wymyślę co. Jeśli plan A nie zadziała to zawsze można ułożyć plan B. Jeśli plan B nie zadziała to jest jeszcze 30 liter w alfabecie. Będziemy znów razem. Nie zostawię tego tak! Rozumiesz?! Nie zostawię, bo cię kocham-mówi

Oboje stoimy płacząc. Nagle przerywa nam jakaś osoba. Spoglądamy na nią. Ochroniarz poprosił, abyśmy wyszli stąd. Pocałowałam na pożegnanie Michała.

-Kinia nie idź...proszę cię...zostań ze mną.-szepcze i trzyma mnie za rękę.
-Michał nie mogę...
-Możesz-i przyciąga mnie znów całując. Naprawdę nie mam ochoty iść, a jeszcze gdy on mnie teraz powstrzymuje.
-Proszę nie utrudniaj tego bardziej-szepczę wycierając łzy.
-To nie rób tego.
-Kochany....-mówię całując go na pożegnanie i uwalniam się.

Przeciskam się między ludźmi, aby jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Otarłam przed halą oczy mimo iż każdy bez problemu zauważyłby, że płakałam.


*** 

Ukryłem twarz w dłoniach i siedziałem oparty o ścianę w miejscu w którym mnie zostawiła. Jak mogłem pozwolić znów jej odejść. Nagle ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Z nadzieją spoglądam na osobę myśląc, że to może Kinga. Widzę jednak Zbyszka. Siada obok mnie.

-Wiem Michał, że przeżywasz przegraną, ale nie musisz ukrywać się. Chłopaki w szatni wcale nie kryją swoich emocji. Możesz spokojnie tam przyjść i nie będziesz wyglądał dziwnie.
-Zibi widziałem ją.
-Kogo?
-Kingę.
-Nie możliwe.
-A to, że się z nią całowałem i rozmawiałem też jest nie możliwe?-zapytałem przyjaciela.
-Naprawdę tu była?
-Tak....Zibi ja muszę coś wykombinować. Muszę być z nią, bo życie bez niej nie ma sensu.
-Spokojnie. Coś wymyślimy by sprowadzić ją. Obiecuję, że ci w tym pomogę jak tylko będę mógł.
-Dzięki.
-A teraz chodź, bo zaraz jedziemy, a potem powrót do Polski.-mówi stojąc przede mną z wyciągniętą dłonią. Chwytam ją i wstaję, a potem ruszamy do szatni.

*** 

Kiedy zauważyłam ich podeszłam i wróciliśmy do hotelu. Cały czas myślałam o spotkaniu z Michałem. Oddałabym wszystko za jeszcze jedno takie spotkanie. Za to by poczuć smak jego ust. By ostatni raz móc spojrzeć w jego oczy. Niestety to już nie będzie możliwe, bo rano o 9:00 mamy samolot do Stanów.

_______________________________________________________________________________

Przepraszam jeśli znów którąś z was doprowadziłam do płaczu tym rozdziałem.
Sama byłam nie lepsza kiedy pisałam o tej dwójce, a na dodatek jeszcze wspomnienie Igrzysk :'( Smutno, bardzo smutno :(
I jednak spotkali się może krótko, ale jednak.
Następnym rozdział w środę :)

Całuję :*


środa, 17 lipca 2013

Rozdział 32



Pod koniec lipca gdy wróciłam ze szkoły zastałam w salonie rodziców Davida. Pili kawę z moimi. Przywitałam się z nimi i pobiegłam na górę żeby przeczytać kolejny list od Patrycji. Nagle do pokoju wpadł ktoś. Szybko schowałam list pod poduszkę i wstałam patrząc jak mała wskakuje na moje łóżko i zaczyna po nim skakać.

-Ej nie skacz po moim łóżku -mówię i próbuję ją ściągnąć.
-Ale ja się cieszę.
-Z czego?
-Jedziemy na mecz.
-Jaki mecz? -zapytałam i usiadłam.
-Do Londynu. Tata Davida przyniósł bilety i mama mówiła, że lecimy z nimi.
-Co? -pytam.
-No kurczę Kinga. Teraz przecież są Igrzyska tam. I grają nasi siatkarze i idziemy jeszcze zobaczyć jak panie robią różne fikołki na takich kijkach.
-Gimnastyka to jest.
-No dobra…..i  skoki do wody zobaczymy….będzie super!-wrzasnęła i wybiegła. Nie mogłam w to uwierzyć. Wiem, że teraz grali. Czasem te mecze były tak w kratkę, ale szli do przodu….miałam takie mieszane uczucia. Z jednej strony chciałam tak skakać jak Elwira, że będę mogła go zobaczyć, może nawet uda mi się go spotkać….ale wiem też, że jeśli znów poczułabym jego zapach, usta, gdyby trzymał mnie mocno w swoich ramionach bałabym się, że nie przeżyję znów tego rozstania…..a co jeśli by nas zobaczyli rodzice, albo co gorzej jakaś prasa…Obiecali, że nic nie zrobią pod warunkiem, że ja nie będę się spotykać z nim. Powinnam lepiej zostać w domu.

Rozmyślania przerwała mi Ewa wchodząc do pokoju. Usiadła na łóżku i podała mi jeden z biletów.

-Pakuj się. Dzisiaj lecimy do Londynu-spokojnie mówi.
-Ale po co?-pytam
-Rozerwać się. Z Davidem ciężko trenujecie, jego ojciec dostał wejściówki na imprezę tam i zaprosili nas. Będzie fajnie zobaczysz-powiedziała poklepując mnie po dłoni. Uśmiechnęła się i wyszła.


(…)

Właśnie jesteśmy w jednym z hotelowych pokoi w Londynie. Mieliśmy do dyspozycji dwa więc podzieliśmy się zgodnie z płcią. Odpoczęliśmy sobie tego dnia. Po południu szliśmy na mecz Polski z Wielką Brytanią. Wszyscy już czekali na dole. Biorę bluzę i mam już wyjść, ale zatrzymuje mnie Ewa.

-Dobrze wiem, że jest tam ten twój siatkarz. Pamiętaj co nam obiecałaś. Spotkanie z nim, będzie równało się z końcem jego kariery. Nie chcesz tego prawda?!-zapytała, a ja miałam ochotę jej przyłożyć.
-Tak. Rozumiem. –chwyciłam za telefon i wybiegłam z pokoju. Zeszłam po schodach i dołączyłam do osób stojących przed hotelem. Stanęłam obok chłopaka.

-Wszystko w porządku?-zapytał szeptem.
-Tak-odpowiedziałam uśmiechając się.

Na hali byliśmy dużo przed czasem. Przechodzili co rusz ludzie w biało -czerwonych strojach, pomalowani z różnymi gadżetami przy sobie.
 Po 15 minutach zaczęto już wpuszczać nas na salę. Mieliśmy bardzo dobre miejscówki.  Ja wraz z Davidem i Elwirą siedzieliśmy bliżej boiska niż nasi rodzice. Kazali nam tylko się pilnować. Ewa nie była szczęśliwa, że zostawiają mnie samą. Nie będą mogli nas mieć na oku. Jednak ja i tak nie mam zamiaru ryzykować.
Wokół wszędzie były flagi z nazwami polskich miejscowości. Dookoła mnie wszyscy mówili po polsku. Zastanawiałam się czy my aby na pewno jesteśmy w Londynie? Przecież bez problemu można by było pomyśleć, że to Polska hala, że siatkarze grają u siebie w kraju.
Jak tylko zobaczyłam siatkarzy wybiegających na boisko nie mogłam uwierzyć, że znów go widzę. Uśmiechał się. Zdjął bluzę i zaczął się rozciągać. Kiedy siedział na podłodze widziałam jak rozglądał się. Dokładnie tak samo robił na każdym meczu w Jastrzębiu. Bez problemu odnajdywał mnie w tłumie. Co będzie gdy i tym razem to zrobi? Jednak z drugiej strony  chciałam mu pomachać i powiedzieć, że tu jestem kochanie, ale nie mogłam. Może powinnam wyjść teraz? Nie wiem czy zniosę jego obecność tak blisko kiedy nie będę mogła nic zrobić. Było jednak za późno, bo nastąpiło rozpoczęcie meczu. Michał odsunął kołnierzyk i wsunął pod koszulkę wisiorek. Mój wisiorek. Odruchowo złapałam za swój.

-Jestem tutaj-szepnęłam i wstaliśmy by odśpiewać hymn. Śpiewałam jednocześnie skupiając się na siatkarzu. Ten strój tak idealnie opinał jego ciało. Miałam ochotę zedrzeć z niego tą koszulkę i dotykać go, by on całował mnie tak czule jak zawsze. Na samo wspomnienie łza spłynęła po moim policzku. Szybko otarłam ją i usiedliśmy na miejsca.


Nasi wygrali szybkie 3:0. Michał bardzo się cieszył. Ja również nie ukrywałam tego. Na boisku był najlepszy. Po tym spotkaniu zostawaliśmy na kolejny mecz Rosji ze Stanami Zjednoczonymi. Niestety Amerykanom nie udało się wygrać. Polegli dopiero w tie-breaku. Tak ja wiem co to tie-break. Pewien siatkarz dużo się namęczył aby mi to wytłumaczyć.
Wieczorem po meczach zaszliśmy do kawiarenki by coś przekąsić. Było miło. Cały czas myślałam o Michale, o tym co by było gdybym teraz mogła z nim porozmawiać. Z zamyśleń wyrwał mnie czyjś śmiech. Momentalnie podniosłam wzrok znad talerza. Do lokalu weszli faceci w biało- czerwonych dresach. Wśród nich rozpoznałam Zbyszka. Nie wiedziałam czy cieszyć się czy nie jak zobaczyłam, że Michała nie ma wśród nich. Bartman wtedy też spojrzał na mnie. Lekki uśmieszek wkradł się na jego usta, a oczy momentalnie rozszerzyły się do niebywałych rozmiarów. Nie wiem czy zbierał się by do mnie podejść czy też nie, ale delikatnie pokręciłam głową, przykładając palec do ust. Nie chciałam by wydało się wszystko. Podszedł do baru i wraz z resztą siatkarzy zamówili coś. Widziałam jak spoglądał w moją stronę. Wzrokiem powędrował w stronę łazienki rzucając mi znaczące spojrzenia. Co on chce? Jak tylko wyszedł z niej i dołączył do kolegów chciałam wstać i iść zobaczyć co chciał. Powstrzymałam się jednak czekając aż opuszczą kawiarnię. Gdy zobaczyłam ich oddalających się przeprosiłam wszystkich i poszłam do łazienki. Na lusterku przyczepiona została karteczka.

London Eye 23:00 ZB.

-Kurczę Zbyszek ty oszalałeś?! Za nic w świecie mnie nie wypuszczą. Chyba, że…. –wyrzuciłam informację do kosza i wróciłam do nich. Spoglądając na zegarek zauważyłam, że dochodziła 22:00. Zebraliśmy się i ruszyliśmy w kierunku hotelu.
-David? Przeszedłbyś się ze mną na spacer? -zapytałam go. Wiem, że to był okropny sposób wykorzystania chłopaka, ale musiałam pogadać z Bartmanem.
-Z chęcią.

Powiedział rodzicom, że porywa mnie na spacer. Dorośli uśmiechnięci nie protestowali. Kazali nam tylko nie wracać, za późno.

-Pójdźmy gdzieś okej?
-Jasne. Tylko powiedz mi co ty kombinujesz.
-Dlaczego coś od razu kombinuje? -zapytałam.
-Wiem…..poza tym widziałem te spojrzenia twoje i tego chłopaka który wszedł do kawiarni. To twój…
-Nie! To nie jest mój chłopak….przyjaciel. Muszę się z nim zobaczyć.
-Co nie pozwoliliby ci na to no nie?
-Nie. Przepraszam, że cię wykorzystałam, ale to jest naprawdę dla mnie ważne.
-I pewnie mam nic im nie mówić tak?
-A mógłbyś?
-Jasne.
-Dziękuję.

Gdy doszliśmy rozglądałam  się za siatkarzem. Martwiłam się by tylko nie przyszedł z Michałem. Z dala nagle ujrzałam go. Podbiegłam w jego stronę rzucając mu się na szyję. Mocno przytulił mnie do siebie.

-Kinga……to naprawdę ty-powiedział.
-Tak….co chciałeś? Nie mam dużo czasu.-mówię kiwając głową w stronę Davida gdy atakujący odstawił mnie na ziemi.
-To jest twój chłopak?-zapytał.
-Nie. Kolega ze szkoły, a teraz  z jego rodziną przyjechaliśmy tutaj.
-Już się bałem, że…
-Nie. Nie umiem pokochać innego.
-Dlaczego kazałaś mi nic nie mówić Miśkowi?
-Ponieważ nie potrafiłabym znów przeżyć  rozstania z nim. Chciałam w ogóle tu nie przyjeżdżać, ale nie miałam innego wyboru. Proszę nie mów mu, że tu jestem. Tak jest lepiej gdy nie wie.
-Zależy dla kogo.
-Dla niego.
-Nie! On codziennie rozgląda się w trybuny, za każdym razem patrzy w nie mając nadzieję, że ujrzy cię tam…tak jak w sezonie ligowym.
-Zbyszek ja nie mogę go narazić na to, że…-nie dokończyłam bo rozpłakałam się. Objął mnie ramieniem.
-Wiem wszystko. Michał mi powiedział. Obwinia się, że to jego wina jest.
-To jest jego wina! Nigdy nie była i nie będzie!
-Powiedz to jemu….po tej twojej wiadomości jakoś podniósł się. Nie jest może do końca jak było przedtem, ale stara się.
-To dobrze. Nie wybaczyłabym gdyby przestał grać.
-A ty jak się trzymasz? Jak tam jest?
-Nie najgorzej. Codziennie jeżdżę, uczę się, ostatnio zdobyłam srebro w konkursie i tak żyję. Wciąż jednak nie odzyskałam kontaktu z wami, ale pracuję nad tym cały czas.
-To dobrze.

Nagle David zawołał mnie.

-Przepraszam, ale muszę już iść-powiedziałam.
-Kinia….spotkaj się z Kubim.
-Zbyszek chcę, ale nie mogę. Muszę go chronić. Nie będę ryzykować. Mogę cierpieć, ale nie pozwolę na zniszczenie jego.
-Kurde on gdyby mógł zrezygnowałby z tego.
-Ale nie pozwól mu na to! Słyszysz?! Nie możesz mu pozwolić na to! Obiecaj mi to!
-…..Obiecuję-odpowiedział po chwili namysłu.
-A teraz do zobaczenia….kiedyś może jeszcze się spotkamy.
-Mam nadzieję.-mówi i przytula mnie mocno.

Odchodzę do niego i ruszam w kierunku Davida. Wypytywał mnie trochę, ale nie chciałam dużo mu mówić. Ogarnęłam się przed wejściem do pokoju. Szybko do łazienki, a potem spać. Jednak z tym drugim było zdecydowanie trudniej. Wstałam więc i usiadłam na balkonie wpatrując się w gwiazdy. Wszystkie moje myśli wypełniał Michał. Ocierałam co chwila łzy które skapywały na moją koszulkę.

***  

Siedziałem właśnie na krześle i patrzyłem na niebo. Na gwiazdy.

-Co tak siedzisz?-zapytał Zibi siadając obok mnie.
-Widziałem ją……to na pewno była Kinia….jestem tego pewny…czułem to-mówiłem mu.
-Michał….za każdym razem tak mówisz. Gdziekolwiek gramy zawsze to samo. Wiem, że tęsknisz, ale musisz zrozumieć, że nie pomagasz sobie tym.
-Zibi ja jestem przekonany, że ją widziałem.-odpowiadam.
-Oj Michał…..chodź lepiej spać, bo jutro trening, a pojutrze kolejny mecz.

Atakujący wstał i wrócił do pomieszczenia.

-To byłaś ty-szepnąłem i również wstałem wchodząc do pomieszczenia.

*** 

W końcu wróciłam do naszego pokoju. Położyłam się do łóżka i od razu usnęłam.


_________________________________________________________________________________

Dala zgadłaś, że to chodzi o Igrzyska.  Więc ten rozdział z dedykacją dla ciebie :)

Dziewczyny wy również miałyście rację co do tego, że mecz reprezentacyjny.

No i jednak spotkała się z siatkarzem w Londynie. Pewnie nie z tym z którym chciałyście ją zobaczyć. Jak myślicie Zibi dobrze zrobił, że nie powiedział Michałowi, że Kinga jest tutaj, że wmawiał mu, że znów sobie coś ubzdurał? Waszym zdaniem spotkają się czy nie spotkają. W końcu Kinia nie chce źle i zapewne będzie unikać go….tylko czy uda się jej to?

No nic…pozostawiam was z tym rozdziałem. Kolejny w sobotę. :) Komentarze mile widziane :)

MAMY MEDALA! POLACY MAMY MEDALA!  SREBRO NASZE! BRAWO CHŁOPAKI!!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 31



Opowiedziałam mu o wszystkim.  Chciałam żeby pomógł mi ich zeswatać.

-Okej. Przekonam Josh’a pod jednym warunkiem.
-Jakim?-spytałam pijąc sok.
-Ty także umówisz się ze mną.-odpowiedział, a ja zakrztusiłam się napojem który właśnie piłam. Byłam zszokowana tą propozycją.
-Że co?!
-Podwójna randka. Co ty na to?
-Nie David….ja…..
-Kochasz innego wiem to.-powiedział, a mi oczy wyszły na wierzch.
-Skąd to wiesz?
-Widzę, że jest inny w twoim życiu. Cierpisz….Oglądałem parę wcześniejszych twoich występów i obserwowałem to jak jeździsz teraz. Zmieniłaś się….twoja jazda także. Poza tym zauważyłem jak odtrącasz innych chłopaków. Chcesz ich do siebie zniechęcić. Ze mną robisz to samo….a ja chcę po prostu być twoim przyjacielem.-mówi, a ja patrzę na niego.
-Tylko, że ja nie wierzę w taką przyjaźń. Prędzej czy później ktoś się zakocha. Jeśli oboje to dobrze, jeśli jedno to nie…. Ja od razu mówię, że nawet gdyby tak było to nie pokocham cię.Przepraszam, że jestem szczera, ale nikt nie zastąpi mi jego.
-Czemu nawet nie spróbujesz?
-Bo nie chcę.
-Okej….ale nadal chciałbym się z tobą przyjaźnić. Wiem już czego ty chcesz, a czego nie.
-Ja nie pójdę na żadną randkę.
-To do kina. Oni pójdą na randkę, a my tylko do towarzystwa. Zgódź się….chyba chcesz tego dla Amandy no nie?-zapytał.
-……dobra, ale nie wiem co Ewa na to. Nie pozwolą mi raczej nigdzie wyjść.
-Mam przyjść zapytać?
-Jak sobie chcesz.
-Okej. To chodźmy. Odprowadzę cię do domu i zapytam od razu.

Ubrałam się i wyszliśmy. Opowiadał mi różne śmieszne sytuacje z jego życia. No nie zaprzeczę, że humor nieco mi się poprawił. W domu Andrzej zgodził się bez problemu abym wyszła gdzieś z chłopakiem. Pożegnałam go i wróciłam do swojego pokoju.


Podwójna randka się udała. Byliśmy w kinie i na pizzy. Starałam się być miła i szczęśliwa, aby nie popsuć im tego spotkania.

-Zabieram cię gdzieś-szepnął do ucha i pociągnął za rękę.
-A oni?-spytałam
-Poradzą sobie.

Z lekkim niepokojem poszłam za nim. Stanęliśmy pod dłuższej wędrówce pod naszą szkołą.

-Co my tu robimy?-zapytałam
-Nie zadawaj tyle pytań tylko chodź-i pociągnął mnie znów za dłoń.

Stanęliśmy z tyłu budynku. Chłopak przesunął kosz i wyciągnął drabinkę.

-Idziemy-i pokazał mi na sprzęt.
-O nie. Ja tam nie wejdę!
-To idę pierwszy, ale masz być zaraz za mną. Jasne?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.

Wspinał się po tej drabince, a ja tuż za nim. Co ten wariat kombinuje? Pomógł mi wejść na dach. Za chwile czekały nas kolejne schody tym razem do wnętrza budynku. Znaleźliśmy się w środku na korytarzu.

-To jest włamanie.-mówię.
-Nie prawda. My nie będziemy nic kraść. Przyszliśmy tylko pojeździć.-uśmiechnął się i ruszył.

Podbiegłam do niego. Z szafki wyciągnęliśmy łyżwy wsuwając je na nogi i weszliśmy na lodowisko. Tak bardzo teraz o tym marzyłam. Tak po prostu pojeździć, gdy na hali panuje cisza. Mogę się skupić. Właśnie tego teraz potrzebowałam. W Jastrzębiu w każdej chwili mogłam wejść na lód i jeździć, aż do zamknięcia, a tu nie było tak.

-I jak?-zapytał
-Dziękuje….chyba właśnie tego teraz chciałam.
-Nie ma za co….a teraz pokaż co potrafisz.-uśmiechnął się odjeżdżając.

Uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam jechać wykonując różne skoki. Jak skończyłam podjechałam do niego.

-Proszę teraz ty pokaż co umiesz.-puścił mi oczko i pojechał. Był dobry. Wyciągnął do mnie rękę, a ja podjechałam do niego.

-Próbowałaś kiedyś jeździć w parze z chłopakiem.
-Nie….a ty?
-No z chłopakiem nie, ale z dziewczyną tak.
-Naprawdę?-zapytałam.
-Tak. Moja partnerka doznała kontuzji. Niestety już więcej nie może jeździć. Ciężko nam obojgu z tym było. Szukałem innej, ale żadna mi nie odpowiadała. Nie chcąc rezygnować musiałem przerzucić cię na solowe występy. Jest dobrze, ale ciężko mi się przyzwyczaić, że nikogo nie unoszę już do góry.
-Przykro mi.
-Mi też….a teraz pojedź ze mną.
-Że co?
-Chodź spróbujesz. Naprawdę to jest fajne.
-David…ja nie umiem.

Złapał mnie za dłoń i pociągnął. Pokazywał mi kawałki układu. Udało nam się zrobić nawet potrójny skok. W jednym czasie wylądowaliśmy, ale jak wiadomo te lądowania były całkowicie różne. Widzę jak ciężką pracę wykonują tacy łyżwiarze w parach.

-Zrobimy podnoszenie.-mówi.
-Nie David…ja nie dam rady…..jestem gruba i ciężka….nie….poza tym boję się.
-Bardzo śmieszne. Ty gruba? Musisz mi zaufać. Bez tego ani rusz.

Zgodziłam się, ale ręce mi się trzęsły jak nigdy. Podniósł mnie, ale tak się denerwowałam, że nie utrzymałam pozy i spadłam wprost na niego. Ja miałam miękkie lądowanie, on niekoniecznie.
Zaczęłam się śmiać podając mu dłoń. Chwycił ją i wstał. Otrzepał spodnie i pokręcił głową.

-No i jak mi poszło?-zapytałam.
-Świetnie. Twoje lądowanie oceniam 10/10.
-Bardzo śmieszne- i szturchnęłam go.
-Dlaczego tak częściej się nie uśmiechasz co?-zapytał po dłuższej chwili. –Podoba mi się gdy jesteś taka wesoła.
-David…..
-Odpowiedz mi tylko?
-Tęsknię za przyjaciółmi których zostawiłam w Polsce, tęsknię za Pati z którą wychowałam się w domu dziecka, tęsknię za moją instruktorką, tęsknię za moja gosposią…jest tyle ludzi za którymi tęsknię, a nie mam nawet jak się do nich odezwać. Zabrano mi laptopa, komórkę. Nie mam nic.
-Odcięli cię od nich?
-Tak….i to mi sprawia tak ogromny ból…..poza tym cały czas mnie kontrolują.
-To czemu nie napiszesz  listu do nich?-zapytał.
-Bo przyszedł by, a oni widząc, że jest do mnie otworzyliby go.
-Pomyśl trochę-powiedział uśmiechając się.-A teraz wracajmy.

Odłożyliśmy sprzęt na miejsce i tak jak tu weszliśmy tak wyszliśmy. Było już dość późno. Odprowadził mnie pod same drzwi.

-Dzięki David.
-Nie ma za co.

Odwrócił się i zniknął. W pokoju zastanawiałam się potem co ona miał na myśli żebym pomyślała. Przysiadłam przy biurku i wyciągnęła kartkę.

Ukochany!

Napisałam te słowo na kartce, ale po chwili zgniotłam ją i wyrzuciłam do kosza. Nie dam rady do niego napisać...bo co jeśli przelałabym całe uczucia na kartkę, a on i tak nie dostałby go?….to byłby dla mnie za mocny cios. Wyjęłam więc kolejny papier i tym razem zaczęłam go inaczej.

Patryś. Moja kochana siostrzyczko!

Opisałam jej wszystko. To jak tęsknię, jak tutaj się mam, co robię, jak jest. Po prostu wszystko. Zakończyłam mój wywód tak:

Proszę cię gdy tylko dostaniesz list odpisz. Chcę wiedzieć, że doszedł. Nie mów na razie nic Michałowi, ani nikomu, że odezwałam się. Napisz na adres mojej koleżanki. Ja nadal jestem kontrolowana więc byłoby to niebezpieczne gdyby znaleźli to.
Kocham cię. Kinia J

Postanowiłam jutro zapytać się Amandy o to czy mogłaby odbierać moje list. Nie mogłam pojąć czemu sama na to nie wpadłam. David to naprawdę fajny kolega.
Rano w szkole rozmawiałam o tym z dziewczyną. Zgodziła się na takie coś. Siedziałyśmy właśnie na wykładzie o problemach łyżwiarzy z powrotem do jazdy po ciężkich kontuzjach. Usłyszeliśmy też wtedy w głośnikach dyrektora z prośbą, abym przyszła do jego gabinetu natychmiast. Koleżanka popatrzyła na mnie, a ja wzruszyłam ramionami ponieważ nie miałam pojęcia co takiego się stało. Wzięłam plecak i opuściłam klasę kierując się w stronę jego gabinetu. Sekretarka wskazała mi odpowiedni drzwi. Bałam się nie wiedząc dlaczego mam się tam stawić. Zapukałam lekko, a gdy usłyszałam zaproszenie weszłam do środka. W oczy rzuciło mi się to, że przy biurku siedział chłopak. Gdy odwrócił się zobaczyłam na jego ustach uśmiech.

-Proszę usiądź-powiedział straszy mężczyzna. Odsunęłam krzesło i  usiadłam spoglądając na Davida.

Dyrektor obrócił w naszą stronę swojego laptopa i odtworzył nam jakieś nagranie. Okazało się, że to z naszej jazdy tutaj…wtedy gdy włamaliśmy się do szkoły. Byłam przerażona. Co zrobią Ewa i Andrzej gdy się dowiedzą?

-Więc słucham co macie mi do powiedzenia na ten temat?-zapytał po skończonym filmiku.
-Ja……
-To moja wina. Ja ją tu przyprowadziłem-przerwał mi chłopak- Nie wiedziałem, że od tego roku w szkole są kamery. Wcześniej ich tu nie było. Proszę mi dać karę. Kinga nic tutaj nie zawiniła. Biorę na siebie całą winę.

Obserwowałam go. Dlaczego on to robi? Przecież nie wiem jaka spotka go kara za takie coś. Dyrektor spoglądał na nas. Oparł się i powiedział:

-Dobrze, że nie ukradliście nic,a jedynie jeździliście. …Za to co zrobiliście przez cały miesiąc będziecie po treningach czyścić łyżwy.

Odetchnęłam z ulgą tylko z takiej kary. Gorzej gdyby wydalili nas ze szkoły. Mężczyzna powiedział, że możemy już wyjść.  Jak tylko znaleźliśmy się na korytarzu chłopak zaczął.

-Przepraszam, że cię w to wciągnąłem. Nie wiedziałem, że kamery są. Jeśli tylko ten buc zadzwoniłby do rodziców to zwal to wszystko na mnie.
-Ale David sama zgodziłam się tutaj z tobą przyjść.
-Nie chciałaś, a ja nalegałem…..no i przepraszam.
-Przestań. Dziękuję ci, że wtedy wyciągnąłeś mnie. Szkoda, że nie ma miejsca gdzie częściej można tak wieczorami w ciszy i spokoju pojeździć.
-Jest takie jedno miejsce-odezwał się nagle. –Mogę cię zabrać tam jeśli chcesz. Sam często tam przebywam…..
-Naprawdę?
-Bo tak właściwie tamto należy do moich rodziców....prowadzą szkółkę łyżwiarską.
-Twoi rodzice byli łyżwiarzami?-zapytałam.
-Oczywiście. Tak się poznali…no a potem zakochali.
-Przepraszam, że pytam bo wiem, że to nie moja sprawa, ale dlaczego wysłali cię do tej szkoły? Masz rodziców łyżwiarzy, własne lodowisko.
-Trudna sprawa. Oni już nie jeżdżą. Zajmują się tylko prowadzeniem tego, zarabiają i prowadzą sieć dobrych  hoteli w mieście. To jest dobry biznes….a to są raczej szkółki takie drugorzędne. W tej szkole są tylko najlepsi. Każdy zaczyna w przydrożnym małym lodowisku, potem wyhaczają cię tam najlepsi i trafiasz tutaj. Myślisz, że jak z tobą było? Zapewne ktoś stąd też widział twoje występ na żywo i zapragnął dać ci szansę tutaj. To wielki zaszczyt i szczęście móc tu jeździć.
-Ale to jakoś nie przeszkadza w prowadzeniu takich ośrodków?
-Nie. Rodzice wszystkich dzieciaków chcą aby jeździły. Prowadzają je więc do takich mniejszych gabarytowo lodowisk. Tam stawiają swoje pierwsze kroki, pierwsze występy, pierwsze medale. Wiem, że nie powinienem tego zdradzać, bo to raczej tajemnica w tym biznesie.
-To nie mów. Nie chcę  byś później miał problemy.
-Oj tam. Chyba nie pobiegniesz do jakiejś gazety i powiesz im?-zapytał, a ja uśmiechnęłam się.
-No jasne, że nie.
-Można by powiedzieć, że tam nauczyciele wyłapują najlepszych, szkolą ich, a potem odsyłają tutaj. Gdy widzą, że jakieś z dzieciaków ma potencjał to Idzie informacja tutaj. W szkole są osoby z całego świata. Nasze miasto chce wypromować najlepszych łyżwiarzy, by inni bili się aby dostać się tutaj. A szkoła zyskuje sponsorów i może się powiększać.
-Czyli, że taka osoba która nie uczyła się tu nie ma szans wygrywać?
-Ma…ale pomyśl. Gdy wszyscy mają dwie osoby jedna jeżdżąca w jakichś małych szkółkach, a druga ucząca się w najlepszej na świecie to którą będą się zachwycać?
-Nie rozumiem tego. Dla mnie większym zaskoczeniem byłoby gdyby osoba nie znana światu wspięła się wysoko niż ta z renomowanej szkoły.
-Może tak, ale zobacz, że łyżwiarze z tej szkoły mają najlepsze osiągnięcia. Uczą nas byli mistrzowie świata, olimpijscy....i to nie tylko jak jeździć, ale też jak radzić sobie z presją otoczenia, bo więcej się od nas wymaga. My z czasem też zaczynamy od siebie jeszcze więcej wymagać, a to skutkuje….chodź pokażę ci coś.

I ruszyłam za nim. Kierowaliśmy się korytarzem. NA ścianach wisiały gabloty z pucharami, medalami, zdjęciami.

-Zobacz ile nagród…..to jest dobry przystanek w karierze każdego łyżwiarza. Nawet gdy zrezygnujesz jazdy tutaj na świecie jesteś szanowana, bo wyszłaś z pod skrzydeł najlepszych. …zobacz to moi rodzice.
-Też tu się uczyli?
-Tak. 2 złota na Igrzyska, 3 brązy i jedno srebro. To najwyższe osiągnięcia w ich kategorii. Pełno mieli tytułów. Byli niesamowici. Dogonić mogli ich jedynie  inne pary stąd, albo Chińczycy. Nie było na nich mocnych…..wiesz czemu nie chciałem ci o tym mówić?-zapytał odwracając się i spoglądając na mnie.
-Czemu?
-Bo wiem, że pomyślałabyś tak jak ja. Kiedyś mówiłem, że ja nie muszę tutaj iść. Że i bez tego zrobię karierę, że pokażę że te całe „łapanki” to bujda i każdy może przyjść. Ale potem sam się tu znalazłem. Nie rodzice mi to załatwili tylko sam. Zobaczyłem jak bardzo  tu są mocne osoby. Jak bardzo chcą. Teraz wiem, że każdy z nas tutaj chce pokazać się jeszcze lepiej niż koledzy…..ale też nie tylko dlatego. Musimy udowodnić sobie i światu, że nie jesteśmy tam gdzie jesteśmy dzięki rodzicom. W tamtej szkółce uważano, że jestem tu dzięki mamusi i tatusiowi. Nie chciałem tego……tutaj tak nie ma. Każdy….przeważnie każdy z nas ma rodziców, bądź rodzica który był łyżwiarzem. Nie patrzymy na to tak, bo obracamy się w swoim gronie. Oczywiście zdarzają się osoby….jak mój kolega który jest tu, bo pragnął tego i dużo ćwiczy. I mimo iż wie jak tutaj mamy nie czuje różnicy w traktowaniu go, przez to, że ma rodziców którzy pracują w biurze czy gdzieś indziej. Tak samo nas traktują….nie ma, że”on ma lepiej, bo tato jeździł…ona ma ulgę, bo jej mama jeździła. Nie! Każdy z nas jest indywidualnością i starają się nam to przekazać…I mimo tego, cieszę się, że tu jestem. Mogę naprawdę się nauczyć  dużo i ty także.

Odwróciłam się i spoglądałam na medale.

-Moja mama nie musiała tutaj chodzić, by wygrać Igrzyska.
-Wiem to.
-Skąd?
-Chciałem cię poznać, a że nie chciałaś nic mówić sam postanowiłem się dowiedzieć. Czytałem o wypadku. Przykro mi z tego powodu.

Starałam się powstrzymać łzy które w tej chwili napływały do moich oczu. Nie chcę przeżywać tego po raz kolejny.

-Przepraszam, że zacząłem ten temat.-powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Nic się nie stało. W końcu sam powiedziałeś, że każdy stąd ma rodzica łyżwiarza….inni lepiej drudzy gorzej.
-Wiem, że nawet bez tej szkoły potrafiłabyś osiągnąć wiele…..twoja mama to zrobiła i ty także dokonałaś byś tego…..i właśnie dlatego cię ściągnęli.
-Co?
-Bali się, że im zagrozisz. Że zwykła dziewczyna mogłaby pokonać ich mistrzów.
-Ale przecież mogę potem wrócić z powrotem do Polski i dla nich jeździć.
-Tak, ale jest tez taka opcja potem, że zakochasz się, zostaniesz i tu będziesz jeździć. Większość tak właśnie robi. Myślisz dlaczego jesteśmy najlepsi? Ściągamy najlepszych, szkolimy ich i wystawiamy w zawodach…..a gdy jest takie prawdopodobieństwo, że wyjedziesz potem szkoła może mówić, że trenowała cię nawet gdybyś nie jeździła dla nich.
-Przypisują sobie sukces?
-Po części tak.
-Wiesz gdy tak słucham cie to mam wrażenie, że w tej szkole są takie roboty które nastawione są na wygraną tylko. Jakby szkoli nas na ....
-Mylisz się. Nie wszyscy po tej placówce osiągnęli dużo….ale uwierz mi to jest dla ciebie dobre wyjście. Ja tu jestem już drugi rok. Przede mną jeszcze dwa nauki tutaj. Ty masz trzy przed sobą. Będzie dobrze…wiadomo jest jakaś mała rywalizacja między nami….większa niż w mniejszych szkołach, ale rodzą się tutaj przyjaźnie, miłości.

Chciałam coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek na przerwę. Ludzie wybiegli z sal. Z dala zobaczyłam Amandę. Pożegnałam się  z chłopakiem i poszłam do niej. W drodze powrotnej mówiłam jej czemu zostałam wezwana.  Pod pocztą dopisałam tylko adres dziewczyny i zaklejony list wrzuciłam do skrzynki pocztowej. Teraz pozostało mi czekać na odpowiedź.

Mijały dni. Każdy wyglądał niemal identycznie. Szkoła, jazda, dom, jazda, i czyszczenie łyżew. Przyznaję, że polubiłam Davida. Umiał zawsze dodać mi wsparcia, rozśmieszyć. Każdego dnia mimo to myślałam o Michale. Pragnęłam by znalazł się obok teraz. By przytulił i dodał otuchy gdy miała ochotę rzucić to wszystko. Nie myślałam o Davidzie jako o osobie która może mi go zastąpić. On był niezastąpiony. Z czasem też przekonałam się, że ta szkoła nie jest taka jak myślałam. Podobało mi się ich podejście do każdego z osobna. Pomagali jak tylko mogli. Wyjechałam z grupą moją na pierwszy mały występ. Było naprawdę dobrze. Niestety nie zajęłam żadnego z trzech miejsc. Dopiero teraz zauważyłam jak muszę być dobra by dostać się na Igrzyska. Te dziewczyny były świetne. Ale cieszę się, że jazda pomagała mi w tym aby zapełniać czas w którym nie było Kubiaka. Tylko to mi teraz pozostało. Gdy Amanda przyniosła mi list do szkoły byłam zachwycona. Patrycja tak samo dużo napisała jak ja. Zamiast skupić się na lekcji odpisałam na kolejny list.



Z czasem moja jazda się poprawiła. Na kolejnym konkursie zajęłam drugą pozycję. Czułam się taka dumna. Zauważyłam też jak zmieniła się moja jazda pod wpływem nauki osób będących mistrzami. Sama się zdziwiłam, że Andrzej i Ewa cieszyli się ze srebra. Mówili jacy są dumni, że robię postępy, bo wiedzą, że to ciężka szkoła, że kiedyś na pewno będę lepsza jeszcze. Nie rozumiałam ich zmiany zachowania do mnie.


Po czyszczeniu łyżew wyszliśmy wraz z Davidem ze szkoły.

-Jeszcze tylko dwa dni-powiedziałam.
-Tak dwa i koniec kary…..chodź!
-Gdzie tym razem?
-Powiedziałem, że pokażę ci kiedyś moje lodowisko więc zrobię to teraz.
-Późno już jest.
-Aj przestań! Twoi rodzice nie mogą być źli, że jeździłaś.

Spojrzałam na niego i zgodziłam się na ten wyskok. Na lodowisku o dziwo chciał żebym pojeździła z nim w parze. Dla mnie była to trochę dziwna sytuacja. Nigdy nie jeździłam z kimś komu muszę zaufać, by dobrze wykonać jakiś element. Przeważnie sama na siebie liczyłam i dobrze mi wychodziło. Przyznam jednak, że z czasem spodobała mi się ta jazda. Coraz częściej spotykaliśmy się tak jeżdżąc.

(...)

Pod koniec lipca gdy wróciłam ze szkoły zastałam w salonie rodziców Davida. Pili kawę z moimi. Przywitałam się z nimi i pobiegłam na górę żeby przeczytać kolejny list od Patrycji. Nagle do pokoju wpadł ktoś. Szybko schowałam list pod poduszkę i wstałam patrząc jak mała wskakuje na moje łóżko i zaczyna po nim skakać.

-Ej nie skacz po moim łóżku-mówię i próbuję ją ściągnąć.
-Ale ja się cieszę.
-Z czego?
-Jedziemy na mecz.
-Jaki mecz?-zapytałam i usiadłam.

_______________________________________________________________________________

Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale poprawiałam parę rozdziałów w tym opowiadaniu. Rozdział właściwie o niczym. Nieco przyśpieszenie akcji....no i teraz na jaki to mecz i gdzie? Ktoś jakiś pomysł ma?
Następny rozdział w środę.

Chłopaki w Kazaniu wygrali z Ukrainą 3:2 i tym samym zagrają w finale z Rosją.
Nie będę rozdrapywać tematów odnośnie LŚ i meczów z Bułgarami. Każdy wie jak było i zazwyczaj wszyscy myślimy podobnie. Więc "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce"

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 30


NOWY BOHATER W ZAKŁADCE! WEJDŹ!


Dni mijały jak na złość wolno. Każda chwila ciągnęła się w nieskończoność. Do tego byłam odcięta od Internetu i komórki.  Za tydzień miałam zacząć zajęcia w szkole. Wciąż nie mogłam  dojść na czym i jak będziemy się tam uczyć? W wakacje? To oni nie mają wolnego? Okazało się, że szkoła pracuje cały rok. Intensywniej w czasie ciepłych miesięcy. Zimą natomiast przygotowują przede wszystkim do różnego typu konkursów i normalnie wtedy mamy przedmioty szkolne.
Pierwszy raz mogłam powiedzieć, że nie chcę jeździć. Nie mam dla kogo teraz. Moja motywacja została w Polsce, w Jastrzębiu-Zdroju i była 192 cm niebieskookim mężczyzną. Ale obiecałam, że ochronię go i tak też będzie. Niechętnie wysiadłam pod budynkiem przed którym zatrzymał się Andrzej.

-Powodzenia. Będzie dobrze zobaczysz-mówi, a ja nie odpowiadam nic. Bo od kiedy oni są tacy mili? Czyżby boją się że mogłabym przestać jeździć?

Weszłam do szkoły i skierowałam się do sekretariatu. Kobieta przeczytała kartkę i uśmiechając się po angielsku powiedziała:

-Czekaliśmy na ciebie. Spodoba ci się tutaj. Zaraz ktoś ci pokaże wszystko.

Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia weszła jakaś osoba.

-Oooo David dobrze, że jesteś. Oprowadzisz nową?-zapytała, a ja odwróciłam się. Zobaczyłam  tego samego chłopaka co u mnie w domu.
-Kinga?-zapytał
-Tak.
-Co ty tutaj robisz?
-Jestem…przyjechałam jeździć.

Spojrzał na mnie kątem oka. Uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi. Pożegnałam się z panią i wyszliśmy.

-Nie wiedziałem, że jeździsz.
-Ja też nie wiedziałam,że tu się uczysz.
-To mój drugi rok….jak chce się być najlepszym to trzeba ćwiczyć nawet w czasie wakacji. Ale jeśli kocha się to, to nawet nie przeszkadza brak czasu.
-Też figurowe łyżwiarstwo czy nie?-zapytałam
-Tak…..ale chodź oprowadzę cię po szkole najpierw...jak będziesz miała jakieś pytania to mów.
-Jasne.

Oprowadzał mnie po niedużych klasach w których uczniowie mieli lekcje.

-O czym można się uczyć w takiej szkole?
-O wszystkim….o najlepszych łyżwiarzach, oglądamy często różne występy i dyskutujemy o nich. Każdy stara się znaleźć w tym swój środek na dobrą jazdę. Dużo częściej niż teorie mamy praktykę.

Wspięliśmy się po schodach i patrzyliśmy przez szybę.

-Na tych lodowiskach trenują sami chłopcy podzieleni na kategorie wiekowe. Ja powinienem być teraz o tam- i wskazał na to większe.
-To może ja ci niepotrzebnie zawracam głowę.
-Przestań! Poradzę sobie….chodź pokażę ci gdzie ty trenujesz.

Przeszliśmy kawałek dalej i zobaczyłam znów kolejne lodowiska.

-Tu będziesz ty.
-Czy dziewczyny i chłopaki widzą się?
-Nie….to rozpraszałoby i nas i was….teraz pokażę ci gdzie trenują pary.

Zeszliśmy na dół i poszliśmy w zupełnie inne skrzydło. Znów z góry mogłam obserwować poruszające się postacie.

-No i tutaj masz pary…..można powiedzieć, że to najważniejsze to musisz wiedzieć. Teraz powiedz mi gdzie masz iść.

Pokazałam mu jakąś kartkę najprawdopodobniej z planem lekcji.

-Czyli od razu zaczynasz od lodowiska. Zapewne na ciebie już czekają. Chodź odprowadzę cię i lecę do siebie.

W ciszy zeszliśmy i odstawił mnie pod samą bandę. Przekazał wszystko trenerce która akurat podjechała do nas. Ucieszyła się tak jakby czekała już na mnie. Jak chłopak odchodził zawołałam.

-David!
-Tak?-zapytał odwracając się.
-Dziękuje. Cieszę się, że w szkole będzie jedna znajoma twarz.
-Nie ma za co. Gdy będziesz czegoś potrzebowała wal do mnie.
-Okej.-i wyszedł.

Kobieta poprosiła mnie aby założyła łyżwy więc zrobiłam to. Wszystkie dziewczyny zjechały na bok. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi.

-Pokaż co umiesz.

Niepewnie wyjechałam na środek i rozpoczęłam jazdę. Właściwie nie obchodziło mnie czy upadnę czy nie. Mimo tego jak było mi źle łyżwy i lodowisko to nadal moje miejsce w którym mogę chociaż na chwilę być z dala od tych tyranów. Skończyłam w tym samym miejscu co zaczęłam. Szybko wytarłam łzy z mojego policzka.

-Byłaś znakomita…..naprawdę masz talent.
-Dziękuję...myślę, że nieco odziedziczyłam go po mamie.
-Po mamie?
-Tak.
-A kim była twoja mama?-zapytała, a ja popatrzyłam na nią.-Możesz mówić.... Co wygrała? Tu nie ma przypadków. Moja była brązową medalistką Igrzysk i 3 lata z rzędu zdobyła złoto w Mistrzostwach Stanów. Ja czterokrotnie, miałam złoto w Mistrzostwach Świata w jeździe figurowej i raz srebro w MŚ. Niestety nie udało mi się osiągnąć nic na olimpiadzie...było jeszcze parę mniejszych tytułów, ale mniejsza o to... Tutaj -i wskazała na resztę grupy-także są dziewczyny których rodzice coś osiągnęli. I zaufaj, że nie będziemy patrzyć kim jesteś. Tu liczy się jazda, i twoje osiągnięcia, a nie twoich rodziców.
-Złoto IO, 5 razy złoto i 3 srebro Mistrzostw Świata, 6 razy srebro i 3 złoto Mistrzostw Europy i 4 razy brąz, raz srebro i raz złoto w Pucharze Świata.
-Pokaźny dorobek.
-Tak….oczywiście nie licząc tych mniejszych konkursów, bo tam też zdobywała osiągnięcia.
-Czyli jak dla każdego twoim wzorem jest mama?
-Tak.
-I dobrze. Na pewno postaramy się byś jej dorównała.

Uśmiechnęłam się i ona również. Zaczęliśmy pierwsze zajęcia. Było fajnie nawet. Ale jak wiadomo to dopiero początek.

(...)

Minął kolejny tydzień. Wciąż było mi strasznie ciężko. Nie mogłam do niego ani zadzwonić, ani napisać. W domu również nie miałam dostępu do Internetu. Raz wcześniej trochę skończyliśmy. Zaszłam do kafejki internetowej by zobaczyć cokolwiek….jakieś informacje ze świata, ewentualnie poczta.... Zalogowałam się na facebooka.... 18 wiadomości. Otworzyłam to i wyszukałam tych najważniejszych dla mnie. Jedna szczególnie mnie zdziwiła. Była od Bartmana. Otworzyłam ją jako pierwszą.


Kinga! 
Mam nadzieję, że nie odczytasz tego za późno. Musisz coś z tym zrobić. Michał poddaje się. Nie chce walczyć. Nawet na meczach nie daje z siebie tyle ile powinien. Chce, ale nie umie przełamać pewnej bariery która wytworzyła się gdy wyjechałaś. To nie jest już ten sam Misiek.  Daj jakiś znak, każ mu…albo cokolwiek innego. On snuje się po tym boisku i boję się, że Andrea pożałuje, że go zabrał. Całusy od nas wszystkich.


W oczach miałam łzy gdy to czytałam. Nie zostało mi dużo czasu na odpisanie.


Zbyszku. Mam nadzieję, że nie jest za późno. Udało mi się jakoś wyrwać się i dostać do fb. Nadal jednak kontrolują mnie więc nie cieszcie się zbyt wcześnie, że napisałam. Ja też za wami tęsknię. Jeżdżę, ale to nie jest to samo co tam, co z Michałem. Wiem co on przeżywa. Mam tak samo. Staram się, ale nie mogę odnaleźć motywacji i radości jak przedtem. 

Kochanie. Tak Zbyszek poskarżył się mi. Nie masz prawa mieć mu tego za złe, bo bardzo dobrze zrobił. Nie możesz rezygnować, nie możesz się nie starać! Rozumiesz?! Mimo iż mnie nie widzisz, ja jestem. Oglądam każde wasze spotkanie. I nie masz pojęcia jak boli mnie serce gdy patrzę na ciebie….brakuje mi tego twojego wspaniałego uśmiechu, tej energii którą zawsze w sobie miałeś. Umiałeś swoim charakterem podnieść drużynę do dalszej walki. Razem z Zibim i Ignaczakiem jesteście w tym najlepsi. Ale u cb nie widzę tego. Chcę to zobaczyć. Chcę widzieć jak cieszysz się z medalu…złotego medalu który wywalczysz…dla mnie. I nie masz prawa się nie cieszyć, bo zabraniam ci! Słyszysz?! ZABRANIAM CI BYĆ SMUTNYM! Jeszcze się odezwę. Kocham cię i tęsknię.  Kinga 


Wylogowałam się i wróciłam do domu. Tam starałam się znaleźć sposób na coś by odezwać się do Pati. Na to jak mogę odzyskać z powrotem telefon i laptopa. Jednak nic z tego. Ewa z Andrzejem właśnie przyjechali. Kobieta weszła do mojego pokoju mówiąc,że zostaliśmy zaproszeni na grilla i za 20 minut wyjeżdżamy. Nie mogłam nawet zareagować. Przebrałam się tylko i nie odzywając się wsiadłam z nimi do samochodu. Okazało się, że to ta sama rodzina co poprzednio. Znów zobaczyłam się z Davidem. Było nawet miło. Dorośli pili, a chłopak zabrał mnie i Elwirę do swojego pokoju. Mała przyglądała się nagrodom chłopaka. Na szczęście nie znała na tyle angielskiego by zrozumieć o czym rozmawiamy.

-Widzę, że dobry jesteś.-mówię odstawiając na półkę puchar.
-Każdy łyżwiarz jest dobry. Jednak nie zawsze można o nim tak powiedzieć widząc tylko jego zasługi. Trzeba także poznać jego charakter….a przede wszystkim serce.
-Nie wiedziałam.
-To już wiesz.-uśmiechnął się częstując mnie czekoladką.

Nie czułam się dobrze tutaj. Nigdzie poza tym nie czułam się tak dobrze jak na lodowisku…jak przy Michale. Był w każdej chwili….w każdej minucie….w każdej sekundzie. Nie było godziny bym o nim nie myślała. Wypełniał mnie całą. Czasem zastanawiałam się żeby czasem czegoś sobie nie zrobić, byle tylko nie móc wrócić na lodowisko. Jakiś mocny upadek? Połamane kości? Nie mogłabym już wtedy więcej nic zrobić. Zostawiliby mnie, a ja spokojnie wróciłabym do Michała. Ale potem nachodziła mnie myśl. Co ja bym zrobiła bez jazdy? Czy chłopak byłby zadowolony? Nigdy nie chciałabym, aby on zrobił takie coś by tylko ze mną być. To bolałoby mnie bardzo. Starałam się być miła dla chłopaka, ale często odpływałam myślami daleko stąd. Wieczorem wróciliśmy do domu. Miałam jutro wolne więc mogła iść spać i nie martwić się, że rano mam wstać.


*** 

Mieliśmy właśnie przerwę przed kolejnym wylotem. Tym razem Finlandia. Ostatni nasz etap, a potem Sofia.Siedziałem na kanapie w swoim salonie. W dłoni trzymałem jej wisiorek. Myślałem co ona robi teraz? Pewnie śpi. U nich jest właśnie noc. Wtedy też do mieszkania wlatuje Zibi. Nie puka ani nic.

-Czuj się jak u siebie-mówię nadal nie ruszając się z miejsca. Po sekundzie znajduje się obok mnie wraz z laptopem.-Po co ci mój laptop?-pytam.
-Muszę ci coś pokazać.

Widzę jak loguje się na facebooka. Nie rozumiem po co mu to? Ja tam nie potrzebuję takich portali.

-Czytaj!-rozkazuje.
-Zbyszek….znowu coś o mnie? Nie interesuje mnie to-spokojnie mówię i chcę wstać,ale on powstrzymuje mnie.
-No kurwa czytaj!
-Dobra, dobra. Już się tak nie denerwuj.-siadam znów i spoglądam w stronę ekranu. Nie mogę w to uwierzyć gdy widzę imię i nazwisko która przysłała wiadomość.
-Zibi?-pytam myśląc, że żartuje sobie ze mnie.
-To ona….. naprawdę napisała.

Od razu zacząłem czytać. Pierwsza część raczej do Zibiego. Druga była do mnie. Czytałem każde jej słowo dokładnie, a w głowie brzmiał jej głos jakby sama do mnie mówiła. Po policzku spłynęła mi łza, ale uśmiechnąłem się. Ona kazała mi się uśmiechać. I choćby nie wiem co i jak, ale zdobędę te złoto. Dla niej, dla niej je zdobędę.

-Mogę jej odpisać?-zapytałem.
-Jasne.

Położyłem dłonie na klawiaturze i patrzyłem na nią. Co mam jej napisać?

Słoneczko. Nie masz pojęcia ile radości sprawiła mi wiadomość od ciebie. Tak długo na to czekałem. Przepraszam, że zawiodłem cię, ale obiecuję poprawę pod jednym warunkiem…..Obiecasz mi, że ty także znów będziesz jeździć tak jak wcześniej. Nie mam pojęcia jak jest teraz, ale pragnę byś na każdym konkursie walczyła dla mnie…o złoto, bo zasługujesz na nie jak nikt inny. Gdy w końcu uda ci się odzyskać laptopa i telefon napisz do mnie. Dla ciebie nawet założę sobie konto na facebooku J Widzisz co robię z miłości? Kocham cię strasznie, strasznie. Brakuje mi ciebie. Tęsknie. Michał

Wcisnąłem przycisk wyślij.

-No nie wierzę, że chcesz założyć konto. Zarzekałeś się, że nigdy tego nie zrobisz.-zaśmiał się chłopak.
-Widzisz co ona ze mną zrobiła.
-Widzę właśnie….to jak zaczynamy grać?-zapytał,a ja popatrzyłem na niego. Będę się starł, ale wciąż brak mi jej na trybunach. Nie wiem czemu ale właśnie wtedy przypomniał mi się moment jak specjalnie dla mnie przyjechała do Kędzierzyna w koszulce którą jej dałem.
-Tak Zbyszek. Poza tym mam rozkaz z góry na to.

*** 

Od dłuższego już czasu byłam strasznie pochłonięta jazdą. Zaprzyjaźniłam się w trakcie nauki z Amandą. Dziewczyna była w moim wieku. Często przebywałyśmy razem. Podkochiwała się w przyjacielu Davida. A on?.... nie wiem. Bał się, albo po prostu nic do niej nie czuł. Powoli odzyskiwałam zaufanie Ewy i Andrzeja. Nie na tyle żeby oddali mi rzeczy, ale pozwoli się spotykać z Amandą. Przychodziła do mnie często. Z czasem i ja mogłam dłużej przebywać u niej. Na lodowisku dogadywałyśmy się nieźle. Gdy coś mi nie szło pomagała i odwrotnie. Nigdy nie zastąpi mi Pati, ale muszę mieć kogoś tutaj, kogoś komu będę mogła się zwierzać.


Byłam tak szczęśliwa gdy moim siatkarzom udało się wygrać Ligę Światową. To był niezapomniany dzień, gdyż właśnie wtedy miałam swoje 18 urodziny. Teraz byli nominowani do złota olimpijskiego. Gdy oglądałam zdjęcia widziałam uśmiechniętego Miśka. Takiego właśnie pragnęłam go widzieć zawsze....nawet gdy mnie nie będzie.


(...)

Po lekcjach poszłyśmy do dziewczyny. Pracowałyśmy nad projektem na zajęcia. Amanda  zeszła na dół po coś do zjedzenia. Dopadłam szybko jej laptopa i weszłam na fb. Kolejne wiadomości. Kilkanaście zaproszeń. Weszłam najpierw zobaczyć kto chce widzieć mnie w kręgach swoich znajomych. Zazwyczaj były to osoby ze szkółki stąd. Przyjęłam wszystkich. I było jedno zaproszenie jak bardzo ważne dla mnie. Michał Kubiak. Serce zabiło mi szybciej. Zatwierdziłam. Skoro założył konto to musiał coś napisać. Jednak nie było od niego żadnej wiadomości. Jedna za to przysłana została od Zbyszka. Otworzyłam ją i spojrzałam na datę.

-2 tygodnie temu. No nic.

Po pierwszym słowie poznałam, że nie pisał tego on a Misiek. Powstrzymywałam się, aby nie rozpłakać. Chciałam mu już odpisać, ale do pokoju weszła dziewczyna. Wylogowałam się i odstawiłam na bok sprzęt. Wróciłyśmy do pracy. Koleżance wciąż nie zamykała się  buzia. Lubiła mówić, a szczególnie o tym Joshu. Jak bardzo chciałby go poznać lepiej, umówić się z nim.

-Mogę pogadać z Davidem, żeby coś wskórał.
-Nie! Nie możesz!
-Oj przestań! Przecież nie powiem, że to o ciebie chodzi.

Dziewczyna nie chciała, ale ja i tak miałam zamiar zrobić swoje. Po wyjściu od niej udałam się od razu w stronę domu chłopaka. Po otworzeniu drzwi był bardzo zdziwiony moim widokiem.

-Mogę?-zapytałam.
-Oczywiście. Wejdź.

Weszłam do środka kierując się za nim do kuchni.

-Coś do picia?
-Sok poproszę.

Nalał napoju i usiadł naprzeciwko mnie.

-Więc co cię sprowadza?
-Mam taką sprawę nie dużą do ciebie.

Opowiedziałam mu o wszystkim.  Chciałam żeby pomógł mi ich zeswatać.

-Okej. Przekonam Josh’a pod jednym warunkiem.
-Jakim?-spytałam pijąc sok.

__________________________________________________________________________

No i w tym rozdziale narazie jest lepiej. Widzę, że niektórym nie podoba się postać Davida. Tak wiem, ale dajcie chłopakowi szansę myślę, że może z czasem go polubicie :)

Escape from the memories oficjalnie przepraszam się za poprzedni rozdział i przez to, że przeze mnie płakałaś, wykorzystałaś tyle chusteczek...a na dodatek jeszcze tusz...to jakie chusteczki chcesz?Miętowe...zwykłe...z obrazeczkiem czy bez? :)

Mecz, mecz....no co tu powiedzieć? Mega było!! Emocje, doping, zdarte gardło, strach gdy Lotman swoją zagrywką zaczął punktować i odrabiali punkty, Igła wchodzący na boisko... niecodzienny widok, ale jaki wspaniały, zdjęcie z Endrju i autograf Igły:) Kolejne mecze już niedługo.

W górę serca,bo Polska wygra mecz!

Zaległości na waszych blogach już nadrabiam :)

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 29



Staję i odwracam się szybko. Widzę biegnącą w moim kierunku Pati i Zbyszka. Zbyszka? Poważnie? Dziewczyna od razu rzuca mi się na szyje.

-Boże Kinia co oni wam zrobili-szepcze, a ja ryczę w jej ramię.
-Chodź!-krzyknął Andrzej.
-Tylko pożegnam się z Patrycją.
-Walizka!

Podeszłam i dałam mu ją. Wróciłam do niej, a ona mocno mnie do siebie przytuliła.

-Mam ochotę teraz załatwić jakiś pistolet i im dać kulkę w łeb-oznajmia przyjaciółka.
-Ja tak samo.-dodał chłopak. –To co zwijamy od jakiegoś ochroniarza?-zapytał starając się nas rozśmieszyć.
-Dziękuję, ze tu jesteście, ale skąd wiedzieliście?
-Misiek do mnie zadzwonił….niby nic, ale gdy rozpłakał się wiedziałem, że coś jest nie tak. Wrócił szybko i kazał mi i Pati jechać na lotnisko by dać ci list.-widzę jak chłopak próbuje go wyciągnąć.
-Nie tak otwarcie. Oni zaraz mi go zabiorą. Na razie nie będę mogła się odezwać do nikogo, bo zabrali mi komórę i laptopa, ale obiecuję, że znajdę jakiś sposób by mieć z wami kontakt.-mówię.
-To zróbmy wielki uścisk, bo przywołują cię. –oznajmia mi przyjaciółka, a ja odwracam się i rzeczywiście to robili.

Zrobiliśmy mega uścisk, w trakcie czego Pati wsunęła mi list pod koszulkę.

-Zadzwońcie i powiedźcie Michałowi, że ja też mu zostawiłam. Jest u mnie w poduszce, nie pod nie na tylko w.
-Dobrze, zaraz to zrobimy.
-Powiedźcie, że go kocham, że go bardzo kocham-i znów wybuchnęłam płaczem. Patrycja objęła mnie ramieniem. –Zbyszek i proszę zaopiekuj się nim. Nie chcę by teraz był sam.
-Obiecuję, że zajmę się nim. Poza tym nawet gdybyś nie poprosiła zrobiłbym to.
-Pozdrów Maję. A ty Pati….pamiętaj, że cię kocham i spotkamy się choćby nie wiem co…no i weź się w końcu za Violasa.
-Kinga!!-krzyknęła szturchając mnie.
-No co?
-Kinga!-usłyszałam znów.
-Kocham was wszystkich. Będzie mi ciebie brakować Zbyszku.
-Mi ciebie też. To nie sprawiedliwe to co was spotkało.-dodał.
-Wiem, ale takie życie.

Pocałowałam ich w policzek i odeszłam.

(…)

Siedzę już w samolocie. Na szczęście tak chciał los, że gdy rezerwowali miejsca na ostatnią chwilę, nie było czterech obok. Byłam w niższej klasie niż oni. Naprawdę tym się nie przejmowałam. Teraz przynajmniej mogłam być sama i przeczytać to co napisał mi Michał. Obok miałam jedynie straszą panią.



***

Stoję pod drzwiami jej domu i dzwonię dzwonkiem. Zbyszek powiedział, że zostawiła mi coś. Po chwili widzę ich gosposię zapraszającą mnie do środka. Odeszła zostawiając samego. Chyba dobrze wiedziała po co tu jestem. Wszedłem powoli po schodach. Złapałem za klamkę i nacisnąłem ją lekko. Miałem nadzieję, że zobaczę ją zaraz. Tak jak wtedy gdy rozmawiała przez telefon. Nawet mnie nie zauważyła. To nic ,że miała kaca, ale i tak wyglądała pięknie. Niestety zastałem pusty pokój. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do łóżka. Usiadłem na nim i rozglądałem się. Bałem się, bałem się wyjąć ten list. A co jeśli napisała, że już mnie nie kocha? Tego nie mógłbym znieść. Odetchnąłem i wyciągnąłem z poduszki kopertę. Była dziwnie ciężka. W środku zauważyłem jej wisiorek ode mnie. Otarłem z policzka łzę i wyciągnąłem kartkę.


***

Wyciągnęłam z pod bluzy kopertę i otworzyłam ją. Jeszcze nie zaczęłam czytać, a łzy spływały po moich policzkach. Starsza pani pytała czy coś poważnego się stało, ale powiedziałam, że tylko sprawy sercowe. Kobieta nie zadawała wiece pytań tylko wróciła do czytania książki, a ja wyjęłam list.

*** 

Rozłożyłem kartkę.

Kochanie Moje
Wiem, że jest ci ciężko. Wiem, że pewnie czytając  ten list wylewasz kolejne łzy. Mam nadzieję, że nie obrazisz się, że nieco zmoczę tą kartkę, ale nie mogę się uśmiechać pisząc to. Tak bardzo nie mogę rozumieć tego co w tej chwili się dzieje. Dlaczego oni są tacy okrutni?  Jedno musisz zrozumieć. Nie zrobiłam tego z łatwością. Wierz mi to była najgorsza rzecz zaraz po śmierci moich rodziców. Czy mi nie jest pisane szczęście? Dlaczego tracę osoby które kocham najbardziej na świecie. 

Michał mój najdroższy. Najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu byłeś ty. To ty każdego dnia sprawiałeś, że chciałam jeździć, że uśmiechałam się. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie gdy wyznałeś mi miłość, gdy po raz pierwszy się całowaliśmy…..gdy po raz pierwszy kochaliśmy się. Nikt mi tego nie odbierze. Kocham cię i kochać będę zawsze. Bo nie sposób jest zapomnieć o kimś, kogo się kocha. To jak zapomnieć jak ma się na imię…..Kiedyś tu wrócę. Wiedz, że nie potrafię pokochać kogoś innego. Zawsze będziesz tylko ty i nikt więcej. A gdybym nie zdążyła tego powiedzieć z przyczyn niezależnych ode mnie to.. Kocham Cię.

KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ.

Wiesz za czym będę tęsknić n a j b a r d z i ej ? za zapachem Twojej bluzy, za dotykiem Twojej dłoni, za biciem Twojego serca, za smakiem twoich warg, za każdym wypowiedzianym kocham w moją stronę, za uśmiechem…za TOBĄ.

Byłeś moją pierwszą prawdziwą miłością. Nigdy…nigdy nie pożałuję tego, że pojechałam tam z tobą. Dzięki tobie przeżyłam tam najwspanialsze chwile mojego życia.  Moja miłości. Zobaczymy się jeszcze.
Dbaj o siebie i graj. Błagam nie przestawaj. Wiedz, że zawsze będę trzymała za ciebie kciuki i wspierała cię. Mój najdroższy do zobaczenia kiedyś.


                                                                                           Twoja Kinga.


P.S. Zawsze sercem będziesz przy mnie ponieważ twój siatkarski wisiorek będzie ze mną. Ja także chcę ci zostawić coś łyżwiarskiego. Wiem, że to prezent od ciebie, ale chcę byś zawsze czuł, że jestem przy tobie. Zostawiam ci łyżwę.



***  

Rozłożyłam kartkę.

Moja Najukochańsza!

Nie mogę pojąć dlaczego to zrobiłaś. Dlaczego zgodziłaś się na ich warunki?....ale potem, potem pomyślałem, że zrobiłbym dla ciebie to samo. Nie byłoby mi łatwo, ale gdybym wiedział, że mogę cię uchronić zrobiłbym to. Tak bardzo, żałuję, że nie mogłem nic zrobić. To ja byłem powodem twojego wyjazdu. Wiem, że źle zrobiłem zabierając cię tam…..ale wybacz mi. Nie żałuję spędzonych z tobą 3 dni. Tych najwspanialszych dni w moim życiu. Każdy twój dotyk, każdy pocałunek, słowo były czymś najwspanialszym. Nie zapomnę tego, bo Cię Kocham. Strasznie Cię Kocham i zawsze będę. Moje ukochana, Moja Miłości..

Gdy wróciłem od Janka i nie mogłem cię znaleźć naszła mnie taka myśl co by było gdybym pewnego dnia stracił Cię. Że zniknęłabyś bezpowrotnie Twój głos, rozmowy, bliskość, uśmiech, żarty.. wszystko to tak mnie przerażało. Ale gdy znalazłem cię wiedziałem, że to nie stanie się, że to moje głupie myślenie...... A dzisiaj? ....Dzisiaj już cię ze mną nie ma. 
Powiedz mi, jak niby mam oddychać bez powietrza?...utracić ciebie to jak żyć na ziemi bez powietrza.

Poczekam….poczekam ile będzie trzeba, choćby nie wiem co się działo, ja będę czekać, wiesz czemu? Bo nie rezygnuje się z ludzi, których się kocha.
Nie będę potrafił pokochać innej, bo zabrałaś ze sobą moje serce i mam nadzieje, że niedługo przyjedziesz oddasz mi je z powrotem zostając. Proszę odezwij się do mnie. 


                                                                                                 Twój na zawsze Michał.

*** 

Doszedłem do końca listu i rozpłakałem się. Tak ja... facet który dla innych jest pokazem siły, męstwa, dumy... który tryska energią, który nie bał się niczego teraz płacze. Ale ona naprawdę dla mnie znaczyła wszystko. Mocno przyłożyłem kartkę do piersi i położyłem się na poduszkę na której spała. Jeszcze dało się wyczuć jej zapach. Czułem teraz jakby ktoś rozdzierał mi serce. Miałem ochotę krzyczę, ale to i tak by nic nie dało. Nie zwróciłoby mi jej.

-Boże dlaczego? Dlaczego my? –mówiłem.

Nie orientowałem się nawet która jest godzina. Nie chciałem jednak stąd wychodzić. W tym pomieszczeniu mogłem częściowo poczuć ją. Mocno przytuliłem poduszkę i odpłynąłem.



*** 

Doszłam do końca listu. Łzy płynęły strumieniem. Zakryłam dłonią buzię, by po prostu nie wybuchnąć tutaj jeszcze głośniej. Widzę po chwili opakowanie chusteczek. Chwytam za nie, wyciągam kilka i oddaje je pasażerce obok.

-Mamo, tato błagam was zróbcie coś. Ja nie chcę żyć bez niego.-szepczę i opieram głowę o okienko. Nie powstrzymuje łez, bo to nic nie da.

Obudziłam się gdy ktoś zaczął mną poruszać.

-Zaraz lądujemy-powiedziała pani. Schowałam list jak najgłębiej by Andrzej z Ewą nie mieli szans go znaleźć.


*** 

Obudziłem się i zacząłem rozglądać gdzie jestem. Dopiero po chwili mi się przypomniało. Myślałem, że to tylko koszmar, że to tylko zły sen, ale to jest prawda. Nie miałem siły płakać. Schowałem list i łyżwę do kieszeni. Skierowałem się na dół. Musiałem podziękować gosposi za to, że nie wygoniła mnie. Wszedłem do kuchni. Kobieta siedziała przy stole spoglądając w okno. Gdy usłyszała, że wszedłem przeniosła swój wzrok na mnie.

-Dziękuję, że pozwoliła mi pani zostać.
-Nie ma za co. Usiądź. Napijesz się kawy.-chciałem podziękować i jak najszybciej udać się do domu, ale ona wstała i już nalewała mi do kubka czarną ciecz.
-Dziękuję-powiedziałem, gdy postawiła  przede mną napój. Czułem się w ogóle taki rozbity.-Mam pytanie.
-Tak?
-Wie pani jak dowiedzieli się o tym, że Kingi nie ma w domu? Z tego co mówiła miało ich jeszcze nie być.
-Wiem tylko co nieco. Przyjechali wcześniej. Pytali się o nią. Powiedziałam, że wyszła. Kazali mi powiedzieć dokąd, bo mają dla mniej wiadomość. Nie mogłam im nic powiedzieć, bo szczerze nic nie wiedziałam. Kinga zostawiła mi wiadomość, że wyjechała i że jest z panem. Nieco się zaniepokoiłam, ale gdy uświadomiłam sobie, że pan tam jest to nic jej nie grozi…..Słyszałam, że rozmawiali z jej przyjaciółką. Chyba mówiła, że jest u niej. Pojechali to sprawdzić. Po powrocie przeszukali jej pokój. Zdaje mi się, że znaleźli wasze wspólne zdjęcie. I stąd wiedzieli. A potem to dla nich co? Mają kontakty wszędzie to chwila i wiedzą wszystko. Żałuję, że nie mogłam uprzedzić. Próbowałam dzwonić, ale chyba nie było tam zasięgu.
-Tam gdzie byliśmy czasem tak jest. Może i wtedy nie było.
-Wiem, że to może pytanie nie na miejscu, ale bawiliście się dobrze?-zapytała mnie, a ja spuściłem głowę. Do oczu napłynęły łzy.
-Najlepiej w całym moim życiu-odpowiedziałem upijając do końca kawę.
-Ona też pana kocha i to bardzo. Tak bardzo płakała i nie chciała jechać.
-Coś jeszcze mówiła?
-Że nie wytrzyma bez pana.

Ja teraz też nie wytrzymałem i rozpłakałem się. Kobieta podsunęłam mi chusteczki, a ja doprowadziłem się do porządku.

-Przepraszam.
-Za co?...za to, że okazuje pan jak tęskni, za to że ma pan uczucia? Tym sposobem pokazuje pan, że naprawdę ją kochał…że nie była tylko zabawką.
-Ta dziewczyna już od początku była wyjątkowa. Dlatego ją pokochałem…..ale przepraszam jednak będę się już zbierał.
-Oczywiście.

Odprowadziła mnie do drzwi.

-Jeszcze będzie dobrze. Zobaczy pan.
-Mam taka nadzieję. Do widzenia.
-Do widzenia-odpowiedziała, a ja odszedłem.

Kroczyłem powoli chodnikiem. Podbiegły do mnie jakieś dziewczyny. Prosiły o autograf, ale nie dałem rady nie potrafiłem teraz myśleć o tym. Wyminąłem je bez słowa i poszedłem do swojego mieszkania. Zamknąłem się i osunąłem na podłogę płacząc. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Dziś mieliśmy wracać do Spały, ale ja nie dałem rady, nie kiedy wszystko przestało mieć dla mnie sens. Nawet ta reprezentacja….kiedyś zrobiłbym wszystko by tam pojechać, a teraz chcę być sam. Otarłem łzy i wstałem. Otworzyłem barek patrząc na puste butelki alkoholu. Dostrzegłem jednak jedną do połowy pełną. Wziąłem ją i poszedłem do sypialni. Usiadłem w kącie za szafką i napiłem się. Płakałem i piłem. Dzwonił Zbyszek, Maja, nawet i Ignaczak. Czyżby i on wiedział już? Wyłączyłem telefon. Było dobrze dopóki nie usłyszałem walenia w drzwi i głosu Zbyszka. Nie reagowałem na to jednak. Doszedł mnie przekręcanego klucza w drzwiach. Po co ja mu dawałem te klucze? Miałem nadzieję, że pomyśli, że mnie nie ma, ale w końcu wszedł do pokoju. Zobaczył mnie. Stał i patrzył.

-Boże Misiek-pokręcił głową i podszedł do mnie siadając obok. Położył swoją dłoń na moim ramieniu, a ja rozpłakałem. Mocno go objąłem. Przy nim nie wstydziłem się płakać tak samo jak on przy mnie.  Z jednej strony cieszyłem się, że przyszedł, ale z drugiej wciąż wolałem być sam.
-Zbyszek….ja ją kocham….ja ją kurwa kocham.
-Wiem Michał, wiem.

Siedzieliśmy tak w ciszy. Potem Zibi poleciał do sklepu po piwa, a ja obiecałem, że ogarnę się jakoś. Tak popijając prosiłem by opowiedział mi o tym jak pojechał na lotnisku.

-Michał co mam mówić? Była w takim stanie jak ty. Przekazaliśmy jej list od ciebie. Kazała mi przekazać bym powiedział ci, że cię kocha….naprawdę nie rozumiem tylko dlaczego oni to zrobili? Przecież nie będą mogli trzymać jej tak w nieskończoność. Za chwilę będzie miała 18 lat. Będzie pełnoletnia i wróci tutaj.
-Nie wróci-odpowiedziałem-A przynajmniej nie tak szybko.
-Dlaczego?

Opowiedziałem mu co zdarzyło się w domku.

-Rozumiesz?! Ona na kolanach błagała by tylko nic nie robili co zaszkodziło by mi! Powiedziała, że zrobi wszystko co tylko będę chcieli, ale w zamian mieli mnie zostawić w spokoju!-i znów rozryczałem się. –To jest moja wina!-krzyczałem, a przyjaciel znów mnie objął.
-Przestań! Kocha cię i zapewne ty też byś zrobił takie coś gdyby trzeba było.
-Tak! Ale nie teraz....zabrali mi coś co dawało mi chęć do życia.
-Przestań! Jutro wracamy do Spały. Powiedziałem Andrei ,że zatrułeś się i przyjedziemy jutro.
-Nigdzie nie jadę! Nie chcę! Nie mam już dla kogo grać!
-To chcesz zniszczyć wszystko co ona zrobiła?! -zapytał z pretensją odsuwając mnie od siebie.-Chcesz tak po prostu zrezygnować?! To ona wyjechała byś mógł grać, byś nie miał problemów, a ty sam rezygnujesz?! Trzeba było od razu tam to zrobić!
-Nie rozumiesz Bartman!
-To ty nie rozumiesz! Zamiast teraz pokazać jej, nie poddawać się i wygrywać dla niej poddajesz się? Co powiedziałaby Kinga gdyby się o tym dowiedziała? Chciałbyś ty się dowiedzieć, że zrezygnowała z jazdy?
-Nie….nie chciałbym. On kocha to robić.
-A ty kochasz siatkówkę.
-Kocham też ją-odpowiadam mu.
-A ona ciebie.
-Bartman….
-Kubiak. Przyjedź. Zrób to dla niej. Nie musisz skakać po boisku, być motorem napędowym drużyny, wchodzić i dawać nadzieję, ale przyjedź. Sprawiłbyś jej tym ból i przykrość.

Patrzyłem na niego. Marzyłem by już sobie poszedł.

-Dobra. Pojadę-odpowiadam myśląc, że tak się go pozbędę, ale okazało się, że zostaje.-Możesz już iść. Przyjedziesz rano.
-Nie mogę. Obiecałem Kindze, że zaopiekuje się tobą i nie zostawię cię samego. Nawet gdyby nie poprosiła mnie o to zrobiłbym to, ale teraz wiem, że nie wygonisz mnie stąd…..ona mnie poprosiła.

Zbyszek włączył jakiś horror i oglądaliśmy go dopóki nie zasnęliśmy na siedząco.


*** 

Stoję właśnie w swoim nowym pokoju. Nie lubię go. Jest taki wielki.

-I jak podoba ci się?-zapytał mężczyzna wchodząc do pokoju.
-Nie-odpowiedziałam podchodząc do okna.
-No trudno…..a teraz proszę cię byś się jakoś ogarnęła, bo zaraz przyjdą moi znajomi. Chciałem im cię przedstawić.
-Nie mogę zostać tutaj? Nie mam ochoty nigdzie iść.
-Nie. Za 15 minut na dole- i wyszedł.

Niechętnie wyciągnęłam z torby dżinsy i koszulkę. Przebrałam się i umalowałam. Miałam okropnie czerwone oczy. A dziwić się mam? Cały czas płaczę i najchętniej teraz też bym to robiła. Na nogi wsunęłam balerinki, a włosy zawiązałam w kucyk. Wzięłam kilka głębszych oddechów i zeszłam na dół. W salonie usłyszałam toczącą się rozmowę. Gdy Andrzej tylko mnie zobaczył odbiegł wprowadzając do pomieszczenia. Na kanapie siedziało małżeństwo, a na fotelu chłopak. Wyglądał na jakieś 19 lat. Andrzej z wielką radością przedstawił mnie im. Chłopak miał na imię  David i nie pomyliłam się w ocenie jego wieku. Usiadłam obok wszystkich uśmiechając się. Uśmiechałam się by nie płakać. Nie mogłam już doczekać się kiedy w końcu pójdą i będę mogła być sama. Gdy zadawali mi jakieś pytanie odpowiadałam półsłówkami. Wieczorem nareszcie sobie poszli. Jak drzwi zamknęły się  wróciłam do pokoju. Leżałam na łóżku patrząc przed siebie. Nie dałam rady już płakać. Chciałam, ale miałam wrażenie, że moje kanaliki łzowe nie zdążyły naprodukować jeszcze tyle łez co wylałam ostatnio.

_______________________________________________________________________________

Kolejny smutny :'( No i nie był to Misiek, ani Tamara. Przy tej piosence głównie pisałam oba rozdziały. Odkopana gdzieś w folderze z muzyką.

Kolejny rozdział miał być w poniedziałek, ale nie wiem o której wrócę z Wrocławia. Wyjazd jutro o 6:30 i 10 godzin jazdy pociągiem...ale czego nie robi się dla meczu :) Z kimś widzę się na meczu?......Już nie mogę się doczekać :D

W takim razie nowy we wtorek i komentujcie :) Tak jak poprosiłam o 25 komentarzy było i tak ich więcej i dziękuję. Ja spełniam to i tak jak powiedziałam wstawiam rozdział w sobotę :)