środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 45



***

Obudziłem się wcześniej niż Kinia, ponieważ miałem coś do zrobienia. Po cichu wstałem i ubrałem się. Na zegarku dochodziła już 11:00. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.Nareszcie! Podszedłem i otworzyłem je wpuszczając dziewczynę do środka.

-Dzięki,że przyjechałaś.-mówię.
-Nie ma za co. Powiedz mi lepiej co chciałeś?-dopytuje.
-Po prostu chciałem ci bardzo podziękować,że pokazałeś mi te listy,że dzięki Tobie zrozumiałem,że wciąż ją kocham i nie umiem bez niej żyć....muszę zacząć po prostu o nią walczyć i nigdy nie wątpić w uczucia.
-Cieszę się bardzo.-odpowiada, a ja za jej plecami dostrzegam Kingę.
-Chciałem ci podziękować i mam coś dla ciebie.-mówię uśmiechając się do niej.
-Co takiego?
-Odwróć się i zobacz.-powiedziałem,a ona od razu to zrobiła. Obie z Kingą wpadły od razu sobie w ramiona. Tuliły się, cieszyły i płakały jednocześnie. Trochę przypominało to moją przyjaźń z Zibim. Też znaliśmy się tyle lat,że byliśmy jak bracia.


***

Obudziłam się kiedy za ścianą usłyszałam znajomy głos. Naciągnęłam spodenki i założyłam bluzę. Po cichu wyszłam i zobaczyłam Miśka i osobę stojącą do mnie tyłem. Kiedy zobaczyłam charakterystyczny kolor włosów tej postaci od razu wiedziałam kto to.

-Odwróć się i zobacz.-powiedział Michał który dużo wcześniej już mnie zauważył. Dziewczyna odwraca się i po chwili pobiega do mnie i wpadamy sobie w ramiona. Tak bardzo za nią tęskniłam. Obie jak głupie rozpłakałyśmy się.

-Nie płacz głupia.-mówię ocierając jej łzy.
-Odezwała się wcale nie lepsza.-odpowiada mi i znów mnie przytula.
-Dziewczyny przepraszam, że wam przeszkadzam, ale chcę tylko Kinia ci powiedzieć, że wychodzę do sklepu. Niedługo wrócę….zobaczę. Coś chcesz by ci kupić?-zapytał.
-Nie…albo kup ciasto.-odpowiadam.
-Jakie?
-Nasze ulubione.-i widzę jak siatkarz uśmiecha się.
-Nie ma sprawy słońce.

Po chwili znika, a ja z przyjaciółką siadamy na kanapie.

-Wiesz, że jesteś zdrajcą prawda?-zapytałam udając złą za to co zrobiła.
-Michał ci powiedział?
-Tak, zrobił to.
-Kinga przepraszam. Wiedziałam, że nie powinnam, ale nie mogłam wiedząc, że oboje wciąż się kochacie i jeśli Michał czegoś nie zrobi to wyjdziesz za Davida popełniając największy błąd w życiu….przepraszam jeszcze raz.-nieco smutna mówi.
-A ja ci dziękuję….dziękuję za to, że gdybyś nie pokazała mu tego mnie by tutaj nie było….a tak znów jestem szczęśliwa.
-Czyli nie gniewasz się?-zapytała.
-Jasne, że nie.-odpowiadam i przytulam ją.
-To opowiadaj jak udało ci się tutaj wrócić…..bo w telewizji widziałam wasz pocałunek, ale jak udało ci się uciec?-zadaje mi pytania, a ja spokojnie i ze szczegółami opowiadam jej wszystko. Sama była zszokowana tym co zrobił David. Kiedy Michał wrócił zrobił mi i dziewczynie herbatę, podał ciasto i sam zniknął mówiąc, że idzie na spacer. Było kochany dając mi możliwość pogadania z przyjaciółką. Cały dzień siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim. Dopiero po 20:00 pojawił się Michał.

-Wicie co ja już muszę się zbierać.-odparła Pati podnosząc się z kanapy.
-Może zostaniesz?-zapytałam.
-Chciałabym, ale Damian na mnie czeka.

Założyła buty i jeszcze raz mocno wyściskała mnie.

-Tak się cieszę,że znów tutaj będziesz.
-Ja jeszcze bardziej Patuś.

Pomachała Michałowi i wyszła. Zasiadłam obok chłopaka na kanapie i przytuliłam się do niego.

-Dziękuję.-mówię całując go w usta.
-Za co?
-Ty dobrze wiesz za co.
-Nie ma za co. Dobrze wiem, że to tylko niej jesteśmy razem.
-Również za to, że dałeś nam chwilę tylko dla siebie.
-Należało się wam. Dawno się przecież nie widziałyście.-odparł.


I tak właśnie spędzaliśmy całe wolne dnie. Raz na jakiś czas wychodziliśmy na spacer po mieście. Byłam szczęśliwa, ale niestety wiedziałam, że chłopak niedługo będzie musiał wyjechać. Ciągle mówił mi, że chyba nie pojedzie tam. Mimo iż marzyłam, aby został nie pozwoliłabym mu na zrezygnowanie z Ligii Światowej. W końcu nadszedł czas wyjazdu. Stałam przy wyjściu wraz ze Zbyszkiem i obserwowałam jak Michał chował ostatnie rzeczy do torby.

-Misiek nie mogłeś zrobić tego wcześniej?!-krzyczał do niego Zibi.
-Nie!-słyszymy odpowiedź chłopaka.

W końcu po jakichś 10 minutach pojawia się koło nas.

-Masz wszystko?-zapytałam.
-No raczej mi się zdaje, że tak.-odpowiedział i wciągnął buty. Podszedł do mnie i namiętnie pocałował. –Kinga w szafce masz moją koszulkę reprezentacyjną. Założysz ją? Oczywiście jest uprana.-odpowiada, a ja zaśmiałam się przypominając sobie sytuację jak kiedyś powiedziałam, że założę jego koszulkę jak tylko pozwoli mi ją uprać.
-Okej.
-Ale na pewno przyjedziesz?-dopytuje.-Masz czym? A może ja powinienem zostać co?-mówi, a ja całuje go w usta.
-Jedź i bądź spokojny. Poradzę sobie.-odpowiadam gładząc jego policzek.
-A jeśli przyjadą i cię zabiorą, a mnie tu nie będzie?! Nie mogę na to pozwolić! Zostaje!-stanowczo powiedział.
-Nikt mnie nie zabierze. Powiedziałam, że przyjadę do Katowic na twój mecz więc tak będzie.-próbuję mu przemówić, ale idzie to bardzo opornie.
-Ale…..-zaczyna.-Chciałbym cię spakować w jakąś walizkę i wziąć ze sobą do Spały.
-Nie, bo wtedy nie mógłbyś się skupić na treningu.-odpowiadam.
-Za to tam będę się teraz o to martwić. Co ty tutaj w Jastrzębiu będziesz robić?
-Spokojnie. Odwiedzę Basię, Tamarę, bo chcę znów zacząć jeździć, pójdę na cmentarz do rodziców…naprawdę dam radę.
-Ale będę tęsknił….na pewno przyjedziesz?-zapytał.
-Tak.
-Kurwa Misiek!-krzyknął Zibi.-Z Mają pojedzie! Moja dziewczyna dopilnuje by trafiła dobrze jasne?-zapytał już nieco trochę wkurzony marudzeniem przyjaciela.
-Jasne.-mówi i całuje mnie znów.
-Kocham cię.-szepczę przytulając go.
-Ja ciebie też skarbie. Do zobaczenia niedługo.
-Pa.

I obaj znikają za drzwiami. Jeszcze nie odjechał spod bloku, a ja już za nim tęsknię. Posprzątałam w kuchni i usiadłam włączając laptopa. Popatrzyłam chwilę na Internecie gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Wstał i podeszłam otwierając je.

-Hej Kinia.-powiedziała Maja uśmiechając się i zza pleców wyciągając winko.-Mogę?
-No jasne, że tak. Wchodź!-i zaprosiłam ją.

Zdjęła buty i weszła do salonu. Ja skoczyłam do kuchni po otwieracz i kieliszki.

-A co to za okazja?-zapytałam.
-Chłopaki wyjechali to można zaszaleć.-mówi rozlewając trunek.
-No fakt.
-Poza tym przyszłam się z tobą umówić na wyjazd do Katowic.
-Zbyszek już ci powiedział?-zapytałam chwytając za kieliszek i siadając obok.
-Tak. Podobno Misiek truł mu całą drogę, aby do mnie zadzwonił i ustalił wszystko.
-Powiedziałam, że przyjadę przecież.
-Ale nie ma dla mnie żadnego problemu. Z chęcią cię wezmę. Pojadą z nami też żony Wiśni i Możdżonka. Poznasz inne połówki siatkarzy.
-Spoko. W końcu chyba też zaczynam się do was zaliczać no nie?
-Tak. Widać jak Michałowi zależy na tobie. Tworzycie taką wspaniałą parę. Wyglądacie razem cudownie i jeszcze jak się kochacie. Pełno par może wam zazdrościć, że pomimo tego co przeżyliście, tego rozstania…tak bolesnego i długiego wy wciąż jesteście razem.  To jest dopiero prawdziwa miłość.

Kiedy późnym wieczorem dziewczyna udała się do swojego mieszkania ja położyłam się na kanapie oglądając telewizję. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Niechętnie podniosłam się, aby sięgnąć po niego. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz uśmiechnęłam się i natychmiast odebrałam.

-Hej skarbie.-odezwałam się.
-Hejka kochanie. Już jesteśmy w Spale i za nami kolacja. Teraz właśnie leżę w łóżku i myślę o tobie.
-Tęsknię bardzo.-mówię mu kładąc się z powrotem.-Brakuje mi kogoś kto by mnie teraz przytulił.
-Jak chcesz to zaraz w siądę w auto i jestem za 3 godziny w Jastrzębiu.
-Przestań się wygłupiać. Poradzę się jakoś….właściwie to muszę…..wiesz? Chyba uzależniłam się od ciebie.-i usłyszałam jego śmiech.
-Skąd ja to znam…..dobra skarbie będę kończyć, bo ten osioł wrócił.-powiedział, a w tle usłyszałam jaki osioł?!
-Pozdrów więc tego osła.
-Ośle! Masz pozdrowienia!-krzyknął Michał i zaśmiałam się.-Lubię słuchać twego śmiechu.
-Kubiak przestań, bo zaraz wsiądę w pociąg i zjawię się pod tym waszym ośrodkiem.-odpowiadam.
-Podać ci piętro i numer pokoju?
-Nie trzeba. Będę kończyć i do zobaczenia.
-Do zobaczenia słońce. Słodkich snów.
-Tobie też. Kocham cię.
-Ja ciebie też mała.-odpowiedział i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik i zasnęłam na kanapie.

__________________________________________________________________________

Lubię to jak są tacy szczęśliwi. :) Miałyście rację, że to Pati będzie. :) To był właśnie ten pomysł Michała.;)
Przede wszystkim dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem :) Jesteście wielkie. Mam nadzieję, że pod tym również tak będzie.
Całuję :*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 44



Po przylocie na lotnisku czekała na nas Maja. Przywitała się wpierw ze mną, a dopiero potem ze swoim chłopakiem .Tak bardzo się cieszyłam, że już jestem tutaj. Wsiedliśmy do auta i od razu ruszyliśmy do Jastrzębia. Michał przez cała drogę tulił mnie do siebie.

-Eee Misiek,bo nam Kinie udusisz!-mówi Zibi spoglądając we wsteczne lusterko.
-Nie uduszę.-odpowiada mój chłopak i całuje w głowę.-Za bardzo kocham by to zrobić.
-Aż miło patrzeć jacy szczęśliwi jesteście....jaki Michał jest.-odzywa się dziewczyna.
-Wiem,że to może nie jest odpowiedni moment,ale dziku co z Wiki?-pyta Zbyszek, a ja patrzę na chłopaka.
-A co ma być?-mówi.-Z nią koniec. Dzisiaj jej powiem chociaż mogła w telewizji wszystko zobaczyć.
-To może powiedz jej to osobiście.-mówię-No chyba,że nie chcesz...-zaczynam się z nim droczyć.
-Co nie chcę?-dopytuje mrużąc oczy i marszcząc czoło.
-No nie chcesz z nią zerwać....może mam być drugą?
-Kpisz sobie czy jak?!-nieco się zdenerwował.-Ty druga? Nie będziesz,bo nigdy nie było pierwszej...dla mnie ty byłaś,jesteś i będziesz numerem one.-odpowiada i delikatnie całuje moje wargi.

Kiedy dojeżdżamy do miasta mówię.
-Załatw to wpierw z byłą. Ja poczekam z Mają i Zbyszkiem.
-Jasne słoneczko.-mówi,a ja całuję go. Wysiada z auta i z bagażnika wyciąga swoją torbę, a potem udaje się do mieszkania.


*** 

Kiedy byłem już przed drzwiami nacisnąłem klamkę i popchnąłem je. Nagle przede mną wyrosła dziewczyna. Podeszła i spoliczkowała mnie.

-Jak mogłeś to zrobić?!-krzyczy.
-Wiki przepraszam. Naprawdę tego nie chciałem...tylko po prostu..-zaczynam i zacinam się.
-Co po prostu?! Po prostu dalej ją kochasz tak?!
-Tak....wciąż ją kocham i tak właściwie nigdy nie przestałem tego robić.-spokojnie mówię.
-Jesteś palant. Fajnie było się mną zabawić?!
-Nie bawiłem się. Naprawdę chciałem cię pokochać,ale nie umiałem. Wybacz mi.
-Nie! Takich rzeczy się nie robi. Wiesz jak teraz się czuję?! Jak zabawka! Jak szmata!
-Nie myśl tak. Jesteś wspaniała i zasługujesz na kogoś kto pokocha cię.....ja nigdy bym ci tego nie zapewnił...nie pokochałbym cię tak jak jej.
-Zrywasz ze mną tak?-pyta.
-Jak chcesz to ty możesz zerwać ze mną jeśli wolisz tak.
-Okej! Zrywam z Tobą!-mówi mi.
-A teraz ja proszę byś szybko opuściła to mieszkanie.-odpowiadam.

Dziewczyna odwraca się i znika. Siadam na kanapie w salonie czekając aż się spakuje. Po jakichś 15 minutach staje obok.

-Zabrałam wszystko. Teraz już możesz sprowadzić tutaj sobie tą dziewczynę.
-Nie mów tak o niej!-powiedziałem wstając i wyciągając dłoń.-Klucze.-a ona kładzie mi ową rzecz na ręcę.-Dziękuję.

Chwyta za walizkę i znika z mojego życia i mieszkania. Po odczekaniu chwili zszedłem na dół. Otworzyłem bagażnik przyjaciela wyciągając z niego walizkę Kingi. Dziewczyna zaraz pojawiła się obok mnie.

-To trzymajcie się i do zobaczenia niedługo w Spale Kubi.-mówi Zibi, a po chwili znika za zakrętem. Łapię moją dziewczynę za dłoń i idziemy w  do mojego mieszkania.


***

Otwiera przede mną drzwi i zaprasza do środka. Mam wrażenie, że to jest sen. Czy ja naprawdę znów jestem w Polsce? U Miśka? Z nim? Kiedy chłopak przytula mnie wiem, że to rzeczywistość.

-Kocham Cię Kinia...strasznie i to strasznie.
-Ja też cię kocham. Nigdy więcej! Przysięgam nigdy więcej cię nie zostawię.-mówię patrząc mu w oczy.
-Wiem, bo ja nie pozwolę ci wyjechać. Za bardzo znów bym cierpiał.-odpowiada.
-Wiesz, że zawsze cię kochałam...
-Oczywiście, że wiem. Nie mam pojęcia dlaczego ci wtedy tak napisałem w tym liście. Wybacz mi to. Wybacz to przez co musiałaś przechodzić, przez ten pobyt w szpitalu.-mówi, a mnie zdziwiła szczególnie ta ostatnia informacja.
-Michał skąd to wiesz?-pytam, a on bierze głęboki wdech i prowadzi mnie na kanapę, sadzając na kolanach.
-Wiem o Twoim ślubie z Davidem, o tym, że kiedy kochałaś się z nim myślałaś o mnie.
-Pati ci powiedziała?-zapytałam nieco zła.
-Nie powiedziała, a pokazała.....pokazała twoje listy do niej.
-Czytałeś wszytkie?-zapytałam,a kiedy ten pokiwał głową chciałam wstać, ale uniemożliwił mi. Po prostu byłam wściekła na przyjaciółkę i jednocześnie zażenowana, że on czytał o moich myślach kiedy spałam z Davidem.
-Spójrz na mnie.-powiedział,a ja przekręciłam głowę.-nie bądź zła na nią proszę. Uświadomiła mi i pokazała, że to co myślałem, że ten cały ból, rozpacz...że ty też to przeżywasz....że ty nie chciałaś mnie rzucać, że tak naprawdę jesteś cudowna skoro dla ciebie moje szczęście było ważniejsze niż nasze i twoje. Szkoda, że nie wiedziałaś jednej rzeczy.
-Jakiej?-zapytałam.
-Że to ty byłaś moim szczęściem....nic innego nie musiało istnieć. Wystarczyłaś mi ty. Ty jesteś moim szczęściem. Mogę jak będzie trzeba to rzucę siatkówkę, bo nie ona a ty mi dajesz  teraz szczęście.-powiedział, a ja z namiętnością wpiłam się w jego usta.
-Przepraszam, że to zrobiłam....że dokonywałam wyborów za ciebie, ale sądziłam, że tak będzie lepiej dla ciebie....ja nie chciałam być problem...nie chciałam abyś ty je miał. Kocham cię i byłam i jestem w stanie poświęcić wszystko dla ciebie nawet i jazdę jak będzie trzeba.
-Nie trzeba tego. Kocham cię taką jaką jesteś....wiesz....to dzięki tym listom uświadomiłem sobie, że nigdy nie przestałem cię kochać....i gdyby nie one i tego co się dowiedziałem nadal myślałbym, że zabawiłaś się mną...i gdyby nie Pati to po zobaczeniu cię w hotelu nie poprosiłbym cię o te spotkanie....może nawet odszedłbym bez słowa, a tak....musiałem z tobą pogadać, a właściwie chciałem znów cię przytulić i pocałować. Mieć cię blisko....kiedy przyszłaś do mnie. Za żadne skarby nie mogłem cię stracić..nie na nowo, nie jeszcze raz. Jak spotkałem cię, to myślałem że to nie mógł być przypadek, że się spotkaliśmy. Ktoś tam u góry czuwał nad nami i wiedział, że prędzej czy później przyjdzie nam się spotkać.
-Może musieliśmy wpierw przeżyć te rozstanie, abyśmy zobaczyli ile dla siebie znaczymy i że tak naprawdę kochamy się bardzo.
-Może i tak.....myślę, że to był chyba sprawdzian dla naszych uczuć.-mówi kładąc swą dłoń na moim policzku.
-Może. Mam nadzieję, że zdaliśmy go.
-No raczej chyba tak skoro znów jesteśmy tutaj razem.-mówi, a ja zbliżam swoje wargi do jego.
-Kocham cię. Kocham jak szalona i proszę cię wybacz mi ten list. Naprawdę nie chciałam abyś cierpiał...ja sama tego chciałam, ale wiedziałam, że może tak będzie lepiej.
-Nie mówmy już o tym. To już jest za nami. Ty wysłałaś list który mnie zranił, ja ci też taki wysłałem i jesteśmy kwita....a teraz....teraz zaczynamy coś nowego, pięknego, a najważniejsze że razem.-mówi i przysuwa mnie do siebie, a za chwilę obdarowuje pocałunkami moją szyję. Przyciągam go mocno do siebie, a on unosi się wraz ze mną i idziemy do sypialni. Tam znów mogę jeszcze raz poczuć jego pocałunki, jego każde pchnięcie przepełnione miłością, nasze okrzyki nadchodzącej rozkoszy, szybkie oddechy i przyśpieszone bicia serc które mogłam znów usłyszeć.

-Wiesz, że teraz nigdzie cię nie wypuszczę?-zadaje mi pytanie, a ja jeżdżę palcem po jego torsie.
-Nigdzie nie mam zamiaru się ruszać.-odpowiadam unosząc się i odnajdując jego usta.
-Po raz pierwszy nie chcę jechać na zgrupowanie kiedy jestem tak szczęśliwy.
-Nie masz innego wyboru. Jedziesz i tyle.-mówię.-Wiesz głodna jestem.-zmieniam szybko temat, bo zaraz by zaczął protestować.
-Zobaczę czy mam coś w lodówce, aby ci zrobić do jedzenia coś pysznego.
-Leć w takim razie.- powiedziałam, a on cmoknął mnie w usta i założył na siebie bokserki. Patrzyłam jak znika za drzwiami sypialni. Rozejrzałam się po mieszczeniu tak strasznie ciesząc się, że tu jestem....że zaryzykowałam przyjazd tutaj z nim. Nie pozwolę już nikomu nas rozdzielić. Zrobię wszystko, aby być z nim.

Niedługo potem czuję dochodzący z kuchni ładny zapach. Wskoczyłam w koszulkę siatkarza i wyszłam do niego.

-Jak tu ładnie.-mówię patrząc na przygotowaną kolację. Na stole stały dwie świeczki,  pośrodku wazonik z jakimś sztucznym kwiatkiem.
-Zapraszam do stołu.-powiedział odsuwając mi krzesło.-zaproponowałbym ci wina, ale jedynie co mam to sok pomarańczowy.
-Jak dla mnie idealny.-odpowiadam uśmiechając się kiedy patrzę jak nalewa napoju.
-Dzisiaj serwuje gotowane parówki, do tego bułeczki,ketchup, a na deser pomarańcza.-powiedział.

Przyznaje, że to chyba była najromantyczniejsza kolacja jaką kiedykolwiek jadłam....a te dania. Najlepsza restauracja takich by się nie powstydziła. Po zjedzeniu usiedliśmy przytuleni na kanapie i włączyliśmy telewizję.

-Kiedy musisz być w Spale?-zapytałam.
-Za dwa dni....ale tak nie chcę.
-Ej! Nie możesz nie jechać przecież! Finał u nas w Polsce...na dodatek w Spodku. Aż szkoda przegapić takie coś.
-Ale nie będziemy się widzieć ponad tydzień.
-Wytrzymasz....przecież nigdzie się nie wybieram.-odpowiadam mu.
-Jak to nie?! Przecież nie sposób, abyś nie pojawiła się na hali...nie może cię tam zabraknąć przecież. Przyjedziesz prawda?-pyta.
-Dlaczego by nie....chcę zobaczyć mojego chłopaka w akcji.-odpowiadam mu i kładę mu dłoń na udzie.
-Wiesz....ten film mnie jakoś nudzi.-mówi wyłączając  telewizor, a potem rzucając się na mnie i ściągając koszulkę. Tym razem miejscem naszego zbliżenia była kanapa. Po tym wróciliśmy do łóżka. Pierwsza noc z moim ukochanym. Pierwsza i nie ostatnia.


***

Obudziłem się wcześniej niż Kinia, ponieważ miałem coś do zrobienia. Po cichu wstałem i ubrałem się. Na zegarku dochodziła już 11:00. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

_______________________________________________________________________________

Wow! Jestem pod wrażeniem tego, że tylu osobom podoba się mój blog. Dziękuję za każdy wasz komentarz :) Nie spodziewałam się ich aż tylu.
Teraz sielanka trwa :) Szczera rozmowa, przebaczenie i seks :) Jak myślicie kto to się pojawi?
Całuję kochane i do środy :*

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 43


-Michał!-krzyknęłam.

W tej chwili wszyscy siatkarze odwrócili się w moją stronę. Biegłam w stronę chłopaka, a on ruszył w moją. Wpadłam mu w ramiona wpijając się w jego usta. Całowaliśmy się namiętnie i nie przeszkadzały nam oklaski ze strony kibiców. Nic mnie w tym momencie nie obchodziło. Podniósł mnie nie odrywając swoich ust od moich. Ja to zrobiłam.

-Jasne, że cię kocham. Jak mogłeś pomyśleć, że nie. Zawsze tak było i zawsze będzie.

W takiej pozycji zeszliśmy z boiska wprost do kwadratu dla rezerwowych. Usiedliśmy na podłodze. Wtuliłam się w chłopaka, a on mocno objął mnie ramionami.

-Michał kocham cię.-mówię.
-Ja też cię kocham skarbie-odpowiada całując w skroń.-nie odchodź już proszę. Ja nie zniosę tego, że znów cię stracę……nie umiem bez ciebie funkcjonować. Chciałaś by tak było…..starałem się, ale wciąż myślę tylko o tobie.
-Kochanie nie mogę ci obiecać….
-Pieprzyć twoich rodziców! Niech zniszczą moją karierę, ale nie obchodzi mnie to. Ty mnie interesujesz tylko. …no chyba, że nie będziesz chciała odwiedzać mnie w więzieniu.-i zaśmiał się.
-Przestań! Ja bym sama tam z tobą zamieszkała, a jak nie to byłabym od rana do samego wieczora.
-Wyjedź ze mną teraz….wróć do Polski. Wszyscy za tobą tęsknimy.
-Postaram się coś zrobić.
-Eeeee Misiek!-odzywa się jakiś wielkolud przed nami-muszę niestety przerwać wam te czułości, ale Andrea cię wzywa na boisko.

Misiek popatrzył na mnie, a ja pocałowałam go.

-A teraz idź i pokaż jak się gra.

Radosny wstaje i wybiega na boisko. Naprawdę szło mu świetnie. Niestety resztę meczu spędziłam sama siedząc w kwadracie….wygraliśmy 3:1, ale najbardziej ucieszył mnie fakt tego jak zagrał chłopak. Był taki radosny, pełen życia…takiego go właśnie kocham. Kazał mi poczekać na niego, bo teraz nie wypuści mnie nigdzie. Nie opierałam się, bo nawet nie chciałam. Wsiadłam razem z nimi do autokaru siadając obok przyjmującego. Przez całą drogę trzymał mnie w ramionach jakbym miała mu zaraz uciec.  Wiedziałam, że kiedyś to nastąpi, ale jeszcze nie chciałam, aby teraz.

Pokój w hotelu dzielił ze Zbyszkiem więc nie było trudno go wygonić chociaż na chwilę. Opowiadałam mu jak się znalazłam na meczu, a właściwie dzięki komu.

-Powinienem podziękować temu chłopakowi-mówi Michał.
-Dla niego najlepszym podziękowaniem będzie jak wrócę do ciebie i będę szczęśliwa. Poza tym on też ma kogoś kogo pokochał może równie mocno jak ja ciebie.

Zostałam z nim na noc. Rano zadzwonił mój telefon. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz od razu wypadł mi on z ręki.

-Kto to?-zapytał Michał.
-Ewa.
-Odbierz.
-Boję się…..muszę iść.
-Zostań.-mówi łapiąc mnie za rękę.
-Wrócę.
-Dzisiaj wylatujemy.
-O której?
-O 18:00….leć z nami.
-Jak nie zobaczysz mnie na lotnisku to oznacza, że nie udało mi się….ale jakoś wrócę…obiecuję-odpowiadam, całuję go w usta i wychodzę z pokoju. Na korytarzu mijam się z innymi siatkarzami. Zamawiam taksówkę i wracam do domu. Strasznie boję się tam iść. Niepewnie otwieram drzwi. W salonie zauważam Ewę, Andrzeja i Davida. Głęboki wdech i idę do nich.

-Jak mogłaś to zrobić?!-krzyczy Ewa.-Złamałaś obietnicę!
-Przepraszam to już się więcej nie powtórzy……chciałam się ostatni raz pożegnać z Michałem.-zaczęłam kłamać.
-Jesteś niewdzięcznicą!-mówi mężczyzna.-my ci ufaliśmy!

Wtedy też podchodzi do mnie David, łapie mocno za nadgarstek i ciągnie w kierunku schodów na górę. Byłam zdziwiona, bo to naprawdę bolało.

-Auuuu David! Puść! To boli!

Lecz oni nic nie mówi, a jedynie wchodzimy do mojego pokoju. Zatrzaskuje drzwi i puszcza mnie.

-Co to miało być?
-Jak mogłaś mi to zrobić!!-krzyczy głośno-Wiesz jak teraz to wygląda?!

Co on robi?

-Kurde Kinga krzycz na mnie. Mamy udawać, że się kłócimy. Błagaj mnie o przebaczenie, mów, że to się więcej nie powtórzy, płacz.-szepcze, a ja kiwam głową i robię dokładnie to o co mnie prosi. Kiedy po godzinie tych krzyków każe mi przestać siadamy na łóżko.

-Udało ci się-mówi-powiedziałaś mu.
-Tak….to był cudowny moment.
-Widziałem to….teraz tak…..dzisiaj mam zamiar uciec z Rachel….pomożesz mi w tym?-pyta.
-Ale jak?
-Ty też chcesz chyba lecieć z Michałem no nie?
-Oczywiście. O niczym innym nie marzę.
-Więc plan jest taki- i objaśnia mi wszystko.


Spakowana z walizkami schodzę na dół. Podchodzę do rodziców i przepraszam ich za wszystko.

-Z Davidem wytłumaczyliśmy sobie wszystko….i jest jeszcze jedna rzecz-mówię patrząc na chłopaka.
-Tak?-dopytuje Ewa.
-Oświadczył mi się-odpowiadam i wyciągając w ich kierunku dłoń.
-To wspaniale-ściska nas kobieta.
-Wytłumaczyliśmy sobie te zajście i obiecałam, że nie zrobię tego więcej, bo kocham Davida i tak zostanie……najważniejsze, że wybaczył mi.-mówiąc to przytulam się do niego.
-Teraz zabieram Kinie w małą podróż…..sądzę, że obojgu nam przydadzą się takie chwile tylko ze sobą.
-Też tak sądzę-odpowiada Andrzej. –A gdzie jedziecie?
-Lecimy na Dominikanę. Tam mam ciotkę u której się zatrzymamy…..za tydzień będziemy prawda skarbie?-pyta.
-Oczywiście kochanie.
-A teraz przepraszamy, ale zaraz mamy samolot i nie chcemy się spóźnić.
-Lećcie i bawcie dobrze.

Chłopak wyciąga moją walizkę i pakuje ją do samochodu.

-Naprawdę masz ciocię na Dominikanie?-pytam.
-No co ty?!

Usiadłam z przodu, ale gdy odjechaliśmy ktoś z tyłu pojawił się. Wystraszyłam się mocno patrząc w lusterko, ale potem uśmiechnęłam się.

-Hej Kinga-mówi mi Susan.
-Hej.-odpowiadam-gdzie lecicie?-spytałam.
-My? Na razie do Los Angeles….chcemy być daleko od nich.
-A co z jazdą?-pytam.
-Będę w pojedynkę znów jeździł. Na razie mam przerwę, ale nie mam zamiaru tego rzucać, a tym bardziej wracać do tego miasta.
-Ułoży się wam-mówię.
-Wam też. Zobaczysz.

Zajechaliśmy na lotnisko. Ostatnie pożegnanie i ja poszłam w swoją stronę, a oni w swoją. Oddałam bagaże i podałam bilet. Lot miał być za 15 minut. Zdążyłam na styk. Wbiegłam na pokład samolotu. Chłopak zarezerwował mi lot w najniższej klasie, bo na ostatnią chwilę tylko taki był. Wiedziałam, że tym samym samolotem leci Michał. Akurat mieliśmy dwugodzinną przesiadkę w Paryżu. Próbowałam tak się schować , aby żaden z siatkarzy mnie nie zauważył. Chciałam zrobić Kubiakowi niespodziankę. Widziałam z dala jak siedział ze zwieszoną głową i wpatrywał się w  telefon. Serce mnie bolało kiedy tak patrzyłam na niego. Nie mogłam znieść już tego dłużej. Wyszłam powoli idąc w jego kierunku. Z dala zauważyłam Zbyszka który z wielkimi oczami patrzył na mnie. Chyba sam nie wierzył, że tu jestem. Przyłożyłam palec do ust pokazując by milczał i nic nie mówił. Stanęłam w końcu za Kubiakiem i zakryłam mu oczy dłońmi.
Dotknął swoimi moich, a po chwili poderwał się do góry i obrócił. Zakrył dłonią usta i kręcił głową. Po chwili jednak przeskoczył krzesełka i chwycił mnie w ramiona unosząc do góry.

-Myślałem, że nie zobaczę cię już.-szepcze obracając się wraz ze mną.
-Skończyłam z tamtą Kinią. Kocham cię i mam zamiar z tobą być. Nie umiem bez ciebie żyć i nie chcę. Więc będę z tobą za wszelką cenę….tym co zrobią będziemy się martwić później.
-Tak się cieszę kochanie-odpowiada i namiętnie całuje.Wiem, ze to była prawidłowa decyzja i za nic w świecie jej nie żałuję. Nareszcie mogę być z tym którego kocham…..no i David również.

________________________________________________________________________________

Nie no. Tak naprawdę David ze szczerym sercem jej pomagał.Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten dopisek pod rozdziałem:) Widzicie nawet na co wpadł? Kiedyś pisałam jak tylko się pojawił żebyście dały u szansę. Jednak chłopak ma serce i widział, że dziewczyna nie będzie z nim szczęśliwa.
I proszę bardzo. Jednak są razem :) Cieszycie się pewnie..no ja też się cieszę. Za długo byli oddzielnie już. Jednak zapewniam was, że sielanka nie będzie trwać wiecznie.
Dziękuję za wszystkie komentarze. Nie sądziłam, że tak szybko się uwiniecie i przebijecie moją propozycję :) Nawet nie wiecie jaką radość mi to sprawiło widząc ile osób chce kolejnego rozdziału. Jeszcze raz dziękuję :*

Kolejny w niedzielę. Komentujcie, bo to naprawdę sprawia mi radość :)
Całuję :*

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 42



Na zewnątrz  ktoś złapał mnie za nadgarstek i szarpnął. Odwróciłam się i zobaczyłam Davida. W tym samym momencie przed hotel wybiegł półnagi Kubiak. Widziałam jak łyżwiarz patrzył to na mnie, to na Michała. Miałam tylko nadzieję, że nie rzuci się na niego z pięściami.

-Kinga proszę cię..-mówi Kubiak.

Ja jednak patrzyłam na mojego obecnego chłopaka.

-Powiedz, że nie zdradziłaś mnie?! Powiedz, że z nim nie spałaś!-wykrzyczał szarpiąc mnie za przedramię.
-David…-wykrztusiłam przez łzy.
-Spałaś z nim czy nie?!-ostro pyta.
-Tak, ale to tylko ten jeden raz…..on nic dla mnie nie znaczył-odpowiadam chociaż kłamię. Wiem, że w tej chwili krzywdzę Michała, ale nie będę narażać go niepotrzebnie. Odwróciłam się by spojrzeć na Kubiaka. Nie mogłam znieść jego smutnego wzroku.
-Kochasz mnie jeszcze?-pyta-Nie odpowiedziałaś mi na to pytanie wciąż.-dopytuje przyjmujący.
-Idziemy!-syknął David i pociągnął mnie mocno za nadgarstek. Kierowaliśmy się do jego samochodu. Niemal siłą wepchnął mnie na siedzenie pasażera. Sam zasiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy. Atmosfera była bardzo gęsta. Bałam się odezwać pierwsza, ale musiałam to zrobić.

-David przepraszam…..wybacz mi to.-mówię, a on zjeżdża na pobocze.
-Jak mogłaś?! Jak mogłaś mi to zrobić?! Ja ci pomagałem, a ty tak mi się odpłacasz?!
-Mówię, że to była chwila słabości….dobrze wiesz, że cię kocham!

Wtedy też odwraca się i patrzy mi w oczy.

-Nie Kinia…..ty mnie nie kochasz….kochasz jego. Zawsze tak było.-spokojnie mówi, a mnie samą dziwi ton jego głosu.
-David to przeszłość.
-Niestety nie. Starałem się zastąpić ci jego…byś pokochała mnie tak samo mocno, ale to było na nic. Całe twoje serce zawsze należeć będzie do tego siatkarza. I co bym nie robił nigdy mi się nie uda dotrzeć do ciebie.
-Przepraszam cię ja….
-Kochasz go?-pyta
-Nie ma to znaczenia.
-Właśnie, że ma. Bądź ze mną szczera przynajmniej teraz.

Spojrzałam przed siebie i sama nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić.

-Tak …..wciąż go kocham-odpowiadam patrząc na niego.
-To czemu nie odpowiedziałaś na jego pytanie?
-Bo nie mogłam….kazałam mu ułożyć sobie życie z inną. Ja nie mogę…..
-Naprawdę nie widzisz, że on też nie przestał cię kochać. Nie znam go, ale widziałem jego twarz kiedy powiedziałaś, że to nic dla ciebie nie znaczyło.
-Dlaczego to robisz?-pytam.
-Co robię?
-No tak jakby sam pchasz mnie znów w jego ramiona…..powinieneś spoliczkować, nakrzyczeć na mnie, cokolwiek, a ty robisz wszystko w odwrotną stronę.
-Skoro tak rozmawiamy to ty również powinnaś coś wiedzieć……na początku naprawdę cię kochałem. Wciąż w jakimś sensie jesteś dla mnie ważna, ale….
-Ale?
-Ale zakochałem się w innej.-odpowiada, a ja sama nie wierzę, w jego słowa.
-Co?
-Przepraszam…kiedy uświadomiłem sobie, że pomimo, iż jesteśmy razem nigdy nie będziemy w pełni szczęśliwi….wtedy miałem takie małe załamanie i pewna dziewczyna mi pomogła….i zakochaliśmy się.
-Kim jest ta szczęściara?-zapytałam uśmiechając się. Nie byłam zła jakoś za to.
-Susan.
-Dziewczyna która wyrównuje nasze lodowisko?-zadałam pytanie nieco zdziwiona.
-Tak….przepraszam, że wykorzystywałem ten fakt, że jesteśmy parą i wtedy kiedy powianiem być z tobą byłem z nią.
-Dlaczego tak robiłeś?
-Mamy podobnych rodziców. Chcieli nas połączyć, bo wiesz….mamy taki sam styl życia. Oboje jeździmy i mamy kontakt z lodowiskiem…..nie znieśliby, że moja dziewczyna mogła by być zwykłą prosto kobietą która na dodatek pracuje u nas….jakby to oni powiedzieli…..stać mnie na lepszą, a nie na taką z dolnej półki.
-W takim razie co robimy?-zapytałam.
-Sądzę, że może czas wziąć nasze życie w swoje ręce….zanim jednak to musimy coś zrobić jeszcze.-mówi odpalając auto.
-Co?
-Musisz powiedzieć temu chłopakowi, że go kochasz….i nigdy nie przestałaś.-odpowiada, a ja sama nie wiem co powiedzieć.
-Ale to nie teraz…..niedługo ma mecz.
-No to będzie idealna okazja na to.
-Jak to?!
-Powiesz mu to na meczu.
-Zwariowałeś?! A co jeśli nasi rodzice będą to oglądać?!
-Załatwi się to jakoś-i posyła mi uśmiech.
-Dziękuję ci za wszystko David i jednocześnie przepraszam, że taka zimna byłam.
-Nie byłaś. Naprawdę niekiedy było fajnie. Starałaś się zapomnieć i ułożyć sobie życie na nowo, ale nie wszyscy z marszu potrafią zapomnieć o osobach które znaczą dla nich wszystko… i zazdroszczę temu siatkarzowi….każdy pozazdrościłby mu takiej dziewczyny która kocha go cały czas. To się nazywa prawdziwa miłość.
-Zobaczysz tobie z Susan też się ułoży. Jesteś świetnym chłopakiem….zasługujesz na szczęście i zapewne ona ci go da….ja niestety nie potrafiłam tego.
-Byłem szczęśliwy z tobą….ale mam nadzieję, że nie masz mi za złe tych schadzek z nią za twoimi plecami?
-Absolutnie nie.

Zawiózł mnie prosto do mojego domu. Gdy wysiadałam zapytał.

-O której grają?
-O 20:00.
-W takim razie przyjadę o 19:00. Bądź gotowa.
-Okej….dzięki.

I zamknęłam drzwi. Patrzyłam jak odjeżdża, a potem weszłam do domu. Przywitała mnie Elwira która zaciągnęła do kuchni na obiad. Byłam szczęśliwa. Najważniejsze w tej chwili dla mnie było by powiedzieć wszystko Miśkowi.

Długo zastanawiałam się co na siebie założyć. Z szafy w końcu wyciągnęłam dżinsy,bokserkę, na to bluzkę i białe tenisówki. Włosy związałam w kucyk i czekałam tylko na pojawienie się Davida. Jak tylko usłyszałam dźwięk dzwonka na dole zbiegłam szybko. Ujrzałam go uśmiechniętego. Wszedł przywitał się z moim rodzicami, a potem porwał mnie. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Kiedy znaleźliśmy się pod halą chłopak wyciągnął ze schowka jakieś karty.

-Tu masz bilet….a to jest możliwość wejścia wszędzie…taka przepustka VIP.
-Jak ty to zrobiłeś?-zapytałam zakładając na szyję smycz z kartą.
-Ma się znajomości….a teraz leć i powiedz jemu to co musisz.
-Dziękuję-przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
-Zdecydowanie teraz lepiej wyglądasz….uśmiechasz się tak szczerze gdy on jest w pobliżu.

Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z auta. Dzięki tej wejściówce nie musiałam stać w kolejce. Hala wypełniała się kibicami, a siatkarzy wciąż nie było. Zajęłam moją miejscówkę. Pech chciał, że nasi siatkarze weszli na drugą część boiska więc Michał nie był w stanie nawet mnie zobaczyć. Przyglądałam się mu. Był taki przygaszony....jak nie on normalnie. Musiałam coś zrobić tylko co?


Mecz zaczął się od zwycięstwa Amerykanów. Nasi jednak wygrali dwie kolejne partie pod rząd. Była dłuższa chwila przed czwartą przerwą. Wiedziałam, że nie mogę już dłużej czekać. Patrzyłam na smutnego Kubiego i nie mogłam znieść tej myśli, że to znów przeze mnie. Kiedy ochroniarz odwrócił się przeskoczyłam przez bandy i wbiegłam na boisko. Panowie zrobili to samo, ale mieli nieco wolniejsze ruchy przez swoje ciałka.


-Michał!-krzyknęłam.

_________________________________________________________________________________

No i jest kolejny. Trochę zawrzało między nimi. I jak widać dziewczyna wybrała Davida i zostawiła Michała. Jak myślicie co on teraz zrobi? W końcu Kinga go odrzuciła i zraniła. Powinien dać jej szansę czy nie? Co zrobi teraz? David miły i zakochany w innej.Niby ładnie pięknie. Ale czy na pewno jest szczery mówiąc to? Może coś kombinuje?
No i nic. Następny rozdział chyba w sobotę, ale mam dla was propozycję jedną. :) 27 komentarzy za rozdział jutro? W razie czego zaplanuje sobie i ustawie na opublikowanie o godzinie 18. Więc jak?
Pozdrawiam :*

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 41



Właśnie wróciłam z Davidem z Hawajów. Naprawdę było fajnie. Wypoczęłam i opaliłam się trochę. Spędziłam parę dni wraz z moim chłopakiem. Na pewno zbliżyły nas te wakacje do siebie jeszcze bardziej. Chciałabym wyjechać jeszcze tak na trochę byśmy byli tylko my. Teraz niestety musimy wrócić do treningów.  Po przyjeździe do domu trwał w nim remont. Na razie robią małej pokój więc jest ze mną w pomieszczeniu. Spędzam dużo czasu by pomóc w domu, pomagam malować ściany. Z Davidem nieco rzadziej się spotykałam poza domem, ale nie znaczy że w ogóle. Ćwiczyliśmy, a chłopak pomagał mi w malowaniu. Często gdy nikt nie patrzył zaczepiał mnie i zazwyczaj kończyło się tym,że oboje byliśmy w farbie. Kiedy nadszedł czas na mój pokój chłopak zaproponował mi, aby wprowadziła się do niego. Nie byłam jakoś do tego przekonana.

-Dlaczego? Przecież już mieszkaliśmy razem.
-Nie wiem. Na razie lepiej nie. Nie przyśpieszajmy niczego…..prześpię się na kanapie w salonie.
-To może chociaż w naszym hotelu weźmiesz pokój.....O! Zamieszkasz w moim apartamencie. Dam ci kartę.
-David naprawdę nie trzeba. Dam sobie jakoś radę.
-Nie sprzeczaj się ze mną kochanie.-mówi zamykając mi usta pocałunkiem.
-Okej.-odpowiadam.

Spakowałam kilka rzeczy do torby i zawiózł mnie do hotelu wjeżdżając wraz ze mną na górę. Apartament był naprawdę cudowny. Kiedy tylko chłopak zamknął drzwi odwróciłam się do niego, a on przytwierdził mnie do ściany namiętnie całując. Odrzuciłam torbę i objęłam go mocno za szyję. Nasze ubrania wylądowały po chwili na podłodze, a sami znaleźliśmy się na miękkim pluszowym dywanie. Jęczałam z każdą chwilą głośniej kiedy wchodził we mnie. Wbijałam mu paznokcie w barki kiedy przyśpieszał. Było nam cholernie dobrze. Oboje po dłuższej chwili doszliśmy i padliśmy obok siebie. David bawił się moim włosami zakręcając je sobie na placu. W tym miejscu zasnęliśmy. Rano udaliśmy się na trening, a potem na obiad. Zazwyczaj jednak i tak wieczory spędzałam sama.



Po tygodniu mogłam wrócić wreszcie do domu. Rano wzięłam prysznic, ubrałam się i lekko umalowałam. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i zamknęłam pokój. Zjechałam windą na dół i skierowałam się prosto do recepcji. Nikogo jednak w niej nie było i musiałam czekać. Stanął obok mnie jakiś mężczyzna i jak na zawołanie pojawiła recepcjonistka. Chyba będę musiała poskarżyć się na obsługę. Uśmiechnęła się do chłopaka. Widziałam jaką miała ochotę podejść do niego, ale obrała mój kierunek. Nie dziwie się. W końcu jestem dziewczyną syna właściciela tego hotelu i gdyby coś było nie tak mogłyby wyleć. Podałam jej kluczyk i powiedziałam:

-David chciał abym zabrała jego kartę której zapomniał.-powiedziałam, a ona odeszła i poszukiwała jej. Kolejna z kobiet podeszła do tego chłopaka.

-Czy można prosić o pobudkę dla całej reprezentacji o 7:30?-zapytał,a mnie zamurowało. To chyba mi się zdawało. To jest właściwie nie możliwe. Zastanawiałam się czy obrócić twarz czy nie? Kątem oka dostrzegłam, że chłopak również na mnie spojrzał. Niestety nie byłam na tyle silna, aby powstrzymać się i odwróciłam twarz. Znów zauważyłam te piękne niebieskie tęczówki. Lekki zarost na jego twarzy dodawał mu męskości. Serce zaczęło walić jak oszalałe. Boże jak ja dawno go nie widziałam.

-Kinga…-odezwał się pierwszy.
-Michał..

Wydusiliśmy z siebie tylko tyle, a może i aż.

-Co ty tutaj robisz?-zapytałam.
-Mamy kolejną edycję Ligii Światowej i gramy z Amerykanami….. Nie sądziłem, że cię tu spotkam.
-Ja też.
-Pracujesz tutaj?-zapytał wskazując na hotel.
-Nie….pomieszkiwałam przez remont w moim domu…..a hotel…hotel należy do rodziców mojego chłopaka.-odpowiadam chociaż ciężko przechodzić mi to przez gardło. Kiedyś to go tak nazywałam.
-Aha…..może pogadalibyśmy na spokojnie?-pyta.
-Michał…..dobrze wiesz, że….
-Tak…spotkajmy się w tym hotelu. Zarezerwuję pokój i tam pogadamy.
-O czym ty chcesz rozmawiać?-pytam.
-Jest parę rzeczy które zostały nie wyjaśnione.
-Nie mogę.-odpowiadam mu i zabieram kartę którą właśnie przyniosła blondynka. Chciałam odejść,ale chłopak złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego.
-Proszę Kinga….
-….dobrze. O 22:00 wpadnę tutaj.-mówię ulegając mu. Nigdy nie potrafiłam się oprzeć jego spojrzeniu.
-Jasne-i puścił mnie, a ja poszłam.

Pojechałam od razu do Davida. O 17:00 mieliśmy zajęcia na lodowisku z jego rodzicami. Skończyłam dopiero po 21:00. Chłopak chciał gdzieś wyjść, ale wiedziałam że umówiłam się z Michałem. Szukałam w głowie jakieś wymówki. Powiedziałam mu, że jestem zmęczona i chcę odpocząć. Szybko udałam się do domu, aby przebrać się i umyć. Narzuciłam na siebie krótką, obcisłą sukienkę i do tego szpilki. Poprawiłam fryzurę i lekko się umalowałam.Mówiąc, że wychodzę do chłopaka zniknęłam za drzwiami. Taksówka odwiozła mnie wprost pod hotel.

Wysiadłam biorąc głęboki wdech. Chyba powinnam się wycofać. Nie mogę się z nim spotykać, nie chcę na nowo przechodzić przez to….ale tak bardzo pragnę znów usłyszeć jego głos...móc przez dłuższą chwilę wpatrywać się w jego oczy...tylko co on chce wyjaśnić?Nie powinnam, bo co jeśli zobaczy nas ktoś i wszystko się wyda? Przecież jedyne na czym mi zależy to na jego szczęściu. Z tego wszystkiego wyrywa mnie dźwięk klaksonu samochodowego. Przechodzę prze ulicę i wchodzę do budynku. Z daleka dostrzegam Michała. Zabraniam mu podejść dopóki nie znajdziemy się z dala od wścibskich recepcjonistek. Podążam w kierunku windy, a on za mną. Jak gdyby nigdy nic wsiedliśmy do niej wraz z innymi pasażerami. Gdy tylko siatkarz wyszedł ja zrobiłam to samo. Otworzył drzwi do pokoju 207 i zniknął. Rozejrzałam się i weszłam do tego samego pomieszczenia. Jak tylko znalazłam się w środku poczułam chłopaka stojącego za mną. Po chwili zadrżałam kiedy wargi chłopka zaczęły błądzić po moim karku, szyi, policzku w końcu odnajdując usta.Stałam do niego twarzą, a on lustrował mnie wzrokiem.

-Wyglądasz tak seksi.-szepnął. Walczyłam z całych sił, powtarzając sobie, że nie chcę posuwać się za daleko. Jak na złość ciało wysyłało kompletnie sprzeczne sygnały. Wiedzione instynktem, moje dłonie przesuwały się nieśpiesznie po piersi Michała. Zachwycałam się na nowo jego doskonałą rzeźbą. Przeniosłam dłonie na jego twarz i zdjęłam mu okulary. Patrzyłam mu w oczy widząc w nich niemal zwierzęce pożądanie.




-Tęskniłem-mówi, a po chwili łapczywie wpija się w moje wargi. Nie byłam w stanie odepchnąć go. Jego dłonie spoczęły na mojej talii, a ja znów dotykałam torsu siatkarza. Tak mi brakowało tego ciała. Jego zapachu. Przeniosłam swoje pocałunki na jego szyję zdzierając bluzę którą miał na sobie.

-Kochaj się ze mną-mówię, a on w jednej sekundzie porywa w ramiona kładąc na łóżko. Zaczął gorączkowo mnie całować jednocześnie ściągając sukienkę. Bardzo sprawnie i szybko uwolnił moje piersi z biustonosza. Poczułam na nich chłodne powietrze, ale trwało to tylko chwilę, gdyż moje ciało okryły jego pocałunki i ciepłe dłonie. Jak najszybciej chciałam poczuć nagość jego skóry. Zaczęłam gwałtownie ściągać z niego ubranie. Uśmiechnęłam się wciąż patrząc na niego. Kiedy Michał przygniótł moje piersi swym rozgrzanym już ciałem z naszych ust jednocześnie wydobyło się westchnienie. Po chwili poczułam na sutkach jego wargi, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Tylko on wiedział jak sprawić bym pragnęła więcej. Wsunęłam więc ręce między nasze biodra, próbując ściągnąć jego spodnie. Kubiak przewrócił się na bok i oboje szybko pozbyliśmy się ubrań i przywarliśmy do siebie nagimi ciałami.

-Chcę cię dotykać.-wyszeptał Kubiak, całując moje twarde brodawki. W tej samej chwili poczułam jak jego ręka wślizguje się między moje uda, w mgnieniu oka odnajdując mokre i pulsujące z pożądanie wnętrze. -Pragnę cię.-usłyszałam jego szept. Chłopak rozchylił mi nogi, po czym podniósł głowę i spojrzał w oczy. Pierwszy raz tak pragnęłam faceta. Po prostu nie mogłam się doczekać, kiedy poczuję go w sobie. Uniosłam lekko biodra, a jego męskość wypełniła moje rozpalone wnętrze. Znieruchomiałam, rozkoszując się intymną chwilą. Zaczęliśmy się wolno poruszać. Z każdym ruchem oplatałam go sobą coraz mocniej i gwałtowniej poruszałam biodrami, w rytm jego uderzeń. Gdy Michał pochylała się i dotykał mnie swym torsem, nasze usta łączyły się w pocałunku. Czułam się tak, jakby jakaś siła ciągnęła mnie coraz wyżej, aż zatraciłam się w wybuchu nagłej rozkoszy. W ułamku sekundy Kubiak podążył za mną. Mocnym ruchem bioder zagłębił się w moim wnętrzu. Wstrząsnął nim gwałtowny dreszcz spełnienia, wprawiając w drżenie całe moje ciało. Ciszę w pokoju przerywały jedynie nasze przyśpieszone oddechy, a serca biły jak szalone. Spojrzałam jeszcze raz w jego oczy za którymi tak tęskniłam. Ponownie znów mogłam go dotknąć, poczuć smak ust. Położył się obok bawiąc się kosmykiem moich włosów.

-Kinga…..-zaczął, ale przyłożyłam mu palec do ust.
-Nic nie mów proszę. Jest teraz tak idealnie.-odpowiadam, a on uśmiecha się przyciągając mnie do siebie. Obróciłam się do niego tyłem, a on mocno objął mnie w pasie i pocałował w ramię. Teraz byłam pewna….pewna tego, że go kocham i nigdy nie przestałam. Że nigdy nie kochałam Davida, a moją miłością jest tylko on.
-Kocham cię.-szepcze-A ty?

Nie odpowiadam jednak nic. Mam nadzieję, że pomyśli, że usnęłam. Z kącika oka na poduszkę spłynęła łza.

-Oczywiście, że też cię kocham-powiedziałam niesłyszalnie.

Zasnęłam nawet nie wiem kiedy. Zbudziła mnie wibracja mojego telefonu. Szybko wyciągnęłam go z torebki i odczytałam SMSa od Davida.

-Kurczę zapomniałam!-szepnęłam i wstałam z łózka tak aby nie obudzić siatkarza. Ostatni raz spojrzałam na niego. Wyglądał tak uroczo. Pragnęłam żeby to trwało wiecznie, ale tak być nie mogło. Podeszłam do niego i ukucnęłam. Delikatnie dotknęłam dłonią jego policzka i pocałowałam w usta. Wtedy też chłopak otworzył oczy. Poderwałam się i on również.

-Kinia poczekaj!
-Nie Michał! Nie możemy już!
-Kinga!-krzyczał, ale wybiegłam z pokoju. Czekałam na windę. Widziałam jak w samych spodniach i butach wybiegł na korytarz. Winda nadjechała jednak w odpowiednim momencie. Zdążyły się zamknąć drzwi zanim on wsiadł. Oparłam się czołem o ściankę i błagałam by tylko nie zbiegł na dół. Wyszłam szybko, ale usłyszałam znów jego głos. Nie zważałam jednak na wołanie chłopaka.  Na zewnątrz  ktoś złapał mnie za nadgarstek i szarpnął. Odwróciłam się i zobaczyłam Davida. W tym samym momencie przed hotel wybiegł półnagi Kubiak.

____________________________________________________________________________

Naprawdę przepraszam, przepraszam. Tak bardzo  chciałam dodać ten rozdział po tym jak wy spełniłyście moją prośbę o 16 komentarzy, ale moja mamusia nie zapłaciła za neta i go wyłączyli. Mam nadzieję, że nie gniewacie się na mnie i ten rozdział wynagrodził wam te nieco dłuższe czekanie. Było warto?
Daluś tym razem spudłowałaś. ;)

Czy spodziewaliście się, że w takich okolicznościach się spotkają i tak potoczy się ich spotkanie? Miałam zamiar urwać w momencie złapania dziewczyny za rękę przez kogoś, ale pomyślałam, że nie będę taka i za tą sytuację ujawniłam wam troszkę więcej. :)
Co zrobi teraz dziewczyna kiedy jej obecny i były chłopak stanęli twarzą w twarz. Jak myślicie? Zerwie z Davidem i wróci do Kubiego, pójdzie z Davidem i zrezygnuje z Kubiaka czy jeszcze inna opcja jest? Piszcie, piszcie komentarze. Naprawdę lubię czytać co sądzicie o rozdziale :)
Nowy we wtorek :)
Całuję :*

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 40



-No już idę!-krzyczę i podchodzę do drzwi. Otwieram je, a tam osoba które zupełnie się nie spodziewałem.
-Cześć Michał.-mówi rudowłosa dziewczyna.
-Hej Pati….co cię do mnie sprowadza?-pytam.
-Musimy pogadać.
-Jeśli masz zamiar mówić o niej to daruj sobie. Dla mnie to temat zamknięty.-odpowiadam lekko rozdrażniony i chcę zamknąć jej drzwi przed nosem, ale ona nie pozwala mi na to.
-Michał daj mi dosłownie 10 minut. Muszę ci coś powiedzieć.
-Patrycja, ale ona już dla mnie nie istnieje okej?
-Wiem, ale proszę. Potem dam ci spokój. Ale wysłuchaj mnie tylko.-błaga niemal, a ja nie wiem co zrobić. Nie chcę słuchać jaka to ona jest szczęśliwa z tym łyżwiarzem z którym teraz jeździ. W internecie jest o tym pełno. Są parą w jeździe jak i w prywatnym życiu. Tak będzie dla niej lepiej. Przynajmniej oboje poświęcą się jeździe. –Więc jak?-pyta przerywając mi ten wewnętrzny monolog?
-Dobra….ale nie teraz. Za 20 minut spotkajmy się w kawiarni na rogu, przy pomniku. Wiesz gdzie?
-Tak wiem. Dzięki jeszcze raz.-odpowiada i znika, a ja zamykam drzwi. Nie rozumiem dlaczego ona chce zaczynać ten temat. Oboje pogodziliśmy się z tym, że nastąpił koniec. Słyszę głos Wiki która mnie woła. Odwracam się i ruszam do niej. Musiałem jej tłumaczyć, że to jakiś namolny facet próbujący wcisnąć mi nowy odkurzacz dla żony.

Gdy moja dziewczyna opuszcza nasze mieszkanie, czekam chwilę i też to robię. Kiedy zachodzę na miejsce Patrycja już na mnie czeka. Odsuwam krzesło i siadam naprzeciwko.

-Coś do picia chcesz?-pyta.
-Nie Pati. Mów o co chodzi.
-Wiem, że nie powinnam się wtrącać, ale ja tak dłużej nie mogę. Nie mogę już jej dłużej słuchać, a na ciebie patrzeć. Dobrze wiem, że dalej ją kochasz, a on kocha ciebie.
-Nie kocham jej!-stanowczo mówię opierając się o oparcie i spoglądając na nią.
-Kłamiesz….ale nie od tego chcę zacząć. Wiem, że masz żal do Kingi, że tak postąpiła, że kazała ci poszukać kogoś, że napisała iż ona także kogoś ma. Kłamała. Kłamała wtedy…..ta dziewczyna jest taka, że dla niej jest ważniejsze  dobro innych, a na samym końcu jej.
-Nawet nasze?-pytam głośno przez co zwracam uwagę na siebie wszystkich wokół.-Ona zostawiła mnie, okłamała…ja byłem dla niej gotowy na wszystko.-syczę ciszej.
-Michał ona to samo. Dla niej byłeś najważniejszy Ty! Ty i nikt więcej! Wasz związek stał zaraz po tym, a na końcu było to co czuje ona. Skrzywdziła cię tym, ale zależało jej na twoim szczęściu.
-Ona była moim szczęściem i sama wszystko zniszczyła! Poza tym po co mi to mówisz?
-Ponieważ mimo tego, że kogoś macie dziewczyna cały czas myśli o tobie. Cały czas o tobie myśli i jedyne czego nie może sobie wybaczyć to tego, że jej nienawidzisz. To ją boli. Że myślisz, że zabawiła się tobą i twoimi uczuciami.
-A tak nie było?!-pytam.
-Nie!-odpowiada, a po chwili sięga do torebki i wyjmuje z niej stertę kartek.-To są listy od niej. Pisała do mnie. Opisywała każdy swój dzień. Każdy….to co robiła, co się stało, co myślała. Ostatni jest sprzed dwóch tygodni. Już wtedy była z Davidem. Wiesz co napisała?...zaraz ci powiem-i bierze pierwszy list z brzegu.


„Pati z Davidem jest mi bardzo dobrze. Myślę, że go kocham, ale nie wiem czy to na pewno to. Czuję się przy nim wyjątkowa, kochana i bezpieczna. Jednak w mojej głowie wciąż jest Michał. Nawet kiedy robiłam to z nim to pojawił się siatkarz. Przypomniało mi się to jak całował całe moje ciało…jaki był delikatny i czuły. David też, ale wtedy to było idealne. Czasem chciałabym przeżyć to jeszcze raz. Spotkać go i przeprosić za to jak go zraniłam. Chciałabym żeby wiedział, że nigdy nie zabawiłam się nim. Chciałbym tego aby móc spokojnie żyć tutaj z Davidem.”


-Po co to robisz? Po co na nowo wszystko zaczynasz kiedy oboje pozbieraliśmy się i ułożyliśmy sobie życie na nowo?!-pytam ją.
-Ale czy o takim właśnie marzyliście?....wiesz co się stało kiedy napisałeś odczytała ten list?-zmieniła nagle temat.
-Co?-zapytałem, a ona wyciągnęła ze sterty ten ostatni i rozłożyła go.

„Kochana tylko proszę nie  denerwuj się. Może lepiej gdybym ci nie pisała o tym, ale obiecałam, że zawsze cię powiadomię. Wczoraj wyszłam ze szpitala. To nie było nic groźnego. Po prostu po liście Michała nie chciałam już żyć. Nie miałam po co. On mnie nienawidził, a ja się załamałam. To była wizyta z powodu wycieńczenia organizmu. Nie spałam, nie jadłam, nie chciałam nic. Nawet i szkołę odpuściłam. Wtedy nie miało już nic dla mnie znaczenia. Później wezwali do mnie psychologa. Nawet nie odezwałam się do niego słowem. On nie umiałby mi pomóc. Nie miałby czegoś co pomoże mi uleczyć ból chłopaka. Nie mój tylko jego. Mi to się należało, ale nie jemu."

Gdy to przeczytała widziałam jak jedna jej łza spadła na kartkę. Ja też miałem ochotę to zrobić. Siedziałem jednak twardo i starałem się zachować kamienną twarz.  Gdybym dowiedział się o tym od razu zapewne wsiadłbym w pierwszy lepszy samolot i poleciał do niej, ale teraz…..teraz nie wiem.

-Patrycja o co ci chodzi?
-O to, że mimo tego ona cię kocha. I zapewne ty ją też. Więc jeśli chcecie być razem to musisz coś zrobić, bo jeśli nie…..ona musi wyjść za mąż jeśli chce wziąć udział w Igrzyskach. Musi pobrać się z Davidem, aby mogła reprezentować Stany na zawodach. Inaczej nic z tego. Wiem, że chciałaby pojechać, ale nie jestem przekonana, że chce za niego wyjść. Ty jesteś jedyną osobą która może ją przekonać by tego nie robiła.
-To jej decyzja.
-Nie! Nadal wiem, że ja kochasz. Nie wierzę, że pomimo tego wszystkiego zapomniałeś o niej. Po prostu tworzyliście idealną parę. JA chcę naprostować ci nieco sytuację.
-Jaką?
-To że ona nie chciała napisać tego listu…..ale z drugiej strony nie została do tego zmuszona. Uważała, że tak będzie lepiej.
-Nie rozumiem.-odpowiadam.
-Wiesz co. Nie powinnam tego robić, ale chcę ci pokazać wszystko….wszystko to co ona czuła.-i przesuwa w moją stronę wszystkie listy.-Powinieneś to przeczytać. Kawałki o Tobie pisała czerwonym kolorem. Pewnie gdyby dowiedziała się, że to robię to zabiłaby mnie, ale ja muszę…..kiedy już skończysz przeczytaj to.-i daje mi kopertę.- Tutaj jest całe rozwiązanie tego. Zostawiam cię z tym samego. Spotkajmy się za 2 godziny tutaj okej?-pyta, a ja przytakuję. Po chwili znika.

Nie mam pojęcia co robić. Biorę wszystko i wychodzę z kawiarni. Krążę po parku myśląc czy chcę to wszystko przeżywać na nowo. Coś jednak podpowiadało, ze muszę. Usiadłem więc na naszą ławkę i otworzyłem pierwszy list. Przeczytałam go dokładnie. To był pierwszy zaraz po naszym rozstaniu….a dokładniej po moim liście. To było straszne. Czułem się winny tego co ją spotkało. Po przeczytaniu jednego brałem się za kolejny. Z czasem pomijałem to co pisała do Pati, a szukałem czerwonego pisma.



„….z nim nie mogę, a bez niego nie chcę…”


„Wyrwij mi oczy, bym nie musiała patrzeć na ten świat. Świat bez Ciebie.Roztrzaskaj czaszkę o ścianę, by wszystkie wspomnienia odeszły w zapomnienie. Utnij mi język, bym przestała szeptać o tym, jak bardzo za Tobą tęsknię. Wyrwij mi płuca, bym mogła przestać oddychać powietrzem, w którym unosi się zapach beznadziejności. Wyrwij mi serce, bym przestała czuć cokolwiek.”


Napisała to do mnie. Ujęła to wszystko tak idelanie. Szkoda, że Pati nie pokazała mi tego wczesniej. Odłożyłem kartkę i chwyciłem za następną.


„Zabroniłam sobie myśleć o nim tylko , czy to ma sens skoro pare razy dziennie myślę żeby zapomnieć ?!"


„Ewidentnie zaczyna mi czegoś brakować i oczywiście oszukuję się, że to nie chodzi o niego.” 


„Nie znam drugiego takiego mężczyzny jak On. Choć znam ich wielu, to żaden nie ma tego czegoś, żaden nie uśmiecha się w taki sposób jak On. Żaden nie jest Nim…..” 


„….nie sztuką jest się zakochac, sztuką jest przestac kochac wtedy, gdy serce nadal tego pragnie , a rozsądek podpowiada całkiem co innego….” 


„….nic nie boli bardziej niż widok ukochanej osoby, ktora kocha kogoś innego.” 


„…nigdy nie będzie lepszego. Zawsze wracam myślami do jego uśmiechu, do jego zachowania. Już na zawsze będzie moim ideałem.”


„Dzięki Davidowi odzyskałam siły. Ale ciągle nie umiem Go pokochać tak, jak jego..”


„Czy nadal Go kocham? Nie wiem, pewnie tak. Ale pogodziłam się już z tym, że nie jest pisane nam być razem. Nie jestem najszczęśliwsza na świecie, ale też nie siedzę w kącie i płacze. Próbuje żyć dalej. Przynajmniej próbuję.”



Tak bardzo bolało kiedy czytałem o tym. Z moich oczu leciały łzy,a ja ocierałem je co chwila. Czy ja ją kocham? Kocham…..wciąż ją kocham pomimo tego. Dlaczego w takim razie zrobiła to? Przypomniało mi się, że Pati dała mi jeszcze jedną kopertę. Wyciągnąłem z niej list.


"Cieszę się, że wziąłeś ode mnie te listy i przeczytałeś je. Nie mam pojęcia czy uda mi się uratować to wszystko, ale nie umiałam dłużej tego ukrywać. Pamiętasz swój ostatni list od Kingi? To jak kazała ci znaleźć ci kogoś innego? Wierz mi to była dla niej najcięższa decyzja…myślę, że nawet cięższa niż zostawienie cię w Polsce. Nie wiedziała co robić. Na drugiej stronie znajduje się moja rozmowa z nią na Facebooku."


Odwróciłem więc kartkę tak jak napisała Patrycja i zacząłem czytać. Byłem wściekły, że zrobiła to, że posłuchała tej Ewy. Nigdy nie miała prawa tego robić! Nie mogła układać mi życia i kazać znaleźć sobie kogoś, bo kochałem tylko ją. Mogłem i do 50 na nią czekać. Nie ważne ile….ale z drugiej strony ja podziwiam tą dziewczynę. Ona robi wszystko  bym tylko ja miał dobrze i był szczęśliwy. Szkoda tylko, że nie może zrozumieć, że szczęśliwy jestem tylko z nią. I żadna nie będzie w stanie jej zastąpić. Odruchowo spojrzałem na zegarek i uświadomiłem sobie, że od 15 minut czeka na mnie Pati. Zebrałem wszystko i pobiegłem do kawiarni. Wpadłem szybko do środka rozglądając się za dziewczyną. Siedziała przy oknie pijąc kawę. Ruszyłem w jej kierunku i usiadłem naprzeciw.

-Przepraszam za spóźnienie.-powiedziałem kładąc przed nią listy.
-Nic się nie stało. Czytałeś?
-Tak…..dziękuję, że mi to pokazałaś. Ja myślałem, że ona naprawdę o mnie zapomniała.
-Nigdy nie zapomni…..a ty?
-Co ja?
-Co teraz myślisz?
-Nic…..gdybyś jej pisała może spokojnie dodać, że nie jestem na nią zły i nie nienawidzę jej. Chcę rozstać się w pokoju.
-Rozstać?!-unosi głos.
-A co w tym dziwnego?
-Ja myślałam, że zaczniesz o nią walczyć!
-Pati….te listy nic nie zmienią. Nauczyliśmy się żyć bez siebie. Nie ma sensu rozdrapywać starych ran. Ja żyję bez niej, ona beze mnie. Pogodziliśmy się z tym. Znaleźliśmy sobie kogoś.
-Nie mów mi, że chcesz zrezygnować.
-Nie. Nie zamierzam nawet na nowo zaczynać.-odpowiadam wstając i wychodzę.

Skoro ona wcześniej troszczyła się o moje dobro ja teraz zrobię to samo. Nie namieszam znów w jej życiu. Wycierpiała za dużo, a ten chłopak może przywróci spokój i na nowo pokocha kogoś równie mocno..... Jednak to tak cholernie boli...ta myśl, że kocha mnie nadal, a jest z innym.

Wróciłem szybko mając nadzieję, że moja dziewczyna jeszcze nie wróciła. Kiedy rozejrzałem się po mieszkaniu w którym było pusto udałem się do łazienki i zamykając drzwi na klucz. Podszedłem do kabiny prysznicowej i odkręciłem wodę. A potem usiadłem na podłodze i tak po prostu rozpłakałem się. Było mi tak wstyd, że posądziłem ją wtedy o kłamstwo i zabawę moimi uczuciami. Ale byłem wściekły i zraniony. Nigdy nie chciałem tego jej napisać. Żałowałem tego listu jak niczego innego, ale potem pomyślałem, że dobrze zrobiłem. Damy sobie święty spokój.
Jak usłyszałem, że wróciła Wiki rozebrałem się i wskoczyłem pod prysznic. Może woda zmyje wszystkie myśli które teraz kłębią się w mojej głowie. Jedynym plusem jest to, że za niedługo kolejne mecze.

__________________________________________________________________________

Dala nie wiem jak ty to zrobiłaś, że odgadłaś kto przyjdzie i nawet co zrobi. Tylko czy myślałaś, że Michał mimo tego nie zrobi nic?  Kolejny rozdział będzie z powrotem z perspektywy dziewczyny.
To może 16 komentarzy i rozdział jutro? Zapewniam was, że będzie się w następnym działo.
Pozdrawiam :*

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 39



-Czy ty….?
-Co ja?
-Czy ty mnie kochasz?-zadaje mi pytanie, a ja spoglądam mu w oczy.
-Nie wiem….raczej jeszcze nie-mówię i odsuwa się. Tym razem to ja przyciągam go.-Ale chcę to zmienić…..byś ty to zmienił David.

Chłopak nieco nie wie, co robić, ale po chwili znów ujmuje moją twarz w dłoni i delikatnie muska moje usta. Przymykam oczy rozkoszując się tą chwilą.

-Jeśli naprawdę tego chcesz to pomogę ci….chcę byś była moja, a ja chciałbym wiedzieć, że twoje serce i cała ty należysz do mnie-odpowiada i przytula mnie.

Nie wiedziałam sama co o tym mam myśleć. Naprawdę mi na nim zależało i tak właściwie, czemu by z nim nie spróbować. Muszę zacząć żyć. Po całych wyznaniach wychodzimy z lodowiska, a chłopak chwyta mnie za dłoń. Uśmiecham się pod wpływem tego gestu. Zanim odprowadza mnie pod domu idziemy na romantyczny wieczorny spacer po parku. Opowiadał różne historie i te zabawne i te trochę mniej. Postanowiłam także przed nim się otworzyć. To osoba, przy której naprawdę czuję się swobodnie i wiem, że może i nawet udałoby się nam. Tak jak zawsze odprowadza mnie pod dom z tą różnicą, że na pożegnanie czule całuje w usta. Patrzę chwilę jak odchodzi, a potem sama znikam w domu. Przy progu łapie mnie mała, która krzyczy głośno:

-Kinia się całowała z chłopakiem!
-Cicho.-mówię do niej, a po chwili z kuchni wychodzą Ewa z Andrzejem. Spoglądam na nich nie wiedząc, co robić.
-Z kim?!-zadaje mi pytanie Andrzej.
-Z Davidem.-spokojnie mówię, a oni spoglądają na siebie.
-Jesteś z nim?-dopytuje kobieta przyglądając mi się badawczo.
-Raczej nie będę.-odpowiadam i odwieszam kurtkę.
-Dlaczego? Co wam stoi na przeszkodzie?-drąży wciąż temat, a ja zastanawiam się dlaczego.
-Wy.
-Nie prawda. Nie stoimy na przeszkodzie waszemu szczęściu.
-To czemu staliście, kiedy byłam z Michałem?-pytam czując jak do moich oczu napływają łzy.
-Ty nie rozumiesz.-mówi mężczyzna.
-No właśnie nie. W takim razie wytłumaczcie mi to. Chcę wiedzieć!-i zakładam ręce na piersi opierając się o ścianę. Wciąż nie spuszczam z nich wzroku.
-Elwirka do siebie już!-mówi kobieta, a mała z niechęcią udaje się na górę.
-Nie mogłaś być z tamtym, bo on zniszczyłby ci karierę. Zaczęłabyś poświęcać więcej czasu jemu, a nie jeździe.
-A skąd to wiecie?!
-Po prostu. Tak byłoby na pewno. A teraz…… teraz, gdy jesteś z Davidem-mówi Ewa, ale jej przerywam.
-Nie jestem z nim!
-Dobrze….ale jeśli będziesz to poświęcacie się dla tego samego celu. Dodatkowo jeździcie razem, przez co więcej czasu poświęcicie sobie wzajemnie. Jazda was połączy.

Prychnęłam tylko i spojrzałam na nich z pogardą. Od razu poszłam do swojego pokoju. Wszystkie uczucia i myśli wylałam na papier. Nieco zła poszłam się kąpać. Napuściłam sobie wody do wanny i zapaliłam w środku swoje ulubione świeczki. Do tego płyn o zapachu wanilii i można było przez chwilę się odprężyć. Myślałam jak by to było z Davidem? Czy mogłoby nam naprawdę wyjść? Ja i on?
Po dłuższych przemyśleniach wyszłam z zimnej już nieco wody, otarłam się ręcznikiem i wskoczyłam w pidżamę, a potem do łóżka.



Moje stosunki z Davidem uległy zmianie. Po trzech miesiącach, a dokładnie 2 lutego zostaliśmy parą. Czas spędzaliśmy przede wszystkim na jeździe, ale najważniejsze  że razem. Ciężko było mi się przyzwyczaić nieco, że mam nowego chłopaka. Czułam coś do niego, ale nie potrafiłam tego określić. Zdobywaliśmy coraz to nowsze trofea i to przeważnie złoto. Zbieraliśmy punkty na kwalifikacje do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które są w następnym roku. Chciałam bardzo pojechać z Davidem, ale wiedziałam żeby móc reprezentować Stany muszę za niego wyjść. Postanowiliśmy poczekać jednak z tym i na razie nie myśleliśmy o tym. Nie obawiałam się nawet tego. Byłam zdecydowana do tej decyzji i właściwie kolejny ruch należał do niego.

Po ważnych zawodach, które wygraliśmy i zdobyliśmy naprawdę bardzo dużo punktów za nie postanowiliśmy to uczcić. I wtedy nadszedł jakby „nasz pierwszy raz”. Nie w dosłownym słowa tego znaczeniu, ale miedzy nami. Było mi wspaniale, kiedy dotykał i całował mnie wszędzie. Dosłownie tak jak Michał. Skarciłam się w myślach, że pomyślałam o nim. Nie mogę tego robić, gdy kocham się z innym. Przewróciłam więc Davida na plecy i teraz ja zaczęłam go pieścić.

Obudziłam się naga i wtulona w tors chłopaka. W jego ramionach czułam się bezpieczna i kochana. Po powrocie napisałam Pati o tym. Wspomniałam, że mimo tego ja porównałam go do Michała. Nie powinnam, ale siatkarz wciąż zajmował w moim sercu jakieś szczególne miejsce.  Pisała mi wcześniej, że to minie. Że czuję się tak gdyż była to moja pierwsza miłość, a pierwszej się nie zapomina i zawsze jest dla nas szczególna. Miałam nadzieję, że tak będzie.

(...)

Czas gnał nieubłaganie. Z Davidem spędzałam całe dnie. Poznał mnie ze swoimi przyjaciółmi. Najlepsze w tym wszystkim było to, że udało nam się zeswatać Amandę z jego przyjacielem. Nasi rodzice zostali współpracownikami firmy rodziców mojego chłopaka. Teraz razem prowadzili sieć hoteli i szkółek łyżwiarskich. Tym pierwszym zajmowali się raczej moi, tym drugim jego. Wszystko było tak jak być powinno. Mimo iż chłopak skończył już szkołę nadal ze mną tam jeździł. W czerwcu wyjechaliśmy na zasłużony i krótki odpoczynek.


***  

Dostaliśmy od Andrei parę dni wolnego, bo potem znów do Spały i mecze kolejnej edycji Ligii Światowej u nas w Polsce. Jestem naprawdę zmęczony po tych meczach z Włochami. Udało się nam je na szczęście wygrać. Wiki powitała mnie pysznym obiadem. Stęskniłem się za nią bardzo. Kiedy jedliśmy posiłek wciąż jej się przyglądałem.

-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-zapytała.
-Bo się za tobą stęskniłem bardzo. –odpowiadam jej.
-Ja za tobą też skarbie.
-To co dzisiaj robimy?-pytam.
-Wiesz za dwie godziny umówiłam się z Olką, że pomogę wybrać jej sukienkę na ślub. W końcu ma być świadkową i chce ładnie wyglądać.
-A nie mogłabyś tego przełożyć? Tak teraz rzadko się widzimy.
-…..spróbuję kochanie, ale nie wiem czy da radę. Zadzwonię do niej i powiem. Ale i tak muszę skoczyć do rodziców, bo poprosili mnie abym przyszła.
-Jasne.-mówię i wstaje odnosząc talerz do zmywarki. Przelotem całuję ją w policzek i siadam na kanapie.

Dziewczyna podąża w kierunku łazienki zachęcając mnie, abym ruszył za nią. Wtedy też do drzwi rozlega się dzwonek.

-To pewnie Zbyszek. Zabrałem jego buty i miał po nie później wpaść.-mówię wstając.
-To oddaj mu je, a ja nalewam już wody do wanny i czekam na ciebie.-zmysłowo mówi i kołysząc biodrami idzie do łazienki.

Patrzyłem na nią i nie mogłem znieść, że ktoś nam przeszkadza. Słyszę znów dzwonek.

-No już idę!-krzyczę i podchodzę do drzwi. Otwieram je, a tam....

_______________________________________________________________________________

Udało tu mi się przynajmniej wstawić rozdział. Któraś z was ostatnio napisała, że chciałaby coś z perspektywy Michała. Chyba odgadła moje zamiary, bo kolejny rozdział będzie taki. ;)
Trochę się dzieje. Kinia z Davidem, Michał z Wiki. Czyżby oboje zapomnieli już o wszystkim co ich łączyło? Kto stoi za drzwiami?  Tego i innych wielu rzeczy dowiecie się we wtorek.
Do zobaczenia :*

A i jeszcze jedna sprawa. Mój blog został nominowany do konkursu "Najlepsze Opowiadanie 2013 roku". Byłabym wdzięczna wam wszystkim jakbyście zagłosowały na niego :) W komentarzu na stronie  http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html    musicie wpisać mój blog (jeśli na niego głosujecie) i za co oddajecie głos. Przeczytajcie tam do końca instrukcje, bo z tego co wiem głosy anonimowych osób nie są brane pod uwagę. Oczywiście to jest zabawa... zapraszam was jednak do wzięcia w niej udziału i zagłosowania na mój blog :)

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 38


Odsuwam się lekko od przyjaciela i pytam:

-David czy nadal jest aktualna ta propozycja?
-Jaka?
-Byśmy razem jeździli?
-Nie wiem….proszę nie mów, że ty-unosi głos i podnosi się.
-Chciałabym spróbować.
-Ale ty wcale tego nie chcesz.
-Chcę. Chcę zapomnieć, a to jest jedyny sposób…powiedz mi tylko czy ty tego chcesz?
-Ja chcę.
-Więc trzeba pójść i zgłosić to dyrektorowi…..czas byłoby zacząć trenować nie uważasz?-pytam go i wstaję doprowadzając się do porządku i pakując do torby łyżwy.
-Co ty robisz?
-Nie powinniśmy marnować żadnej z chwil. Jeździłeś więc wiesz wszystko co trzeba by mi pomóc.

Spoglądał na mnie i westchnął tylko, a po  chwili znalazł się tuż obok. Rzuciłam tylko, że wychodzę z Davidem i poszliśmy. Kiedy zaszliśmy na lodowisko było na nim pare osób. Jednak to nam wcale nie przeszkadzało. Chłopak po kolei tłumaczył mi jak wygląda jazda w parze. Nie powiem. Mieli trudno. Próbowaliśmy chyba z 5 godzin.  Udało nam się poprawić nieco synchronizację i z każdą chwilą było lepiej.
Kolejnego dnia w szkole na dłuższej przerwie udałam się z Davidem do gabinetu dyrektora. Powiedzieliśmy mu o tym, a on od razu wezwał trenera obwieszczając mu tą wiadomość. Cieszył się z tego bardzo. A ja? Ja miałam mieszane uczucia trochę. Zostałam przepisana od razu na jazdę parami i indywidualne lekcje już mnie nie dotyczyły. Wiedziałam, że będę tęsknić za tymi dziewczynami, ale nie mam zamiaru przecież zrywać z nimi kontaktu.

Od teraz dużo czasu spędzałam z Davidem. Często zostawaliśmy po lekcjach i trener pomagał nam. Nawet przyznam, że nie było tak źle. Często dosyć mieliśmy twarde lądowania, a szczególnie on, ale dawaliśmy radę. Na pierwszych naszych zawodach zajęliśmy trzecie miejsce. Podobno jak na początek i tak świetnie nam poszło. Z biegiem czasu ból w sercu malał. Każdy dzień rozpoczynał się myślą, że dzisiaj będę się uśmiechać i nie będę o nim myśleć. Było ciężko ale próbowałam. David bardzo mi pomagał jeśli chodzi o jazdę jak i o moje życie osobiste. Wyciągał mnie często z domu to na lody, to do kina, to znów na imprezę. Uwielbiałam spędzać z nim każdą chwilą.

Gdy któregoś dnia ćwiczyliśmy nasz układ na lodzie przez przypadek podciął mi łyżwy i wylądował na mnie. Widziałam jak spojrzał mi w oczy, a potem na usta. Miałam pojęcie co on chce zrobić, ale nie byłam pewna czy ja tego chcę. Coś mówiło mi, że nie jestem gotowa na nowy związek. Kiedy chłopak już prawie dotknął moich warg odwróciłam głowę zamykając oczy i myśląc tylko aby to nie popsuło stosunków między nami i aby nie zrobiło się niezręcznie.

-Przepraszam-mówi wstając i podając mi dłoń-wybacz Kinga to był taki odruch.-dodaje kiedy stoję już przed nim.
-Okej. Zapomnijmy najlepiej o tym dobra?-pytam otrzepując z nogawek śnieg.
-Jasne nie ma sprawy.-mówi i na dzisiaj kończymy już jazdę. Przez całą drogę milczymy. Podprowadza mnie pod dom, a potem znika. Wchodzę do budynku i kieruję się od razu do kuchni biorąc coś do jedzenia i idę do pokoju. Siadam z kawałkiem zimnej już zapiekanki przed laptopem i włączam jakiś serial. Udało mi się odzyskać nawet dostęp do Internetu kiedy Ewa zobaczyła jaka byłam po tym incydencie. Nie napisałam nawet do niego, do Pati też nie. Może lepiej niech nie wiedzą, że znów mam połączenie. Tak jest lepiej.  Raz na jakiś czas piszę z przyjaciółką, ale mówię wtedy że jestem u Amandy. Czuję, że jest nieco zazdrosna o nową koleżankę. Jednak naprawdę nie musi, bo żadna z nich nie zastąpi mi jej. Mimo, że nie powinnam ja katuję się wywiadami Michała. Zawszę mogę znów usłyszeć jego głos, spojrzeć na oczy i czasem uśmiechnąć się kiedy zażartuje i na jego twarz wkradnie się uśmiech. Brakuje mi tego strasznie. Najgorsze w tym jest to, że on mnie nienawidzi, że nie mogę mu powiedzieć, że tak naprawdę nie chciałam tego napisać, a musiałam. Nie raz oglądam ten serial ich libero. Jak to szło? Szyte nitką, Igła i nitka….Igłą szyte. Na pamięć znam już momenty w których on się pojawia. Przewijam film by zobaczyć i usłyszeć jego. Sprawdzam jak zwykle pocztę, twittera, facebooka i strony plotkarskie. Często wchodzę na ciacha.net. Można nie raz dowiedzieć się ciekawych rzeczy o sportowcach. Przechodząc już na 3 stronę upuszczam kawałek jedzenia który trzymałam w ręku. Najeżdżam kursorem na tytuł artykułu który brzmiał „Nasz dziku i jego druga połowa”. Przełykam głośno ślinę i włączam tekst. Czytałam go wolno i dokładnie. Na końcu dodane są zdjęcia na których Michał trzyma za rękę jakąś brunetkę. Kolejne pokazuje ich czułości najprawdopodobniej po meczu. Uśmiechał się. Uśmiechał się do niej. Wyłączyłam szybko to i pobiegłam do łazienki. Odkręciłam wodę i usiadłam na podłodze obejmując rękoma kolana i płacząc. Szybko się pocieszył. Poza tym sama chciałam aby kogoś znalazł, ale nie sądziłam, że jak to zobaczę i się dowiem będzie tak cholernie bolało. Kiedy już ochłonęłam wskoczyłam pod prysznic i umyłam się szybko, a potem spać. Czekam na list Pati. Na pewno napisze mi o tym coś więcej.

Mimo to co próbował David staraliśmy się zachowywać jakby nic nie zaszło, ale było ciężko. Po tygodniu nareszcie przyszedł list od Patrycji. Rozerwałam wszystko i przeczytałam go. Napisała mi o tym.

Nie wiem czy widziałaś czy też nie, ale prędzej czy później dowiesz się o tym. Znalazł sobie kogoś. Zapewne cierpisz teraz bardzo……ma 23 lata i nazywa się Wiktoria. Z tego co słyszałam spotkali się wtedy jak Misiek wziął wolne po tym jak napisałaś mu, że to koniec. Zbyszek mówił, że jest nawet miła, a najważniejsze sprawia, że on jest szczęśliwy. Nie jest jednak to samo co z tobą, ale próbuje. Sądziłam, że opamiętacie się jakoś i dojdziecie do porozumienia, ale widzę że to jest naprawdę koniec. Nie chcę ja, nie chcesz ty, nie chce i on, ale to widocznie jest nieuniknione. Byliście cudowną parą.
Wiesz, że ostatnio…..

Ale ja nie doczytałam. Teraz już wiem, że jest z nią i to nie są plotki. Przynajmniej jest szczęśliwy nie to co ja. Wiem, że ja też powinnam teraz zacząć.Zrezygnowałam z treningów na kilka dni i próbowałam poskładać myśli. Wiedziała, że muszę zostawić przeszłość, a zająć się teraźniejszością. Może czas zmienić się.

Po powrocie na lód zostawiłam wszystko w domu i od dziś będę inną Kingą. Po treningu zostałam z Davidem,aby dłużej potrenować. Kiedy ten odkładał łyżwy na miejsce podeszłam do niego. Uważnie przyglądałam się mu. Jak tylko odwrócił się rzuciłam się mu na szyję i odnalazłam jego usta. Na początku chyba nie bardzo wiedział co się dzieje. Lecz kiedy tylko ja coraz bardziej napierałam chłopak w końcu zaczął odwzajemniać pocałunek. Czy chciałam w ten sposób odegrać się na Michale? Nie wiem. Może i tak. Jednak kiedy David odsunął się ode mnie nieco spojrzałam na jego twarz. A może to nie była tylko chęć zemsty? Może i on nie jest mi obojętny?

-Dlaczego to zrobiłaś?
-Myślałam, że chcesz……wcześniej chciałeś tego.
-Może i tak, ale chyba nie zrobiłaś tego z powodu, że czujesz coś do mnie.-odpowiada.
-…mylisz się. Musiałam wziąć wolne, aby przemyśleć parę spraw i dojść do wniosku, że jednak nie jesteś mi obojętny, że coś dla mnie znaczysz.

Spojrzał na mnie pytająco.

-A ja?
-Co ty?-pyta.
-Kim ja dla ciebie jestem?-zapytałam go.

Widziałam jak wziął głęboki wdech i podsunął się znów do mnie kładąc mi jedną dłoń na policzku, a drugą obejmując mnie w tali.

-Już dawno jesteś dla mnie kimś więcej niż partnerką, kimś więcej niż przyjaciółką….i ja chciałem więcej, ale wiedziałem, że masz ciągle w sercu tego chłopaka.
-Wiesz, że pragnę to zmienić….może ty mi w tym pomożesz? Zrobisz wszystko, aby do końca wypełnić moje serce, które w jakimś stopniu należy już do ciebie.
-Czy ty….?
-Co ja?
-Czy ty mnie kochasz?-zadaje mi pytanie, a ja spoglądam mu w oczy.

_________________________________________________________________________________

Przepraszam, przepraszam. Po prostu zgubiłam gdzieś jeden dzień i myślałam, że dzisiaj jest wtorek, a okazało się, że dzisiaj już środa. Przez wakacje mam taki zaburzony czas. Nie zwracam jaki dziś dzień, bo nie liczę byle do weekendu. Jeszcze raz sory. Następny w sobotę na pewno. Ustawie przypomnienie by nie zawieść was.
Zdziwione taką akcją jesteście? Co odpowie Kinga Davidowi?
Całuję :*

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 37



Tak bardzo chciałabym wiedzieć czy Pati przekazała mu ten cholerny list. Jak dobrze, że mnie tam nie ma, bo pękłoby mi serce widząc to wszystko. Chwyciłam za moją MP3 i włożyłam słuchawki w uszy. Z play listy wybrałam ulubioną piosenkę która dokładnie opisywała to co teraz się działo. Miałam ochotę wysłać mu tą muzykę by wiedział, że zawsze i mimo wszystko będę go kochała. W tle melodia, a moje myśli gdzie indziej. Wspominałam te wspaniałe chwile spędzone z chłopakiem.  To jak się poznaliśmy, jego koszulka dla mnie, to jak przyszedł na moje zawody, nasze wspólne spacery, a potem jazdy i gra na sali. Jak  wyznaliśmy sobie nareszcie co czujemy. Pierwszy nasz pocałunek, później seks. Moja skóra próbuje przypomnieć sobie jego dotyk….jego dłonie na moim nagim ciele. Oczy- kolor jego tęczówek, a usta- fakturę warg.

-I will always love you.-szepczę kiedy piosenka się kończy.



Po jakimś tygodniu Amanda w szkole przekazuje mi jakiś list. Nie otwieram go, a chowam do torby. Kusi mnie, aby przeczytać to co napisał, ale nie chcę płakać w tym miejscu. Gdy tylko lekcje kończą się idę do parku. Nie przeszkadza mi wiatr który jakby mógł to urwałby głowę. Siadam i wyciągam kopertę. Powoli otwieram ją i wyciągam ze środka kartkę. Biorę głęboki wdech i zaczynam czytać.


Kinga.

Po prostu nie mogę uwierzyć w to co napisałaś mi w poprzednim liście. Na początku myślałem, że żartujesz, potem, że ktoś  zmusił do napisania tego, że nawet to nie ty napisałaś. Ale kiedy nazwałaś mnie swoją trzynastką wiedziałem, że to musisz być ty. Nie wiedziałem nawet co sądzić o tym. Jak wyczytałem, że znalazłaś sobie kogoś, a Pati to potwierdziła załamałem się. Nie! Moja Kinga jest wyjątkowa, ona zawsze dotrzymuje słowa! Dlatego ją wybrałem, bo była jak taka edycja limitowana, która zdarza się rzadko. I wiesz co? Pomyliłem się. Pomyliłem się cholernie. Jesteś jak każda inna. Niestała w uczuciach, nie wierna. Zrobiłaś ze mnie durnia. Zabawiłaś się moim kosztem. Sprawiło ci to radość?! No powiedz! Fajnie było zabawić się siatkarzem?! Udawać taką niedostępną i miłą, a potem złamać obietnicę i znaleźć sobie innego?!...żałuję, że jakoś wcześniej nie powiedziałaś, że to wszystko dla zabawy….może bawiłbym się równie dobrze jak ty. Nie wiedziałem, że jesteś taka wyrachowana. Wiesz za każdym razem kiedy przechodziłem przez park spoglądałem na ławkę tak ważną dla nas.  Wydawało mi się zawsze, że spostrzegam nasze dwie obejmujące się postacie. Ale na tej ławce nikogo nigdy nie ma i nie będzie. Cieszę się, że powiedziałaś mi to jednak i jesteś szczera. Ja też ci coś powiem. Myślałem dużo i chciałbym móc wrócić na chwilę do przeszłości i zmienić jeden niewłaściwie postawiony krok. Chciałbym nie poznać ciebie. Znajdę sobie kogoś, chociażby na złość tobie. Pewnie nie będzie miała takich oczu jak ty, ale może pomoże zapomnieć. Pokażę ci co straciłaś…mogliśmy mieć wszystko, a ty to zniszczyłaś. Nigdy ci tego nie wybaczę. Żegnaj i bądź sobie szczęśliwa z tym chłopakiem. Życzę ci tego z całego serca.

Żegnaj moja łyżwiarko.
Michał


Upadłam na kolana płacząc i nie zwracając uwagi na otoczenie.  Miałam ochotę teraz skończyć ze swoim życiem. Nic nie miało dla mnie sensu w tym momencie. Straciłam wszystko. Straciłam życie z własnej woli. Podniosłam się w końcu idąc do domu, a w dłoni ściskając list. Weszłam do domu nie zważając na żadne wołanie mnie. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam na łóżko z dłoni nawet na moment nie wypuściłam kartki. Płakałam w poduszkę myśląc jaką krzywdę mu wyrządziłam. On uważa, że zabawiłam się jego uczuciami. Nienawidzi mnie….on mnie nienawidzi. Cały dzień tak leżałam. W końcu Ewa zaczęła pukać do mojego pokoju, ale nie odpowiedziałam, a nie mówiąc już nic o otwieraniu drzwi. Za jakiś czas znów dobijali się, ale ja nawet nie zmieniłam pozycji. Zrezygnowali z tego, aż do rana kiedy budzili mnie do szkoły. Kazali mi otworzyć, ale teraz już nic mnie nie obchodziło. Próbowali sami otworzyć drzwi, ale nic z tego. Po południu jednak wezwali  specjalistę i po chwili weszli do pomieszczenia. Nawet nie spojrzałam na nich. Wciąż wpatrywałam się w jeden punkt za oknem. Nic nie dało potrząsanie mną, ani mówienie.


Zachowywałam się tak cały tydzień. Na nic się zdały przychodzenie Amandy. Nie jadłam, prawie nie spałam. Załatwili mi zwolnieni w szkole mówiąc, że jestem chora. Byłam…miałam złamane serce. Kiedy wstałam z łóżka zakręciło mi się w głowie, a potem nie wiem co się działo. Obudziłam się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Rozejrzałam się, ale nic mi to nie mówiło.

-Gdzie ja jestem?-zapytałam Andrzeja który podszedł do mojego łóżka.
-W szpitalu.

No tak. Spojrzałam na dłoń w której miałam wenflon i podłączoną do tego kroplówkę. Obróciłam się na bok, a po policzku ściekły łzy. Po chwili do sali weszła Ewa wraz z doktorem. Facet zadawał mi pytanie, ale na żadne z nich mu nie odpowiedziałam. Po trzech dniach wypisano mnie. Pierwsze co gdy wróciłam do domu to położyłam się do łóżka.

-Kinga o co chodzi?-pyta Ewa przysiadając na skraju mojego łóżka.
-Wyjdź-odpowiedziałam.
-Nie dopóki nie powiesz co się dzieje.
-Chciałaś bym to zrobiła więc patrz teraz jak się wyniszczam-mówię przekręcając się na drugi bok.

Kobieta bez żadnego słowa wyszła, a ja znów się rozpłakałam. Wieczorem do pokoju weszła jakiś mężczyzna. Przedstawił się mówiąc, że jest psychologiem. Nie obchodziło mnie to nawet. Siedział i mówił sam do siebie, bo nie miałam zamiaru spowiadać się obcemu. Następnego dnia ktoś po kolacji zapukał do moich drzwi. Miałam już tego serdecznie dosyć. Po chwili widzę postać Davida. Przygląda się mi siadając na łóżku i łapiąc za rękę. Nic się nie odzywał tylko po prostu siedział. Nie wytrzymałam i podniosłam się przytulając do niego i płacząc w jego koszulkę. Mocno mnie do siebie przytulił i siedzieliśmy tak.

-Zrobiłam to-wymówiłam-zostawiłam go.
-Ciii…..wiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz się poddawać.
-Ale ja nie chcę już żyć-odpowiadam.
-Nie mów tak! Jesteś nam potrzebna tu na ziemi. W niebie jest i tak dużo świetnych łyżwiarzy, a na ziemi zaledwie garstka i ty się w niej znajdujesz.
-Nie.
-Tak Kinga….chodź idziemy właśnie tam skąd chcesz uciec. I wiedz, że nie przyjmuję żadnej odmowy.

Spojrzałam na niego, a on otarł mi policzki.

-Ubieraj się-szepnął i wstał ciągnąc mnie za sobą.

Niechętnie robię to, ale zakładam na siebie dżinsy i sweter zarzucając na wierzch kurtkę. Schodzimy oboje na dół i czekam aż on ubierze się do końca.

Przez całą drogę na obiekt milczeliśmy. Właściwie po wejściu nadal to robiliśmy. Z głośników puścił muzykę i pozwolił mi wejść na lód. Sam jednak tego nie zrobił. Powiedział, że wróci tu za chwilę. Kiedy zniknął poruszałam się powoli po tafli lodu. Co chwila ocierałam kapiące łzy. Nie dawałam rady….ta sytuacja mnie przerasta. Kiedy po dłuższych przemyśleniach zjechałam do środka wszedł David.

-Już?-zapytał.
-Tak. Dziękuję.-mówię podając mu łyżwy.
-Nie ma za co. Jestem po to by ci pomóc. I poprosić byś przyszła jutro do szkoły.
-Nie chcę.
-Chcesz…..i wszyscy to wiemy. Jak nie pojawisz się rano na zajęciach to obiecuję ci, że przyjadę po ciebie osobiście, a na zajęciach pilnował  cię. Rozumiemy się?
-….tak-odpowiadam nie mając ochoty kłócić się z nim.


Po powrocie siadam przy biurku i piszę list do Patrycji. Musiałam opisać jej wszystko co się zdarzyło w ostatnich dniach i tego jak się czuję. Postanowiłam, że zacznę do niej pisać częściej. Zapewne w Polsce mówiła bym jej o tym wszystkim, a tutaj nie mam takiej możliwości. Chcąc by wiedziała co u mnie zaczęłam pisać.

I zaczęłam chodzić do szkoły. Skupiałam się jedynie na jeździe, aby nie myśleć o Michale. Patrycji opisywałam każdy dzień. Opisywałam jak minął co się wydarzyło....nigdy jednak nie potrafiłam pominąć kwestii o Michale. Pisałam jak to przeżywam, że nie mam ochoty już dalej żyć. Po tygodniu zazwyczaj wysyłałam jej to wszystko w zamian otrzymywałam od niej to samo. Jak się okazało przez cały miesiąc nie grał, ale z tego co przyjaciółka napisała wziął wolne, bo nie mógł wytrzymać tej sytuacji…tak przynajmniej Zbyszek jej powiedział.
Spędzałam każdą wolną chwilę na lodowisku. To przynajmniej trzymało mnie w tym abym nie rozsypała się całkowicie. Kiedy wracałam ze szkoły o mały włos nie potrącił mnie samochód. W ostatnim momencie przed tym uratował mnie David.

-Kinga nie mów, że chciałaś to zrobić?
-Nic nie chciałam-odpowiadam przechodząc przez jezdnię.

Chłopak dogania mnie i odprowadza do domu, a właściwie do samego pokoju. Wszystkie rzeczy rzucam na podłogę, a sama kładę się na łóżku czując jak łzy znów spływają po mojej twarzy. David podchodzi do mnie przodem kucając przy łóżku i opierając mokre policzki. Po chwili jednak kładzie obok przytulając do siebie. Nie odpycham go, a wręcz przeciwnie wtulam się w niego. Nie wiem dlaczego w tym momencie pomyślałam, że to co napisałam Michałowi powinnam zacząć spełniać? Że naprawdę może muszę znaleźć sobie kogoś…kogoś kogo pokocham. Z tym jednak byłby problem, bo nie wiem czy będę umiała to zrobić. Na każdym kroku jest Michał. Wystarczy, że na ulicy zobaczę kogoś kto ma podobne oczy, posturę. Numer 13 na domu, bloku, na tablicach rejestracyjnych, numerze szafki i innych rzeczach kojarzy mi się tylko z nim. Jak mam zapomnieć?  No jak? Odsuwam się lekko od przyjaciela i pytam:

-David czy…..


_____________________________________________________________________________

Jednak napisał jej. Trochę się działo i oboje bardzo przeżywają to wszystko. Jakieś pomysły o to co che zapytać Kinga?
Bajeczka pytałaś, że skoro ma 18 lat to może już zostawić ich, bo jest pełnoletnia... Ale przecież postawili jej warunek (rodzice) zostawią Michała w spokoju w zamian ona będzie jeździła i to oni powiedzą jej kiedy może odejść.Więc nie może odejść.
Kolejny we wtorek :) Pozdrawiam :*