środa, 20 marca 2013

Rozdział 12





Przez chwilę patrzyłem na tą treść. Powoli przeczytałem to jeszcze raz i nacisnąłem przycisk skasuj. Chciałem to wysłać, ale bałem się. Bałem się aby nie wystraszyć jej. Szybko napisałem odpowiedź.

Zobaczymy ;) A teraz słodkich snów :)

I schowałem telefon do kieszeni ruszając w kierunku swojego mieszkania.


*** 

„Zobaczymy”- odpisał. Czyli, że i tym razem będzie chciał mi coś zabrać. Byłam strasznie zmęczona, więc wystukałam

Tobie też :) - i wysłałam.

Odłożyłam telefon na szafkę i poszłam spać. Gdy budzik zadzwonił myślałam, że nie dam rady wstać. Takie nocne wypady to nie jest dobry pomysł. Zwlekłam się z łóżka i od razu wskoczyłam pod prysznic. Po ubraniu i spakowaniu rzeczy zeszłam na dół. W kuchni czekało już na mnie śniadanie i Basia.

-Dzień dobry-powiedziałam siadając.
-Dzień dobry. Wyspałaś się?-zapytała
-Oczywiście-odpowiadam mimo iż nie była to prawda.
-Nie byłabym tego taka pewna-mówi to i wstaje po kawę.

Patrzę na nią troszkę zdziwiona. Czyżby widziała moje wczorajsze wyjście?

-Ja zawsze jestem wyspana- mówię i biorę kolejną kanapkę.
-W takim towarzystwie gdybym spędziła wieczór…no ewentualnie nockę, to też bym była nie wyspana-uśmiecha się do mnie mówiąc to. Dobra czyli widziała.
-Widziała Basia?-pytam
-Widziałam widziałam

Głośno przełknęłam ślinę i spuściłam wzrok patrząc na leżącą przede mną kanapkę.

-To ten sam od biletów?-pyta.

Unoszę kącik ust do góry i spoglądam na nią.

-Tak. Ten sam.
-Widać, że zależy mu…..i nie musisz się martwić. Rodzice o niczym się nie dowiedzą…-odpowiada a ja oddycham z ulgą.
-Dziękuję.-krzyknęłam i przytuliłam ją.
-Tylko mam nadzieję, że nie zrobisz sobie nic schodząc tak.
-Nie…. na pewno nie.

Długo z nią nie pogadałam, bo musiałam iść na trening. Pierwszy raz od dłuższego czasu spóźniłam się. Jednak szybko to nadrobiłam.

(…)

Po szkole gdy przyszłam do domu w pokoju na łóżku znalazłam białą kopertę. Pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że znów coś od Michała. Wzięłam więc ją do ręki. Jednak od razu zorientowałam się, że to nie może być od niego gdyż na przodzie wydrukowane zostało moje imię i nazwisko wraz z adresem. Odwróciłam kopertę i otworzyłam ją. Ze środka wyciągnęłam kartkę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać.

„Mamy zaszczyt zaprosić panią Kingę Mikulską z osobą towarzyszącą na galę „Młodzieżowy Sportowiec Roku 2011 w Jastrzębiu Zdroju” która odbędzie się 25 lutego (sobota) o godzinie 20:00 w hotelu Dąbrówka.”

Przez chwilę zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzić. Jaki plebiscyt? Kiedy było głosowanie? Gdy w ogóle było, a może tam dopiero będzie? Dlaczego ja? Wzięłam to i zeszłam na dół. Musiałam znaleźć kogoś kto mi to wytłumaczy. W salonie zastałam Ewę.

-Mam do ciebie pytanie-powiedziałam podchodząc.
-Dobrze tylko szybko, bo się spieszę.-odpowiada.

Daję jej tą kartkę, a ona szybko przeczytała. Spojrzała na mnie i uściskała. Dobra….to było dziwne troszkę.

-Tak się cieszę.
-Ale to oznacza, że wygrałam czy co?-zapytałam
-Możliwe, ale niekoniecznie…..głosowania zazwyczaj są internetowe. W takim razie nie pozostaje nic innego jak pójść i kupić coś na tą imprezę.-odpowiada.
-Dobrze…wpadnę później z Pati do jakiegoś sklepu. Może coś znajdziemy.
-Jasne-i sięga do torebki. Wyjmuje z niej portfel, a po chwili wciska mi do dłoni pieniądze.
-Dzięki.

Chowam pieniądze i od razu dzwonię do Pati umawiając się z nią na małe zakupy. Bez problemu się zgodziła.

(…)
Przeszłyśmy już połowę sklepów i nadal nic nie znalazłyśmy. Zaszłyśmy na małą kawę do naszej kawiarenki. Kelnerki tak nas dobrze znały, że pytały czy to samo co zwykle.

-A co jak nie znajdziemy żadnej?-pytam przerażona wizją, że mogłabym nie znaleźć sukienki.
-Spokojnie. Coś na pewno kupimy…..A wiesz już z kim pójdziesz?-zapytała
-Nie….A co chcesz pójść ze mną?
-Wiesz w ostateczności to pójdę, ale nie kręcą mnie tego typu imprezy.
-No i w tym problem bo mnie też nie.- i obie jednocześnie zaśmiałyśmy się.
-…powinnaś go zaprosić-mówi po chwili
-Go?
-No Michała…wiem, że tego bardzo chcesz-odpowiada Pati i upija piankę z kawy.

Nie przyszło mi to nawet do głowy. Chciałabym żeby poszedł, ale z drugiej strony on ze mną? Jak to by wyglądało? Poza tym Ewa zaczęłaby wypytywać o wszystko.

-To nie jest dobry pomysł-odpowiadam i spoglądam przez okno.
-Dlaczego?-pyta

Wtedy też w oczy rzuca mi się sukienka na wystawie sklepowej.

-Pij szybko i idziemy!-mówię i biorę swoją kawę.
-Co się stało?!
-Idziemy tam!-i wskazuję jej sklep dopijając napój.

Założyłyśmy kurtki i wyszłyśmy z budynku. Sukienka którą widziałam na wystawie wydawała mi się idealna. Weszłyśmy do sklepu rozglądając się w poszukiwaniu tej właśnie.

-Łap Kinia!-krzyknęła Pati, a ja w jednej sekundzie trzymałam już w ręku sukienkę.
-Dzięki-i skoczyłam szybko przymierzyć ją.

Założyłam ją na siebie i wyszłam by pokazać się przyjaciółce. Patrzyła na mnie, a ja obróciłam się wokół własnej osi.

-I jak?-zapytałam gdy stałam przodem do niej
-Wow!...wyglądasz fantastycznie. Musisz ją wziąć.-odpowiada
-Wiem i tak też zrobię.-uśmiecham się i ostatni raz przeglądam się w lusterku.

Z powrotem wracam do przebieralni i zakładam swoje rzeczy. Płacimy za sukienkę i wychodzimy ze sklepu. Patrycja odprowadza mnie kawałek pod mój dom i sama udaje się do swojego. Wchodzę do środka. Jak zwykle panuje tu cisza. Udaję się do pokoju i od razu rozpakowuję zakupy. Wyciągam sukienkę i przykładam ją jeszcze raz do ciała nie mogąc nacieszyć się nią. Odkładam ją na bok i sięgam po telefon. Patrycja miała rację. Chciałabym by Michał poszedł ze mną. Nie zastanawiając się długo napisałam do niego.

Spotkamy się w sobotę?-i wysłałam. Wpierw chciałam sprawdzić czy będzie miał dla mnie czas. Odpowiedzi przychodzi niemal natychmiast.

To zależy o której.

Może o 20:00?

Przepraszam, ale nie mogę…Może koło 23:00?

W niedzielę mam trening :(

W niedzielę też?

Niedługo kolejne zawody więc muszę ćwiczyć…w takim razie może innym razem.

Kubiak wtedy zaczął pisać wypytując jakie zawody, gdzie i kiedy. Dłuższy czas pisaliśmy ze sobą. Byłoby tak nadal gdyby do pokoju nie weszła Ewa. Od razu chciała zobaczyć co kupiłam. Oznajmiła mi też, że pójdzie na to ze mną. No to fajnie pomyślałam. Wolałabym, żeby Pati ze mną poszła przynajmniej nie nudziłabym się.

(….)

Dni minęły bardzo szybko i nadeszła sobota. Od rana Ewa zastanawiała się nad makijażem i uczesaniem do sukienki. W ostatnim momencie okazało się, że nie może pójść ze mną, bo wraz z Andrzejem wyjeżdżają w jakichś ważnych sprawach, mała będzie nocować u koleżanki, a ze mną pójdzie Basia. Nawet cieszyłam się, że tak to wyszło. Z nich dwóch zdecydowanie wolę iść z Basią. Mogłabym właściwie sama, ale Andrzej nie chce abym tam była sama. O godzinie 18:00 zaczęłam się już szykować. Umyłam się i sprawdzając Facebooka czekałam aż przeschnął mi trochę włosy. Potem zeszłam na dół do Ewy. Kobieta wymyślała mi jakieś fryzury, w końcu postawiła na koka.  Na koniec zrobiła makijaż i koniec. Po tych całych zabiegach weszłam na górę i założyłam sukienkę. Do niej szpilki i marynarkę. Na koniec włożyłam biżuterię i spryskałam się perfumami. Gdy sprawdziłam czy wzięłam wszystko zeszłam na dół. Czekali już na mnie.

-Wow Kinga. Pięknie wyglądasz-powiedziała Elwira.
-Dziękuję-schyliłam się i uściskałam ją.

Andrzej podał mi kurtkę. Włożyłam ją szybko i udaliśmy się wszyscy do samochodu. Mnie i Basię odstawili pod hotel,a sami pojechali wpierw odwieźć dziecko do koleżanki, a potem gdzie tam mieli jechać. Stanęłyśmy wraz z gosposią pod hotelem.

-Ja chyba nie jestem odpowiednio ubrana-mówi
-Niech Basia nie marudzi tylko wejdzie ze mną, bo zaraz zmarznę.

I obie ruszyłyśmy do środka. W holu przechadzało się pełno elegancko ubranych osób. Parę z nich znałam z widzenia. W tłumie wypatrzyłam Tamarę. Oddałyśmy tylko kurtki i poszłyśmy do niej. Miałyśmy jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia.

-Przepraszam, ale muszę do toalety-powiedziałam i ruszyłam w poszukiwaniu jej. Niektórzy ludzie czasem nie patrzyli jak chodzą i wpadali na mnie. Zdarzyło też mi się to. Jednak pewien człowiek nie patrzył nawet gdzie idzie.

-Możesz uważać jak chodzisz?!-zapytałam poprawiając sukienkę.

Dopiero po chwili podniosłam wzrok. Przede mną stał Kubiak. Uśmiech od razu pojawił mi się na twarzy. Wyglądał tak przystojnie w  garniturze i krawacie.

-Kinga?-spytał
-Tak.
-O żesz kurde….wyglądasz niesamowicie….Pięknie- i wzrok powędrował na moją sukienkę, a potem znów wrócił na twarz.
-Dziękuję…. Za to ty….-i tym razem ja zlustrowałam go wzrokiem
-Co ja?-zapytał zalotnie
-Jeszcze tak przystojnego to ja cie nie widziałam.
-Pewnie, że nie. Wierz mi mam jeszcze do pokazania różne oblicza.-i poruszył brwiami.
-Zapewne.-odpowiedziałam.
-Co ty tutaj tak właściwie robisz?-zapytał
-Dostałam zaproszenie, bo zostałam nominowana do młodzieżowego sportowca Jastrzębia, więc jestem…A ty?
-No ja też-powiedział
-Chyba jednak nie do młodzieżowego?-i wybuchłam śmiechem. On po chwili zrobił to samo.
-No nie….ale też dostałem zaproszenie i nominację więc jestem.-i rozłożył szeroko ręce zwracając na siebie uwagę.
-Cieszę się, że cię widzę-mówię.
-Ja jeszcze bardziej.

Stoimy i patrzymy na siebie gdy nagle obok chłopaka pojawia się jakaś dziewczyna. Od razu poznaje Karolinę.

-Ślicznie wyglądasz Kinga-mówi.
-Dziękuję, ty również-odpowiadam jej szczerze.

Wymieniłam jeszcze tylko spojrzenie z Michałem i już wymijałam ich, gdy nagle poczułam dłoń oplatającą mój nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubiaka.

-Pogadamy jeszcze potem?-zapytał

Wzruszyłam tylko ramionami i udałam się w kierunku łazienki.


*** 

-Ależ ona pięknie wygląda-powiedziałem patrząc jak odchodzi.
-Rzeczywiście-mówi ktoś. Szybko orientuję się, że to Karola….- Dziewczyna zakręciła ci w głowie.
-….tak….i to jeszcze jak-odpowiadam
-W takim razie czemu nie powiesz jej, że chciałbyś abyście przeszli dalej np. zostali dobrymi przyjaciółmi, a nie tylko kolegami jak ostatnio mi powiedzieliście.-powiada, a ja patrzę na nią.
-Nie wiem….wiesz właściwie to my nie jesteśmy tylko kolegami…to coś więcej, ale za mało na przyjaciół.
-Patrząc na was nie sądzę.
-Nie chcę na nią naciskać. Miała ciężkie dzieciństwo i nie mam zamiaru sprawiać jej bólu jeśli coś by nie wyszło…. Sam nie wiem dokładnie co do niej czuje….muszę wpierw zrozumieć swoje uczucia, bo nie chcę na razie robić  jej nadziei.
-Kolego….już ją zrobiłeś-poklepała mnie po ramieniu i odeszła.

***  

Przeglądałam się w lusterku poprawiając makijaż. Po chwili wyszłam i skierowałam się na główną salę. Zbierali się już na niej ludzie. Równo o 20:00 zaczęło się. Trwało to trochę. Chwilami spoglądałam na Michała który siedział dwa stoliki dalej. Nie raz patrzyliśmy na siebie i wymienialiśmy uśmiechami. Wpierw ogłoszono miejsca jakie zajmowała młodzież. Nawet nie spodziewałam się, że znów zajmę pierwsze miejsce. Byłam tym kompletnie zaskoczona. Wyszłam na środek odbierając dyplom i statuetkę. Krótkie przemówienie i wróciłam na swoje miejsce. Teraz zaczęły się nagrody dla tych starszych. I to jak ułożyła się lista chyba nikogo nie zdziwiła. Pierwsze miejsce zajęła „moja trzynastka”. Uśmiechnięty odebrał nagrodę. Pod koniec poproszono zwycięzców o zdjęcie. Podeszłam więc do Michała. W dłoniach trzymaliśmy statuetki. Dołączyli do nas główni organizatorzy, a potem jeszcze inne osoby. Na koniec zrobiono zdjęcie naszej dwójce. To będzie niezapomniana chwila. Nastąpił mały poczęstunek. Ja postanowiłam wyjść na chwilę na podwórek by ochłonąć. Stałam tak, gdy nagle ktoś narzucił mi coś na ramiona. Odwróciłam się i zobaczyłam Michała. Stał w samej koszuli, bo marynarka leżała teraz na moich ramionach.

-Dziękuję-odpowiadam
-Nie ma za co. Nie powinnaś stać na zimnie w samej marynareczce.
-Tylko na chwilę chciałam wyjść.-i spoglądam przed siebie.
-Z tego co widać nie kręcą cię takie imprezy.-mówi
-Szczerze?-pytam odwracając do niego twarz.
-Tak.
-Ani trochę-i uśmiecham się.
-Mnie też…w takim razie co powiesz na małe ulotnienie się stąd?-zapytał
-Serio?
-No tak.
-Nie wiem. Jestem tu z gosposią….co ona na to powie?
-Pójdźmy i sprawdźmy.-mówi, a po chwili ciągnie mnie już do środka.

Ostrożnie podchodzę do Basi która rozmawia z Tamarą.

-Basiuuu?
-Tak skarbie?-pyta
-Mogłabym wyjść?
-Chcesz już wracać do domu?
-…no może nie do końca do domu..-mówię, a ona spogląda na Michała który stoi obok. Wraz z trenerką wymieniają spojrzenia.
-….myślę, że pan dobrze zajmie się Kingą-mówi gosposia.
-Oczywiście. Jak najbardziej. Nie musi się pani o nią martwić-odpowiada chłopak.
-Wiem-uśmiechając się odpowiada Basia.
-Dziękuję-mówię.
-Tylko nie wracaj za późno dobrze?
-Dobra…

Sięgam po swoją torebkę i wraz z Michałem wychodzimy stamtąd.

-A Karolina nie będzie zła, że zabrałam cię?-spytałam
-Przestań! Sama trochę podsunęła mi ten pomysł.

Spacerujemy tak przez park ciągle rozmawiając. Nie umiem wyobrazić sobie, że nagle przestalibyśmy się spotykać i rozmawiać. On jak nikt wysłuchał mnie i doradził jak miałam jakiś problem. Gdy lekko zmarzliśmy Kubiak odprowadził mnie pod dom.  Pożegnaliśmy się i chłopak miał odchodzić, gdy nagle zapytałam.

-Może wejdziesz?
-Ja? Teraz?-słyszałam w jego głosie jak bardzo był zaskoczony.
-Tak. A czemu nie? Moich rodziców nie ma. Napijesz się herbaty na rozgrzanie i wrócisz do siebie.

Michał uśmiechnął się i przystał na moją propozycję. Otworzyłam drzwi domu. W środku panowała ciemność. Ręką znalazłam włącznik i zapaliłam światło. Rozebraliśmy się i ruszyliśmy do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę. Gdy tylko się zagotowała zalałam torebki i postawiłam kubek przed chłopakiem, a sama usiadłam obok. Nawet nie wiem jak długo rozmawialiśmy tak. W końcu zdecydował się pójść. Gdy ubrał się już stanął przede mną.

-Dziękuję, za herbatę, za spacer, za dzisiejszy wieczór…nawet za wspólne zdjęcie…-uśmiechnął się ukazując rząd swoich białych zębów
-JA też….a szczególnie za to, że wyrwałeś mnie stamtąd.
-Polecam się na przyszłość-powiedział i przysunął się do mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy i nachylił się lekko. Przymknęłam powieki by po chwili poczuć jego miękki i ciepłe wargi na policzku. Odsunął się, a ja otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi. I wtedy dotarło do mnie, że…. że zakochałam się w nim.


***  

Ta dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa! Za każdym razem gdy z nią jestem czuję taką, ulgę i spokój. Jednocześnie również namiętność i chęć całowania….pragnę ją pocałować. Zasmakować w końcu jej ust, objąć mocno w talii, wpleść dłoń w jej włosy i z namiętnością całować, tak aż świat zawiruje.

-O czym ja w ogóle myślę?!-wypowiedziałem sam do siebie.- Czy to oznacza, że zakochałem się w niej? Pragnę jej, bo ją kocham?

Przystanąłem na chwilę i zastanawiałem się na tym. Czy ja ją kocham?

-Raczej nie….może to zauroczenie..chęć posiadania dziewczyny, by móc jej zapewnić bezpieczeństwo i miłość  doprowadza mnie do takich wniosków.

***  

Powoli weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i widziałam jego twarz. Jego wzrok….to jak na mnie patrzy….a potem całuje w policzek. Podniosłam dłoń i palcem przejechałam wzdłuż niego starając się przypomnieć fakturę jego ust. Chciałabym swymi ustami dotknąć jego. Wpierw delikatnie je muskać, po to by pocałunek przeszedł w bardziej dynamiczny, namiętny. Chcę czuć jak język jego łączy się z moim….Po tym otworzyłam oczy.

-Tylko co jeśli to co dla mnie znaczy wszystko, dla niego nie znaczy nic? Ja pragnę go, a on mnie nie?

Nie zastanawiałam się długo, bo usnęłam.

                          ____________________________________________

Witam was kolejnym rozdziałem. Chyba jest on najdłuższy ze wszystkich. Co sądzicie o nim? Piszcie. I przepraszam, za małe zaniedbanie niektórych waszych blogów. Postaram się to nadrobić. Pozdrawiam :**

środa, 13 marca 2013

Rozdział 11




Nadszedł nareszcie dzień meczu. Już poprzedniego dnia przygotowałam koszulkę którą założę. Świeżo wyprana i wyprasowana biało-pomarańczowa rzecz leżała właśnie na moim łóżku. Zerkałam co jakiś czas na nią. W jedną stronę mieliśmy jechać autobusem, a z powrotem przyjedzie po nas Szymon (brat Patrycji).

(…)

Robiłam sobie delikatny make-up i poprawiałam włosy. Koszulka jego była troszkę na mnie za szeroka, ale to nic. Gotowa zeszłam na dół. Mała była już przygotowana. Założyłam szybko buty i kurtkę i wraz z nią ruszyłyśmy w kierunku przystanku. Zauważyłam, że Patrycja stoi już i czeka. Po 15 minutach pojazd przyjechał. Na szczęście nie było w nim dużo osób więc spokojnie mogłyśmy zająć miejsca siedzące. Pati z Elwirą śmiały się, a ja wpatrywałam się w ciemność znajdującą się za oknem. Myślałam o tym jak dzisiaj będzie. Czy podejdzie do nas? Czy w ogóle zauważy, że przyjechałam? Ten wewnętrzny monolog przerwała mi Elwira ciągnąc mnie za rękę gdyż zajechaliśmy na nas przystanek. Hala znajdowała się po drugiej stronie. Serce moje coraz mocniej biło wiedząc, że już niedługo zobaczę Go. Weszłyśmy do środka. Podałyśmy bilety i udałyśmy się na halę. Miałyśmy mały problem ze znalezieniem swojego miejsca, jednak pan ochroniarz wskazał je nam. Tym razem miejsca znajdowały się zaraz za zawodnikami. Nie wiem czy to dobrze. Gdy siedziałyśmy naprzeciwko lepiej było ich obserwować, a teraz gdy zejdą na przerwę będą siedzieć do nas tyłem. Po znalezieniu odpowiednich miejsc usiadłyśmy ściągając kurtki.

-Widzę, że i ty się zaopatrzyłaś-i spojrzała na moją koszulkę uśmiechając się Pati.
-Dobrze wiesz....- odpowiedziałam.
-Tak...-i puściła mi oczko

Spojrzałam na boisko. Zawodnicy wykonywali w tej chwili ćwiczenia rozciągające. Widziałam Michała, jednak on nie widział mnie.


                                                                               *** 

Rozciągałem się gdy obok mnie pojawił się Zbyszek.

-Widziałeś kto przyszedł?-zapytał
-Nie. Kto taki?-po chwili spytałem go.
-No jak to kto…..-i uniósł brwi w górę.

Wiedziałem co on chce mi w ten sposób powiedzieć. Długa przyjaźń z nim nauczyła mnie odczytywać go.

-Jest tutaj?-spytałem
-Tak. Znajduje się centralnie za tobą.-i uśmiechnął się.

Chciałem coś mu odpowiedzieć, lecz chłopak szybko zniknął. Wstałem więc i obróciłem się. Nie musiałem jej nawet szukać. Od razu ją zauważyłem. Jaśniała na tle tłumu niczym diament wśród bezwartościowych błyskotek.Wyglądała tak pięknie. Patrzyła na mnie i uśmiechała się. Wzrok swój przeniosłem na koszulkę jaką na sobie miała. Tak…dobrze ją rozpoznaję. To ta sama którą jej ostatnio podarowałem. Dziewczyna przeniosła wzrok również na koszulkę, by po chwili uśmiechnąć się znów. Chciałem już do niej podejść, ale Lorenzo kazał nam zacząć rozgrzewać się z piłkami.

                                                                                   ***

To było takie dziwne uczucie gdy zlustrował mnie wzrokiem. Cieszył się, widziałam to. Obiecałam, że nałożę rzecz i tak też zrobiłam. Nie rozumiem tylko dlaczego dla niego to było tak ważne. Wiem, że tym sprawiłam mu przyjemność. Mecz zaczął się za jakieś 15 minut. Ja jednak swój wzrok cały czas miałam utkwiony w jednym punkcie. W jednym punkcie zwanym „Kubiak”…..Za każdym razem gdy schodził na przerwę spoglądał na mnie.  Mecz był długi jednak naszym Jastrzębiom udało się go wygrać 3:2. Znów tą statuetkę dostał on. Uściskali sobie pod siatką z przeciwnikami dłonie i usiedli na podłodze znów się rozciągając. Tłum fanek i tym razem ustawił się przy barierkach. Chłopaki z obu drużyn podpisywali kartki i koszulki. Michał także to robił. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale zabrałam marker z ręki Elwiry i wepchnęłam się w te dziewczyny. Było ciężko, ale w  końcu znalazłam się na samym początku. Kubiak oddalał się coraz bardziej. Fanki piszczały i krzyczały wyciągając kartki. Ja zrobiłam to samo.

-Michał!-krzyknęłam.

Odwrócił się i spojrzał na mnie. Zawrócił i rozdawał autografy w moim rejonie. Jednak do mnie nadal nie podszedł mimo iż stałam z wyciągniętym mazakiem. Jak dziewczyn ubyło dopiero podszedł do mnie.

-Nareszcie!-powiedziałam
-Na mój autograf opłaca się czekać-odpowiada i uśmiecha się.
-Wiesz…twoich autografów mam po dziurki w nosie!

Spojrzał wtedy na mnie.

-W takim razie co tu robisz?-spytał
-Chciałam ci podziękować i pogratulować wygranego meczu.
-Dziękuję bardzo-odpowiada i maże coś na kartce podając mi ją.

Przyglądam się pismu. Różni się od tego z listu. Te jest takie chaotyczne.


 
„Dla mojej łyżwiarki-Michał Kubiak”


Dla mojej łyżwiarki. Jak to słodko brzmi. To był ułamek sekundy gdy pochyliłam się do przodu, przez to, że zostałam pociągnięta za koszulkę. Nie zdążyłam nic zrobić. Michał zbliżył się do mnie. Twarze mieliśmy bardzo blisko. Patrzyłam mu w oczy. Po chwili jednak on przeniósł swój wzrok w dół i poczułam lekki nacisk na klatce piersiowej. Spojrzałam również w tamtym kierunku i zobaczyłam, że ten nacisk powodował marker. Podpisał mi się na koszulce.

-Autentyczna koszulka potrzebuje autentycznego podpisu.-mówi szeptem.
-Wiem.
-Cieszę się, że przyszłaś…no i dodatek założyłaś koszulkę.
-Powiedziałam, że będę miała ją na sobie, więc tak jest. Ja zawsze dotrzymuję słowa- i odsuwam się od niego.

Tym razem to ja od niego uciekam. Podnoszę kurtkę i oglądam się jeszcze za siebie. Michał podpisuje się jednak kątem oka spogląda na mnie. Puszczam mu oczko i wychodzę.  Dziewczyny czekają na zewnątrz. Po 10 minutach pod halę zajeżdża samochód. Pati od razu rozpoznaje, że to jej. Wsiadamy i wracamy do Jastrzębia. W domu jesteśmy koło 21:00. Mała pełna emocji kładzie się spać. Mnie jednak czeka jeszcze praca domowa z matematyki. Po skończeniu szybko kładę się do łóżka. Niespodziewanie słyszę dźwięk SMSa. Biorę do dłoni telefon i odczytuje wiadomość.

Mogłabyś wyjrzeć przez okno?

Zdezorientowana trochę tym o co prosi mnie chłopak podnoszę się i podążam wprost do okna. Otwieram je i widzę nie kogo innego jak Kubiaka.

-Co ty tutaj robisz o tej porze?-pytam
-Przez przypadek wziąłem twój pisak i chciałem ci go oddać. –mówi

Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.

-I tylko po to przyszedłeś tutaj?-zapytałam unosząc kącik ust w górę i kręcąc głową.

Zamilkł. Widziałam jak zastanawia się co ma mi odpowiedzieć.

-Właściwie to nie-odzywa się w końcu –Chciałem zapytać czy może nie wyszłabyś ze mną teraz?
-Zwariowałeś?!
-Absolutnie…..myślę, że należy uczcić moją wygraną.-mówiąc to uśmiecha się.
-Michał….. ja mam rano trening, potem szkoła i znów trening.
-Nawet 30 minut nie poświęcisz mi?-pyta
-Nie mogę-odpowiadam chociaż żal mi, że chłopak tak się stara a ja go na wstępie skreślam.
-Proszę…poświęć mi te…..nawet 15 minut.

W tonie jego głosu wyczuwam ogromną prośbę jednocześnie przepełnioną nadzieją. Patrzyłam na niego jak stał pod moim płotem. Coś podpowiadało mi, że powinnam się zgodzić. Z drugiej strony nie mogłam, bo trzeba wcześnie wstać. Jednak moje serce wiedziało już co powinnam wybrać. Ja też tego bardzo chciałam mimo iż bałam się to powiedzieć.

-Dobra-mówię i odchodzę od okna. Zdejmuję pidżamę i zakładam na siebie ubranie. Z dna szafy wyciągam kozaki i wciągam je na stopy. Gotowa tak otwieram okno i wychodzę przez nie na dach.

-Co ty robisz wariatko?!-krzyczy niemal Kubiak.
-Zamknij się! Chciałeś bym z tobą wyszła.-odpowiadam i kieruję się do krawędzi.
-Tak, ale...
-Nie ma żadnego ale!-mówię i powoli odwracam się i schodzę po metalowej konstrukcji na której latem rosną winogrona. Było mi trochę ciężko gdyż dawno tego nie robiłam, ale udało się. Podeszłam do płotu, a Michał pomógł mi przez niego przejść. Szybko oddaliliśmy się od mego domu.

-Wiesz, że mogłaś spaść ?!-pyta z wyrzutem Michał.
-Spokojnie…nieraz już to robiłam…może nie do końca zimą, jednak schodziłam….Poza tym kilka lat spędzonych w domu dziecka nauczyło mnie wiele-odpowiadam mu i uśmiecham się.
-Taaaaak?....Na przykład czego?-spytał
-Tego, że wchodząc na drzewo nie rób tego nigdy w dżinsach i omijaj wyglądające podejrzanie gałęzie.-zaśmiałam się na przypomnienie tych sytuacji. On również to zrobił. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na jego śmiech. Był on taki szczery i ciepły. Przeszliśmy przez park w milczeniu. Był on pusty ze względu pewnie na niską temperaturę. Dziwne to, że jest prawie koniec lutego, a tu jeszcze takie mrozy i śnieg. Spojrzałam na Michała. W oczy rzuciła mi się jedna rzecz. Chłopak nie miał rękawiczek.

-Gdzie masz rękawiczki?-zapytałam
-W domu zostały.

Patrzę na niego, a po chwili ściągam swoje i wyciągam je w kierunku Kubiaka.

-Proszę załóż je.
-Ty chyba sobie żartujesz!-odpowiada z lekką wściekłością.
-Absolutnie nie-ze spokojem odpowiadam.
-Nie wezmę od ciebie ich!
-A to niby dlaczego?-pytam
-Nigdy nie pozwoliłbym, żebyś zmarzła. Prędzej sam bym to zrobił niż pozwolił na to tobie…..ba każdej dziewczynie. Nie wypada.-mówi i patrzy na mnie.
-Michał…ja do zimna jestem przyzwyczajona. Codziennie jeżdżę…nie zawsze w rękawiczkach, więc moje dłonie przyzwyczajone są trochę do tego…..a twoje nie-i spoglądam na nie  -Zapewne masz jutro trening. Jeśli zmarzną ci, będziesz odczuwał efekty jutro…A wierz mi tego bardzo bym nie chciała.
-Kinga…ja nie mogę-odpowiada mi spokojnie.
-Proszę…zgodziłam się wyjść to teraz ty zrób coś dla mnie.-szantaż to najlepszy sposób.

Chłopak przez chwilę przygląda się im, a potem mnie. Wzdycha w geście rezygnacji i bierze je ode mnie. Naciąga na dłonie i znów ruszamy.

-Ciepłe i wygodne-mówi.
-Wiem….a w dodatku ten kolor. Nie sądziłam, że tak ładnie ci w różu-mówiąc to śmieję się.
-Mi w każdym kolorze jest ładnie-odpowiada i zatrzymuje się przybierając pozę modelki. Patrząc na niego nie mogę powstrzymać się od śmiechu…..-Myślisz, że mógłbym zostać modelem?-pyta
-Pewnie…z taką twarzą świetnie nadawałbyś się do reklamowanie... rękawiczek…szczególnie różowych
-Ej!-zrobił trochę obrażoną minę. –Tego ci nie daruję-krzyknął i zaczął biegnąć.

Ja odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Michał szybko mnie dogonił i złapał w pasie jednocześnie unosząc do góry. Machałam w powietrzu nogami.

-Puść mnie!-mówiłam jednocześnie próbując złapać tchu.
-A pójdziesz ze mną na soczek?-zapytał

Odwróciłam twarz i spojrzałam na niego.

-Nie wiem, nie wiem…
-Chodź! Tutaj niedaleko jest taka kafejka czynna do 24:00. Zdążymy jeszcze wpaść. Polecam sok pomarańczowy. Jest naprawdę dobry. Świeżo wyciskany.
-Skoro tak mówisz to okej-mówię, a on stawia mnie z powrotem na ziemię.

Powoli idziemy rozmawiając. W końcu dochodzimy do małego lokalu i wchodzimy do środka. Jest w nim parę osób. Niespodziewanie podchodzi do nas dziewczyna. Po stroju można domyśleć się, że pracuje tutaj. Michał uśmiecha się do niej, a po chwili całuje w policzek.

-Cześć Karola-mówi chłopak.
-Hej Michał. Gratuluję wygranego meczu-mówi i patrzy na mnie.
-Dzięki. Masz coś wolnego na uboczu?-pyta
-Ten co zawsze?
-Jak wolny to tak.
-Wiesz, że o tej godzinie ludzi nie ma aż tak dużo.-odpowiada i idzie, a my za nią.

Dziewczyna prowadzi nas do stolika w najdalszym kącie znajdującym się za filarem, z dala od reszty. Siadamy przy nim, a chłopak mówi:

-Dwa soki pomarańczowe-i uśmiecha się do niej, a ona odpowiada mu tym samym.

Odchodzi, a my zostajemy sami. Ściągam kurtkę, a po chwili pytam:

-Dziewczyna?-i spoglądam na niego.
-Kto?...Ona?-i wskazuje na kobietę przy barze.
-Tak-z obojętnością odpowiadam.
-Nie…dobra przyjaciółka…

Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Nie chcąc by on to zobaczył rozejrzałam się po lokalu. Nie byłam w nim wcześniej.

-Karola, to przyjaciółka z liceum. Znamy się już parę dobrych lat…właściwie kiedyś próbowaliśmy być parą, ale między nami nie było chemii, więc na siłę nie chcieliśmy tego robić. Było…właściwie to jest nam dobrze tak jak jesteśmy przyjaciółmi-mówi, a ja przez cały ten czas uważnie go słucham.

Wszystko przerywa nam dziewczyna stawiająca zamówienie na stoliku.

-Proszę-mówi
-Dzięki.-odpowiada Kubiak.
-Nie przedstawisz mnie swojej dziewczynie?-pyta i spogląda na mnie.
-Nie…ona nie jest moją dziewczyną. To….-i patrzy na mnie.

Właściwie sama nie wiem co nas łączy. Jego fanką nie jestem, przyjaciółką też nie. Znamy się krótko. Znajomymi zwykłymi też nie jesteśmy, bo łączy nas jakaś więź. Więc jak to nazwać?

-…jestem jego koleżanką- uzupełniam.
-Tak…to moja koleżanka- przysuwa do siebie szklankę i spuszcza wzrok patrząc na napój
-Koleżanka?-i patrzy na mnie…-W takim razie miło mi cię poznać…..
-Kinga jestem-mówię.
-Karolina-i podaje mi rękę.

Przygląda mi się chwilę.

-Przepraszam, że pytam…ale ja skądś cię znam-mówi i próbuje przypomnieć sobie.
-Kinga jest łyżwiarką-wtrąca Michał.
-No właśnie!...wiedziałam,że cię kojarzę. To ty wygrałaś ostatnio zawody ogólnopolskie…
-Tak-odpowiadam. Byłam zaskoczona tą odpowiedzią, bo stawiałam, że inaczej ludzie mnie kojarzą.
-No jasne…dlaczego ja wcześniej na to nie wpadałam.  W końcu tyle było o tym w tutejszej gazecie i Internecie na stronie Jastrzębia.
-Miło mi-i uśmiecham się do niej.
-W takim razie gratuluję i życzę powodzenia w kolejnych zawodach…..no i nie przeszkadzam.
-Dziękuję-odpowiadam a dziewczyna odchodzi.

Siedzimy z Michałem nawet nie wiemy jak długo. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Niestety musimy opuścić już lokal gdyż nadchodzi 24:00.

-Późno już-mówię- Odprowadziłbyś mnie?-pytam
-Oczywiście-odpowiada i kierujemy się w stronę mojego domu.

Przez całą drogę śmieję się z żartów Kubiaka. Opowiada mi różne zabawne historyjki z życia siatkarza, jakie to zabawne sytuacje były przed, po meczach, z fankami, w klubie na zgrupowaniach kadry. Niestety zachodzimy pod mój dom.

-Szkoda, że nie mogłem ci powiedzieć ci więcej.-odpowiada.
-Spokojnie. Myślę, że nadejdzie jeszcze okazja do pogadania-mówię.
-Na pewno. Te historie to dopiero początek.
-Zapewne-i ziewam….-Przepraszam-mówię zakrywając dłonią usta.
-Dobra leć, bo widzę, że zmęczona jesteś.
-Dziękuję za takie miłe wyjście.-odpowiadam i uśmiecham się jeszcze.
-To ja dziękuję za to, że się zgodziłaś na to.
-W takim razie do zobaczenia-mówię i odchodzę.
-Do zobaczenia.

Czuję na sobie jego wzrok jak wchodzę. Szybko wskakuje do pokoju i zamykam okno. Na pożegnanie macham mu jeszcze, a on wtedy odchodzi. Ściągam ubranie i pakuje do szafy. Kładę się do łóżka i dostaje SMSa.



I znów będziemy musieli się spotkać. Tym razem do oddania mam ci pisak i rękawiczki 




Uśmiecham się do telefonu. Ciekawe czy zrobił to specjalnie? Odpisuje mu szybko.


No będziemy musieli. Zaczynasz kolekcjonować moje rzeczy? Ciekawe co weźmiesz następnym razem? 


                                                                               ***

Gdy odczytałem ostatnią wiadomość, na twarzy od razu pojawił mi się uśmiech. Mało co nie wpadłem przez to na latarnię. Stanąłem i napisałem:

Może twoje serce?

Przez chwilę patrzyłem na tą treść. Powoli przeczytałem to jeszcze raz i nacisnąłem przycisk….


                                  _________________________________________

Hej wam! Miałam małe problemy z kompem ale już jest ok. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, bo według mnie jest średni. Więc komentujcie, krytykujcie jak chcecie, ale proszę jak już jesteście to napiszcie coś :)

Moje serce wielce uradowane JW wygrywa z Zaksą. To było coś fantastycznego i widać wszystko jest możliwe. No i w poniedziałek Resovia z Delectą. Mam nadzieje, że Sovia zakończy wszystko w Rzeszowie i na 5 spotkanie nie będzie trzeba wracać do Bydgoszczy. No i szacun dla Kosy, że po tej akcji dał radę grać <brawo>




wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 10




Podbiegłam do niego i zatrzymałam się patrząc mu w oczy. Wzięłam głęboki wdech i zapytałam:

-Dasz mi na chwilę swój telefon?

Niepewnie wyciągnął komórkę i podał mi ją. Wystukałam na klawiaturze swój numer. Oddałam mu go, pocałowałam w policzek i pobiegłam w stronę domu. Otwierając drzwi obróciłam się. Patrzył na mnie jeszcze. Pomachałam mu i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie zjeżdżając na podłogę. Byłam taka szczęśliwa. Jednak nie okazał się takim dupkiem jak z Pati myślałyśmy. Radośnie wstałam i pędem pognałam na górę. Wskoczyłam pod prysznic i szybko do łóżka. Sięgnęłam po telefon. Jedna nieodebrana wiadomość. Wcisnęłam przycisk by ją odczytać.

     Kolorowych snów :) Michał

Cieszyłam się jak małe dziecko które dostało lizaka.

     Tobie również :) -odpisałam

Odłożyłam go na bok i poszłam spać. Obudziły mnie promienie słońca które wpadały do pokoju przez małą szparkę w zasłonach. Jak nigdy czułam się szczęśliwa i wypoczęta. Spojrzałam na komórkę. 9:40. Chyba pora już wstać. Usiadłam więc na brzegu łóżka i tkwiłam w tej pozycji przez chwilę. Wciąż zastanawiałam się czy to co wczoraj się wydarzyło nie było zwykłym snem. Powoli wstałam i podeszłam do okna rozsuwając zasłony. Za oknem panowała piękna pogoda. Słońce padało na biały puch rażąc w oczy.

-Jak pięknie-powiedziałam cicho.

W oddali widziałam dzieci lepiące bałwana. Chwilę potem dołączyli do nich rodzice. To był cudowny widok. Zawsze marzyłam o takiej chwili. Jednak niestety nie było mi to pisane. Na nogi wsunęłam kapcie i udałam się do łazienki aby wziąć prysznic.

Stoję przed lusterkiem i rozczesuję swoje blond włosy. Uwielbiałam to robić. Zastanawiam się też czy może nie napisać do Michała…..Ale co? Hej jak noc? Dotarłeś do domu?...Nie to głupie. Odłożyłam szczotkę i zeszłam na dół. Schodząc po schodach do moich nozdrzy od razu doszedł zapach czegoś co w kuchni przygotowywała Basia.

-Dzień Dobry-powiedziałam wchodząc do kuchni.
-Dzień dobry-odpowiedziała i odwróciła się- Jak się spało?
-Świetnie-i uśmiechnęłam się.
-Właśnie widzę, że panienka w dobrym humorze.-zażartowała uśmiechając się
-Co dzisiaj na śniadanie?-spytałam siadając na stołku.
-Jajecznica.
-Mmm-odpowiedziałam, a po chwili to danie pojawiło się przede mną na talerzyku.

Zaczęłam jeść gdy nagle ujrzałam dłoń Basi wyciągniętą w moim kierunku. Spojrzałam na nią. W ręku trzymała białą kopertę.

-Co to?-spytałam.
-Nie wiem. Jakiś mężczyzna dziś to przyniósł i poprosił abym to przekazała.

Mężczyzna? Do mnie? Wzięłam od niej kopertę i otworzyłam. Ze środka wyciągnęłam kolejne skrawki papieru. Szybko zorientowałam się, że są to bilety. Dokładnie przeczytałam co było na nich napisane.” ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel” Wzrokiem od razu spojrzałam na datę i miejsce. To za 2 dni w Kędzierzynie. W życiu nie pozwolą mi na to pojechać.

-Basiu?....Ile jest z Jastrzębia do Kędzierzyna?
-Jakieś 50km…..to będzie z 40 minut drogi. A co się stało?-zapytała.

Ja podałam jej bilety i otworzyłam kartkę. Ktoś kto to napisał ma bardzo ładne pismo. Teraz to właściwie nie ktoś…tylko on.

     Przepraszam. Miałem wczoraj ci dać osobiście, ale zapomniałem. Wiem, że masz ciężko, ale zależy mi byś była na tym meczu. Może to nie u nas, a na wyjeździe, jednak mam nadzieję, że będę mógł zobaczyć cię na hali….Z racji tego, że zawsze na meczach jesteś z przyjaciółką i siostrą to zostawiam 3 bilety. Nie są to miejsca VIP, ale mam nadzieję, że  w sam raz abym mógł cię widzieć.
                                                                                                                               Michał


Uśmiechnęłam się i przejechałam palcem po jego imieniu. Poczuć można było wgłębienia wykonane przez długopis pod naciskiem jego ręki. Potem przybliżyłam kartkę do nosa, by może poczuć zapach jego perfum. Nie myliłam się. Zaciągnęłam się i zamknęłam na chwilę oczy wyobrażając sobie jego gdy to pisał. Otworzyłam oczy z powrotem i opuściłam list składając go i chowając do koperty. Zorientowałam się, że Basia na mnie patrzy.

-Mogłabym mieć do ciebie prośbę?-zapytałam
-Oczywiście.
-Nie mów Ewie i Andrzejowi, że był tu jakiś chłopak i przyniósł bilety.
-Chyba nie jakiś chłopak…widziałam jak Ci oczy się świeciły gdy czytałaś list od niego.

Uśmiechnęłam się tylko i dokończyłam swój posiłek. O 13:00 wyruszyłam na trening. Koło 17:00 miałam spotkać się z Pati w naszej ulubionej  kawiarence. Gdy skończyłam jeździć udałam się wprost do niej. Zauważyłam z daleka dziewczynę o rudych włosach. Podeszłam i od razu pocałowałam ją w policzek i ściągnęłam z siebie kurtkę.

-Zamówiłam to co zwykle-powiedziała.
-Dobrze.
-Więc co się stało?-zapytała

Uśmiechnęłam się do niej i sięgnęłam po torbę, by po chwili na stoliku przed nią położyć tą samą kopertę którą dał mi Michał. Niepewnie spojrzała na mnie i sięgnęła po nią. Otworzyła i wyciągnęła bilety. Widziałam jak na jej twarz wkradł się uśmiech, a oczy zaczęły błyszczeć.

-Skąd to masz?!-zapytała uradowana.
-Dostałam-odpowiedziałam z prawdę.

Kątem oka spojrzała na mnie.

-Dostałam je od Michała- uzupełniłam swoja poprzednią wypowiedź.

Z twarzy zszedł jej uśmiech.

-Kinga…….
-No co?
-Rozmawiałyśmy o tym…wystawił cię przecież. Poza tym miałaś dać sobie z nim spokój! –powiedziała i odłożyła na bok bilety.
-Wiem, ale zmieniło się dużo.-odpowiadam i tajemniczo uśmiecham się.
-Kinga…mów! Co on tym razem zrobił?!
-Ciii…spokojnie…

Szybko opowiedziałam jej o wczorajszym zajściu. Mimo iż nie spodobało się jej to jak potraktował mnie wcześniej to sądzę, że przeszło jej.

-O ja…..Kinga. Zazdroszczę ci-mówi.
-Ale czego?-zapytałam
-Tego jak stara się do ciebie zbliżyć…robi to z taką uprzejmością i delikatnością…nie naciska, ani nic,stawia takie malutki kroczki, ale takie urocze….Kochana zwykły chłopak nie zachowywałby się tak jak on.
-Czyli jak?-odstawiając kawę spytałam.
-Jak gentleman…kurczę muszę przyznać, że pomyliłam się co do niego.
-Ja też. Więc jak chcesz jechać?-szybko zmieniłam temat
-No pewnie, że tak!-odpowiada i ściska moją dłoń.
-W takim razie weź te bilety.-odpowiadam jej.
-Co?-pyta zaskoczona. Na jej twarzy widzę lekką dezorientację.
-No weź je-i przesuwam w jej stronę kopertę.
-Kinga co ty robisz?
-Przecież nie mogę powiedzieć Ewie i Andrzejowi, że dostałam je od Michała,…chłopaka który jest siatkarzem. Za dużo pytań by zadawali, a ja nie mam ochoty odpowiadać na żadne z nich. Więc w ramach zaproszeń na poprzednie mecze teraz ty zaprosisz mnie i Elwirę.
-O ty…świetnie to wykombinowałaś!-mówi i widzę jak pojawia się na jej twarzy ten cwaniacki uśmieszek. Nie czekam długo, by na mojej twarzy również on zagościł.

(...)
-Jak możemy się tam dostać?-pytam Pati gdy podchodzimy pod mój dom.
-Pogadam z bratem. Może on nas zawiezie.
-No chyba, że pojedziemy autobusem, a on przyjedzie po nas.
-W porządku….na pewno coś załatwię.

Na podjeździe zobaczyłam czarną toyotę.

-Wrócili już-mówię i wraz z Patrycją udajemy się w kierunku domu.

Otwieram drzwi i wchodzimy do środka. Pati szybko załatwiła to z Ewą. Na początku nie chciała zgodzić się na wyjazd małej, bo to daleko, ale obiecałyśmy, że zajmiemy się nią na pewno. Andrzej był przekonany do całego pomysłu. W końcu powiedzieli, ze możemy jechać. Elwira strasznie cieszyła się z kolejnej możliwości zobaczenia Jastrzębi na żywo. Odprowadziłam przyjaciółkę do drzwi. Gdy wychodziła przytuliłam ją, a na ucho szepnęłam „Dziękuję i do zobaczenia” Mrugnęła okiem i poszła. Ja od razu udałam się do pokoju. Chwyciłam telefon i napisałam SMS-a.

     Dziękuję :). Nie wiem czy uda mi się przyjechać jednak miło mi, że sprawiłeś  tak wspaniały prezent… Jednak dobrze wiesz, że za siatkówką nie szczególnie przepadam.

Chciałam go trochę podrażnić. Wybrałam numer chłopak i wysłałam wiadomość. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

     Proszę. Chciałem wynagrodzić ci jakoś mój ostatni wybryk….Wiem, że nie lubisz, ale nie dałoby się zrobić jeden raz wyjątku? Dla mnie na przykład?

Uśmiechałam się do telefonu i napisałam.

     No nie wiem….może raz na jakiś czas można ;]

     Pewnie, ze tak. Poza tym nadal jesteś mi coś winna-odpisał.

Ja coś winna?-powiedziałam na głos. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że miałam przyjść na meczu w jego koszulce. Ma chłopak dobrą pamięć.

     Wiem….zobaczę co z tego wyjdzie... Muszę jednak cię przeprosić, ale miałam dzisiaj ciężki trening i padam na twarz.-wysłałam mu takiej treści wiadomość.

    Dobrze. W takim razie słodkich snów :)

Nie odpisałam mu nic, bo zasnęłam.

                               _____________________________________________________________

Jednak nie pocałowali się, a wiem, że niektóre z was bardzo chciały. Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział :) Pozdrawiam :**

No i Jatrzębski wziął się w garść i ładnie wygrał 3:0 u siebie z Effectorem. Brawa!! Teraz tylko mam nadzieję, że przełamią tą blokadę psychiczną, "że z Zaksą nie wygrają". Bo czasem mam takie wrażenie, że tak oni myślą "Gramy z Zaksą to już nie mamy szans" Macie i my w was wierzymy....... Jednak największe emocje stanowiła para Resovia-Skra. W niej nic nie było pewne. Ale cieszę, że wygrała Resovia!! Mistrz, Mistrz Resovia!! O mało nie padłam wczoraj gdy oglądałam tie-breaka. Już stałam i skakałam, kompletnie wysiedzieć nie mogłam. Rzeszowianie zrobili to w pięknym stylu, mimo iż 5 set lepiej zaczęli Bełchatowianie.....  .Mecz był godny finału, a był to ćwierćfinał :]..  Świetne pojedynki i oby więcej takich :)... Ale kibice Resovii zrobili swoje. Uwielbiam ich dopingi, to jak podnoszą drużynę na duchu..Podpromie odleciało!!....Jako kibic Resovii i JW mocno trzymam kciuki za te dwa zespoły by pokonali Zaksę i Delectę i doszli do finału. Jednak boję się, że moje serce nie wytrzymałoby starcia tych dwóch drużyn...I oczywiście niech Skrze uda się zająć 5 miejsce, bo mimo wszystko wykonali kawał świetnej roboty doprowadzając wpierw do rywalizacji w meczach 2:2 i nawet gdy przegrywali 2:0 w meczu potrafili doprowadzić do tie-breaka....A wy co sądzicie?