sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 26



Na miejscu byliśmy po 20:00. Stanęliśmy przed drewnianym piętrowym domkiem otoczonym niewysokim płotem. Widząc, że Michał wysiadł zrobiłam to samo. Uśmiechał się gdy patrzył na niego. Nie odezwał się tylko wyciągnął nasze rzeczy z samochodu. Potem złapał za dłoń i poprowadził w kierunku budynku.

-Gdzie my jesteśmy?-zapytałam mając nadzieję, że odpowie mi na to pytanie.
-W domku rodzinnym. –odpowiada otwierając i popychając drzwi. Wpuszcza mnie pierwszą, a sam jest zaraz za mną.
-Jak to?
-Taki nasz letni domek. Przyjeżdżamy tu czasem na wakacje, jakieś rocznice, albo by po prostu odciąć się od świata. Przeważnie stoi pusty. Latem zjeżdża tu babcia i zajmuje się nim. Uwielbia tu przebywać. Mówi, że w tym miejscu może odpocząć od zgiełku miasta i spalin. Teraz ja wykorzystam domek by odciąć nas od ludzi.-kładzie torby i podchodzi do mnie. –Nawet nie wiesz jak cieszę się, że tu jesteś….ze mną.
-Ja także.

Przycisnął swoje usta do moich warg i czułam jakby pozbawił mnie oddechu. Automatycznie odpowiedziałam na pocałunek i objęła go za szyję. Jego język wślizgnął się do moich ust, badając wszystkie ich zakamarki. Głęboko i zmysłowo. Ten pocałunek nie był podobny do żadnego z wcześniejszych.  Sam odsunął swoje usta od moich nadal nie odrywając czoła.

-Może głodna jesteś?-zapytał.
-Nie-odpowiedziałam.
-A może jednak?
-A masz coś dobrego?
-Zapiekankę tylko.
-Może być.

Puściłam jego dłoń i uśmiechnęłam się kierując się za Miśkiem do kuchni. Usiadłam, a on wyciągnął z torby jedzenie. Patrzyłam jak sprawnie porusza się w kuchni. Brak mu jeszcze tylko fartuszka. Nałożył mi niewielką porcję. Sam zjadł o wiele więcej.

-Wiesz kochanie ja skoczę do komórki i przyniosę trochę drewna, aby napalić w kominku.
-Dobrze.

Poszedł, a ja sprzątnęłam po posiłku. Zobaczyłam również co Michał zabrał ze sobą do jedzenia. Zaśmiałam się patrząc na te wszystkie produkty. Chyba ma zamiar nigdzie nie wychodzić przez te trzy dni. Rozejrzałam się nieco po kuchni i wyszłam z tego pomieszczenia kierując się w stronę salonu. Usiadłam na kanapie i patrzyłam jak Kubiak dokłada drewno do kominka. Było tu tak cudownie. Ogień strzelał przy poruszaniu przed chłopaka drewienek. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tym dźwiękiem. Zawsze marzyłam o kominku….a teraz mam tu jeszcze cudownego chłopaka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Michała który zerkał na mnie.

-O czym myślałaś?-zapytał
-O ogniu, kominku, o tobie.-pokręcił głową i zaśmiał się.-co?
-Chcesz mnie wrzucić do ognia?
-Nie! Nie, nie, nie! Oszalałeś?! Nie pozwoliłabym na to aby cię stracić.
-To dobrze, bo myślałem, że planujesz jak mnie tam wepchnąć.-uśmiechnął się i ja również.
-Wariat jesteś i tyle.
-Już wariat…-wstał i ściągnął z siebie bluzę odrzucając ją na bok. Dorzucił ostatnie drewno i podszedł do mnie. Usiadł obok obejmując mocno. Wtuliłam się w niego patrząc przed siebie.


-Kocham cię Michał-powiedziałam i uniosłam wzrok by móc spojrzeć w jego oczy.
-Ja jeszcze bardziej.-odpowiedział


Zatopiłam spojrzenie w jego czułych oczach starając się odczytać z nich wszystkie emocje. Wiedziałam, że oboje nie jesteśmy do końca świadomi tego, co się koło nas dzieje, ale nie obchodziło mnie to. Teraz liczył się tylko on. Z  siłą wpił się w moje usta i już po chwili pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku. Błądziłam dłońmi po jego torsie, który opinała bawełniana koszulka. Czułam przyspieszone bicie jego serca, które idealnie komponowało się z moim własnym. W tym momencie tworzyliśmy jedność. Poczułam jak dłoń Michała zsuwa się na moje plecy, chcąc zminimalizować pustkę między naszymi ciałami. Oplotłam rękoma jego kark z zapałem przyciągając do siebie. Położył mnie sam znajdując się nade mną. Czułam jego dłonie wsuwające się pod mój T-shirt. Każdy najmniejszy jego dotyk doprowadzał moje ciało do niebywałej przyjemności. Odwzajemniałam pocałunki jednocześnie ściągając jego podkoszulek. Po raz pierwszy mogłam dotykać jego ciała w ten sposób, czuć każdy jego jeszcze twardszy mięsień. Szybko pozbył się mojej górnej części garderoby i całował moją skórę schodząc  coraz to niżej. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu biorąc parę głębokich wdechów. Gdy tylko z powrotem odnalazł moje usta zatopił się w nich pieszcząc i smakując językiem. Dłoń swą położył na moim udzie. Powoli czułam jak kieruje się w stronę mojego rozporka. Nie wiedziałam co zrobić. Pragnęłam go jak nigdy nikogo.

-Michał-mruknęłam wprost do jego ucha.
-Tak?-zapytał nadal nie przestając mnie całować.
-Kochanie….-powtórzyłam, a on spojrzał na mnie dopiero.
-Przepraszam nie powinienem się tak zapędzać-powiedział i chciał wstać, ale powstrzymałam go za ramiona.
-Ja po prostu…..ja….
-Nie chcesz tego zrobić ze mną?-zapytał
-Chcę, ale..
-Jakie ale?
-Bo ja…ja jestem…-dukałam i odwróciłam twarz. Chłopak złapał za podbródek i znów obrócił w swoją stronę.
-Jesteś dziewicą tak?
-Tak.
-To wszystko wyjaśnia. Chcesz zrobić to po ślubie tak? Z chłopakiem za którego wyjdziesz.-mówił to z taki smutkiem w głosie. Położyłam mu dłonie na policzkach.
-Michał chcę zrobić to z tobą…kocham cię, ale….
-Jakie jest ale?
-Boję się.
-Że będzie bolało?-zapytał
-Nie!...Boję się, że będę niewystarczająco dobra dla ciebie. Zapewne najgorsza ze wszystkich twoich dziewczyn. Nie mam doświadczenia w sprawach łóżkowych.-uśmiechnął się tylko.
-Powiedz mi czy chcesz ze mną to zrobić?
-Bardzo….pragnę tego jak niczego innego w tej chwili.
-Więc przestań się martwić. Zaufaj mi…poza tym każdy kiedyś przez to przechodził.

Nagle porwał mnie na ręce i ruszył w kierunku schodów. Oplotłam nogami jego biodra jednocześnie całując jego szyję przechodząc co raz to na ramię. Popchnął drzwi i wszedł do środka pomieszczenia. Położył na łóżku.

-Jesteś taka piękna-szepnął kładąc się na mnie. Obrysował palcem mój policzek, przesunął go wzdłuż szyi zatrzymując dopiero przy miseczce biustonosza. Pochylił się i znów przylgnął swoimi wargami do mojego ciała. Jego usta wolno przemieszczały się w górę łuku szyi, znacząc szlak pocałunkami.

-Jesteś tego pewna Kinia? Jeszcze możesz powiedzieć „nie”.
-Nie powiem.

Oczywiście bałam się trochę tego, co miało za chwilę nastąpić, ale ciało drżało z emocji i pulsowało wszędzie, gdzie przesuwały się palce Michała. Gdy dotknął piersi, ból pragnienia stał się wprost nieznośny. Wiedziałam, że spoglądał na mnie przez chwilę, a potem nachylił głowę i nie zdejmując rąk z piersi, zanurzył usta w zagłębieniu szyi. Smakował je wargami, językiem, a ja zaczęła poruszać biodrami. Powoli odpiął mój biustonosz i obnażył piersi. Drgnęłam od chłodnego powietrza i odruchowo zakryłam się ręką.

-Pozwól mi cię dotykać.-opuściłam więc dłoń, a on znów mnie pocałował. Namiętnym wzrokiem wędrował po moim wpół nagim ciele. Uniosłam się odpinając mu pasek od spodni. Zdziwiło go to może troszkę, ale nic nie mówił. Od razu zauważyłam lekkie wybrzuszenie w jego czarnych bokserkach. Zahaczyłam palcem o gumkę majtek, ale on pokręcił głową.

-Najpierw ty-zmysłowo powiedział i położyłam się. Chłopak pocałunkami obdarowywał moje podbrzusze rozpinając  spodnie i ściągając je ze mnie. Nawet nie wiem w którym momencie pozbył się także moich majtek. Dopiero też zauważyłam, że i on jest całkiem nagi.
Przejechał palcem po moim sutku. Krzyknęłam z rozkoszy. Kilkakrotnie powtarzał ten ruch, a po chwili wziął go w usta. Pod wpływem cudownych doznać uniosłam wysoko biodra, by jeszcze mocniej poczuć ciało Michała. Wtedy też ręką sięgną do ud i zaczął rysować koliste wzory na skórze. Gdy tylko przesunął rękę do góry i zatrzymał ją między nogami, uniosłam się w zapraszającym  geście. Patrzyłam na niego.

***

Wpatrywałem się w nią przez chwilę, po czym powędrowałem językiem między jej
piersi, a później poniżej brzucha. Kiedy wsunąłem głowę między jej nogi i zacząłem
całować, znów krzyknęła. Wolno pieściłem ją językiem,gdy zaś przywarłem mocniej, eksplodowała. Kolejne spazmy wstrząsały jej ciałem.

***

W jednej chwili sięgnął do szufladki nocnego stolika i wyjął owiniętą w folię paczuszkę, którą szybko otworzył. Bardzo sprawnie sobie z nią poradził.  I znów mnie całował, i pieścił. Objęłam go i przyciągnęła do siebie. Zatopiliśmy się w pocałunku, a on wszedł
we mnie jednym ruchem. Potem leżał nieruchomo. Ból był ostry i piekący. Zacisnęłam mocno oczy, a dłońmi złapałam za kołdrę. Oddech stał się ciężki.

-Mam przestać?-zapytał, a ja spojrzałam na niego.
-Nie Michał…nie rób tego.

Powoli i delikatnie zaczął się poruszać, a moje ciało zaczęło dostrajać się do jego. Ból i wszystkie nieprzyjemne odczucia uciekły. Powróciło rozkoszne uczucie. W miarę jak napięcie rosło, coraz bardziej przywarł swoimi silnymi biodrami do moich. Dłońmi błądziłam po jego plecach. Uniosłam biodra nieco wyżej i przyjęła go głębiej. To był taki automatyczny ruch. Moje ciało mi nakazywało to zrobić, a ja nie potrafiłam się sprzeciwiać. Czułam, jak poruszał się we mnie wolno i delikatnie z czasem przyspieszając. Z naszych ust wydobywały się coraz  głośniejsze jęki.

***

Teraz moje ruchy nabrały tempa. Pomagała mi poruszając swoimi biodrami. Zaczynamy falować coraz szybciej, krople potu występują na nasze ciała. Dreszcze rozkoszy przeszywają nasze ciała, zamykam oczy.... ona już dawno ma zamknięte. Równocześnie osiągnęliśmy miłosny szczyt. W spazmie rozkoszy szepnęła moje imię.

***

Co było coś cudownego. Przez długi czas leżeliśmy spleceni i nieruchomi. Jego serce biło głośno i miarowo tuż przy moim uchu. Słyszałam jego oddech. Zamknął mnie w ciasnej klatce swoich mocnych, muskularnych ramion.

-Kocham cię-wyszeptałam wtulona w jego nagie rozpalone ciało.
-Ja ciebie też.
Spojrzałam Miśkowi w oczy. Zobaczyłam w nich nieznany mi dotąd obraz spokoju, ciepła. Wiedziałam, że pragnę już patrzeć tylko w te oczy. Poczułam się szczęśliwa i bezpieczna. Kochałam go. Teraz i zawsze. Przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie. Nikt nie mógłby nas rozerwać, bo  tylko nasze połączenie było teraz ważne. Byliśmy nadzy, a nasze ciała kleiły się do siebie od soków rozkoszy i potu. Pocałowałam go w usta. Następnie powoli schodziłam po jego torsie zatrzymując się przy jego sutkach. Chciałam w tym momencie ukochać każdy milimetr jego ciała, pragnęłam go wycałować, wypieścić, chciałam się nim nasycić jakby to był koniec. Chłopak okrył nas kołdrą. Jeszcze tak szczęśliwa nigdy nie zasypiałam. Nie miałam wcześniej obok siebie drugiego 36,6, a tym bardziej osoby którą tak kocham.

-Michał śpisz?-spytałam
-Nie.
-Dziękuję.-powiedziałam unosząc głowę tak by patrzeć w jego oczy.
-Za co mi dziękujesz?
-Za wszystko?-uśmiechnęłam się.-Dziękuję, że dostarczyłeś mi tak wspaniałych doznań. Przeżyłam z tobą coś pięknego.
-Jeszcze z nikim nie było mi tak dobrze jak z tobą kochana. Wierz, albo nie, ale taka jest prawda. Kochałem się z tobą, bo cię kocham….bo cię cholernie kocham.
-Misiek przytul mnie mocno. - i rzeczywiście mocno objął.

I tak wsłuchując się w jego bicie serca usnęłam.

____________________________________________________________________________

Kolejny rozdział. No i jednak zrobili to. Nie mogłoby być raczej inaczej :) Mam nadzieję, że nie zraziłam was opisem scen miłosnych. (za wszystkie błędy przepraszam)

No i już większość ma wakacje. Ja dzisiaj odebrałam wyniki matury. Zdałam :)...no właściwie nie było raczej innej opcji, ale potem po maturze zastanawiasz się, że może to zrobiłaś źle i to, a może zabraknie ci punktów czy coś. Ale jest już okej :)

Na dobra jeszcze dzisiejszy mecz. Wygraliśmy z Argentyną.<hurra> To było chyba najlepsze zakończenie całego dnia :D Kurek odpalił xD Kuba też dał fantastyczną zmianę :D Oby tak było też w niedzielę :)

Pozdrawiam i komentujcie. Szkoda, że zrobiliście to tylko raz tak licznie. Naprawdę im więcej komentarzy tym autor który pisze(nie mówię tylko o sobie, a wszystkich piszących opowiadania) ma satysfakcję z tego, że komuś podobają się jego wypociny.


To co kiedy nowy rozdział? ;)

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 25




Rano budzi nas mama dziewczyny. Niechętnie wstajemy z tego ciepłego łóżka. Po szybkim prysznicu ubieram się i schodzę na śniadanie. Do szkoły podwieźć ma nas jej brat. Ciężko jest mi się skupić na lekcjach. Myślę tylko o chłopaku. Kiedy w końcu będzie ten wieczór byśmy mogli pograć. Niespodziewanie dostaje SMSa. Wyciągam telefon z kieszeni i odczytuje wiadomość.


Kochanie możesz wyjść przed  szkołę?

Michał? Ale co ty tutaj robisz?-odpisuje nieco zdziwiona treścią wiadomości.

Jestem. Dasz radę teraz?

Nie. Zaraz mam długo przerwę więc przyjdę. Gdzie będziesz czekać?

Po drugiej stronie ulicy koło drzewa.

Dobra.-odpisałam i schowałam komórkę.


Wyczekiwałam upragnionego dzwonka. Gdy tylko usłyszałam charakterystyczny dźwięk, wrzuciłam książki do plecaka i wybiegłam szybko z klasy. Nie chciałam by ktokolwiek mnie zatrzymał. Skierowałam się w stronę wyjścia z placu szkoły. Dostrzegłam mężczyznę z kapturem na głowie. Czy to był on? Niepewnie podeszłam do faceta. Dopiero gdy podniósł twarz poczułam ulgę widząc te dobrze znane mi oczy. Od razu przytuliłam go i pocałowałam.

-Co się stało?-pytam ujmując jego twarz w dłonie.
-Przyszedłem się pożegnać. Zaraz ze Zbyszkiem jedziemy do Spały.- czułam jak do oczu napływają mi łzy. Powstrzymam się! Nie będę płakać!-Kochanie proszę nie płacz-mówi przyciągając do siebie.
-Wiem, że miałeś jechać. Ale nic na to nie poradzę, że już tęsknię-odpowiadam, a on unosi mój podbródek.
-Dobrze wiesz, że ja też będę tęsknił. Najchętniej to zabrałbym cię ze sobą-uśmiechnęłam się, a on odgarnął włosy które wysunęły się z koka.  –Będę przyjeżdżał gdy tylko dostanę wolne. Załatwię ci bilety na mecz…ba nawet dwa dla ciebie i przyjaciółki po to aby cię zobaczyć.-mówi całując mnie w czubek głowy, a ja cicho płakałam.
-Kocham cię Michał.
-Ja też cię kocham.
-Kiedy będziesz miał wolne?
-Na majówkę przyjadę. Trzy dni wolnego…..wyjedźmy gdzieś-mówi, a ja zdziwiona patrzę na niego.
-Co?-myśląc, że się przesłyszałam.
-Wyjedźmy gdzieś sami…chcę z tobą spędzić każdą możliwą chwilę. Mieć cię 24 godziny na  te 3 dni. Tylko my…sami.

Przyglądam się naszym splecionym dłoniom. Marzę, by spędzić z nim przynajmniej cały dzień. Obudzić się rano przy nim, a wieczorem zasnąć. Nie obawiać się tego, że ktoś nas zobaczy. Wiem, że to szalone, ale nie obchodzi mnie to.

-Dobrze… coś wymyślę. Pojadę z tobą wszędzie-uśmiecham się, a po chwili czuję jego wargi na swoich.
-Mój anioł-mówi przesuwając dłonią po moim policzku.
-Staraj się tam w tej Spale. Chcę być z ciebie dumna.
-Będziesz.

Tą rozmowę przerywa nam jednak dźwięk mojego imienia krzyczany przez kogoś. Niechętnie odwracam się i widzę Patrycję przebiegającą przez ulicę do nas.

-O sorki wam. Zastanawiałam się z kim stoisz tutaj. Zaczęłam się martwić więc przybiegłam, ale już znikam-odpowiada.
-Zostań. Ja i tak muszę już iść. Zibi pewnie już spakowany. –patrzy na mnie, a ja zaciskam mocno usta. Przybliża się do mnie i przytula. Ostatnim raz zaciągam się jego zapachem. Uwielbiam te perfumy. Namiętnie całuje mnie w usta. Nie mam ochoty przestać. Opiera swoim czołem o moje.

-Kocham cię słyszysz? Kocham cię jak wariat.-szepcze.
-Ja też cię kocham Michał….uważaj tam na siebie i dzwoń, pisz, cokolwiek tylko odezwij się.
-Dobrze.

Spoglądam na niego i patrzę jak powoli się oddala. Czekam aż zniknie i ruszam z przyjaciółką do szkoły.

-Spokojnie niedługo znów się zobaczycie.
-Wiem, ale ja już tęsknię.
-Widzę kochana-i obejmuje mnie ramieniem.

Dni mijały strasznie wolno. Wolny czas starałam się spędzać na lodowisku. Jeździłam. Przynajmniej to pozwalało mi na moment skupić się na czymś innym. W szkole zresztą też zaczęło się już poprawianie ocen. Na szczęście mnie to nie dotyczyło. Byłam dobrą uczennicą. Wieczorem pisałam bądź rozmawiałam z Michałem. Lubiłam oglądać nasze wspólne zdjęcia. Odliczałam dni do jego przyjazdu, a mojego wyjazdu. Wtajemniczyłam nieco Pati, że w razie czego jestem u niej. Ale pod koniec okazało się, że moi rodzice też wyjeżdżają w tym momencie. Wszystko układało się pięknie. Dzień przed majówką Ewy i Andrzeja już nie było. Jak zwykle jakieś sprawy biznesowe. Dziwne, że w takim momencie ludzie nie robią sobie wolnego.

Następnego dnia nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Co chwila wyglądałam przez okno patrząc czy może chłopak nie przyjechał. Koło 15:00 zadzwoniła do mnie przyjaciółka.

-No hej Patuś co tam?
-Mogłabyś wpaść do mnie?-zapytała
-Wiesz czekam na Michała. Nie wiem o której przyjedzie.
-Spokojnie. Dosłownie na minutkę. Mam coś dla ciebie.
-Dobra. Zaraz będę. Buźka-i rozłączyłam się.

Wciągnęłam buty i chwyciłam klucze. Zamknęłam drzwi i pognałam do dziewczyny. Zapukałam do jej drzwi które otworzyła mi jej mama. Wpuściła mnie, a ja weszłam na górę do jej pokoju.

-No jestem-odpowiedziałam, a ona odwróciła się od kompa. Wstała i wyciągnęła z pod łóżka torebkę na prezent. Spojrzałam na nią nie wiedząc co myśleć. Podeszła do mnie i wręczyła mi to.
-Co to?-zapytałam.
-Na pewno ci się to przyda.

Zajrzałam do środka i wyciągnęłam z niej czarną koronkową bieliznę i pończochy.

-Pati! Ty zwariowałaś? Ja przecież jadę spędzić tam z Michałem kilka dni.
-I co ty myślisz, że co wy będziecie robić? W zbierki, albo w scrabble grać?! Proszę cię! Dobrze wiesz co oznacza sama na sam chłopaka z dziewczyną.
-Nie prawda!-odpowiadam przypatrując się bieliźnie.
-Kochaniutka. Ja wiem, że on tego chce….poza tym nie zaprzeczaj. Ty również tego chcesz no nie?-zapytała a ja spojrzałam na nią. Czy ja tego chciałam? No pewnie, że tak. Marzę by poznać jego ciało…by on również w sposób niewyobrażalnie subtelny dotykał mnie. –Wiedziałam!-krzyknęła wyrywając mnie z rozmyślań.
-Masz rację. Chciałabym, ale sama nie jestem pewna…poza tym ta bielizna.
-To wpierw zróbcie to nie planując, a później możesz się pobawić, przebrać się i przejąć inicjatywę w łóżku. Spodoba mu się to na pewno.
-Ty myślisz, że będziemy to robić codziennie?
-Oczywiście. Sądzisz, że na jednym razie się skończy?....no właściwie to sądząc po Michale jeśli ty nie będziesz chciała więcej to on nie zrobi nic….ale myślę, że gdy po raz pierwszy będziecie się kochać i przełamiecie tą barierę posuwając się krok do przodu, to później będziesz pragnęła go jeszcze bardziej….no i naciesz się nim na zapas. Wiesz, że to tylko przerwa i potem od wraca do Spały.
-Wiem.
-No właśnie….a teraz znikaj, bo nie wiadomo kiedy przyjedzie twój kochany.
-Dziękuję Pati.-mówię i przytulam przyjaciółkę.
-Chcesz może gumki?-pyta gdy stoimy w objęciach.
-A myślisz, że Misiek się nie zabezpieczy?
-Będzie miał,ale co jeśli zabraknie?-zaśmiałam się.
-To daj.

Podeszła do szuflady i podała mi dwa opakowania.

-Widzę, że ty za to zawsze jesteś przygotowana.-odpowiadam i kierujemy się na dół.
-Pewnie, że tak.

Żegnam się z nią przy drzwiach i wracam do siebie.

 Dochodziła godzina 17:00 a go wciąż nie było. Zaczęłam się martwić.Wtedy też jak na zawołanie usłyszałam dźwięk silnika. Wyjrzałam przez okno i i od razu poznałam jego auto. Z auta wysiadł niczym model. T-shirt opinał idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową okulary przeciwsłoneczne na nosie. Zasłoniłam zasłonkę i napisałam coś na kartce. Szybko zaniosłam ją do pokoju Basi i położyłam na stoliku. Wtem do drzwi rozległ się dzwonek. Podbiegłam i otworzyłam je. Bez żadnych słów rzuciłam się mu na szyję i pocałowałam. Zamknął za sobą drzwi przyciskając mnie do ściany i namiętniej całując.

-Stęskniłem się-szepcze między pocałunkami.
-Ja też. Ale jedźmy już-mówię odsuwając go i zabierając z podłogi swój plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami.

Zamykam drzwi od domu i kieruję się w stronę jego auta. Szczęśliwi odjeżdżamy z pod niego i wyjeżdżamy z miasta.

-Gdzie mnie zabierasz?-pytam
-W piękne miejsce.
-Dla mnie nawet te jest piękne, bo ty tutaj jesteś-mówię, a on odwraca się do mnie. Gładzi kciukiem mój policzek. –skup się lepiej na drodze.
-Nie mogę.
-Michał! –krzyknęłam, a on zabrał rękę jednocześnie znów wpatrując się w jezdnię.

____________________________________________________________________________

Taki o niczym trochę, ale wstawiam dzisiaj, bo kolejny dopiero w piątek.


Pozdrawiam i komentujcie :) To naprawdę miło gdy mogę przeczytać waszą opinię na temat rozdziału czy też bloga. 

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 24



-Kochanie mam dla ciebie pewną wiadomość-zakomunikował mi, gdy wyszliśmy z lodowiska.
-Słucham.
-Zbyszek z Mają zaprosili nas na kolację. Chcą cię poznać oficjalnie jako moją dziewczynę.-odpowiada, a ja przystaję. Zaskoczył mnie tym bardzo. –co jest?-zapytał chwytając mnie za dłoń.
-Michał…..a co jak mnie nie polubią? Albo nie spodobam się im? Jestem w końcu młodsza od was. –zaśmiał się i przytulił mocno.
-Jak mają cię nie polubić? Kocham cię. Jesteś moją dziewczyną. I nie obchodzi mnie co pomyślą rozumiesz?-pyta unosząc mój podbródek i całując.
-Tak. A kiedy ta kolacja?
-Jutro o 20:00.

Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Byłam przerażona lekko wizją spotkania z nimi. Bartmana co nieco znałam. Po meczach czasem gadaliśmy, ale to tyle. Odprowadził mnie pod sam dom, pożegnał i poszedł. Weszłam do środka i odnalazłam Ewę.

-Chciałabym jutro pójść nocować do Patrycji. Mamy ważną klasówkę z chemii w poniedziałek i musimy się pouczyć. Poza tym poprosiła mnie, abym wyjaśniła jej parę rzeczy.
-A nie możecie zrobić tego u ciebie?-zapytała przewracając papiery.
-Raczej nie. ….będę….ona nie będzie ciągnęła tutaj wszystkich swoich materiałów do nauki.-odpowiadam i nasłuchuje jej odpowiedzi.
-Rano wrócisz tutaj?-pyta
-Nie. Od razu od niej pójdę do szkoły, a potem wrócę do domu.
-A idź! Nie przeszkadzaj mi, bo zajęta jestem.

Wychodzę szczęśliwa, że chociaż to mi się udało. W pokoju piszę do Pati o tym planie. Zgadza się na wszystko. Otwieram szafę i zastanawiam się co ja mam ubrać na tą kolację. Jakąś sukienkę, czy spodnie? Elegancko czy bardziej na luzie? Przeglądam sukienkę i decyduję się w końcu na brązowo-kremową. Do tegobuty na obcasie. Szykuje sobie rzeczy które jutro zabiorę do Patrycji. Dodatkowo wrzucam coś by ubrać do szkoły na następny dzień. W niedziele po treningu wracam do domu. Szybki prysznic i od razu do przyjaciółki. Pukam, a ona wpuszcza mnie do środka. Maluję się, a ona czesze mnie. Zrobiła mi koka. Pociągnęłam usta błyszczykiem.

-I jak zapytałam?
-Michał to szczęściarz i tyle.-uśmiecha się, a ja mocno ściskam ją. Chwytam za telefon i wysyłam SMS do chłopaka z prośbą, aby podał mi swój adres. Szybko dostaje wiadomość zwrotną z odpowiedzią. Dopytywał po co mi, ale nie odpisałam już. Dochodziła już 19:00. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam do niego. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi czekając aż mi otworzy. Bałam się, że już gdzieś zniknął. Wtedy też słyszę trzask zamka i drzwi otwierają się, a w nich stoi chłopak w samym ręczniku na biodrach.

-Każdemu otwierasz w takim stroju?-pytam.
-Tylko wybranym-odpowiada uśmiechając się i zapraszając do środka. Po wejściu rozejrzałam się po mieszkaniu. Skromne i przytulne. Nie zdążyłam pomyśleć o żadnym innym przymiotniku, bo pocałował mnie namiętnie. Odepchnęłam go, bo zamoczył mi całą koszulkę.

-Naprawdę musiałeś?-pytam.
-Tak. Nie mogłem nie przywitać się z moją piękną dziewczyną.

On to wiedział co powiedzieć bym mu uległa. Złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie. Nasz pocałunek stał się jeszcze bardziej namiętny. Chłopak oparł mnie o ścianę.Ręce położył na biodrach, by po chwili zjechać nimi na pośladki. Zaczął całować mnie po szyi zostawiając na niej mokry ślad. Odchyliłam głowę na bok jednocześnie krążąc dłońmi po jego nagich i mokrych wciąż plecach. Oddech stał się szybszy i głośniejszy. Pierwszy raz pozwoliłam mu na takie coś. Właściwie nawet wcześniej nie próbował tak mnie całować. Przyznam, że bardzo mi się to podobało.

-Michał koniec-szepczę mu do ucha, a on opiera swoim czołem o moje ramię.-Musimy się przygotować-dodaję, a on niechętnie odsuwa się ode mnie.
-Naprawdę? Nie mam chyba już ochoty tam iść-dodaję jednocześnie przyciągając mnie znów do siebie.
-Bo zaraz pożałuję, że przyszłam do ciebie wcześniej.-słyszę tylko jego cichy śmiech. Całuje mnie w  usta i znika za drzwiami najprawdopodobniej łazienki. Okej. Sama się rozgoszczę i ruszyłam w poszukiwaniu sypialni. Znalazłam ją szybko. Zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się wokół. Pełno medali, pucharów, statuetek i zdjęć. Usidłam na łóżku. W oczy od razu rzuciło mi się to co leżało na szafce. Podsunęłam się nieco i chwyciłam za zdjęcie na którym byliśmy razem.

-Moje kochanie-szepczę przejeżdżając palcem po twarzy chłopaka. Uśmiecham się i odkładam je na miejsce. Z torby wyciągam sukienkę i szybko przebieram się w nią. Wtedy też do środka wchodzi chłopak.

-Przepraszam. Nie wiedziałem, że się przebierasz-odparł.
-Właściwie dobrze, że jesteś. Pomóż mi zapiąć sukienkę-i odwracam się do niego tyłem. Bardzo powoli podsuwa do góry suwak. Na koniec składa pocałunek na moim karku. A mi aż przechodzą ciarki. Obraca mnie do siebie przodem.
-Może być?-pytam
-Wyglądasz pięknie jak zawsze.
-Dziękuję.

Sam wyciąga z szafy koszulę. Zakładam na siebie jeszcze buty na obcasie. Ja jestem już gotowa i tylko czekam na chłopaka.

-No pośpiesz się!-krzyczę stojąc już przy wyjściu.
-No już idę! Szukałem kluczyków.
-Dobrze…..a może powinniśmy coś kupić jak idziemy tam co?-pytam gdy zakłada buty.
-Już kupiłem. W samochodzie mam wino.

Szybko schodzimy na dół i wsiadamy do jego auta. Droga zajęła nam jakieś 10 minut. Wysiadamy pod blokiem. Kubiak sięga po butelkę która leży na tylnym siedzeniu. Ja patrzę na okna w których palą się światła.

-Spokojnie będzie dobrze. Zobaczysz-mówi , a ja mocno łapię go za rękę. Wchodzimy na klatkę, a potem na drugie piętro. Chłopak dzwoni dzwonkiem, a po chwili drzwi otwierają się. Widzę Zbyszka w czarnej koszuli. Jak dla mnie dziwnie wygląda w takim stroju. Zawsze widziałam go tylko w stroju klubowym na boisku.

-No wchodźcie, a nie tak stoicie.-mówi wpuszczając nas do środka. Przechodzę próg i zdejmuję buty. Kierujemy się z Michałem do salonu, gdzie czeka już na nas przygotowany stół. Dziewczyna Zbyszka biega w tą i z powrotem przynosząc coś. Po chwili dołącza i staje obok swojego chłopaka.

-Maja. Chciałem ci przedstawić moją dziewczynę Kingę.-uśmiecham się i wyciągam dłoń w kierunku brunetki. Ściska ją i również odpowiada mi uśmiechem.
-Cieszę się, że nareszcie mogę osobiście cię poznać.
-Ja również-odpowiadam.
-No Zbyszka to raczej nie muszę ci przedstawiać, bo tego pajaca każdy chyba zna. –i patrzy na niego, a po chwili zaczynają się szturchać i popychać.
-Dobra chłopaki starczy!-krzyczy Maja. –siadajcie już do stołu, ja przyniosę zapiekankę.-dodaje i znika z pokoju.

We trójkę usiedliśmy.

-Michał-i szturchnęłam go.
-Co?-pyta, a ja wskazałam na butelkę z winem. Klepnął się w głowę i postawił ją na stole.-masz Zibi otwieraj i nalewaj-mówi.
-No ja tu czekałem aż w końcu dasz mi te wino.-śmieje się Zbyszek i sięga po korkociąg. Dziewczyna w tym czasie przynosi jedzenie.
-Tobie Kinga też wina?-pyta Bartman.
-Może lepiej nie-odzywa się Kubiak uśmiechając się do mnie.
-A niby czemu nie?-zapytałam
-Dobrze wiesz jak skończyło się ostatnio twoje picie-mówi i chwyta za kieliszek.
-To była inna  sytuacja. Pati miała urodziny. Poza tym będziesz mi ciągle to wypominał? Nie trzeba było po mnie przyjeżdżać-i udaję obrażoną. Podsuwam talerzyk w stronę Mai która nakładała jedzenie.
-Misiek mów co tam twoja dziewczyna zrobiła?-śmieje się Zbyszek rozlewając trunek.
-No co? Upiła się na imprezie tak, że musiałem po nią przyjechać.

Obaj śmieją się. Dziewczyna patrzy tylko na nich i kręci głową. Uśmiecha się w moja stronę.

-Weź nie zwracaj na nich uwagi. Jak coś odwali im to nie wytrzymania jest.
-Czyli oni tak zawsze?-pytam
-Tak….bardzo się cieszę, że mogłam cię w końcu poznać. Chciałam zobaczyć jaka jest dziewczyna dla której Michał stracił głowę. Nie widzi świata poza tobą.- a mi na samo to co mówiła o mnie zrobiło się miło.
-Maja naprawdę musiałaś?-zapytał mój chłopak, a ja złapałam go za dłoń mocno ściskając. Uśmiechnął się. W tej chwili miałam ochotę go pocałować. Z każdą chwilą atmosfera rozluźniała się i zaczęliśmy rozmawiać. Michał nie mógł nie pochwalić się tym moim stwierdzeniem, że nie skacze się do bloku, a do ściany. Zbyszek nie mógł opanować śmiechu.

-Dobra, dobra. Wy się śmiejecie, a pewnie nawet Michał nie pochwalił się jak pięknie uczył się jeździć na łyżwach. Do tej pory pamiętam jego „Kinga! Kinga! Jak się hamuje?!” A po chwili widzę jak obija się od bandy i ląduje na lodzie.

Wszyscy również i z tego się śmieją.

-Tak. To był bardzo bolesny upadek….ale teraz wiem, że jazda na łyżwach nie jest taka łatwa jak na początku mi się wydawało. To co robi Kinia na lodzie…..to jest coś niesamowitego. Te wszystkie piruety, skoki….ja ledwo dam radę ustać w tych łyżwach, a ona skacze. –spogląda na mnie patrząc głęboko w oczy.
-Ja też przyznam, że wasza gra….nie jest łatwo odebrać te silne pociski które lecą w waszą stronę z taką prędkością. Technika, siła, poświęcenie…ciężkie to jest. I ta presja…. Podziwiam was.-zwracam się jednocześnie i do mojego chłopaka i do Zibiego. Wiem, że Miśka nikt nie byłby w stanie zastąpić na boisku.

Świetnie się bawimy, ale nadszedł czas by się zbierać. Żegnam się z Mają i Zibim. Niestety nie jedziemy samochodem gdyż Michał pił wino i nie chciałam aby w tym stanie prowadził nawet jeśli to były tylko dwa kieliszki. Po wyjściu z klatki zrzucił mi na ramiona swoją kurtkę i złapał za rękę. Tak wolnym krokiem kroczyliśmy. Może i dobrze, że wypił. Dzięki temu mogłam dłużej się nim nacieszyć. Gdy odprowadził mnie pod domek Patrycji objął w talii i przyciągnął do siebie.

-Wiesz….to co dzisiaj powiedziałem na temat twoje jazdy było szczere. Przepraszam, że wtedy tak ci powiedziałem. Teraz widzę jak bardzo się myliłem. Nie jest to takie łatwe jak się wydaje.
-Kochanie…ja też przepraszam. Ty jesteś niezastąpiony. Twoje serce włożone w tą grę….poświęcenie. To jest coś wspaniałego.

Całował mnie delikatnie. Tak bardzo nie chciałam by odchodził. Puścił mnie jednak i powoli oddalał się. Weszłam na plac i po cichu otworzyłam drzwi. Ściągnęłam buty i na palcach weszłam na górę. W pokoju przyjaciółki paliło się wciąż światło. Weszłam do pomieszczenia patrząc jak dziewczyna siedzi przy komputerze. Od tyłu wzięłam przytuliłam ją. Wystraszyła się bardzo.

-Nie strasz mnie więcej tak dobra?-odpowiada.
-Dobrze kochana-mówię i idę się przebrać.

Gdy leżymy w łóżku opowiadam jej o całym wieczorze.  Dopiero kolo 2 zasypiamy.

_______________________________________________________________________________

Wy się postarałyście to teraz ja spełniam swoją obietnicę. :)

Naprawdę nie spodziewałam się, że w takim tempie uzbiera się, aż tyle komentarzy. Dziękuję wam. Szkoda, że tak częściej nie komentujecie :)

Baje czka!...oj ty! Załatwiłaś mnie. Ja wiem, że ty byłabyś zdolna i te 16 komentarzy dać :p

Wiem,wiem, że słodko jest, ale tak długo byli oddzielnie to dam im się nacieszyć sobą :)


Pozdrawiam i do zobaczenia :) 

Niestety mecz przegrany :( Widać było jednak  poprawę gry...no i nasz Dziku jak wszedł na boisko to pociągnął pięknie drużyną... No nic gramy dalej i wciąż wierzymy. 
Trzeba wstać  i walczyć  "Bo kiedyś na naszej ulicy w końcu zaświeci słońce!"

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 23 cz.2



-Świetnie ci poszło. Teraz idź i powiedz to jej.
-Właśnie to zrobiłem-odpowiada spokojnie, a do mnie dopiero po chwili dociera co powiedział. Zakrywam usta dłonią, a z oczu lecą łzy. –Wiem, że nie powinienem. Obiecaliśmy sobie, że zostaniemy przyjaciółmi, ale nie potrafię dłużej tego ukrywać…..tego jak bardzo szaleję za tobą i jak cię kocham. Wiem, że mogę zniszczyć naszą przyjaźń. Myślałem o tym dużo jak wyjechałaś, wiem to i wiedziałem z czym to się wiąże.... Trudno najwyżej nie będziesz chciała mnie znać, zerwiesz kontakty, ale gdy nie zaryzykuję będę zarzucał sobie, że nawet nie próbowałem, że nie starałem się tylko patrzyłem jak cię tracę…..Może i za jakiś czas pożałuję tego co zrobiłem. Wystarczyło milczeć i udawać, że jest w porządku. Ale przynajmniej będę miał pewność, że nie straciłem osoby która również czuje do mnie to samo. Bo tego to nie wybaczyłbym sobie do końca życia.

Patrzyłam  na niego i nie miałam pojęcia co powiedzieć. Odważył się zrobić coś czego ja nie dałam rady. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę.

-Michał ja…..
-Jak nie wiesz co powiedzieć to po prostu o tym zapomnij-spuścił głowę i wstał. Zrobiłam to samo łapiąc go mocno za nadgarstek
-Ja mam już po prostu dość tego-mówię,a on patrzy na mnie.
-Czego?-pyta.
-Udawania, że nic do Ciebie nie czuję…. Zachowywania się tak jakbyśmy byli tylko przyjaciółmi….bo ja ….zakochałam się w tobie….właściwie myślę, że nigdy nie przestałam cię kochać, a po wczorajszym….tym pocałunku wiedziałam, że cały czas cię kochałam, że okłamywałam samą siebie. Ale bałam się….-mówię, a on podsuwa się i ujmuje moją twarz w dłonie.
-Czego się bałaś?
-Że mogłabym cię stracić. Nie zniosłabym tego. Byłeś i jesteś w moim sercu.
-A gdzie i będziesz?-pyta uśmiechając się.
-To chyba zbyt oczywiste.... Wolałam ukrywać wszystko, bo sama w końcu powiedziałam, że nic więcej między nami nie będzie….teraz żałuję, że to powiedziałam.
-Teraz to jest bez znaczenia.

Przybliża swoje wargi do moich. Na początku lekko muska je. Czując, że nie stawiam oporów zaczął  całować  z pasją, a ja zatopiłam palce w jego gęstych włosach i oddałam pocałunek z nie mniejszą energią. Gdy łapie oddech jedynie co przechodzi mi przez gardło to dwa słowa.

-Kocham Cię-mówię patrząc mu w oczy.
-Ja też Cię kocham.

Złapał moją dłoń i ściskał ją mocno. Pociągnęłam go z powrotem na ławkę. Milczeliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie.

- Na co się tak patrzysz ?-spytałam
- Na moje szczęście ... –uśmiecha się i odgarnia mi włosy
- Przecież patrzysz się na mnie ...
- Bo ty jesteś moim szczęściem – podsuwa się i całuje.
-Michał poczekaj- i kładę mu dłoń na torsie powstrzymując przed dalszymi pocałunkami.
-Co jest?
-Co z tą dziewczyną z którą się całowałeś na meczu?-pytam
-Nic. To było tylko chwilowe. Sądziłem , że może mogłoby być miedzy nami coś, ale nic z tego. W moich myślach byłaś tylko ty. Poza tym sama mnie odrzuciła, bo powiedziała, że widzi, że kocham inną, a ona nie chce być zabawką na pocieszenie.

Z jednej strony ulżyło, że jednak nie ma nikogo, ale z drugiej lekka złość.

-Możesz mi powiedzieć tylko dlaczego?-zapytałam.
-Co dlaczego?
-Dlaczego nie zrobiłeś tego wczoraj? Po tym jak cię pocałowałam. Wiesz jakie miałam wyrzuty sumienia?!
-Przepraszam skarbie. Właściwie sam nie byłem pewny czy ci powiem. Wczoraj jak mnie poprosiłaś abym cię pocałował…..to taki szok był trochę dla mnie. Byliśmy przyjaciółmi, nie chciałem byś odeszła, ale pragnąłem, pragnąłem cię wtedy pocałować nie tylko wtedy. I na treningu, i jak tańczyliśmy, to jak odniosłem cię pijaną, za każdym razem miałem na to ochotę, ale nie mogłem….gdy sama tego chciałaś byłem szczęśliwy. Jak tylko dotknąłem twoich warg….wiedziałem….wiedziałem, że pragnę cię całować zawsze. Byś była tylko moja.
-A co gdybym nie poprosiła?-spytałam
-To wtedy bym się zastanawiał….ale to, że chciałem ci powiedzieć to dzisiaj nie jest jakąś głupotą czy coś. Nie mogłem wczoraj, bo dzisiaj jest bardzo ważny dzień.
-A mianowicie?-zapytałam
-Dokładnie trzy miesiące temu poznaliśmy się. –byłam sama zaskoczona tym, że facet pamięta o takich rzeczach.
-Naprawdę?-pytam z niedowiedzeniem
-Tak kochanie…..a ponad dwa udajemy przyjaciół, a naprawdę jesteśmy zakochani w sobie.
-Wiem-przysuwam się do niego i mocno przytulam.
-Moja księżniczka. –mówi i całuje mnie w czubek głowy. – W takim razie oficjalnie nie jesteśmy już przyjaciółmi tylko parą tak?
-Oczywiście-i całuje go. Z kieszeni wyciągam telefon i spoglądam na zegarek. Podrywam się nagle.-Michał musimy się już zbierać. Za 15 minut muszę być w domu.

Wstaje i wyrywa mi plecak zakładając na jedno ramię. Splata swoje palce z moimi i ruszamy. Wciąż nie dociera do mnie to wszystko. Gdy znajdujemy się niedaleko mojego domu zatrzymuję go.

-Lepiej jak nie będziesz podchodził za blisko. Wolę żeby nie zobaczyli cię rodzice.-mówię trzymając dłoń na jego torsie.
-Czyżbyś wstydziła się swojego chłopaka?-pyta i kładzie mi ręce na biodrach.
-Dobrze wiesz, że nie, ale….-przerywa mi całując. Odpowiadam tym samym, a potem mocno przytulam.
-Kocham Cię Kinia-szepcze do ucha.
-Ja ciebie też-odpowiadam i całuję go w nie. Zabieram swój plecak i ruszam do domu. Po chwili czuję wibrację telefonu. Wyciągam go z kieszeni. Michał. Czyżby czegoś zapomniał? Odczytuje wiadomość i od razu uśmiecham się.

Już za Tobą tęsknię. :*

Ja za Tobą bardziej. Kocham :*-odpisuje i wchodzę do domu.

Rozbieram się i kieruję na górę do swojego pokoju. Odkładam plecak i kładę się na łóżko. Z pod poduszki wyciągam nasze zdjęcie i przypatruje się.  Przejeżdżam palcem po twarzy chłopaka, a później całuję go. Wsuwam znów je pod rzecz i schodzę na dół. Mijam Andrzeja wraz z Ewą i idę do kuchni. Robię sobie kanapkę. Niepewnie pukam do drzwi Basi i uchylam je. Kobieta siedzi i czyta książkę.

-Mogę?-pytam
-Oczywiście-odkłada rzecz i patrzy na mnie. Uśmiechnięta siadam obok niej i mocno ją ściskam.
-Basiu….to nie jest cudowniejszy dzień w moim życiu-szepczę mimo iż mam ochotę teraz krzyczeć.
-Czyżby okazało się, że pan Michał również czuje to co ty?-pyta
-Skąd Basia wie?-i spoglądam na nią.
-Żyję już trochę na tym świecie. Widziałam jak on na ciebie patrzy, jaki był gdy cię wtedy przywiózł. Tak nie zachowują się tylko przyjaciele. Poza tym pamiętam wyraz twoich oczu gdy przyniósł te bilety, on też wtedy był szczęśliwy. Miał nadzieję, że trafią do właścicielki. Zależało mu wtedy, a teraz udowodnił to…i to jak razem wyszliście z tej gali. Od razu wiedziałam, że ten chłopak……dobrze mu się z oczu patrzyło od razu zyskał moje zaufanie….i jestem strasznie szczęśliwa, że i wy w końcu powiedzieliście sobie co czujecie.
-On powiedział chociaż miał te same obawy co ja…że po prostu rozsypie się nasza przyjaźń.
-Kochani wy byliście w przyjaźni, bo baliście się miłości.-mówi i głaszcze mnie po policzku.
-Może i tak, ale kocham go. Strasznie go kocham.
-Widzę to.

Opowiadam jej o tym jak wyznał mi miłość. Była zdziwiona jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu, że tak to rozegrał, i jak dodałam jeszcze, że wybrał ten dzień, bo dokładnie 23 poznaliśmy się.

Jak zrobiło się późno wróciłam do swojego pokoju. Szybki prysznic i do łóżeczka jednak spać nie mogłam. Wybrałam numer przyjaciółki.

-Ty wiesz która jest godzina?-pyta zaspanym głosem Pati.
-Wiem, wiem, ale muszę Ci coś ważnego powiedzieć.
-Mam nadzieję, że było to warte obudzenia mnie.-mówi żartem
-Miałaś rację.... Ułożyło się.
-Co się ułożył? W czym miałam rację?
-W tej sprawie z Michałem.
-Co ty gadasz?!-mówi i teraz pewnie podniosła się i zapalając lampkę sprawdza czy nie śni.-Czy to oznacza to co myślę?-pyta
-To zależy co myślisz?
-No, że ty, że on…jesteście razem?-zapytała niemal piszcząc.
-Tak-odpowiadam jeszcze bardziej szczęśliwa.
-O mój boże, o mój boże!!-krzyknęła zbudzając przy tym pewnie rodzinę. Po chwili słyszę też w telefonie czyjś głos jeszcze. Pewnie matka przyszła sprawdzić czy wszystko w porządku, a jednocześnie ochrzanić ją za to, że rozmawia o tej godzinie.

-Tak mamo…tak już kończę, ale Kinga miała śmiertelnie ważną sprawę do mnie. Wiesz przyjaciółka w potrzebie……tak nawet jak by trzeba było to w kościele bym odebrała-i śmieje się. –Dobra już kończę-odpowiada.
-W takim razie ja też-dodaję.
-No co ty Kinia. Moja mama każe nam iść spać, bo jest bardzo późno.
-Wiem. Opowiem Ci jutro wszystko w szkole….przepraszam, że dzwoniłam, ale jestem tak szczęśliwa. Chce mi się skakać i krzyczeć, że mam chłopaka…i nie temu, że jest siatkarzem czy coś. Po prostu jestem tak szczęśliwa.
-To dobrze.Należy ci się….. Wam. Wiedziałam, że się kochacie. I zazdroszczę Ci strasznie.
-A u ciebie jak? Coś z Tiagiem jest?
-Spotkaliśmy się parę razy. Na razie niczego nie przyśpieszamy. On zaraz wylatuje z powrotem do Portugalii. Liga Światowa za pasem….Michał pewnie też niedługo na zgrupowanie do Spały pojedzie.
-Gdzie?-pytam
-Spytaj jego. Andrea zapewne powołał go do reprezentacji. I nie martw się tym. To zaszczyt grać w barwach Polski. To tak jak ty przy innych uczestnikach reprezentujesz Polskę.
-W takim razie mam powód do dumy.-odpowiadam
-Jak cholera…..ale teraz poważnie idziemy spać i spotykamy się  rano. Przygotuj się na potok pytań z mojej strony.
-Okej.-śmieję się.
-I odpowiesz mi wszystko ze szczegółami.
-Tak jest! Jak na spowiedzi.
-Tak. Dobranoc Kinia.
-Pa Pati-i rozłącza się. Po tym telefonie odnajduje w spisie numer Kubiaka. Wstaję na chwilę z łóżka i wyglądam na korytarz czy nikt czasem nie podsłuchuje. Gdy jest pusto wracam pod kołdrę i wciskam zieloną słuchawkę.

-Cześć kochanie-słyszę po drugiej stronie jego głos.
-Cześć kochanie. Stęskniłam się już za tobą więc dzwonię.
-W takim razie czytasz mi w myślach. Chciałem przed spaniem jeszcze zadzwonić i usłyszeć twój głos.- zamykam oczy i od razu przede mną staje on i jego cudowne oczy.
-No powiedz coś, bo po to zadzwoniłam.
-Kocham cię...kocham cię, kocham cię-powtarza przez chwilę, a ja czuję się jak w niebie.
-Ja ciebie też skarbie-odpowiadam mu.
-Mam do ciebie pytanie.-mówi
-Słucham.
-To jutro co boisko czy lodowisko?
-Jutro….jutro niech będzie lodowisko.-odpowiadam.
-Tak jest moja łyżwiarko….Kocham cię.
-Ja ciebie bardziej. I dziękuję-mówię.
-Za co?
-Za to, że odważyłeś się powiedzieć co czujesz. Ja nie dałam rady.
-Przestań. Tak jak mówię to już się nie liczy. Jesteśmy razem i to ma znaczenie teraz.
-Wiesz jestem trochę padnięta odezwę się rano dobrze?
-Tak. Dobranoc. Słodkich snów.
-Pa. Tobie też-wciskam czerwoną słuchawkę i odpływam.

Rano budzi mnie dźwięk SMSa. Łapię od razu za telefon.

Dzień dobry słoneczko. Jak spałaś? Bo ja wyśmienicie. Śniłem o Tobie. Kocham Cię i nie mogę doczekać się spotkania. :*

Od razu odpisałam mu.

Cześć skarbie. Spało mi się świetnie jak nigdy. No popatrz to jakaś telepatia, bo także byłeś w moim śnie. Kocham Cię i do zobaczenia. :*

Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Byłam w tak dobrym humorze, że promieniałam normalnie. Założyłam dżinsy i moją ulubioną bluzkę. Zeszłam na dół na śniadanie. Elwira już siedziała i jadła. Pocałowałam ją w policzek, a potem Basię. Usiadłam i zjadłam wszystko. Skoczyłam po plecak i telefon na górę, a potem szybko do samochodu i do szkoły. Przy wejściu widziałam Patrycję. Wysiadłam, a ona od razu rzuciła się na mnie.

-No szybko opowiadaj jak było!-krzyczy.
-Ciiii. Nie chcę by się dowiedzieli wszyscy, że mój chłopak to Michał Kubiak. Ba ja nawet nie chcę by wiedzieli, że mam chłopaka. Wiesz jak to dotrze do Ewy i Andrzeja…to nie chcę o tym myśleć szczególnie po ostatnim.
-Co ci zrobili?-pyta z przerażeniem.
-Od czego zacząć od dobrych wieści czy złych?-pytam
-W takim razie zacznij od złych. Dobre z Michałem w roli głównej pozwolą przez moment nie myśleć o złych.

Przez cały dzień opowiadałam jej o wszystkim. Gdy usłyszała całą historię z Michałem powiedziała, że piękniejszego sposobu na wyznanie nie mogła sobie wyobrazić. Po lekcjach wróciłam do domu i od razu na lodowisko. Cieszyłam się, bo na dodatek wszystko mi wychodziło jak nigdy. Trenerka mnie chwaliła. Potem szybki powrót do domu. Późny obiad, lekcje i z powrotem na hale. Przed wyjściem założyłam jeszcze drugą zawieszkę od Michała. Teraz i piłka jest dla mnie ważna. Szybko pognałam na lodowisko.  Weszłam do środka i usiadłam na ławce zakładając łyżwy. Wjechałam na lód i zrobiłam parę kółek. Wtedy też do środka wpadł nie kto inny jak on.  Uśmiechnęłam się widząc go. Bez żadnych ceregieli wciągnął szybko łyżwy. To nic, że przy wejściu wywrócił się dwa razy, a gdy jechał do mnie raz, ale dojechał. Objął mnie mocno w talii, a ja objęłam go za szyje.

-Witaj łyżwiareczko.
-Witaj siatkarzu -i wpił się w moje usta.
-Mmmm….niby nie widzieliśmy się kilkanaście godzin, a stęskniłem się jakby to był rok.-mówi
-Zwariuję przez ciebie….a teraz chodź jedziemy-złapałam go za dłoń i pociągnęłam. Nie chciałam jechać za szybko, bo wiadomo Michałowi ciężko byłoby mi dorównać. Zapomniałam się jednak potem i poczułam jak chłopak ląduje na lodzie. No tak. Pewnie ząbki. Podałam mu rękę by mógł wstać. Chwycił ją, ale zamiast podnieść się pociągnął tak, że wylądowałam na nim.

-Wariat jesteś wiesz?-uśmiecham się i patrzę w jego oczy.
-No ktoś mi kiedyś już to powiedział-i położył swoje dłonie na moich lędźwiach. –Pocałujesz mnie w końcu czy nie?-zapytał. Zaśmiałam się tylko i wywróciłam oczami. Nie musiał mnie wcale o to prosić. I tak bym to zrobiła. Gdy tylko przywarłam do jego ust nie pozwolił mi się oderwać od nich do momentu aż nie usłyszeliśmy skrzypiących drzwi. Uniosłam się by zobaczyć kto to przyszedł. Przy bandzie stała Tamara. Z jednej strony dobrze, że to tylko ona. Wstaje szybko pomagając Miśkowi zrobić to samo. Podjeżdżamy do niej. Chłopak stoi za mną.

-Bo to….-zaczęłam i nie miałam pojęcia co mam powiedzieć. Kobieta spoglądała to na  mnie to na Michała.
-Jesteście razem?-zapytała. Spojrzałam na Kubiaka, a potem na nią.
-Tak.
-To się strasznie cieszę-odpowiada, a mi spada ciężar z serca.
-Ja myślałam, że będziesz mieć coś przeciwko-niepewnie odpowiadam.
-Dlaczego? Jeśli się kochacie i chcecie być razem to nie zabronię ci tego. Przyjaźń z nim dobrze na ciebie wpływała. Od razu dało wyczuć się zmiany w twojej jeździe…..a co dopiero teraz gdy jesteś zakochana. Wiesz… w takim stanie jest wspaniale jeździć. Czujesz, że robisz to dla kogoś ważnego.-mówi, a ja czuję jak Michał obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie.- Mam tylko nadzieję, że przez to nie zawalisz treningów.-dodaje.
-Nie na pewno nie!-stanowczo mówię.
-Ja dopilnuję wszystkiego-odzywa się chłopak.
-Wiem to-uśmiecha się do niego, a potem do mnie. –w takim razie już wam nie przeszkadzam. Bardzo się cieszę, że jesteście razem.  Szczęścia wam życzę.
-Dziękujemy-odpowiadam i patrzę jak wychodzi. Chłopak obraca mnie i znów całuje.
-Kocham cię-mówi.
-Ja ciebie też.

Po jeździe jak zawsze wstąpiliśmy do kawiarenki. Uwielbiałam spędzać z nim każdą chwilę. Najgorsze były rozstanie gdy odprowadzał mnie do domu. Tak bardzo nie chciałam tego.

Teraz nasze spotkania przybrały nieco inny obrót. Nie spotykaliśmy się tylko po to, abym nauczyć się jeździć bądź grać. Były to spotkania dwojga zakochanych w sobie ludzi. Nie widziałam poza nim świata. Kochałam gdy uczył mnie zagrywać i stawał za mną. Tłumaczył jednocześnie całując mnie w kark. Ciężko było się nam skupić na wszystkim.

(...)
                
Mecze klubowe pomału dobiegały do końca. Strasznie nie chciałam by nadszedł koniec. Wiedziałam, że wtedy Michał będzie musiał wyjechać,  a nie chciałam się z nim rozstawać.

-Kochanie mam dla ciebie pewną wiadomość-zakomunikował mi, gdy wyszliśmy z lodowiska.
-Słucham.

_____________________________________________________________________________

No i proszę jak wszystkie miałyście rację. Tą dziewczyną którą kocha jest nasza Kinia. <3
Przyznam, że to jest chyba jeden z moich ulubionych momentów w tym opowiadaniu. Tacy słodcy są i tak zakochani. :)


Nowy rozdział kiedy? To zależy od was. Cieszę się, że tyle was jest więc myślę, że nie będzie problemu z tym. Otóż rozdział wstawię JUTRO gdy będzie ...a niech będzie 16 komentarzy. Pod poprzednim było 12 nie licząc reklam na wasze blogi. Uda wam się? JA wierzę, że tak....Jeśli nie to kolejny dopiero we wtorek.
Całuję :*

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 23 cz.1



-Michał zrobisz coś dla mnie?-pytam
-Wszystko.
-Pocałuj mnie-mówię patrząc na jego zdziwioną minę.
-Kinga….-i drapie się po karku-....to nie jest dobry pomysł.
-Zrób to! A jak nie to ja to zrobię!-odpowiadam stanowczo. Co we mnie wstąpiło? Mogę przez to go stracić. Dzisiaj i tak był najgorszy dzień w moim życiu więc kolejna wiadomość, a szczególnie ta rozwali go już do końca. Wszystko przeżyję w jednym dniu. Zamknął oczy i zacisnął mocno pięści. Skrzywił się. Nie mam pojęcia co oznaczać miała ta mina. Brzydzi się mną czy jak? Dopiero po dłuższej chwili spogląda na mnie. Przysuwa się jeszcze bardziej. Patrzy mi głęboko w oczy i zakłada kosmyk włosów za ucho.

-Nie dam rady. Boję się, że to popsuje to co jest teraz między nami. Mogę cię stracić przez to, a nie chcę tego. Dalej pragnę byś była moją przyjaciółką.
-Kubiak nadal tak będzie.
-Nie będzie. To wiele zmieni.
-Proszę…-błagam go niemal. W oczach zbierają mi się łzy –Biorę na siebie całą odpowiedzialność.

Kładzie dłoń na  moim policzku i opiera swoim czołem o moje. Czuję jego oddech na twarzy. Serce bije mi jak oszalałe. Przymykam oczy i po chwili czuję jego wargi na swoich. Delikatnie muska moje usta. Bez chwili zawahania odpowiadam tym samym. Swą dłoń kładę na jego szyi. Nie trwa to długo, bo chłopak odsuwa się. Otwieram oczy i przyglądam się mu.

-Przepraszam cię Michał. Nie powinnam nawet o to prosić. To był najgorsze co mogłam zrobić. Wybacz mi to-podnoszę się i chcę iść, ale zatrzymuje mnie.
-Przestań. To też jest moja wina... Nie możesz zwalać wszystkiego na siebie.
-Wiem, ale to ja pod wpływem tych wszystkich emocji, tego co dziś się stało….po prostu mogłam cię stracić.
-Nie stracisz obiecuję-przyciąga mnie i mocno obejmuje.

Chcąc przerwać tą krępującą ciszę pytam:

-Więc czemu chciałeś się jutro spotkać? Możesz teraz powiedzieć.
-Pogadamy o tym jutro dobrze. Nie jest to temat na dzisiaj.
-Dobrze.....-spoglądam na zegarek na jego ręku-Wiesz ja muszę się już zbierać. Basia pomogła mi się wymknąć i obiecałam, że nie wrócę późno.
-Okej.

Wstaliśmy, a on odprowadził mnie. Pożegnałam się z nim i weszłam na plac. Cichutko zapukałam w okno kobiety. Po kilku minutach otworzyła je, a ja weszłam do pokoju. Zdjęłam buty i usiadłam na jej łóżku. Znalazła się obok bardzo szybko.

-Basiu zrobiłam coś strasznego-szepczę i patrzę na swoje stopy.
-Co?-zapytała
-Przez to mogę go stracić.
-Boże dziecko co ty zrobiłaś?-pyta chwytając moją twarz i obracając ją w swoją stronę.
-Poprosiłam Michała żeby mnie pocałował.
-I zrobił to?
-Tak…..ale .....przez to popsuje się wszystko między nami.-i rozpłakałam się, a ona mocno objęła mnie.
-Nie wiem tego….ale jednego jestem pewna.-mówi, a ja odsuwam się i patrzę na nią.-jesteś w nim zakochana.
-Basiu jaaaa….jaaaa-i przytulam się do niej.
-Tak wiem, że go kochasz. I nie rozumiem czemu mu nie chcesz o tym powiedzieć.
-Ja wybrałam kiedyś….wybrałam przyjaźń z nim. Powiedziałam, że możemy zostać jedynie przyjaciółmi.
-Ale już wtedy czułaś coś do niego prawda?-pyta, a ja chwytam za chusteczkę.
-Nie wiem..-widzę jak przygląda mi się-Tak. Ale nie wiedziałam czy coś z tego będzie. Za dużo rzeczy nas dzieliło. Byliśmy z dwóch różnych światów……a potem jako przyjaciele….
-Zaczęliście się spotykać i zobaczyłaś co straciłaś.... Jaki wielki błąd popełniłaś.
-Tak. Na początku było dobrze dogadywaliśmy się świetnie, a im więcej czasu razem spędzaliśmy…. Po prostu patrzyłam na niego inaczej…..zdaje mi się, że ja nigdy nie przestałam go kochać.
-Wiem kochana. Nie wiem tylko czemu ukrywasz to przed Michałem?
-Bo nie mam zamiaru go stracić. Jeśli tylko wciąż będzie moim przyjacielem to nigdy mu tego nie powiem. Nie zepsuje nic.
-I będziesz kochać go skrycie?-pyta
-Jeśli tak będzie lepiej to tak….liczy się dla mnie jego szczęście, które najprawdopodobniej właśnie znalazł-i wycieram znów łzy który popłynęły.
-Jak to?
-Chyba ma dziewczynę. Widziałam jak się całowali, a ja mogłam dzisiaj popsuć to między nimi przez moje widzimisię.
-Nic nie popsułaś skarbie. Po prostu to uczucie już cię przerasta. Moim zdaniem powinnaś powiedzieć Michałowi. A co jeśli on czuje to samo do ciebie?-pyta
-Nie! Uzgodniliśmy, że będziemy przyjaciółmi. On dotrzymuje słowa i ja też to zrobię!.... Poszukam kogoś innego, albo poświęcę się jeździe. Nie mogę tego zrobić.
-Boże Kinga dlaczego nie powiedziałaś mu o swoich niepewnych uczuciach zanim zawarliście pakt przyjaźni?-pyta
-Nie mam pojęcia. Może to i lepiej…..ale trudno stało się wszystko i czasu nie cofnę. 
-Niestety, ale zawsze możesz zmienić.
-Basiu mogę zostać dzisiaj z tobą tutaj? Prześpię się na fotelu. Nie chcę dzisiaj być sama.
-Oczywiście, że tak, ale nie zgadzam się na fotel. Prześpimy się w jednym łóżku. Jest duże.
-Dziękuję.

Ściągam bluzę i kładę się do łóżka. Przykrywa mnie kocem i całuje w głowę niczym babcia której nigdy nie miałam. Nie mogłam usnąć, bo ciągle myślałam o pocałunku. Dotknęłam dłonią ust. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie jak spokojnie i z jaką czułością muskał moje wargi. Teraz żałuję, żałuję cholernie, że wtedy powiedziałam mu zostańmy przyjaciółmi. Wystarczyło coś w stylu „na razie nie wiem co do ciebie czuję, mam mętlik daj mi czas”, czy „zwolnijmy trochę dla mnie to za szybko”. Dlaczego nie pozwoliłam się mu pocałować wtedy przed wyjazdem? Dlaczego uciekłam? Zasypiam nawet nie wiem kiedy. Budzi mnie cudowny zapach kawy. Otwieram oczy i widzę kubek z tym napojem i kawałek ciasta. Siadam i chwytam za mój ulubiony kubek upijając napoju. Gdy zjadłam wyszłam do kuchni. Kobieta już naszykowała mi  śniadanie.

-Witaj. Siadaj i jedz, bo zaraz do szkoły czas zacząć się szykować.-odpowiada, a ja przysiadam na stołku.

Zjadłam wszystko i udałam się na górę do pokoju. Szybki prysznic, ubieranie, pakowanie i ruszam do szkoły. Nie mogę skupić się na lekcji.... na tym co mówią nauczyciele.

-Co ci jest?-pyta na fizyce przyjaciółka. Mazałam coś w zeszycie cicho odpowiadając jej
-Zakochałam się….a właściwie cały czas kochałam.-i patrzę na nią. Uśmiecha się, ale po tym jak widzi moją minę przestaje.
-W takim razie nie rozumiem?....wiem, że kochasz go od dłuższego czasu. Nie chciałam nic mówić, bo byś zaprzeczała, ale ja i tak wiedziałam swoje….no to co ci stoi na przeszkodzie by mu powiedzieć?-pyta
-Najprawdopodobniej jego dziewczyna-odpowiadam spuszczając głowę-i to, że obiecałam mu tylko przyjaźń, a więcej nie wchodziło w grę….a teraz…..teraz sama to łamię.
-Ja uważam, że on też cię kocha. Kinia….-i gładzi mnie po ramieniu- ułoży się zobaczysz.
-Pewnie, że tak. Będziemy przyjaciółmi, on będzie szczęśliwy. To się dla mnie tylko liczy.-mówię i ocieram kolejną łzę by nie kapnęła na kartkę jak poprzednia.
-Nie płacz proszę cię-i mocno ściska moją rękę.

Staram się o tym nie myśleć skupiając się na lekcji. Po zajęciach idę na lodowisko. Przez chwilę chociaż mogłam o tym nie myśleć. Musiałam skoncentrować się na jeździe. Gdy skończyłam sięgnąłem po telefon. Widniało na nim powiadomienie o jednej nowej wiadomości.


O 20:00 w parku tam gdzie wczoraj.


Boję się iść z nim spotkać. Jak teraz będą wyglądały nasze spotkania? Czy w ogóle jeszcze będą?  Szybko pakuję się i wracam do domu. Odrabiam lekcje i po kolacji idę do Ewy.

-Wychodzę.
-Gdzie?-rzuca
-Na lodowisko. Muszę w końcu poprawić błędy które robię w jeździe.
-Masz rację..... Tylko nie wracaj za późno.-odpowiada
-Będę do końca, aż nie zamknął mi hali.
-Okej.

Wyszłam i zabrałam ze sobą plecak z łyżwami. Trzeba stwarzać pozory. Dochodziła już 20:00. Powoli szłam w stronę parku. Michała jednak nadal nie było więc usiadłam i czekałam na niego. Nagle pojawił się przede mną zmachany. On to chyba nigdy nie zmieni się.

-Przepraszam.
-Co tym razem cię zatrzymało?-pytam uśmiechając się.
-Fanki które chciały autograf i zdjęcie.
-No tak-i udaję, że wszystko jest w najlepszym porządku. W środku za to rozpadam się jak nigdy. Ból w sercu nie był nigdy tak wielki.- Więc słucham panie Kubiak. Co pan chciał mi powiedzieć?-żartuję. Pokaże mu, że ten pocałunek nie miał dla mnie żadnego znaczenia Milczy.-No mów wreszcie! Ściemnia się ja powinnam jeździć, bo tak im powiedziałam, a siedzimy i nie gadamy….no właściwie ja coś gadam i czuję się jakbym sama ze sobą rozmawiała.
-Przepraszam, ale po prostu nie wiem od czego zacząć.

Dobra jak nie wie od czego zacząć to znaczy, że nie będzie to miła rozmowa.

-Uhuuuu brzmi to strasznie. Ale wiedz, że najlepiej od początku zaczynać.-sama się dziwię, że tak żartuję. Czy to nie wygląda dziwnie?
-Okej. Bo……poznałem wspaniałą dziewczynę. Jest piękna, mądra, zabawna…..no i…..

Gdy to usłyszałam starałam się nie rozpłakać. To ja mogłam być na jej miejscu.-powiedziałam sobie w myślach.

-No i co Michał?-pytam starając się zachować stanowczy głos. 
-I zakochałem się w niej.-uśmiecha się.
-To gratuluję ci….więc to chciałeś mi powiedzieć?
-Nie.
-Że już kończymy z naszą wspólną zabawą w jazdę i grę? W końcu pewnie chcesz mieć więcej czasu dla niej no nie?
-Nie to Kinia. Spokojnie będę go miał dla niej na pewno.
-Michał więc nie trzymaj mnie dłużej w niepewności.
-Chciałem żebyś mi pomogła….bo nie wiem jak mam jej o tym powiedzieć. -dziewczyno nie mam pojęcia kim jesteś, ale obiecuję ci jeśli zranisz tego wspaniałego chłopaka to zabiję cię własnymi rękoma.
-Ale co ja mam ci doradzić?
-No nie wiem….jesteś dziewczyną w końcu.... mam dać jej kwiaty? Powiedzieć co czuję wprost, czy w jakiś bardziej oryginalny sposób? Zabrać ją do kina i tam powiedzieć?
-Naprawdę ci na niej zależy skoro przejmujesz się tym jak wyznać jej miłość.
-Bardzo mi zależy. Zakochałem się po uszy.
-To zazdroszczę wam-mówię ciszej, a po chwili odzywam się- najlepiej żebyś po prostu wyznał jej miłość, powiedział, że ją kochasz.
-Ale tak od razu, bez żadnych ceregieli czy coś?-dopytuje.
-Tak.....jeśli ona też czuje do ciebie to samo to nie będą potrzebne żadne wydziwiania, kwiaty, kino. Powiedz jej, że ją kochasz i tyle.- w duszy żałowałam, że to nie mi to powie.
-Dzięki za pomoc-mówi.
-Przyjaciele sobie pomagają pamiętasz?-pytam i błagam by nie rozpłakać się teraz.
-Skoro tak to zrobisz dla mnie ostatnią rzecz?
-Tak.
-Mógłbym wypróbować to na tobie? Zobaczymy jak mi pójdzie co?
-Dobra…..zrób tak jakbyś jej miał to powiedzieć.
-Jasne.

Bierze głęboki wdech  i łapie moją dłoń. Przysuwa się.

-Słuchaj, bo...bo...bo ja chciałbym...
-Możesz przestać się jąkać?-pytam-. Nie brzmi to dobrze.
-Łatwo ci mówić.
-Jedno krótkie zdanie i albo dziewczyna ucieknie, albo zostanie.
-Dzięki...dzięki, że we mnie wierzysz.-odpowiada
-Michał mów już!
-...muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego....kocham cię.

Odsuwam się od niego i uśmiecham.

-Świetnie ci poszło. Nie jąkaj się i zrób to tak jak ćwiczyliśmy a teraz ....idź i powiedz to jej.

___________________________________________________________________________________

Podzieliłam cały rozdział na dwie części, bo wyszedł by długi. 
No i zgodził się jednak...zobaczymy jak teraz potoczą się ich losy, po tym wszystkim...no i Misiek proszący ją o pomoc..taką pomoc. Biedna, załamana z pękniętym sercem :(
Pozdrawiam i do soboty :)