Dni mijały szybko. Z Michałem wciąż ćwiczyliśmy koncentrację, grę i
jazdę. Gdy któregoś razu nie mogliśmy się spotkać to dzień był dla mnie taki
pusty. Nadszedł dzień meczu w Jastrzębiu. Bardzo się cieszyłam na możliwość
znów oglądania gry. Przez cały mecz obserwowałam chłopaka. Gdy zaczął się
denerwować to patrzył w moja stronę, a potem uśmiechał się. Kolejna akcja
wychodziła mu zazwyczaj perfekcyjnie. Byłam dumna z powodu tego, że mam jakiś
wkład w wygraną jego i drużyny. Jak mecz się skończył siatkarze rozdawali
autografy. Czekałam na Michała by mu pogratulować. Wtedy też przed naszymi
barierkami pojawił się Zbyszek. Rozdał parę autografów. Gdy fanki zniknęły
zwrócił się do mnie.
-Powiesz mi co ty zrobiłaś Miśkowi?-zapytał, a ja popatrzyłam na
niego.
-Nic.-zgodnie z prawdą odpowiedziałam.
-Jak to nic?! Odkąd spotyka się z tobą zmienił się….jest taki bardziej
spokojny….i w ogóle po nieudanej akcji nie wybucha, nie skacze tylko uspokaja
się. Słyszałem jak raz szeptał dasz radę. A w akcji następnej skacze niczym
małpa i ma uderzenie niczym porządny bokser.-i uśmiecha się.
-Mogę w takim razie zapytać ciebie Bartman o coś?-odzywa się Patrycja
która stoi obok.
-Wal śmiało!
-Powiedz mi co twój przyjaciel zrobił z Kingą?-otwiera szeroko oczy i
patrzy na nią.
-Nic chyba..nie wiem.
-To ja ci powiem! Jeszcze tak pełnej radości jej nie widziałam. Na
treningach jeździ jakby wypiła setkę redbullów. Ona prawie frunie po lodzie. Za
to z jaką energią. Tańczy też jeszcze lepiej. Nie poznaję jej. Czasem mam
wrażenie, że Michał z takiej cichej wody rozpalił taki ogień- energię, wiarę,
radość.
-Za to ja mam odwrotnie-odpowiada Zibi-Michał z rozszalałego,
emocjonalnie faceta zmienił się w bardziej stabilniejszego i
opanowanego. Nie żeby już w ogóle nie szalał. Co to to nie. Nadal taki jest,
ale potrafi się zebrać po nieudanej akcji i kolejną wykonać lepiej. Wcześniej
pomagałem mu z tym, bo miał problemy. Jak nie szło na początku to potem było
gorzej, a teraz…. Jak to powiedziałaś Kinia z wody w ogień, Michał z ognia w
wodę. Ona go gasi on ją rozpala.
-Ej nie mów tak o mojej przyjaciółce!-krzyknęła Pati.
-Przepraszam, ale tak jest prawda. Nie mówię, że to źle…sądzę, że na
obojga dobrze to wpływa.
-Są niczym dwa żywioły-dodaje przyjaciółka. Chłopak przytaknął i oboje
spojrzeli na mnie.-Powiesz nam coś na ten temat?-pyta dziewczyna
-A co? Ja pomagam Michałowi z koncentracją oni mi z pewnością
siebie.-wzruszyłam ramionami.
Wtedy też moim oczom ukazał się dziwny widok. Widziałam Kubiaka z
jakąś dziewczyną. Obejmowała go, a on to odwzajemnił. Potem pocałował. Mimo iż
nie byliśmy razem, tylko przyjaźniliśmy się zabolało mnie…byłam zazdrosna,
że….. że może mi go zabrać.
-Przepraszam, ale muszę już iść-mówię i zbieram szybko swoje rzeczy.
Wybiegam z hali. Dopiero gdy znajduję się sama w parku chowam się za drzewem i
kucam opierając się o nie. Zaczynam po prostu płakać. Po uspokojeniu się wstaję
i idę do domu.
Na konkurs lecę za 3 dni. Przez ten czas unikałam Michała. Nie
odbierałam telefonów, nie stawiałam się na zajęciach. Samolot miałam o 9.30.
Pakowałam się rano.
-Wszystko zabrałaś?-pyta Ewa.
-Tak-odpowiadam i chowam walizkę do bagażnika.
Żegnam się z nimi. I odjeżdżam z trenerką. Wszystko idzie bardzo
sprawnie. Odlot bez żadnego opóźnienia wiec na miejscu jesteśmy o 16:00.
Konkurs mam dopiero dnia następnego. Szybko ten czas mija. Budzę się rano i
biorę prysznic. Wywracam ubrania w walizce w poszukiwaniu stroju. Jeden mam, a
drugi. Denerwuje się strasznie, bo wiem, że go pakowałam. Na pewno tak było!
Wyrzuciłam wszystko na podłogę i usiadłam płacząc. Tamara
zaniepokojona usiadła obok i objęła mnie.
-Hej co się stało?-pyta
-Zapomniałam sukienki-odpowiadam
-Zaraz coś wykombinujemy.
-Ale nie rozumiesz?! Ewa mnie zabije za to.
-Nic nie będzie. Spokojnie damy radę.
O 14:00 miałam stawić się już na lodowisku. Nie znalazłyśmy nic z
Tamarą. Postanowiła, że do piosenki po prostu zatańczę w krótkich szortach i
koszuli w kratę. Będę martwa jak wrócę. Tak ubrana stoję i czekam na wyczytanie
mojego nazwiska. Najchętniej to bym się zawróciła i uciekła, ale przypomniały
mi się słowa Michała, że to ja jeżdżę i robię to dla siebie i dla kibiców
którzy są na hali. Uśmiechnęłam się i nabrałam pewności. Gdy tylko usłyszałam
wezwanie mnie przez głównego sędziego wjechałam na boisku nie przejmując się
tym co mam teraz na sobie. Spojrzałam na tych ludzi, dzieci którzy odwzajemnili
mój uśmiech.
-To nie strój odgrywa rolę tylko ty-szepnęłam do siebie i zaczęłam jechać.
Po skończeniu ukłoniłam się i zjechałam. Czekałam z Tamarą tylko na
wyniki. Mocno ściskała mnie za rękę. Kiedy nadszedł już ten czas słuchałam
mając zamknięte oczy. Byłam nieco zaskoczona gdy wyczytali moje nazwisko jakie
drugie. Spojrzałam na trenerkę, była uśmiechnięta. Ja właściwie….właściwie też
się cieszyłam. Nie zdobywałam go pod jakąś presją czy coś. To było srebro dla
mnie. Weszłam na drugi stopień podium i szczęśliwa odbierałam medal. Po całej
tej uroczystości wróciłyśmy z Tamarą do hotelu.
-Zawiedziona trochę?-zapytała mnie.
-Szczerze?
-Jak najbardziej.
-Ani trochę. Pierwszy raz jechałam dla siebie naprawdę, dla tych
wszystkich osób które we mnie wierzą i zostaną bez względu na to jak pojadę.
Mimo iż nie weszłam na najwyższy stopień ludzie wstali z miejsc i bili mi brawo. Nie raz robili to, ale dzisiaj
miałam wrażenie, że to było takie autentyczne z mojej i ich strony. Te
poprzednie medale cieszyły mnie, ale nie tak jak chciałam. To była chyba taka
wymuszona radość. A dziś….od dziś to się zmieni. Wcześniej nie patrzyłam na to
tak, dopiero gdy…-i urwałam przypominając sobie Michała
-Gdy co?-dopytuje
-Gdy pewna osoba kazał mi spojrzeć na to z innej strony. Jeżdżę dla
siebie i innych by sprawiać im przyjemność, a nie dla tych co pałają tylko na
wygrane, a gdy nie jest po ich myśli odwracają się.
-Kto ci to powiedział?
-….przyjaciel-odpowiadam i wstaję po wodę.
-Czyżby ten chłopak z którym spotykasz się na lodowisku?-pyta, a ja
patrzę na nią. Myślałam, że nikt o tym nie wie. Pan Staszek pozwalał nam
wchodzić i nie miał nic przeciwko temu. Obiecał też milczeć. Nie chciałam tłumu
fanek siatkarza na lodowisku i głupich domysłów. Tam mogliśmy spokojnie bez
żadnych obaw jeździć i spotykać się tak samo jak na hali.
-Skąd….skąd wiesz?-pytam przerażona z szybko bijącym sercem.
-Widziałam was raz. Potem dowiedziałam się, że często przychodzicie i
jeździcie. Przyszłam kilka razy żeby to zobaczyć. Nie wiedziałam ,że uczysz
siatkarza jeździć.-i uśmiecha się.
-Po prostu raz powiedział, że nie ma nic trudnego w jeżdżeniu i
podnoszeniu nóg do góry. Przekonał się chyba, że jednak jest bo gdy wszedł
pierwszy raz na lód nie dał rady nawet ustać. …..a on….
-Co on?
-Nie wiem czy powinnam. Pewnie będziesz zła.
-No jak już zaczęłaś to skończ.
-No…on….po prostu uczy mnie grać-i spoglądam na swoje ręce. Boję się
spojrzeć jej w oczy. Wiem, że nie powinnam tak ryzykować.
-Wiesz czym może grozić gra?! Wybite palce, skręcenia, nie daj Boże
złamania, zwichnięcia…pełno kontuzji, a to nie dobrze.
-Ja wiem, ale….-odważyłam się i spojrzałam jej w oczy.
-Ale co?
-To mnie uszczęśliwia. Nigdy nie robiłam nic poza łyżwiarstwem. A
siatkówka….to fantastyczny sport. Nie miałam pojęcia jak dużo potrafi dać
radości. Wiem, że bardzo głupia jestem, że ryzykuję, ale on też to robi. Jemu
także może coś się stać, a przychodzi i chce jeździć tak jak ja grać.
-Jesteś szczęśliwa gdy to robisz?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. W końcu poznałam coś nowego.
-W takim razie ja też się cieszę. I Michał…..on wie co mówi. Widzę też
jaki ma na ciebie wpływ. Zmieniłaś się. Widzę to dobrze, dzisiaj na lodowisku
jak tańczyłaś było to samo. Dojrzałaś, a jednocześnie starasz się być dla
ludzi, a nie rodziców.
-Tak, ale wciąż się ich boję, a teraz jeszcze bardziej. Wiem, że znów
czekali na złoto.
-Spokojnie. Muszą się przyzwyczaić, że nie zawsze jest się wygranym.
Poza tym jutro jedziemy dalej na kolejny konkurs. Tam pokaż moc kochana, bo
wiem że dasz radę.
-Dzięki-i ściskam ją mocno.
-Nie ma za co. To teraz koniec z presją rodziców. Teraz ty jeździsz i
wiem, że bardzo ci pomoże brak tego nacisku. W końcu będziesz cieszyć się samą
jazdą.
-Tak.
Obie wcześnie kładziemy się spać. Rano wyjeżdżamy. Długa droga
przed nami. Na miejscu jesteśmy wieczorem.
(..)
Przebrana stoję już przy bandzie, bo wiem że teraz moja kolej.
Wyczytają mnie i wchodzę. Spoglądam i to co zobaczyłam zaskoczyło mnie. Pamiętam
tą rodzinkę z poprzedniego turnieju. Przyjechali, aż tutaj by mnie dopingować.
Mieli na sobie koszulki z moim zdjęciem i wielki transparent. Ten gest zmienił całkowicie moje
podejście do kibiców. Wcześniej z wymuszonym uśmiechem podjeżdżałam do nich,
dawałam autograf i robiłam sobie zdjęcie. Byłam szczęśliwa, ale nie do końca.
Wtedy chciałam jak najszybciej udać się do szatni i do domu. Dziękowałam
ludziom, bo chciałam być miła i to wszystko. Teraz dopiero rozumiem jak bardzo
kłamałam...nie byłam sobą. Od dzisiaj zmieniam się. Jak muzyka włącza się znów jadę. Sprawia mi to radość niemal jak sam trening z Tamarą, jazda z Michałem, z
mamą. Czułam się wyśmienicie gdy
schodziłam z lodu. Tamara od razu narzuciła mi bluzę.
-Byłaś naprawdę świetna, jak nigdy wcześniej.
-Czyli wcześniej źle jeździłam?-pytam żartem.
-Nie, ale….-zacięła się. Chyba nie wiedziała co powiedzieć.
-Wiem o co chodzi. Mi samej też się lepiej jechało.
-O tym mówię. To widać od razu.
Nadszedł czas nareszcie na ogłoszenie wyników. Byłam przejęta. Gdy
przeczytali moje nazwisko jako ostatnie byłam prze szczęśliwa i to szczerze.
Podjechałam na podium i wspięłam się na schodek. Gdy założyli mi medal
ucałowałam go. Podniosłam w górę i popatrzyłam w sufit. To dla ciebie
mamo-szepnęłam w myślach, a potem pokazałam go w stronę publiczności. To dla
nich i dzięki nim. Po zejściu podjechałam do rodzinki stojącej przy bandzie.
Podziękowałam im i zamieniłam parę słów. Dowiedziałam się, że zawsze mi
kibicują, a ich córka też chce jeździć. Wyciągnęłam w kierunku dziecka pluszaka
którego zebrałam z lodu.
-To proszę już teraz zacząć prowadzać ją na treningi, a niedługo kto
wie może i usłyszę o niej. Życzę powodzenia.
Pożegnałam się i wróciłam do trenerki. Byłam dumna, szczęśliwa i w
ogóle. Tyle pozytywnych emocji. Wieczorem po powrocie do hotelu Tamara
otworzyła szampana. Wzniosłyśmy toast za sukces i poszłyśmy spać, bo rano
samolot do Polski.
_________________________________________________________________________________
No i kolejny. Się porobiło. Michał całujący dziewczynę....dobra, ale tylko nie zabijajcie mnie za to :) Wiem, że większość chce zejścia się tej dwójki, ale.....dobra nic nie mówię już. ;) Kolejny w poniedziałek :)
Całuję i zapraszam do komentowania :)
Ciekawe kiedy Michal zrozumie ze to Kinga jest mu przeznaczona :D jesli bys chciala to zapraszam do mnie na prolog : )
OdpowiedzUsuńTO niesamowite, że jedna osoba może nas zmienić i to jeszcze na lepsze. Jestem ciekawa co ten Kubiak wyprawia całując inną dziewczynę, obok ma wspaniałą, niestety na razie tylko, przyjaciółkę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kindze jeszcze większą radość sprawdza jazda :)
Do następnego :*
Super! Oj Michał, gdybyś wiedział, jak Kindze zrobiło się dziwnie po tym pocałunku.. Ty niedobry, ty... :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na 25 rozdział
Pozdrawiam, no_princess :D
Kurde co to za laska? No weź, kiedy oni się zejdą?:P Oj rodzice chyba nie będą zadowoleni z braku stroju, no ale w sumie jeden konkurs wygrała... Pozdrawiam;**
OdpowiedzUsuńPS. Sorki, że mnie długo nie było, ale ostatnio się nie wyrabiam;)
lubię bardzo czytać to opowiadanie, bo jest takie... inne niż wszystkie :) dużo przemyśleń i w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :)
Możesz przestać nas gnębić i połączyć ich? :D Świetnie piszesz, na prawdę! Informuj mnie proszę na poniższym blogu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mój romans/dramat siatkarski, na którym pojawił się trzeci rozdział :) przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
całuję, camilla.;*
Wreszcie zaczęła robić to dla siebie! :D
OdpowiedzUsuńMisiek z dziewczyną? Nie zdenerwowało mnie to, a raczej zaintrygowało... Jeśli oni nie będą razem, to proszę postaw na drodze Kingi kogoś, na kogo na prawdę zasługuje podobnie jak i na Miśka, ok? :)
Buziaki :*
noo ale jak to Misiek caluje sie z inna dziewczyna, a Kinga nawet nie wiem, że on sie z nia spotyka ? fajnie ze Kinia zdala sobie sprawe z tego że jeździ i zdobywa trofea w szczególności dla siebie i dla kibiców, a nie tak mechanicznie, boo musi :> pozdrawiam i zapraszam do mnie :) milosc-na-nowo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAle... ale jak to Michał z... z dziewczyną?! Masz rację chcę zejścia Kini i Miśka, bo oni się świetnie dopełniają...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kinga zaczęła zdobywać nagrody dla siebie, dla prawdziwych kibiców, a nie dla 'rodziców'...
Pierwszą myślą po przeczytaniu, że Miśko całuje się z inną, było " Noż kurwa jak?! Ja miałam nadzieję, że on kocha Kinge, a tu co?.. gówno"
A z tego co także przeczytałam wnioskuję, że Kindze zalezy na Michale.... Oby i na odwrót :P
Zapraszam do mnie http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/ i na nowego bloga http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/
Pozdrawiam ^.^
Zapraszam do mnie na 2 rozdiał :) http://milosc-na-nowo.blogspot.com/2013/06/a-z-moich-oczu-po-raz-pierwszy-dzis.html pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńEj,nie podoba mi się to,że mizia się z jakąś panną.Mam nadzieję,że bohaterka zjadła jakieś grzybki i po prostu halucynacje ją dopadły :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!;))
strasznie wciąga <3
OdpowiedzUsuńObserwuje i liczę na rewanż http://linka-kattalinka.blogspot.com/
Możliwe, że będę tu wpadała częściej, bardzo fajny blog :)
Przepraszam, że nie komentowałam... Ale przeczytałam wszystko. I nie powiem, trochę się wkurzyłam na Miśka! ;p Jak on może? Z dziewczyną, która jest kim? Dziwna sprawa... Znaczy ja wiem, że nie byli parą, ale cały czas trzymałam i nadal trzymam za nich kciuki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
K.
Jak on mógł?! :O Zaskoczyłaś mnie,w sumie pozytywnie,bo takie utrudnienia sprawiają,że człowiek jeszcze bardziej się stara,a ja wierzę,że i tak się zejdą!
OdpowiedzUsuń..tak?
Mam nadzieję!
Pozdrawiam serdecznie! <3