sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 14



Podjechałam na sam środek tafli i schyliłam się podnosząc z spore ozdobne pudełko . Rozejrzałam się czy aby przypadkiem ktoś tego nie zostawił. Było jednak pusto. Nie mogłam się powstrzymać, by nie zajrzeć do środka. Otworzyłam je, a w środku znajdowało się kolejne mniejsze. Podniosłam nakrycie z tego, a w środku jeszcze mniejsze.

-No bez jaj!-żartuję i zaczynam się śmiać.

W końcu dochodzę do najmniejszego.

-Chyba kolejnego raczej tam nie będzie.

Gdy podniosłam najmniejsze wieczko z kokardką zatkało mnie z powodu tego co zobaczyłam. Wzrok mój utkwiony był w tej rzeczy...w tym pięknym naszyjniku z zawieszką w postaci łyżwy. Lecz zdziwiło mnie to co leżało obok nich. Była to piłka siatkowa. Teraz już wiedziałam od kogo to jest. Dla upewnienia rozłożyłam mały skrawek papieru będący w środku. Spojrzałam na pismo i wszystko było jasne. Przełknęłam głośno śliną  i zaczęłam czytać.

Kingo! Wiem,że może to głupie z tym naszyjnikiem,ale w ten sposób chciałbym cię przeprosić jeszcze raz i pogratulować wygranej. Proszę cię spotkaj się dzisiaj ze mną. W naszej kawiarni. Będę czekać do północy. Michał.

-Do północy?! To od której on tam siedzi?-uśmiechnęłam się i odstawiłam pakunek na bandę. Sama natomiast zaczęłam jeździć zastanawiając czemu on wszystko tak utrudnia. Nie powinnam się z nim spotkać,ale muszę wyjaśnić kwestię tej piłki,oraz naszej znajomości.Długo nie było mi się cieszyć ciszą i pustką. Na halę właśnie wparowała grupka dziewczyn. Jak tylko zobaczyły mnie podeszły do bandy. Podjechałam zabierając swój prezent. Koleżanki gratulowały mi i chwaliły. Opowiedziałam im też troszkę na ten temat. Gdy przyszły trenerki ja się zmyłam do domu. W trakcie całej drogi powrotnej zastanawiałam się czy nie zawrócić i jednak zajść na miejsce, gdzie na mnie czeka. Lecz było za późno, bo właśnie podchodziłam pod mój dom. Po wejściu zauważyłam wielką bieganinę  Andrzej z plikiem kartek biegał w tą i z powrotem. Basia z czterema parami butów szła do Ewy która w pośpiechu zapinała spódnicę. Podeszłam więc do niej i zapytałam:

-Coś się stało?
-Tak. W ostatniej chwili poinformowali Andrzeja o ważnym bankiecie na którym powinien być ze względu na chęć pozyskania nowych klientów.
-Aha. Czyli zostajemy same znowu?
-Tak.

Odwróciłam się i poszłam do siebie na górę. Leżałam na łóżku ciągle przyglądając się wisiorkowi  Przecież nie mogę ciągle go unikać. Powinnam wyjaśnić wszystko. Jak tylko usłyszałam odjeżdżające auto z placu poderwałam się z łóżka i zeszłam na dół. Poinformowałam Basię,że niedługo będę. Wyszłam i szybkim krokiem powędrowałam do naszej kawiarenki. Gdy tylko weszłam zauważyłam Karolinę i ona mnie również. Podeszła do mnie.

-Hej....Michał już na ciebie czeka.-mówi i wskazuje kierunek w którym mam iść. Chłopak siedzi tyłem.

Gdy staje obok podnosi głowę i patrzy na mnie,a na jego twarz wkrada się wielki uśmiech. Zajmuje miejsce na przeciwko. Ściągam kurtkę i z kieszeni wyciągam prezent od niego stawiając na stół i przesuwając go w jego stronę.  

-Czyli dotarło?-mówi
-Tak, ale nie mogę tego przyjąć.-odpowiadam i spoglądam na prezent
-Dlaczego?
-Ty nic nie rozumiesz….-i spoglądam na niego. Wygląda na bardzo zdezorientowanego.
-To mi to wytłumacz.

Gdy chcę dojść do głosu on mi przerywa.

-Albo ja zacznę. Przepraszam, za to, że próbowałem cię pocałować. Nie mam pojęcia co we mnie wtedy wstąpiło.
-Skomplikowałeś wszystko….A poza tym ta piłka…..co ty chciałeś w ten sposób mi pokazać?
-To, że pragnę by ta gra kiedyś była bliska twemu sercu jak mi.
-Michał….zrozum. Jedyne co mogę ci zaoferować to to abyśmy zostali przyjaciółmi….nic więcej.
-Myślałam, że jesteśmy już nimi….czy coś chcesz mi powiedzieć?-pyta
-Nie…..po prostu po tym jak chciałeś mnie pocałować……to dziwna sytuacja była…. w ogóle cały czas jest dziwnie.
-Przepraszam jeśli tak to  odczuwasz.
-Jeśli chcesz czegoś więcej….
-A ty?-przerywa mi nim zdążyłam dokończyć. Patrzę na niego zdziwiona.
-Kubi….nie…..przyjaciele tylko.
-Odpowiada mi.-mówi szybko
-I niech tak zostanie.-odpowiadam.
-Mi też…..Mogę teraz coś powiedzieć?-pyta
-Jasne.

Opiera się i uśmiecha. Bierze głęboki wdech, a z jego ust wydobywa się dźwięk ulgi.

-Cieszę się, że wyjaśniliśmy sobie wszystko, bo zaczynało od dość dawna być jakoś niezręcznie….myślałam, że ty do mnie….no wiesz.
-Nie, nie. Ja myślałam, że ty do mnie.
-Nie.

I oboje zaczynamy się śmiać.

-No to przyjaciółko, przyjmiesz teraz ten prezent?

Patrzę na niego i udaję, że myślę.

-No dobra….przekonałeś mnie-i z powrotem chwytam za pudełeczko chowając je do kurtki.
-To co może lody?-pyta
-Ale waniliowe.-mówię.
-Dobra.

Przywołuje przyjaciółkę i zamawia podwójną porcję lodów waniliowych dla mnie i czekoladowych dla siebie. Przy spożywaniu ich opowiadam jak było na zawodach. Cieszy się z mojego sukcesu jak na przyjaciela przystało. Po długich godzinach rozmów wracam do domu. Na szczęście nie muszę się skradać, bo w kuchni siedzi Basia. Rzucam jej krótkie jestem i idę do siebie. Zamykam drzwi i siadam na fotelu. Otwieram ponownie prezent od Michała i przyglądam się temu. Wyjaśniliśmy sobie wszystko.  Cieszę się, że zostaniemy tylko przyjaciółmi. 

-Cieszę się?-pytam głośno mając nadzieję, że ktoś odpowie. Ale odpowiada mi cisza. 

Odkładam prezent i wskakuje do łóżka.

-Tak jest dobrze.

I nim się orientuję zasypiam.

(…)

Kilkanaście dni przebiega mi tak samo. Trening, szkoła, dom, trening, Michał…Jednak najbardziej cieszy mnie fakt, że niedługo mecz. Chyba polubiłam siatkówkę, ze względu na Michała. Nasze stosunki uległy jakiejś poprawie po tym wyznaniu. Jesteśmy świetnymi przyjaciółmi. Znów zostaje po treningu czekając na niego. Gdy słyszę otwierające się drzwi od razu poznaję jego. Śmieszne, ale tak się już przyzwyczaiłam, że jestem w 100% pewna iż to właśnie chłopak wchodzi do środka. Jeszcze ani razu się nie pomyliłam. Podjeżdżam i witam się z nim.

-Nie nudzi ci się ta ciągła jazda?-pyta
-Nie….tu każdy element trzeba dopracowywać, aby wyszedł perfekcyjnie.
-Przestań co to za problem podnieść nogę w górę, albo zrobić obrót-i prycha zakładając ręce na klatce.

Patrzę na niego i nie mogę uwierzyć, że to powiedział. No chyba zaraz obrażę się za to.

-Tak? Myślisz, że to łatwe?! W takim razie zapraszam na lód! Zobaczymy jak sobie poradzisz.
-Nie dzisiaj Kinia…Jutro mecz, a nie chciałbym czegoś sobie zrobić.
-Oj przestań. Przecież nie jesteś niezastąpiony. Każdy może zagrać.-odpowiadam wiedząc, że urazi go ta odpowiedź.
-W takim razie zapraszam na boisko!-unosi głos i przygląda się mi. Widzę, jak zmarszczył czoło. Jest wkurzony i to nieźle.
-Michaś niedługo lecę do Finlandii na kolejny turniej. Nie chcę sobie nic zrobić.
-Nic nie zrobisz! Pojutrze o 19:00 na hali. Zabierz ze sobą coś wygodnego.-i uśmiecha się szyderczo.

Schodzę z lodowiska, popychając go. Siadam i ściągam łyżwy rozmasowując zmarznięte trochę palce.

-Na hali nie marzną nam palce-odpowiada siadając obok.
-Na lodowisku nie  jesteśmy narażenie na wybite palce, oraz nie musimy rzucać się bez sensu w celu ratowania piłki-odpowiadam i zakładam buty.

Wychodzimy i ruszamy do naszej kawiarenki. Tam możemy spokojnie pogadać. Odprowadza mnie pod dom i kieruje się od razu do pokoju.

                     _________________________________________________
Trochę was zaniedbałam, ale mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział :) Mam prośbę do tych co czytają. Komentujcie to naprawdę jest miłe patrzeć, ze komuś się podoba.

No i dziś wielki dzień. RESOVIA MISTRZEM!!!! Drugie set trochę nie udany, ale podnieśli się. Tak jak to jeden z komentatorów powiedział "Nie ważne jak zaczniesz, ważne jak skończysz" I to najważniejsze :) Także : Mistrzem Polski Jest Sovia,Sovia Najlepsza Jest, Sovię Trzeba Szanować, Sovia CWKS :D:D ...Mistrz, Mistrz Resovia !!! 
Oczywiście nie mogę zapomnieć o brązie Jastrzębia. Szkoda,że nie było transmisji, ale najważniejsze, że jest krążek. Jak to mówią tabela po rudzie zasadniczej się odwróciła. Także ostatni są pierwszymi :)
Przepraszam, za taką nieskładną wypowiedź, ale jeszcze żyję meczem, WYGRANĄ!!! 
Szkoda tylko Bartmana, który opuszcza Sovię :( Będzie go tam trochę brakować, tej jego energii, pobudzania drużyny dalej do walki. Z tego co czytałam ma jakieś propozycje zza granicy. Ale o tym będziemy mówić później. Na razie cieszmy się ze zwycięstwa. W końcu Mistrz zostaje w Rzeszowie :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 13





(….)

Dni mijały bardzo szybko. W między czasie odbył się mecz na który niestety nie mogłam iść. Było mi strasznie przykro. Jemu zapewne też. Jednak nie mogę rezygnować z treningów, gdy za 2 dni wylatuje do Szwecji na tydzień. Przez to nawet nie pamiętam kiedy ostatnio się z nim widziałam. Wieczorem czasem pisaliśmy ale to rzadko.

(…)

Już jutro lecę do Sztokholmu. Powinnam iść i się spakować, ale wole jeszcze pobyć na lodzie. Słychać tylko dźwięk płoz sunących po lodowisku. Jednak mój spokój przerywa trzask drzwi. Odwracam się i sama nie mogę uwierzyć w to co widzę. Osobą która weszła własnie ściąga kaptur. Uśmiecham się, bo od razu poznałam kto to. Był to Michał. Bez zastanowienia podjechałam w jego stronę. Schodzę z lodowiska i podchodzę do niego.  Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale po prostu rzucam się mu na szyję i mocno obejmuję. Tak bardzo brakowało mi go. Tych naszych spacerów, wymykania się nocami, rozmów. Przez chwilę jeszcze rozkoszuję się wonią jego perfum. Puszczam go i odsuwam się.

-Przepraszam, nie powinnam-mówię.
-Nie ma za co-odpowiada i siadamy na ławkę.

Czuję się jakbyśmy z rok się nie widzieli. Nie możemy przestać gadać. Jednak uświadamiam sobie, że jest już późno i powinniśmy się zbierać. Odprowadził mnie pod sam dom.

-No to do zobaczenia-mówię i robię krok w tyłu.
-Do zobaczenia-odpowiada.

Zdążyłam się już odwrócić i ruszyć w kierunku bramki. Jednak coś mi to uniemożliwiło. Poczułam dłoń chłopaka na swoim nadgarstku. Mocne szarpnięcie i znalazłam się przodem do niego. Objął mnie dłońmi w pasie i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej. Czułam jego nierówny oddech na twarzy. Czoło swoje oparł o moje. Serce zaczęło mi bić szybciej. Wiedziałam co się stanie. Palcem uniósł lekko do góry mój podbródek i począł zbliżać usta do moich….Nie mogę!-pomyślałam i wyrwałam się mu. Pędem wbiegłam do domu. Nie zważając na to, że pod drodze wpadałam na Ewę uciekłam do pokoju. Zamknęłam się w nim i rozpłakałam. Osunęłam się na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach. Dlaczego on tak bardzo wszystko musi komplikować?! Układało się gdy nie było go przez ten czas. Ciężko  ale dawałam radę. Sądziłam, że go kocham, ale teraz….teraz nie jestem tego przekonana. Gdy ogarnęłam się już zaczęłam pakować. Dzięki temu będę miała czas na przemyślenia. Tydzień rozłąki dobrze zrobi.

O 14:00 miałam samolot w Katowicach. Tamara przyjechała już po mnie o 11:30. Wrzucałam walizkę do jej samochodu i zamykałam bagażnik, gdy usłyszałam znajomy mi głos.Odwróciłam się i zobaczyłam Pati biegnącą w moim kierunku. Rzuciła mi się od razu na szyję.

-Myślałaś, że wypuszczę cię bez porządnego kopa w dupę?-zapytała podpierając ręce o biodra.
-Tak-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Nie ma tak dobrze jak myślisz….Odwracaj się!-rozkazała natychmiast.

Zrobiłam to, a ona lekko mnie kopnęła.

-A teraz leć i przywieź złoto-powiedziała ściskając mnie bardzo mocno.
-Postaram się.

Wsiadłam do samochodu, a ona trzymała drzwi. Zanim je zatrzasnęła podała mi kopertę.

-Powodzenia-i trzasnęła mocno, a potem odsunęła się i zaczęła machać.

Z Tamarą ruszyłyśmy szybko. Ciągle ciekawiło mnie co jest w tej kopercie, ale trochę bałam się ją otworzyć. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam na krajobraz za oknem który szybko migał mi przed oczami. W dłoni mocno wciąż ściskałam kopertę. Bałam się, że to może być coś od niego….Tylko skąd ona by to miała? Sporo przed czasem zajechałyśmy na lotnisko. Weszłyśmy do środka. Usiadłam na jakimś krzesełku, a obok postawiłam walizkę.

-Poczekaj tutaj,ja tylko przekażę mężowi kluczyki do samochodu by go stąd zabrał.
-Dobrze-powiedziała i patrzyłam jak odchodzi.

Postanowiłam wtedy też otworzyć tajemniczą kopertę. Wzięłam głęboki wdech i wyciągnęłam z niej kawałek papieru. Dopiero po fakturze poznałam, że to papier fotograficzny, na którym wywoływane są zdjęcia.


„Przepraszam i powodzenia”
                               Michał


Napisane było na czystej stronie. Odwróciłam więc by zobaczyć co znajduje się po drugiej. Do oczu wtedy napłynęły mi łzy. Dłonią zasłoniłam usta. Patrzyłam w tej chwili na moją i jego uśmiechniętą twarz gdy staliśmy ustawieni do zdjęcia z naszymi statuetkami. Dobrze pamiętam ten moment. Przejechałam palcem po jego twarzy, a po chwili łza z policzka skapnęła na zdjęcie. Wytarłam szybko ją z fotografii, a potem z policzków, bo zauważyłam idącą już w moim kierunku Tamarę. Zdjęcie schowałam do książki i uśmiechnęłam się do niej.

Po odprawie szybko znalazłyśmy się w samolocie. Miałam miejsce przy oknie. Czekała nas teraz 10 godzinna podróż. Tamara czytała jakąś książkę, więc i ja postanowiłam nie być gorsza. Sięgnęłam do torebki po jedną. Usiadłam wygodnie. Rzecz od razu otworzyła mi się na stronie gdzie wetknęłam fotografię. Przeszła mi ochota na czytanie. Wpatrywałam się w ciągle w nas. Jak wtedy było idealnie, dopóki nie chciał mnie pocałować.

-Ciekawa musi być ta strona-mówi Tamara, a ja spoglądam na nią. Dopiero teraz zorientowałam się, że od jakichś 15 minut wpatruję się ciągle w to samo.
-Bardzo.

Nim się orientuję ona lekko kładzie dłoń na książce i odchyla ją w dół. Ukazuje się jej wtedy zdjęcie. Bierze je, a ja jakoś nie protestuję. Przygląda się mu, a po chwili odwraca na drugą stronę. Czyta i pyta.

-Kinga co jest?
-Nic.-odpowiadam odwracając głowę tak by nie widziała, że płaczę.
-Płaczesz, oglądasz wspólnie wasze zdjęcie i to jest nic?...zrobił ci on coś?-zapytała
-Nie….tak….nie wiem.
-Porozmawiaj ze mną o tym…Nie możesz taka rozbita wyjść na lód i przejechać, bo nie będziesz skupiona na układzie.

Odwróciłam się do niej.

-Nie wiem co mam robić.
-Ale w jakim sensie?-spytała
-Na początku byliśmy przyjaciółmi i było dobrze. Świetnie nam się gadało, spacerowało w ogóle wszystko. Ale wtedy im częściej zaczęłam się z nim spotykać tym coraz bardziej go lubiłam. Patrycja ciągle mówiła, że on musi coś do mnie czuć, bo normalnie nie zachowywałby się tak. Uwierzyłam jej nawet….Potem odczuwałam nasze spotkanie inaczej. Potrzebowałam go…jego głosu, spojrzenia, uśmiechu. To dawało mi chęci do jazdy, bo wiedziałam, że to dla niego w jakimś sensie…..I…..
-I co?-zapytała
-Chyba się w nim zakochałam. Wiedziałam to po tym jak pocałował mnie.
-Całowałaś się z nim?
-Nie…..pocałował mnie w policzek. Wariuję przez niego. Każdy jego dotyk, muśnięcie…. Ale potem nastąpiła przerwa, przez którą nie mogliśmy się spotykać. Brakowało mi go cholernie, ale przyzwyczaiłam się do tego. Zastanawiałam się potem czy jak naprawdę się w nim zakochałam, czy to może tylko zwykłe zauroczenie…w końcu jest bardzo przystojny i  wspaniały z charakteru….no i te oczy….. Było w porządku dopóki się nie pojawił…i dopóki nie próbował mnie pocałować.
-Nie chciałaś tego?
-Nie wiem….wcześniej tak,ale wtedy….Wtedy było inaczej. Nie może się on we mnie zakochać.
-Czemu? Każdy może.
-Dlatego, że ja nie wiem co czuję….poza tym nie potrafiłabym znieść tych rozłąk wszystkich. Tego, że prawie cały czas będziemy osobno. Najlepiej jakbyśmy byli przyjaciółmi. Znalazłby sobie dziewczynę w swoim wieku, która nie wyjeżdżałaby tyle co ja…..byłby szczęśliwy-odpowiadam, ale naprawdę nie wiem czy to prawda.
-A ty?
-Co ja?-pytam
-Byłabyś szczęśliwa?

Milczę i nic nie mówię.

-Byłabyś?-ponawia myśląc chyba, że nie dosłyszałam
-Może i tak, może i nie.
-Nie Kinga….dlaczego chcesz decydować za niego? Czemu mu nie pozwalasz? W końcu nie tylko ty przeżywałabyś rozłąki, ale on także.
-Mówię, że wolę abyśmy zostali przyjaciółmi. Tak będzie najlepiej.
-Tylko przyjaciele nie chcą się całować….ani nie wyglądają tak pięknie i szczęśliwie w swoim towarzystwie.-mówi i wskazuje na zdjęcie.
-Ja wcale nie chcę by on mnie całował!
- Może chłopak chciał dowiedzieć się co czuje…. pocałunek miał wszystko wyjaśnić.

Spojrzałam na nią. Byłam zdziwiona lekko.

-Pocałunek wyjaśnić?
-Tak…jest takie coś, że gdy pocałuje się osobę do której ma się mieszane uczucia, to wszystko się wyjaśnia.
-Wierzysz w takie coś?-zapytałam
-Tak, bo sama to przeżyłam…..Jeden pocałunek potrafi więcej niż godziny przemyśleń….to czuje się, że to ta osoba, że nie inna,...... albo pewność, że to pomyłka.
-A jak to rozpoznać?
-Będziesz to wiedzieć….ale myślę, że warto spróbować, bo co jeśli chłopak też cię kocha? I jeśli ty też go kochasz?...Nie spróbujesz z nim nawet temu, bo się obawiasz? Obawiasz się tego, że mało czasu razem będziecie?! Nie będziecie przecież sportowcami do końca swego życia. Chciałbyś utracić szansę na wielką, piękną miłość?  Nie wiem czy wieczną, ale sam fakt, że chodzi o miłość….ja na twoim miejscu nie wahałbym się i sprawdziła co czuje on. Jeśli nie masz ochoty z nim się całować to ok. Porozmawiaj z nim chociaż, a nie tak zostawiasz bez wyjaśnień….Żebyś później nie żałowała tego wszystkiego….bo wyjdzie, że ty będziesz cierpieć z nieszczęśliwej miłości, bo on znajdzie inną, dlatego, że nie dawałaś wam szans i na dodatek sama popychałaś go w ramiona kobiet.
-…dlaczego mi to mówisz? Nie powinnaś raczej powiedzieć „odpuść sobie”, „to nie jest chłopak dla ciebie”?
-Czemu miałabym to robić?...po to by ułatwić ci sprawę? Życie nie jest łatwe.-odpowiada

Oddaje mi zdjęcie i wraca do czytania książki. Nie wiem sama co myśleć o tym co mi powiedziała. Wieczorem znajdujemy się już na miejscu. Miasto wygląda pięknie. Od razu ruszamy do naszego hotelu. Rozpakowuję się i dzwonię do rodziców, że jestem już na miejscu. Kładę się do łóżka jednak nie potrafię zasnąć. Myślę cały czas o Michale, o tym że próbował mnie pocałować, potem jeszcze te zdjęcie i na końcu rozmowa z Tamarą. Zasypiam koło 3:00. Wstaje o 10:00. Dzisiaj o 13:00 zaczynają się oficjalne treningi. Widzę wszystkich jeżdżących. Są naprawdę świetni.  Moje kwalifikacje są dopiero trzeciego dnia. W między czasie obejrzę jazdy par i solistów.

Dni minęły bardzo szybko i nadszedł czas na mój występ. Jechałam jako 6. Byłam strasznie zdenerwowana, ale udało mi się pomyślnie przejść kwalifikację i  do następnego etapu. Wracam do hotelu i kładę się od razu na łóżku.

-No i jak tam Kinga?-pyta Tamara.
-Mam nadzieję, że dobrze pojechałam.
-Oczywiście, że tak. Było świetnie. Jutro czeka nas uroczyste otwarcie zawodów.
-Jadę tego samego dnia?-pytam
-Nie. Kolejnego. Ale spokojnie nie martw się.

Uśmiecham się i biorę piżamę kierując się do łazienki. Szybki prysznic i do łóżeczka. Nocka minęła mi bardzo spokojnie. O  17:00 nastąpiło otwarcie, a potem program krótki par sportowych. Mnie też kolację, a potem przechadzamy się po tym pięknym mieście. O 22:00 wracamy, a ja od razu padam.

(..)
Udało mi się przejść i krótki i dowolny program. Teraz czekają na mnie już pokazy mistrzów. W tej chwili walczę o najwyższy cel czyli złoto. Właśnie wyczytują moje nazwisko. Uśmiecham się do Tamary i wchodzę na lód. Teraz muszę skupić się na maxa. Stoję już  i po chwili rozpoczynam swój występ.. Zadowolona z tego jak pojechałam podjeżdżam do Tamary i mocno ją ściskam.

(…)
No i nareszcie koniec. Siedzę właśnie w samolocie i po raz kolejny patrzę na swój medal...złoty. Bardzo ważna była dla mnie impreza. Jednak znów trzeba wrócić do miasta, do życia....do niego. Przez te kilka dni odpoczęłam i przemyślałam wszystko dobrze. Nie wiem czemu, ale postanowiłam, że zostaniemy przyjaciółmi. Jeśli nie będzie mu to odpowiadać trudno. W takim wypadku nie zostanie mi nic innego jak zakończyć z nim znajomość…. Nie chcę się z nim wiązać, ponieważ nie potrafiłabym znieść tego, że nie widziałabym go długo. Chłopak też często wyjeżdżałby. Na dodatek jest ode mnie starszy, a ja nie chcę go ograniczać jak również sama tego doświadczać. Jestem młoda,a przede mną piękna przyszłość się maluje. Wiem też teraz, że źle odczytałam sygnały od mego serca. Nie zakochałam się w nim. To była prędzej fascynacja,że ktoś zainteresował się mną,że mógłby pokochać,ale to była pomyłka. Pozostało mi jeszcze tylko porozmawianie z chłopakiem. Cieszę się,że na trzeźwo mogłaby ułożyć sobie wszystko.

-O której będziemy w Katowicach?-pytam Tamarę.
-O 18.00 lądujemy.
-To zaraz-mówię gdy spojrzałam na zegarek
-Tak

Wtedy też rozlega się prośba o zapięcie pasów,gdyż będziemy lądować. Posłusznie wykonujemy to. Po godzinie siedzimy już w samochodzie moich rodziców. (...)

Dobrze już trochę znaleźć się w domu. Rozpakowujemy rzeczy i schodzę na kolację. Wypytywali się mnie o wszystko. Jak organizacja,hotel,obsługa itp.

-Widziałam cię w telewizji i ładnie zatańczyłaś-mówi Elwira z pełną buzią.
-Dziękuję-odpowiadam i czochram ją po włosach.

Ewa z Andrzejem zaczęli się śmiać. Chciałabym by byli tacy zawsze, a nie wtedy tylko gdy odnoszę sukces. Jak nie mam zawodów to nie są tacy sympatyczni,ale jak nastaje czas jakichś występów to przed i w trakcie są bardzo mili i tak w kółko. Po posiłku usiedliśmy i razem obejrzeliśmy ulubioną bajkę małej czyli „Epokę lodowcową”. Jak tylko się skończyła udałam się od razu do pokoju.Prysznic i szybciutko do łóżeczka  Usnęłam szybko. Po bezstresowym śnie byłam wypoczęta. Nie musiałam martwić się czy uda mi się dobrze pojechać. W pidżamie zeszłam na dół. Przed telewizorem oglądając bajki siedziała dziewczynka.

-Hej. Rodzice już w pracy?-pytam
-Tak.

Odwracam się i kieruje swoje kroki do kuchni. Widzę w niej krzątającą się Baśkę.

-Witam-mówi uśmiechając się.
-Dzień dobry- odpowiadam i siadam
-Jakieś specjalne wytyczne co do śniadanka?-pyta
-Tak....mam ochotę na naleśniki z serem i nutellą.
-Już się robi-odpowiada i szykuje sobie wszystkie składniki.
W międzyczasie nalewam sobie herbaty i z kubkiem z powrotem siadam.

(...)
Cały dzień się leniłam. Na halę miałam dopiero pójść o 19:00. Mimo,że mam wolne,ale przyzwyczajona jestem,że co najmniej godzinkę jeżdżę. O 18:00 wyszłam z domu i powędrowałam na lodowisko. W środku było pusto. Z tego co wiem dziewczyny będą zaczynać trenować dopiero za godzinę,więc zdążę się nacieszyć jeszcze samotnością. Na stopy szybko wsunęłam łyżwy. Weszłam na lód. Zdziwiłam się z tego co zobaczyłam. Przystanęłam na chwilę i zastanawiałam się czy aby nie mam żadnych przywidzeń.


                               ______________________________________________________
Hejka! Przepraszam was za to u góry. To chyba najsłabszy rozdział w całym opowiadaniu. Nie miałam dużo czasu na poprawienie go.....Jak sądzicie co dziewczyna zobaczyła?

CZYTAJĄ KIBICE SOVII I JW. Bo wiadome innym, a zwłaszcza kibicom Zaksy nie spodoba się to, ze względu na to, że nie jestem fanem tej drużyny.
Krótki przypomnienie  Jastrzębie przegrało i teraz została im walka o 3 miejsce. Żal tego meczu gdzie prowadzili 2:0. Gdyby udało się go doprowadzić do końca, prawdopodobnie albo skończyli by rywalizacje w Kędzierzynie, a jeśli nie to mogliby powrócić na 5 mecz do Jastrzębia. Ale trudno. Teraz trzymam kciuki za Resovię. Zaczynamy u rywala. Ważne by wygrać przynajmniej jeden z meczy na wyjeździe (dwa to byłby za pięknie, ale dla mnie może być jak się uda to jeszcze lepiej :D). No i przenosiny do Rzeszowa na Podpromie.  Tam drużyna gra nie na 100% a na 110%. Kibice zgotują Kędzierzynianom piekło. A wy co sądzicie? Kibicujecie w finale Zaksie czy Resovii? Każdy ma prawo wypowiedzieć się co myśli, bez względu na to czy myśli jak ja czy też nie.

Uwielbiam na fb czytać takie wpisy:

Wygramy to dla Jastrzębia, Jastrzębie wygra to dla nas (wypowiedź fana Sovii)

'Szkoda.. Ale teraz każdy kibic Resovii trzyma kciuki za Jastrzębski w walce o brąz, a kibice JW życzą nam mistrzostwa! :) Bo w Jastrzębiu i Rzeszowie jest wiara, która łączy kibiców obu miast i to jest najpiękniejsze :) Spotkamy się w kolejnym finale Plusligi 2013/2014, głowa do góry! Pokonamy Zaksę, za to że wyeliminowali JW! :) Pozdrowienia od kibiców z Rzeszowa! :)' ♥


Jakie to piękne ,ze dwa klubu potrafią sie tak wspierać Pomścimy Was Jastrzębianie i wygramy to ! A Wy zdobędziecie brąz . Trzymam kciuki 
  
I świetna opinia osoby. Zgadzam się z nią w 100%. Warto przeczytać. To ta najdłuższa.  http://forum.resovia.rzeszow.pl/index.php/topic,2119.30.html