środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 20



Dochodzi do mnie damski głos. Coraz głośniej...coraz bliżej.

-Michał łazienka!-szepczę i oboje wpadamy do niej. Zakładam szybko na siebie szlafrok. Słyszę w tym momencie jak drzwi od pokoju otwierają się.
-Kinga gdzie jesteś?-słyszę pytanie.
-Będę się kąpać.
-Wyjdź na chwilę do mnie.

Przeciskam się przez drzwi by jak najmniej je otworzyć. Nie chciałabym by zobaczyła Kubiaka.

-I jak udała się impreza?-pyta.
-Było super. Wszyscy co chwila chwalili jak to Patrycja ładnie wygląda, jaką ma piękną sukienkę i fryzurę. Dwie koleżanki pytały gdzie się czesała bo wygląda rewelacyjnie-odpowiadam.
-To się bardzo cieszę.
-A co wy tak wcześnie tu robicie?-pytam
-Andrzej zapomniał jakiegoś kosztorysu i musieliśmy wrócić po niego. Ale znów jedziemy do Katowic. Konferencja za 2 godzin, więc spieszymy się…Dobrze też, że zobaczył wcześniej iż nie ma go.
-No.
-Dobrze w takim razie nadrób zaległości i jutro normalnie na trening. Dzisiaj masz wolne, ale jutro wracasz.
-Tak wiem. Niedługo zawody.-mówię.
-Właśnie. Sukienka przyszła wczoraj. Jest u nas w salonie. Weź ją i zobacz czy wszystko z nią okej.
-Tak jest.

I kobieta znika. Ulżyło mi gdy powiedziała, że wpadli na chwilę. Jak tylko odjeżdżają pozwalam Michałowi wyjść z łazienki, a sama kładę się na łóżko.

-Okropna.-mówi, a ja unoszę się na łokciu i patrzę na niego.
-Kto?-pytam
-Twoja matka. Jak można tak rozkazywać i zmuszać!-oburzony mówi.
-Widzisz. Pewnie gdy opowiadałam inaczej trochę to wyglądało no nie?
-No trochę. Nie sądziłem, że jest aż tak surowa.
-Słyszałeś tylko do czasu. Chwalę jej fryzury miła, wygrywam miła, a tak mam cały czas to samo.
-Moje biedactwo-mówi i siada. –Wiesz ja będę się już zbierał. Musisz w końcu odpoczywać.
-Spadaj- chwytam za poduszkę i uderzam go nią.
-Auuu! Co zrobiłem?-pyta
-Nie wiem….Miałeś iść to idź. Za kilka godzin spotykamy się na lodzie.
-Przestań! Odpuść sobie.-odpowiada.
-To ty przestań!-i wstaję z łóżka wychodząc z pokoju. Rozglądam się czy nigdzie nie ma małej, bo zapewne poskarży się zaraz matce.
-Nie ma jej!-słyszę głos starszej pani.
-To dobrze-i oboje z Michałem schodzimy po schodach. Odprowadzam go pod same drzwi. Przyglądam się jemu i widzę, że czegoś szuka.

-Przepraszam zapomniałam-mówi Basia -Schowałam pana buty do szafki by nic nie zauważyli, a kurtkę do szafy.-podeszła i wyjęła obie rzeczy. Nie mam pojęcia jak ja się jej odwdzięczę.
-Dziękuję-zwraca się chłopak do gosposi.
-Ja nie chciałam mieć problemu, pan też, a Kinga tym bardziej.

Pożegnałam się z nim i wróciłam do pokoju. Szybki prysznic i czuję się znacznie lepiej. Zegarek wskazywał 18:00. Przebrałam się, spakowałam łyżwy do plecaka i wyszłam na lodowisku. Przez całą drogę rozmawiałam z Pati. W końcu dowiedziałam się co tam między nią a Tiagiem było. Okazało się, że spotykają się w kinie jutro. Czyżby romansik nam się szykował? Nadeszła moja kolej na spowiedź. Słyszałam jak była przerażona, gdy mówiłam o rodzicach którzy znienacka pojawili się w domu i Michale również w nim przebywającym. Gdy doszłam pod halę rozłączyłam się. Przywitałam się z panem Staszkiem i udałam się na lodowisku. Zdziwiło mnie to co zobaczyłam. Obok band stał Michał już w łyżwach.

-Ładnie to tak się spóźniać?-pyta
-I kto to mówi panie spóźnialski-mówię i szybko zakładam odpowiednie obuwie.

Wchodzimy na lód i znów przypomnienie mu jak ma jechać. Nie trwało to jednak długo. Po chwili załapał znów. Jeździłam z nim trzymając za rękę.

-Jak ty to robisz?-spytał.
-Co robię?
-Jak znajdujesz w sobie tyle siły-mówi i staje. Zatrzymuje się i puszczam jego dłoń.
-Nie wiem Michał….naprawdę nie wiem.
-To jak oni cię traktują….a ty…ty jeździsz.
-A dlaczego mam zrezygnować?-pytam
-Czemu wobec tego jak się zachowują nie zostawiłaś ich? Dlaczego godzisz się na wszystko?
-Ty nigdy tego nie zrozumiesz-i wycieram łzę –nie masz pojęcia jakie to uczucie nie mieć rodziców. Mieszkać w domu pełnym dzieciaków takich jak ty. Nie wiesz jaka jest rodzina, ale gdy wiesz, że cię chcą od razu zgadzasz się. Każdy z nas chciał mieć rodziców. Każdy….
-Ale przecież mówiłaś, że było tyle, że mogłaś przebierać w nich.
-To co? To nie znaczy, że u innych nie byłoby tego samego, albo i gorzej.-odpowiadam
-Mogło też i lepiej.
-Tak... jednak nie mam pojęcia….wiesz mimo iż z czasem zniknęła ta cała otoczka rodzinna którą wytworzyli chociaż przez chwile wtedy czułam się szczęśliwa. Miałam prawdziwą rodzinę….zmieniło się wszystko. Chcą ze mnie zrobić sportowca światowej klasy i zarobić. Może i są jacy są, ale mam wobec nich jakiś dług.
-Jaki?! Ty nie masz żadnego długu!-krzyczy
-Mam. Zmuszają mnie do jazdy wydając sporo kasy. Sukienki, wyjazdy, wyloty, hotele. To nie są małe pieniądze. Pewnie gdyby nie to nie byłabym tam gdzie jestem.
-Ale czy łyżwiarstwo sprawia ci wciąż tyle samo frajdy?-pyta, a ja odwracam się. Płaczę, a on odwraca moją twarz.
-Nadal kocham to. Dzięki temu jestem blisko mamy. Wiem, że cieszy się, że jeżdżę.
-Wolałaby byś nie jeździła, a była szczęśliwa.-mówi, a ja wtulam się w jego tors i płaczę w koszulkę. Głaszcze mnie po plecach próbując uspokoić.
-Gdyby nie ta presja ze strony Ewy i jej męża zapewne byłabym szczęśliwa tak jak wtedy gdy jeździłam przy Pati po raz pierwszy od wypadku,..... przy moich zmarłych rodzicach gdy cieszyli się z mojego pierwszego zdobytego brązowego medalu. Oni mnie motywowali i nie ważny był dla nich kolor. Zawsze mówili, że dla nich mam złoto.-wymawiam wciąż szlochając.
-To jeździj właśnie tak…
-Ale Michał…..-patrzę mu w oczy, a on wyciera moje mokre policzki.
-To tobie ma to sprawiać frajdę, a nie im. To ty jeździsz nie oni, to ty masz być szczęśliwa,  a oni to tylko dodatek. Wróć do tego….a potem…
-Co potem?-pytam
-Potem….potem zostawisz ich w pioruny i pojedziesz zdobyć świat! Ale nie tak jak poprzednio…tylko tak jak teraz.
-Jak jak teraz?
-Z tą odwagą, charyzmą i wielką wiarą. Chcę byś to ty się cieszyła z tego. Nie mam zamiaru patrzeć jak obierasz „kolejne złoto”. Wolę byś zdobyła srebro albo brąz, ale była szczęśliwa i powiedziała sobie „koniec z rozkazami teraz moja kolej na stawianie warunków, a jak nie to pa pa”-mówi, a ja uśmiecham się.-tak ma być! To ty tu rządzisz!
-To nie jest takie łatwe. Mimo iż chcę by tak było to za pierwsze miejsca dostaje większe punkty…a chcę pojechać na olimpiadzie-odpowiadam, a on ujmuje moją twarz w dłonie.
-I pojedziesz. Ja jestem o tym przekonany….Jeśli masz zdobywać te złota to tak, abyś ty była zadowolona, by trenerka była dumna i ja….
-Co ty?-pytam
-Bym i ja był z ciebie dumny, gdy będziesz jechać dla mnie, dla trenerki, dla Patrycji, dla swoich rodziców i gosposi. Zacznij w końcu żyć i cieszyć się nim.

Patrzę na niego i nie wierzę, że jedna rozmowa z nim dała mi tak wiele. Coś czego potrzebowałam od kilkunastu lat….takiego wsparcia i wiary. Pati zawsze we mnie wierzyła, Tamara, ale to było co innego.On…on dał mi takiego kopa.

-Dziękuję Michał-odpowiadam-naprawdę dziękuję-przybliżam się do niego i składam pocałunek na jego policzku.
-Nie ma za co….w takim razie czas zacząć od zmian.
-Jakich?-pytam, a on podjeżdża na środek lodowiska.
-Podjedź tutaj-mówi, a ja robię to. Gdy staję przed nim pyta-Co robisz gdy jeździsz? Jak wygląda twoja koncentracja? Jak to robisz? Opowiedz mi o tym.

Zdziwiona patrzę na niego.

-Nie rozumiem.
-Widzisz publiczność czy nie?
-Wiem, że znajduje się, że patrzy na mnie, ale nic mi z tego. Koncentruje się na tym by dobrze wykonać układ. By wczuć się w muzykę. Staram się odizolować od otoczenia-opowiadam.
-To zmień to. Nie odwracaj się od tych ludzi, nie zamykaj się przed nimi. To w dużej mierze robisz też dla nich. Czasem takie obce osoby potrafią dać niezłą motywację. Jeszcze większą niż te które znasz.....Ja gdy jestem na boisku…..gdy widzę ten tabun ludzi który przychodzi patrzeć, krzyczy i dopinguje moją drużynę…to daje mi takiego mocnego kopa, a mój mózg mówi „Słuchaj Kubi dajesz z siebie dzisiaj wszystko nie zważając na to z kim gracie. Grasz dla siebie to twoja pasja i praca, ale ci ludzie….oni też to kochają. Daj im powód do radości tak żeby na kolejny mecz przyszli jeszcze tłumniej i mówili „Nie ważne jak będzie źle zostaję z drużyną”” To mnie napawa takim emocjami. Roznosi mnie. Chce mi się skakać gdy wygrywamy. Klnąć i płakać gdy przegrywamy. Poczuj tą energię którą przesyłają ci kibice. Skumuluj ją w sobie. Bądź skupiona gdy trzeba i potem pokaż, że ci ludzie dają ci wiele jak przychodzą. Wiem co to znaczy. Gdy jeżdżę z reprezentacją…nie ważne gdzie będziemy i tak zawsze pojawi się grupka polskich kibiców. Nie masz pojęcia jak każdy z nas chce pokazać się z jak najlepszej strony ….Pokazać, że było warto. Spróbuj, a zobaczysz, że ludzie nie będą przychodzić siadać, oglądać, a po występie bić braw. Gdy ty zaczniesz ich traktować jak przyjaciół oni zrobią to samo. Nie wyjeżdżaj od razu. Zostań. Porozmawiaj z nimi, podpisz się, zrób zdjęcie, podaj dłoń. Zobaczysz, że gdy ty się zmienisz oni też to zrobią. Będziesz inaczej postrzegana. Nie przez pryzmat swojej mamy, dzięki tylko nazwisku i rodzicielce jesteś tu gdzie jesteś. Pokaż, że naprawdę jesteś dobra, że kochasz to bardzo, że nie chcesz być porównywana do mamy. Masz swój własny styl. Założę się, że twoja mama była otwarta na kontakty z ludźmi.
-Skąd wiesz?-pytam
-Nie obraź się tylko, albo nie zrozum mnie źle. Osoby przychodzące na trybuny pamiętają ją, a teraz jesteś ty. Zawsze będą myśleć, że ona była lepsza, bo miała taki, a nie inny charakter. Też tego spróbuj, a zobaczysz, że niedługo gdy ktoś usłyszy twoje imię i nazwisko powie –To ta świetna łyżwiarka? Nie będziesz córką zmarłej łyżwiarki. Będziesz sobą.
-Czyli mam być bardziej ekspresyjna, odważna i otwarta tak?
-Tak wychodzi, ale tylko po jeździe, albo przed gdy ktoś cię wita. W trakcie bądź skupiona. Pokaż, że mieli wkład w twój sukces. Zobaczysz, że to pomaga.
-Za to ty…..-mówię tykając  go palcem.
-Co ja?
-Powinieneś zrobić wręcz odwrotnie niż ja.
-Czyli?-dopytuje.
-Czyli troszkę….minimalnie odłączyć się od kibiców…. Gdy ci coś nie wyjdzie, kolejna akcja, znów to samo to potem wszystko ci się sypie i jesteś zmieniany. Sądzę, że w twojej głowie pojawia się już myśl „zawiodłem raz i drugi…lepiej żebym wszystko zwalił i zszedł”. Nie możesz tak. Gdy upadnę podnoszę się i jadę jakby nic się nie stało. Ubędzie mi kilka punktów trudno. Nadrobię czym innym…a ty stracisz punkt i leci cała seria wpadek. Dlaczego nie powiesz sobie”Schrzaniłem okej. Ale teraz będzie dobrze. Musimy grać dalej. Podnieść się i iść dalej.” Nie wyjdzie trudno, jednak nigdy nie zarzucisz sobie potem mogłem się opanować, zrobić coś... poprawić. Czemu nie spróbujesz?
-Nie potrafię cały czas być skupionym. Ludzie zaczynają czasem oczekiwać. Gdy mam jakiś zły dzień, a wszyscy liczą na mnie….a ja tracę koncentrację i ciężko mi do niej wrócić.-odpowiada. Łapię go za ręce.
-Zamknij oczy.-patrzę na to jak zamyka powieki i ja również to robię. –Wsłuchaj się w to jak bije twoje serce. –milczymy, a on przerywa
-Nie dam rady nie słyszę.
-Wyobraź sobie dźwięk pulsującej krwi która doprowadza cię wprost do niego. Jedziesz milionem kanalików, aż docierasz do tego wielkiego organu….a teraz połóż dłoń na piersi i wyczuj je.
-Słyszę i czuję-mówi otwierając oczy.
-Widzisz. Udało ci się skoncentrować. Odzyskać spokój. Gdy naprawdę jest źle wytwórz obok siebie pewną otoczkę. Niech przestaną docierać do ciebie wszystkie dźwięki. Przypomnij sobie o jakichś ważnych słowach dla ciebie….motywacji. Mogą być nawet moje słowa, byś podniósł się i jechał dalej jeszcze lepiej….a jak to nie pomaga skup się na jakieś ważnej dla siebie osobie. Wspomnij jej oczy,uspokój oddech i wyrzuć wszystkie myśli z głowy.
-Robisz tak?-pyta
-Za każdym razem gdy mam jechać. Staję ...zamykam oczy. Widzę oczy mojej mamy z których czytam za każdym razem, że dam radę. I jadę.
-I sądzisz, że dzięki temu będę grać lepiej?-pyta.
-Nie wiem. Możesz spróbować. …Ja także nie obiecuję, że stanę się taka otwarta.
-Dasz radę. Wierzę w ciebie.

Zaczynamy jeździć. O 21:00 wychodzimy, a on odprowadza mnie do domu. Gdy leżę w łóżku wciąż zastanawiam się nad tym wszystkim co mi powiedział.  Dlaczego nie dać możliwości uczestniczenia kibicom w całym występie. Będę skupiona w czasie jazdy jednocześnie wiedząc, że robię to dla miliona osób. Ta informacja wywoływała u mnie jakąś dziwną radość. Wiedziałabym, że to nie jest moje złoto, ani złoto Ewy i Andrzeja, tylko nasze złoto. Ta myśl fascynowała mnie bardzo. Długo nie mogłam zasnąć, ale w końcu udało mi się.

__________________________________________________________________________

Nie wiem co myśleć o tym rozdziale. Jakiś taki średni. Zostawiam go wam i do piątku :)

Mecz z Brazylią przegrany, ale to było coś fantastycznego móc obejrzeć go na żywo :D Ta atmosfera, kibice, hymn podczas śpiewania którego miałam ciary jak zapewne większość...po prostu mega. Ciężko czasem opisać co się czuje gdy idziesz na taki mecz po raz pierwszy. Chce się napisać więcej o tym, ale ciężko ubrać w słowa te emocje. Jednak to trzeba przeżyć samemu, aby zrozumieć :)....i jedno wiem, że jak już masz za sobą pierwszy mecz to chcesz więcej i więcej.


Całuje :*

16 komentarzy:

  1. A mi się rozdział bardzo podoba, zwłaszcza ich rozmowa pod koniec. Obojgu dało zapewne wiele do zastanowienia. Ale także w łatwy sposób można było zobaczyć jak bardzo są różni. Kinga - spokojna, zamknięta w sobie, Michał - wybuchowy, otwarty, pełen energii.
    Tak, masz rację jak raz się pojedzie to chce jeszcze i jeszcze.
    Do piątku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to mi chodziło by tak skrajnie się od siebie różniły. On taki ogień, ona taka woda :)
      Całuję ;*

      Usuń
  2. Rozdział jest super!!! Z resztą jak zawsze ;D
    Oboje dali sobie rady dotyczące skupienia itp itd co na pewno wyjdzie im na dobre...
    Kinga i Michał się różnią, więc dobrze do siebie pasują... Dopełniali by siebie nawzajem gdyby byli parą, ale w tym opowiadaniu to chyba nie czas na to, a szkoda ;P
    Już nie mogę się doczekac następnego rozdziału.
    Zapraszam do mnie http://tojasiatkowkatwojamilosc.blogspot.com/
    http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się,że podoba się ci. :)
      No wiadomo takie dwa różne charaktery idelanie by do siebie pasowały :)......Ale co będzie dowiesz się z czasem ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Ta rozmowa była genialna!
    Basia jest nieoceniona :) Mam wrażenie, że tylko jej i Michałowi zależy na szczęściu Kingi...

    Pozdrawiam, no_princess ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Tak Basia jest super :) Zdradzę,że jeszcze nie raz pomoże dziewczynie :)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. no bez jaj! średni rozdział?! powaliło Cię? :*
    ten moment na lodowisku, gdy uczyli siebie nawzajem jak być lepszym sportowcem był tak intymny, że miałam nadzieję, że dojdzie do czegoś większego! :D
    Jednak wciąż mam nadzieję, że przyjdzie taki rozdział kiedy to będą razem :) ale pewnie tak szybko nie dasz nam takiej satysfakcji i radości :P
    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie powaliło ;p ....Nawjażniejsze dla mnie,że wam się podoba :)
      To kiedy nastąpi ich zejście i czy w ogóle to narazie tajemnica :)
      Całuję ;*

      Usuń
  5. Świetny rozdzial *.* taki życiowy, i po twoich przemysleniach w nim można odrazu stwierdzić, że jesteś dziewczyną bardzo inteligentną : ) co do atmosfery na meczu cudownaa <3 i masz racje jak pojdzie sie na jeden to che sie wiecej<3 tak z ciekawosci to też był twoj 1 mecz na zywo reprezentacji Polski? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Dziękuję za ten komplement. :) Jeszcze tak miłego komentarza o sobie nie czytałam :) Naprawdę dziękuję :*
      A co do meczu. Tak to był mój pierwszy mecz reprezentacji na żywo :)....a tak właściwie ogólnie pierwszy,bo na rozgrywkach ligowych nie miałam jak jeździć,bo wszędzie daleko poza tym szkoła,matura.....

      Usuń
    2. niestety też mam wszędzie za daleko i to tez był mój pierwszy mecz ale na pewno nie ostatni :D

      Usuń
  6. Bardzo mi się podoba :) Taki bardzo motywacyjny, daje do myślenia, wiesz? :)

    Sama będę miała okazję w tym roku być pierwszy raz na meczu Reprezentacji i już nie mogę się doczekać!


    Daj znać jak karty dojdą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałam się,że tak odbiernay będzie. Ale jeśli skoro daje do myślenia to tym bardziej się cieszę,że nie jest taki zły jak na początku myślałam ;)
      Wiem jak to jest czekać na ten pierwszy. Ja też odliczałam dni do wyjazdu,a potem do meczu. A gdy w końcu stanęłam pod Atlas Areną to nie mogłam uwierzyć w to wszystko. :) A potem jak weszłam do hali....no po prostu takie niedowierzenie trochę,że naprawdę będę mogła obejrzeć mecz na żywo z tymi tysiącami innych osób :) Ale emocje,wrażenia i wspomnienia niezapomniane :)

      Usuń
  7. czytam, czytam i mi mało. :)

    i po krótkiej przerwie zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń