Rano obudziła mnie Elwira wskakując na łóżko. Była sobota, a ona mnie
budzi. Nakryłam głowę poduszką i leżałam. Najjaśniejszym punktem w tym dniu
było spotkanie z Michałem. Na lodowisku jeździłam z wielką energią. Czekałam
już tylko na odpowiednią godzinę. Gdy skończyłam swój trening i od
razu pognałam na halę. Okazało się, że Michał już jest w środku. Weszłam na
główną halę i zobaczyłam jak rozkłada siatkę. Odwrócił się i ze zdziwieniem
zapytał:
-Co ty tutaj robisz tak wcześnie?
-Uwierzysz jeśli powiem, że nie mogłam się doczekać by tu
przyjść?-uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo.
-Leć się w takim razie przebrać.
Gdy przebrana już wróciłam od razu mogliśmy wziąć się za pierwsze
ćwiczenia z piłką. Pokazywał mi odbicia górne i dolne. Nie sądziłam, że taka
zwykła piłka może dostarczyć tyle radości.
-No to co? Teraz odbijamy-mówi i odsuwa się na znaczną odległość.
-Ale, że już?-z obawą pytam.
Wiedziałam, że jeszcze mi to dobrze nie wychodzi.
-Tak. Nie ma na co czekać.
Wypuściłam powietrze i odwróciłam się do niego. Wysoko podrzucił piłkę
i bezdźwięcznie niemal odbił ją. Ja zrobiłam to też, ale chyba za lekko, bo
musiał pod nią podbiec.
-Kinga. Musi mocno wypchnąć piłkę. Same końce palców. Robisz koszyczek
i do góry i przodu. Dobra?
-Tak.
I rzeczywiście z każdą chwilą coraz lepiej mi szło. Michał też często
mnie chwalił. Zmęczony usiadł, a ja nad sobą próbowałam odbijać piłkę.
-Brawo. Jesteś bardzo pojętną uczennicą-mówi.
-Bo mam świetnego nauczyciela-odpowiadam nadal nie przestając odbijać.
-Mogę ci coś powiedzieć?-pyta, a ja łapie w dłonie piłkę.
-Wal.
-Zachowujesz się teraz trochę jak takie dziecko. Pierwszy raz dostałaś
jakąś zabawkę i cieszysz się niemiłosiernie.
-A teraz ja mogę ci coś powiedzieć?-pytam
-Oczywiście.
-Wczoraj zachowywałeś się dokładnie tak samo….Może to głupie, że to co
dla ciebie jest codziennością dla mnie sprawia tyle frajdy, ale uwierz ja nigdy
nie miałam styczności z żadną dyscypliną sportową.
-A na WF?
-Jak chodziłam do Warszawy to WF polegał cały czas na jeździe bądź
ćwiczeniach na siłowni, a tutaj odsyłają mnie na lodowisku. Żałuję, że nie mogę
normalnie w kosza czy siatkę pograć z innymi dziewczynami….ty w każdej chwili
zbierasz przyjaciół i idziesz robić co chcesz…ja nie mam tak łatwo. Lubią mnie
za moją popularność. Tylko Pati to moja prawdziwa przyjaciółka.
-I ja-przerywa
-Tak i ty. A reszta to zwykli znajomi których codziennie spotykam.
Więcej wspólnego mam z tymi młodszymi które również trenują. Ale mimo to one
nie mają tak ciężko. To ja jestem ich idolem, to na mnie się wzorują więc muszę
jeździć, a nie zajmować się czymś innym. Poza tym mam takich a nie innych
rodziców. To też dużo zmienia.
-Wiesz ja właściwie też raczej od razu kierowany na siatkę, ale nigdy
nie było, że nie mogę pograć w nogę, albo ręczną. Kochałem grać w tenisa. Moi rodzice powiedzieli, że
nie ważne co wybiorę będą mnie wspierać. Jednak gdy nie udało mi się z tenisem
wróciłem do siatkówki. To jest to co kocham.
-Ja łyżwiarstwo też kocham. Dzięki niemu mogę oderwać się od
rzeczywistości, ale z drugiej nie znoszę tej presji, a szczególnie ze strony
rodziców….Miałeś tak, że im bardziej oni chcieli, pchali cię w to, naciskali to ty chciałeś zrezygnować?
-Oj bardzo często-odpowiada, a ja siadam naprzeciwko.
-Moi prawdziwi rodzice właściwie nie namawiali mnie. Zobaczyłam mamę i
powiedziałam, że będę jak ona. Sama chciałam jeździć, a oni mi
pomagali-wspomniałam, a po moim policzku spłynęła łza. Chłopak podsunął się i
kciukiem starł ją.
-Wiesz, że na mnie też możesz liczyć. Zawsze ci pomogę.
-Dzięki Michał-podsuwam się i mocno przytulam się do niego.
Przy nikim
nie czułam się tak bezpieczna jak przy nim. Muszę podziękować Bogu, że postawił
go na mojej drodze. A może rodzicom? Znów zesłali mi pomoc, jak to było w
przypadku Pati.
-Wiesz….teraz myślę, że moi rodzice znów postawili na mojej
drodze odpowiednią osobę.-uśmiecham się i patrzę mu w oczy.
-Widocznie tak miało być. Potrzebowałaś przyjaciela i pojawiłem
się.-mówi jednocześnie gładząc palcem policzek. Podobało mi się to, ale
spostrzegłam, że ta sytuacja zaczyna niebezpiecznie wyglądać. Jakby teraz
znalazł się jeszcze bliżej z twarzą. Widziałam jak zerknął raz na moje usta.
Spuściłam wzrok i wstałam.
-Dobra Misiek koniec tych smutasów gramy…..chciałabym zobaczyć jak
zagrywasz-i rzucam w jego kierunku piłkę.
-I ty chcesz to odebrać?-zaczyna się śmiać.
-Nie koniecznie. Chcę zobaczyć jak mocno i szybko leci ta piłka….tylko
nie oszczędzaj się cieniasie!-krzyczę gdy staje na drugim końcu boiska.
-Cieniasie?! Cieniasie?! Dobrze usłyszałem?! Zaraz ci dam!
Podrzuca wysoko piłkę, bierze rozbieg i uderza w nią mocno. Leci w
moim kierunku, ale odsuwam się. Teraz wiem jakie piłki musi odbierać on i
Wojtaszek. Szacuneczek dla nich.
-I co? Cienko?-pyta podnosząc siatkę i podchodząc do mnie.
-Jestem pod wrażeniem tego jakie piłki odbieracie. Z trybun wygląda to
inaczej, a inaczej gdy stoisz tutaj.
-No na pewno.
Poodbijaliśmy przez siatkę i zbieraliśmy się już do wyjścia. Michał
bez żadnego skrępowania ściągnął koszulkę i wycierał się ręcznikiem. Nie miałam
pojęcia jak długo mu się jeszcze zejdzie, a koszulka lepiła się do mnie i
czułam, że śmierdzę. Dobra raz się żyje. Ściągnęłam podkoszulek i siedziałam w
samym staniku. Wytarłam się koszulką i sięgnęłam do torby po świeżą.
-Ładny brzuszek-słyszę głos chłopaka. Odwracam się i patrzę
do niego.
-Wiesz trzeba dbać o siebie-odpowiadam sama spoglądając na niego.
-U mnie to proszę…sadełko z tej strony…trochę tłuszczyku z tej-złapał
ręką za skórę na brzuchu.
-Żartujesz sobie?! Gdzie u ciebie sadło? Same mięśnie. Z daleka je
widać. –odpowiadam
-Ha ha…dotknij i pokaż gdzie one są.-podeszłam i dotknęłam jego brzucha.
-Tu-przejechałam dłonią próbując wyczuć mięśnie….-i tu-powiedziałam
zjeżdżając na podbrzusze.- Masz jakieś kompleksy na temat swojego wyglądu?-pytam
odsuwając się i chwytając koszulkę.
-Myślę, że mam za grube łydki-dodaje oglądając je.
-Dobra weź już przestań! Gorzej niż nie jedna baba. Nawet ja tak nie
narzekam.-mówię siadając i ściągając spodnie. Zakrywam się tak by jak najmniej
zobaczył.
-Bo ty masz idealne ciało to nie masz na co narzekać.
-To przestań jeść ciasteczka, serniczki i lody to będziesz równie
piękny.-uśmiecham się i podciągam spodnie. Z tyłu nagle wypada mi jakaś
karteczka. Otwieram ją i czytam.
-O żesz kurde!!-i walę się dłonią w czoło. Pakuje szybko rzeczy do
torby.
-Co się stało?
-Patrycja ma jutro urodziny, a ja całkowicie zapomniałam, że miałam
iść i coś jej kupić.
-A jutro?
-Jutro o 19:00 impreza, a poza tym człowieku jutro jest niedziela…gdzie
ja kupię cokolwiek?!-siadam i chowam twarz w dłoniach. Kiwam się próbując coś
wymyślić. Może powiem, że prezent spóźni się trochę? Nie…nie potrafię jej
okłamać. Czuję po chwili dłoń chłopaka na plecach. Podnoszę się i widzę jak
siedzi obok.
-To może ja pomogę?-pyta
-Jak ty chcesz mi pomóc?! Masz jakieś specjalne układy w sklepach?!
Otwierają je specjalnie dla ciebie?!-kpiąco pytam. Jestem zła na siebie i
wyżywam się na niewinnym chłopaku-Przepraszam Michał. Po prostu nie wierzę, że
mogłam o tym zapomnieć.
-Wysłuchasz mnie?
-Mów.-i wzruszam ramionami, bo i tak nie mam nic do stracenia.
_______________________________________________________________________________
Jak myślicie na co wpadł Michał? Kolejny rozdział we wtorek. Pozdrawiam :)
Vive Targi Kielce brązowym medalistą Ligii Mistrzów! Brawo chłopaki :)
Zapraszam również na drugiego mojego bloga You are my dream
Michał i Kinga świetnie się dogadują. To świetnie, że mogą na siebie liczyć, tym bardziej patrząc na przybranych rodziców dziewczyny.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że Michał może podaruje koszulkę meczową, albo piłkę z autografami. Zobaczymy co wymyśli :)
Mi do głowy przyszła piła z autografami chłopaków:D Mnie to by zadowoliło na maksa:D Kurde, oni mają się ku sobie i to strasznie widać! Nie rób im tego i weź ich w końcu połącz:P Buź;**
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, co takiego wymyśli Michał :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess ;D
Cos czuje, ze Misiek wymysli cos ciekawego.
OdpowiedzUsuńno ale zobaczymy :D Bardzo fajny rozdzial, widac, ze Michala ciagnie do Kingi. Do wtorku! :D
Chyba ich coraz bardziej ciągnie do siebie... ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co wymyślił Misiek! :D
Zapraszam na nowy rozdział do mnie, pozdrawiam! :*
oooj :) za każdym razem mnie rozczulają :) Misiek swoimi gestami daje jej jednak do zrozumienia, ze nie tylko przyjaźń mu w głowie. Może nieświadomie, ale...bardzo dobrze robi! Ktoś musi być bardziej odważny i stawiać pierwsze kroki :)
OdpowiedzUsuńKinia ma w nim niesamowite oparcie. Racją jest ze niemal spadli sobie z nieba haha :) mam nadzieję, ze to niebo ich również połączy :)
co do prezentu to...ciężko cokolwiek wymyślic ;> też mi sie wydaje, ze to będzie coś siatkarskiego ;D ma do tego najlepszy dostęp więc nie ważne czy jest świątek, piątek... Już tej mojej imienniczce zazdroszczę tego prezentu! :)
pozdrawiam ;*
naranja-vb.blogspot.com
Jak dobrze jest mieć kogoś takiego jak Dziku! Kinga ma szczęście,rzadko spotyka się takich ludzi.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie,że za niedługo między nimi będzie znacznie ciekawej,zgadza się? ;)
A co do prezentu,trudno przewidzieć-założę się,że sama bym taki chciała!
Pozdrawiam serdecznie! <3