poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział 31
Opowiedziałam mu o wszystkim. Chciałam żeby pomógł mi ich zeswatać.
-Okej. Przekonam Josh’a pod jednym warunkiem.
-Jakim?-spytałam pijąc sok.
-Ty także umówisz się ze mną.-odpowiedział, a ja zakrztusiłam się napojem który właśnie piłam. Byłam zszokowana tą propozycją.
-Że co?!
-Podwójna randka. Co ty na to?
-Nie David….ja…..
-Kochasz innego wiem to.-powiedział, a mi oczy wyszły na wierzch.
-Skąd to wiesz?
-Widzę, że jest inny w twoim życiu. Cierpisz….Oglądałem parę wcześniejszych twoich występów i obserwowałem to jak jeździsz teraz. Zmieniłaś się….twoja jazda także. Poza tym zauważyłem jak odtrącasz innych chłopaków. Chcesz ich do siebie zniechęcić. Ze mną robisz to samo….a ja chcę po prostu być twoim przyjacielem.-mówi, a ja patrzę na niego.
-Tylko, że ja nie wierzę w taką przyjaźń. Prędzej czy później ktoś się zakocha. Jeśli oboje to dobrze, jeśli jedno to nie…. Ja od razu mówię, że nawet gdyby tak było to nie pokocham cię.Przepraszam, że jestem szczera, ale nikt nie zastąpi mi jego.
-Czemu nawet nie spróbujesz?
-Bo nie chcę.
-Okej….ale nadal chciałbym się z tobą przyjaźnić. Wiem już czego ty chcesz, a czego nie.
-Ja nie pójdę na żadną randkę.
-To do kina. Oni pójdą na randkę, a my tylko do towarzystwa. Zgódź się….chyba chcesz tego dla Amandy no nie?-zapytał.
-……dobra, ale nie wiem co Ewa na to. Nie pozwolą mi raczej nigdzie wyjść.
-Mam przyjść zapytać?
-Jak sobie chcesz.
-Okej. To chodźmy. Odprowadzę cię do domu i zapytam od razu.
Ubrałam się i wyszliśmy. Opowiadał mi różne śmieszne sytuacje z jego życia. No nie zaprzeczę, że humor nieco mi się poprawił. W domu Andrzej zgodził się bez problemu abym wyszła gdzieś z chłopakiem. Pożegnałam go i wróciłam do swojego pokoju.
Podwójna randka się udała. Byliśmy w kinie i na pizzy. Starałam się być miła i szczęśliwa, aby nie popsuć im tego spotkania.
-Zabieram cię gdzieś-szepnął do ucha i pociągnął za rękę.
-A oni?-spytałam
-Poradzą sobie.
Z lekkim niepokojem poszłam za nim. Stanęliśmy pod dłuższej wędrówce pod naszą szkołą.
-Co my tu robimy?-zapytałam
-Nie zadawaj tyle pytań tylko chodź-i pociągnął mnie znów za dłoń.
Stanęliśmy z tyłu budynku. Chłopak przesunął kosz i wyciągnął drabinkę.
-Idziemy-i pokazał mi na sprzęt.
-O nie. Ja tam nie wejdę!
-To idę pierwszy, ale masz być zaraz za mną. Jasne?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
Wspinał się po tej drabince, a ja tuż za nim. Co ten wariat kombinuje? Pomógł mi wejść na dach. Za chwile czekały nas kolejne schody tym razem do wnętrza budynku. Znaleźliśmy się w środku na korytarzu.
-To jest włamanie.-mówię.
-Nie prawda. My nie będziemy nic kraść. Przyszliśmy tylko pojeździć.-uśmiechnął się i ruszył.
Podbiegłam do niego. Z szafki wyciągnęliśmy łyżwy wsuwając je na nogi i weszliśmy na lodowisko. Tak bardzo teraz o tym marzyłam. Tak po prostu pojeździć, gdy na hali panuje cisza. Mogę się skupić. Właśnie tego teraz potrzebowałam. W Jastrzębiu w każdej chwili mogłam wejść na lód i jeździć, aż do zamknięcia, a tu nie było tak.
-I jak?-zapytał
-Dziękuje….chyba właśnie tego teraz chciałam.
-Nie ma za co….a teraz pokaż co potrafisz.-uśmiechnął się odjeżdżając.
Uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam jechać wykonując różne skoki. Jak skończyłam podjechałam do niego.
-Proszę teraz ty pokaż co umiesz.-puścił mi oczko i pojechał. Był dobry. Wyciągnął do mnie rękę, a ja podjechałam do niego.
-Próbowałaś kiedyś jeździć w parze z chłopakiem.
-Nie….a ty?
-No z chłopakiem nie, ale z dziewczyną tak.
-Naprawdę?-zapytałam.
-Tak. Moja partnerka doznała kontuzji. Niestety już więcej nie może jeździć. Ciężko nam obojgu z tym było. Szukałem innej, ale żadna mi nie odpowiadała. Nie chcąc rezygnować musiałem przerzucić cię na solowe występy. Jest dobrze, ale ciężko mi się przyzwyczaić, że nikogo nie unoszę już do góry.
-Przykro mi.
-Mi też….a teraz pojedź ze mną.
-Że co?
-Chodź spróbujesz. Naprawdę to jest fajne.
-David…ja nie umiem.
Złapał mnie za dłoń i pociągnął. Pokazywał mi kawałki układu. Udało nam się zrobić nawet potrójny skok. W jednym czasie wylądowaliśmy, ale jak wiadomo te lądowania były całkowicie różne. Widzę jak ciężką pracę wykonują tacy łyżwiarze w parach.
-Zrobimy podnoszenie.-mówi.
-Nie David…ja nie dam rady…..jestem gruba i ciężka….nie….poza tym boję się.
-Bardzo śmieszne. Ty gruba? Musisz mi zaufać. Bez tego ani rusz.
Zgodziłam się, ale ręce mi się trzęsły jak nigdy. Podniósł mnie, ale tak się denerwowałam, że nie utrzymałam pozy i spadłam wprost na niego. Ja miałam miękkie lądowanie, on niekoniecznie.
Zaczęłam się śmiać podając mu dłoń. Chwycił ją i wstał. Otrzepał spodnie i pokręcił głową.
-No i jak mi poszło?-zapytałam.
-Świetnie. Twoje lądowanie oceniam 10/10.
-Bardzo śmieszne- i szturchnęłam go.
-Dlaczego tak częściej się nie uśmiechasz co?-zapytał po dłuższej chwili. –Podoba mi się gdy jesteś taka wesoła.
-David…..
-Odpowiedz mi tylko?
-Tęsknię za przyjaciółmi których zostawiłam w Polsce, tęsknię za Pati z którą wychowałam się w domu dziecka, tęsknię za moją instruktorką, tęsknię za moja gosposią…jest tyle ludzi za którymi tęsknię, a nie mam nawet jak się do nich odezwać. Zabrano mi laptopa, komórkę. Nie mam nic.
-Odcięli cię od nich?
-Tak….i to mi sprawia tak ogromny ból…..poza tym cały czas mnie kontrolują.
-To czemu nie napiszesz listu do nich?-zapytał.
-Bo przyszedł by, a oni widząc, że jest do mnie otworzyliby go.
-Pomyśl trochę-powiedział uśmiechając się.-A teraz wracajmy.
Odłożyliśmy sprzęt na miejsce i tak jak tu weszliśmy tak wyszliśmy. Było już dość późno. Odprowadził mnie pod same drzwi.
-Dzięki David.
-Nie ma za co.
Odwrócił się i zniknął. W pokoju zastanawiałam się potem co ona miał na myśli żebym pomyślała. Przysiadłam przy biurku i wyciągnęła kartkę.
Ukochany!
Napisałam te słowo na kartce, ale po chwili zgniotłam ją i wyrzuciłam do kosza. Nie dam rady do niego napisać...bo co jeśli przelałabym całe uczucia na kartkę, a on i tak nie dostałby go?….to byłby dla mnie za mocny cios. Wyjęłam więc kolejny papier i tym razem zaczęłam go inaczej.
Patryś. Moja kochana siostrzyczko!
Opisałam jej wszystko. To jak tęsknię, jak tutaj się mam, co robię, jak jest. Po prostu wszystko. Zakończyłam mój wywód tak:
Proszę cię gdy tylko dostaniesz list odpisz. Chcę wiedzieć, że doszedł. Nie mów na razie nic Michałowi, ani nikomu, że odezwałam się. Napisz na adres mojej koleżanki. Ja nadal jestem kontrolowana więc byłoby to niebezpieczne gdyby znaleźli to.
Kocham cię. Kinia J
Postanowiłam jutro zapytać się Amandy o to czy mogłaby odbierać moje list. Nie mogłam pojąć czemu sama na to nie wpadłam. David to naprawdę fajny kolega.
Rano w szkole rozmawiałam o tym z dziewczyną. Zgodziła się na takie coś. Siedziałyśmy właśnie na wykładzie o problemach łyżwiarzy z powrotem do jazdy po ciężkich kontuzjach. Usłyszeliśmy też wtedy w głośnikach dyrektora z prośbą, abym przyszła do jego gabinetu natychmiast. Koleżanka popatrzyła na mnie, a ja wzruszyłam ramionami ponieważ nie miałam pojęcia co takiego się stało. Wzięłam plecak i opuściłam klasę kierując się w stronę jego gabinetu. Sekretarka wskazała mi odpowiedni drzwi. Bałam się nie wiedząc dlaczego mam się tam stawić. Zapukałam lekko, a gdy usłyszałam zaproszenie weszłam do środka. W oczy rzuciło mi się to, że przy biurku siedział chłopak. Gdy odwrócił się zobaczyłam na jego ustach uśmiech.
-Proszę usiądź-powiedział straszy mężczyzna. Odsunęłam krzesło i usiadłam spoglądając na Davida.
Dyrektor obrócił w naszą stronę swojego laptopa i odtworzył nam jakieś nagranie. Okazało się, że to z naszej jazdy tutaj…wtedy gdy włamaliśmy się do szkoły. Byłam przerażona. Co zrobią Ewa i Andrzej gdy się dowiedzą?
-Więc słucham co macie mi do powiedzenia na ten temat?-zapytał po skończonym filmiku.
-Ja……
-To moja wina. Ja ją tu przyprowadziłem-przerwał mi chłopak- Nie wiedziałem, że od tego roku w szkole są kamery. Wcześniej ich tu nie było. Proszę mi dać karę. Kinga nic tutaj nie zawiniła. Biorę na siebie całą winę.
Obserwowałam go. Dlaczego on to robi? Przecież nie wiem jaka spotka go kara za takie coś. Dyrektor spoglądał na nas. Oparł się i powiedział:
-Dobrze, że nie ukradliście nic,a jedynie jeździliście. …Za to co zrobiliście przez cały miesiąc będziecie po treningach czyścić łyżwy.
Odetchnęłam z ulgą tylko z takiej kary. Gorzej gdyby wydalili nas ze szkoły. Mężczyzna powiedział, że możemy już wyjść. Jak tylko znaleźliśmy się na korytarzu chłopak zaczął.
-Przepraszam, że cię w to wciągnąłem. Nie wiedziałem, że kamery są. Jeśli tylko ten buc zadzwoniłby do rodziców to zwal to wszystko na mnie.
-Ale David sama zgodziłam się tutaj z tobą przyjść.
-Nie chciałaś, a ja nalegałem…..no i przepraszam.
-Przestań. Dziękuję ci, że wtedy wyciągnąłeś mnie. Szkoda, że nie ma miejsca gdzie częściej można tak wieczorami w ciszy i spokoju pojeździć.
-Jest takie jedno miejsce-odezwał się nagle. –Mogę cię zabrać tam jeśli chcesz. Sam często tam przebywam…..
-Naprawdę?
-Bo tak właściwie tamto należy do moich rodziców....prowadzą szkółkę łyżwiarską.
-Twoi rodzice byli łyżwiarzami?-zapytałam.
-Oczywiście. Tak się poznali…no a potem zakochali.
-Przepraszam, że pytam bo wiem, że to nie moja sprawa, ale dlaczego wysłali cię do tej szkoły? Masz rodziców łyżwiarzy, własne lodowisko.
-Trudna sprawa. Oni już nie jeżdżą. Zajmują się tylko prowadzeniem tego, zarabiają i prowadzą sieć dobrych hoteli w mieście. To jest dobry biznes….a to są raczej szkółki takie drugorzędne. W tej szkole są tylko najlepsi. Każdy zaczyna w przydrożnym małym lodowisku, potem wyhaczają cię tam najlepsi i trafiasz tutaj. Myślisz, że jak z tobą było? Zapewne ktoś stąd też widział twoje występ na żywo i zapragnął dać ci szansę tutaj. To wielki zaszczyt i szczęście móc tu jeździć.
-Ale to jakoś nie przeszkadza w prowadzeniu takich ośrodków?
-Nie. Rodzice wszystkich dzieciaków chcą aby jeździły. Prowadzają je więc do takich mniejszych gabarytowo lodowisk. Tam stawiają swoje pierwsze kroki, pierwsze występy, pierwsze medale. Wiem, że nie powinienem tego zdradzać, bo to raczej tajemnica w tym biznesie.
-To nie mów. Nie chcę byś później miał problemy.
-Oj tam. Chyba nie pobiegniesz do jakiejś gazety i powiesz im?-zapytał, a ja uśmiechnęłam się.
-No jasne, że nie.
-Można by powiedzieć, że tam nauczyciele wyłapują najlepszych, szkolą ich, a potem odsyłają tutaj. Gdy widzą, że jakieś z dzieciaków ma potencjał to Idzie informacja tutaj. W szkole są osoby z całego świata. Nasze miasto chce wypromować najlepszych łyżwiarzy, by inni bili się aby dostać się tutaj. A szkoła zyskuje sponsorów i może się powiększać.
-Czyli, że taka osoba która nie uczyła się tu nie ma szans wygrywać?
-Ma…ale pomyśl. Gdy wszyscy mają dwie osoby jedna jeżdżąca w jakichś małych szkółkach, a druga ucząca się w najlepszej na świecie to którą będą się zachwycać?
-Nie rozumiem tego. Dla mnie większym zaskoczeniem byłoby gdyby osoba nie znana światu wspięła się wysoko niż ta z renomowanej szkoły.
-Może tak, ale zobacz, że łyżwiarze z tej szkoły mają najlepsze osiągnięcia. Uczą nas byli mistrzowie świata, olimpijscy....i to nie tylko jak jeździć, ale też jak radzić sobie z presją otoczenia, bo więcej się od nas wymaga. My z czasem też zaczynamy od siebie jeszcze więcej wymagać, a to skutkuje….chodź pokażę ci coś.
I ruszyłam za nim. Kierowaliśmy się korytarzem. NA ścianach wisiały gabloty z pucharami, medalami, zdjęciami.
-Zobacz ile nagród…..to jest dobry przystanek w karierze każdego łyżwiarza. Nawet gdy zrezygnujesz jazdy tutaj na świecie jesteś szanowana, bo wyszłaś z pod skrzydeł najlepszych. …zobacz to moi rodzice.
-Też tu się uczyli?
-Tak. 2 złota na Igrzyska, 3 brązy i jedno srebro. To najwyższe osiągnięcia w ich kategorii. Pełno mieli tytułów. Byli niesamowici. Dogonić mogli ich jedynie inne pary stąd, albo Chińczycy. Nie było na nich mocnych…..wiesz czemu nie chciałem ci o tym mówić?-zapytał odwracając się i spoglądając na mnie.
-Czemu?
-Bo wiem, że pomyślałabyś tak jak ja. Kiedyś mówiłem, że ja nie muszę tutaj iść. Że i bez tego zrobię karierę, że pokażę że te całe „łapanki” to bujda i każdy może przyjść. Ale potem sam się tu znalazłem. Nie rodzice mi to załatwili tylko sam. Zobaczyłem jak bardzo tu są mocne osoby. Jak bardzo chcą. Teraz wiem, że każdy z nas tutaj chce pokazać się jeszcze lepiej niż koledzy…..ale też nie tylko dlatego. Musimy udowodnić sobie i światu, że nie jesteśmy tam gdzie jesteśmy dzięki rodzicom. W tamtej szkółce uważano, że jestem tu dzięki mamusi i tatusiowi. Nie chciałem tego……tutaj tak nie ma. Każdy….przeważnie każdy z nas ma rodziców, bądź rodzica który był łyżwiarzem. Nie patrzymy na to tak, bo obracamy się w swoim gronie. Oczywiście zdarzają się osoby….jak mój kolega który jest tu, bo pragnął tego i dużo ćwiczy. I mimo iż wie jak tutaj mamy nie czuje różnicy w traktowaniu go, przez to, że ma rodziców którzy pracują w biurze czy gdzieś indziej. Tak samo nas traktują….nie ma, że”on ma lepiej, bo tato jeździł…ona ma ulgę, bo jej mama jeździła. Nie! Każdy z nas jest indywidualnością i starają się nam to przekazać…I mimo tego, cieszę się, że tu jestem. Mogę naprawdę się nauczyć dużo i ty także.
Odwróciłam się i spoglądałam na medale.
-Moja mama nie musiała tutaj chodzić, by wygrać Igrzyska.
-Wiem to.
-Skąd?
-Chciałem cię poznać, a że nie chciałaś nic mówić sam postanowiłem się dowiedzieć. Czytałem o wypadku. Przykro mi z tego powodu.
Starałam się powstrzymać łzy które w tej chwili napływały do moich oczu. Nie chcę przeżywać tego po raz kolejny.
-Przepraszam, że zacząłem ten temat.-powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Nic się nie stało. W końcu sam powiedziałeś, że każdy stąd ma rodzica łyżwiarza….inni lepiej drudzy gorzej.
-Wiem, że nawet bez tej szkoły potrafiłabyś osiągnąć wiele…..twoja mama to zrobiła i ty także dokonałaś byś tego…..i właśnie dlatego cię ściągnęli.
-Co?
-Bali się, że im zagrozisz. Że zwykła dziewczyna mogłaby pokonać ich mistrzów.
-Ale przecież mogę potem wrócić z powrotem do Polski i dla nich jeździć.
-Tak, ale jest tez taka opcja potem, że zakochasz się, zostaniesz i tu będziesz jeździć. Większość tak właśnie robi. Myślisz dlaczego jesteśmy najlepsi? Ściągamy najlepszych, szkolimy ich i wystawiamy w zawodach…..a gdy jest takie prawdopodobieństwo, że wyjedziesz potem szkoła może mówić, że trenowała cię nawet gdybyś nie jeździła dla nich.
-Przypisują sobie sukces?
-Po części tak.
-Wiesz gdy tak słucham cie to mam wrażenie, że w tej szkole są takie roboty które nastawione są na wygraną tylko. Jakby szkoli nas na ....
-Mylisz się. Nie wszyscy po tej placówce osiągnęli dużo….ale uwierz mi to jest dla ciebie dobre wyjście. Ja tu jestem już drugi rok. Przede mną jeszcze dwa nauki tutaj. Ty masz trzy przed sobą. Będzie dobrze…wiadomo jest jakaś mała rywalizacja między nami….większa niż w mniejszych szkołach, ale rodzą się tutaj przyjaźnie, miłości.
Chciałam coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek na przerwę. Ludzie wybiegli z sal. Z dala zobaczyłam Amandę. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do niej. W drodze powrotnej mówiłam jej czemu zostałam wezwana. Pod pocztą dopisałam tylko adres dziewczyny i zaklejony list wrzuciłam do skrzynki pocztowej. Teraz pozostało mi czekać na odpowiedź.
Mijały dni. Każdy wyglądał niemal identycznie. Szkoła, jazda, dom, jazda, i czyszczenie łyżew. Przyznaję, że polubiłam Davida. Umiał zawsze dodać mi wsparcia, rozśmieszyć. Każdego dnia mimo to myślałam o Michale. Pragnęłam by znalazł się obok teraz. By przytulił i dodał otuchy gdy miała ochotę rzucić to wszystko. Nie myślałam o Davidzie jako o osobie która może mi go zastąpić. On był niezastąpiony. Z czasem też przekonałam się, że ta szkoła nie jest taka jak myślałam. Podobało mi się ich podejście do każdego z osobna. Pomagali jak tylko mogli. Wyjechałam z grupą moją na pierwszy mały występ. Było naprawdę dobrze. Niestety nie zajęłam żadnego z trzech miejsc. Dopiero teraz zauważyłam jak muszę być dobra by dostać się na Igrzyska. Te dziewczyny były świetne. Ale cieszę się, że jazda pomagała mi w tym aby zapełniać czas w którym nie było Kubiaka. Tylko to mi teraz pozostało. Gdy Amanda przyniosła mi list do szkoły byłam zachwycona. Patrycja tak samo dużo napisała jak ja. Zamiast skupić się na lekcji odpisałam na kolejny list.
Z czasem moja jazda się poprawiła. Na kolejnym konkursie zajęłam drugą pozycję. Czułam się taka dumna. Zauważyłam też jak zmieniła się moja jazda pod wpływem nauki osób będących mistrzami. Sama się zdziwiłam, że Andrzej i Ewa cieszyli się ze srebra. Mówili jacy są dumni, że robię postępy, bo wiedzą, że to ciężka szkoła, że kiedyś na pewno będę lepsza jeszcze. Nie rozumiałam ich zmiany zachowania do mnie.
Po czyszczeniu łyżew wyszliśmy wraz z Davidem ze szkoły.
-Jeszcze tylko dwa dni-powiedziałam.
-Tak dwa i koniec kary…..chodź!
-Gdzie tym razem?
-Powiedziałem, że pokażę ci kiedyś moje lodowisko więc zrobię to teraz.
-Późno już jest.
-Aj przestań! Twoi rodzice nie mogą być źli, że jeździłaś.
Spojrzałam na niego i zgodziłam się na ten wyskok. Na lodowisku o dziwo chciał żebym pojeździła z nim w parze. Dla mnie była to trochę dziwna sytuacja. Nigdy nie jeździłam z kimś komu muszę zaufać, by dobrze wykonać jakiś element. Przeważnie sama na siebie liczyłam i dobrze mi wychodziło. Przyznam jednak, że z czasem spodobała mi się ta jazda. Coraz częściej spotykaliśmy się tak jeżdżąc.
(...)
Pod koniec lipca gdy wróciłam ze szkoły zastałam w salonie rodziców Davida. Pili kawę z moimi. Przywitałam się z nimi i pobiegłam na górę żeby przeczytać kolejny list od Patrycji. Nagle do pokoju wpadł ktoś. Szybko schowałam list pod poduszkę i wstałam patrząc jak mała wskakuje na moje łóżko i zaczyna po nim skakać.
-Ej nie skacz po moim łóżku-mówię i próbuję ją ściągnąć.
-Ale ja się cieszę.
-Z czego?
-Jedziemy na mecz.
-Jaki mecz?-zapytałam i usiadłam.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale poprawiałam parę rozdziałów w tym opowiadaniu. Rozdział właściwie o niczym. Nieco przyśpieszenie akcji....no i teraz na jaki to mecz i gdzie? Ktoś jakiś pomysł ma?
Następny rozdział w środę.
Chłopaki w Kazaniu wygrali z Ukrainą 3:2 i tym samym zagrają w finale z Rosją.
Nie będę rozdrapywać tematów odnośnie LŚ i meczów z Bułgarami. Każdy wie jak było i zazwyczaj wszyscy myślimy podobnie. Więc "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miałam jakąś haniebną przerwę w komentowaniu u Ciebie, za co bardzo przepraszam. Nareszcie udało mi się nadrobić i jestem. Po poprzednim rozdziale miałam ochotę Cię ukatrupić, serio! Kinia jest taka biedna, odcięta od świata, niemal siłą trzymana pod kloszem, nie może kontaktować się z przyjaciółmi, Michałem... Powiem szczerze że to jest okropne, wręcz nieludzkie. Gdyby ta sytuacja nie miała żadnych plusów, pewnie dziewczyna mogłaby się załamać i zwyczajnie wpaść w depresję.
OdpowiedzUsuńAle jest jedna radosna strona- może trenować. I to nie z byle kim, a byłymi mistrzami olimpijskimi i świata. Sami uznani trenerzy, znakomite wyniki sportowe szkoły, wysoki poziom, konkurencja która motywuje... Trzeba patrzeć na to z tej strony :)
Musi wykorzystać do granic możliwości tę szansę, bo może to być ważny etap w jej karierze. A z Michałem, dzięki pomocy Amandy i innych, może uda się korespondować. David mnie na początku irytował, teraz po akcji z "włamaniem" i próbowaniem jazdy w parze zyskał nieco mojej sympatii. A najwięcej tym że się przyznał dyrciowi :D Może z biegiem czasu bardziej się do niego przekonam :)
Mecz, mecz, mecz? Pierwsza moja myśl- Michał. Ale to by było zbyt piękne :(
Mamy finał! Emocje były momentami bardziej pozytywne niż w LŚ! Darłam się jak opętana :D
A nasza kadra A... Cóż, przynajmniej odpadną nam sezonowcy ^^
Jeśli masz ochotę to zapraszam na nowe rozdziały, o ile jeszcze śledzisz ;)
http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Całuję, S. :*
czyżby siatkówka? mam nadzieje, że taka sytuacja nie będzie trwała długo, nawet nie próbuj swatać Kingi z Davidem
OdpowiedzUsuńa jak ktoś lubi fantastykę zapraszam http://sometimesitstolate.blogspot.com/ prolog niebawem
Tak, tak, tak! Spotkaja sie! Misiek i Kinga spotkaja sie! Przynajmniej mam taka nadzieje...
OdpowiedzUsuńZapewne mecz Polska-USA :D
David wydaje sie byc mila, ciepla i przujacielska osoba..mam jednak nadzieje, ze nie zakocha sie w Kindze.
Do srody :D
Na pewno na mecz na którym spotka Michała, bynajmniej ja mam taką nadzieje ;) Kinga zaprzyjaźniła się z Davidem, a on dobrze na nią wpływa. Dzięki niemu częściej się uśmiecha, udało jej się skontaktować z Patrycją :D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
Mam nadzieje ze to macz Miska :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem tu nowa ;) I po prostu wielbię twój blog! Mam wielką nadzieję, że to mecz Reprezentacji ;3 Już nie mogę się doczekać kiedy spodka się z Miśkiem♥ Pozdrawiam wszystkich Zuza ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest zaje... dobra nie będę się wyrażać, jest świetnie. Zapraszam do mnie na http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzisiaj zwalniam Cię z obowiązku chusteczek, bo mam nadmiar swoich. Bólu gardła też na Ciebie nie zwalę, więc dzisiaj jesteś wolna :P
OdpowiedzUsuńMoże mecz LŚ, ME lub MŚ? :)
Nie no, miałam Ci odpuścić ale cholera jasna! Czy ja na każdym Twoim rozdziale muszę mieć świeczki w oczach (nie tylko od przeziębienia)?
Marta zrób coś, żeby oni byli szczęśliwi, jak Cię proszę :D
Buziaki :*
Nadrobiłam zaległości i jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńRozdziały w których Kinga była w Polsce razem z Miśkiem są genialne. Już myślałam, że tak kolorowo będzie przez dłuższą chwilę. Sama chciałabym, żeby chłopak mnie zabrał na taki wypad majowy. Jak czytałam te rozdziały to byłam zachwycona i chciałam zdecydowanie więcej.
Gdy skończyłaś jeden rozdział na tym, że ktoś przyszedł do nich tam do domku to wiedziałam, że to "rodzice" i wiedziałam, że będzie źle, ale nie spodziewałam się, że aż tak źle. No co za ludzie. Na miejscu Kingi postąpiłabym tak samo, ale znalazłabym sposób na to, żeby oni chcieli się mnie szybko pozbyć.
Ta szkoła jest dziwna. Takie jest moje odczucie. Coś mi tam śmierdzi na kilometr. No albo coś mi się tylko zdaje:P
Zastanawiam się jaką rolę będzie miał David. Czy zostanie tylko i wyłącznie przyjacielem, czy będzie chciał coś więcej. Dobrze, że podsunął jej ten pomysł z listami:P Szczerze to sama na początku o tym pomyślałam:P
Hmmm koniec lipca, mecz?? Czy oni wybierają się na olimpiadę? Kinia zobaczy się w końcu z Miśkiem??? Oby!!! Nawet nie wiesz jak ja na to czekam:P
Ale się rozpisałam:D To takie niepodobne do mnie:P
Buź:***
"Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce"
OdpowiedzUsuńrozdzial super;D jednak osoba Davida niebardzo przypadła mi do gustu. Wolę Kubiaczka;**
Myśle ze jadą na jakiś mecz do Polski;D
czekam na kolejny;))
Mecz gdzieś tam gdzie teraz mieszkają i grają Polacy tam ;p
OdpowiedzUsuńO! Ile ja bym dała, żeby chodziło o mecz reprezentacji Polski! Och! Żeby oni się spotkali, pogadali jak ludzie, dali upust tęsknocie... Tak strasznie jest mi żal Kini. Jest odcięta od świata, od przyjaciół. Jedyne co ją teraz podnosi na duchu to jazda i...David, któego podejrzewałam o najgorsze rzeczy z możliwych. Odważny koleś. Od razu zaczął gadkę o wspólnych spotkaniach... Kinia, nie daj się! Przezorny zawsze ubezpieczony ;p faceci, którzy odpuszczają zdarzają się bardzo rzadko :D o ile w ogóle sie znajdują... ;)
OdpowiedzUsuńNo to do jutra i... zapraszam do siebie na nówkę ;*
Ściskam ;*
naranja-vb.blogspot.com
błagam, błagam, błagam, żeby to byl mecz reprezentacji Polski w siatkówkę, zeby miała możliwość spotkania się z Kubiakiem, no proooooooszę :3
OdpowiedzUsuńnie podoba mi się to, że David tak się przybliża do Kingii .. to nie pasuje, żeby obok niej był inny chłopak niż Misieek, noo :)
u mnie po dłuższej przerwie nowy rozdział :D
buziaki :*