sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 39



-Czy ty….?
-Co ja?
-Czy ty mnie kochasz?-zadaje mi pytanie, a ja spoglądam mu w oczy.
-Nie wiem….raczej jeszcze nie-mówię i odsuwa się. Tym razem to ja przyciągam go.-Ale chcę to zmienić…..byś ty to zmienił David.

Chłopak nieco nie wie, co robić, ale po chwili znów ujmuje moją twarz w dłoni i delikatnie muska moje usta. Przymykam oczy rozkoszując się tą chwilą.

-Jeśli naprawdę tego chcesz to pomogę ci….chcę byś była moja, a ja chciałbym wiedzieć, że twoje serce i cała ty należysz do mnie-odpowiada i przytula mnie.

Nie wiedziałam sama co o tym mam myśleć. Naprawdę mi na nim zależało i tak właściwie, czemu by z nim nie spróbować. Muszę zacząć żyć. Po całych wyznaniach wychodzimy z lodowiska, a chłopak chwyta mnie za dłoń. Uśmiecham się pod wpływem tego gestu. Zanim odprowadza mnie pod domu idziemy na romantyczny wieczorny spacer po parku. Opowiadał różne historie i te zabawne i te trochę mniej. Postanowiłam także przed nim się otworzyć. To osoba, przy której naprawdę czuję się swobodnie i wiem, że może i nawet udałoby się nam. Tak jak zawsze odprowadza mnie pod dom z tą różnicą, że na pożegnanie czule całuje w usta. Patrzę chwilę jak odchodzi, a potem sama znikam w domu. Przy progu łapie mnie mała, która krzyczy głośno:

-Kinia się całowała z chłopakiem!
-Cicho.-mówię do niej, a po chwili z kuchni wychodzą Ewa z Andrzejem. Spoglądam na nich nie wiedząc, co robić.
-Z kim?!-zadaje mi pytanie Andrzej.
-Z Davidem.-spokojnie mówię, a oni spoglądają na siebie.
-Jesteś z nim?-dopytuje kobieta przyglądając mi się badawczo.
-Raczej nie będę.-odpowiadam i odwieszam kurtkę.
-Dlaczego? Co wam stoi na przeszkodzie?-drąży wciąż temat, a ja zastanawiam się dlaczego.
-Wy.
-Nie prawda. Nie stoimy na przeszkodzie waszemu szczęściu.
-To czemu staliście, kiedy byłam z Michałem?-pytam czując jak do moich oczu napływają łzy.
-Ty nie rozumiesz.-mówi mężczyzna.
-No właśnie nie. W takim razie wytłumaczcie mi to. Chcę wiedzieć!-i zakładam ręce na piersi opierając się o ścianę. Wciąż nie spuszczam z nich wzroku.
-Elwirka do siebie już!-mówi kobieta, a mała z niechęcią udaje się na górę.
-Nie mogłaś być z tamtym, bo on zniszczyłby ci karierę. Zaczęłabyś poświęcać więcej czasu jemu, a nie jeździe.
-A skąd to wiecie?!
-Po prostu. Tak byłoby na pewno. A teraz…… teraz, gdy jesteś z Davidem-mówi Ewa, ale jej przerywam.
-Nie jestem z nim!
-Dobrze….ale jeśli będziesz to poświęcacie się dla tego samego celu. Dodatkowo jeździcie razem, przez co więcej czasu poświęcicie sobie wzajemnie. Jazda was połączy.

Prychnęłam tylko i spojrzałam na nich z pogardą. Od razu poszłam do swojego pokoju. Wszystkie uczucia i myśli wylałam na papier. Nieco zła poszłam się kąpać. Napuściłam sobie wody do wanny i zapaliłam w środku swoje ulubione świeczki. Do tego płyn o zapachu wanilii i można było przez chwilę się odprężyć. Myślałam jak by to było z Davidem? Czy mogłoby nam naprawdę wyjść? Ja i on?
Po dłuższych przemyśleniach wyszłam z zimnej już nieco wody, otarłam się ręcznikiem i wskoczyłam w pidżamę, a potem do łóżka.



Moje stosunki z Davidem uległy zmianie. Po trzech miesiącach, a dokładnie 2 lutego zostaliśmy parą. Czas spędzaliśmy przede wszystkim na jeździe, ale najważniejsze  że razem. Ciężko było mi się przyzwyczaić nieco, że mam nowego chłopaka. Czułam coś do niego, ale nie potrafiłam tego określić. Zdobywaliśmy coraz to nowsze trofea i to przeważnie złoto. Zbieraliśmy punkty na kwalifikacje do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które są w następnym roku. Chciałam bardzo pojechać z Davidem, ale wiedziałam żeby móc reprezentować Stany muszę za niego wyjść. Postanowiliśmy poczekać jednak z tym i na razie nie myśleliśmy o tym. Nie obawiałam się nawet tego. Byłam zdecydowana do tej decyzji i właściwie kolejny ruch należał do niego.

Po ważnych zawodach, które wygraliśmy i zdobyliśmy naprawdę bardzo dużo punktów za nie postanowiliśmy to uczcić. I wtedy nadszedł jakby „nasz pierwszy raz”. Nie w dosłownym słowa tego znaczeniu, ale miedzy nami. Było mi wspaniale, kiedy dotykał i całował mnie wszędzie. Dosłownie tak jak Michał. Skarciłam się w myślach, że pomyślałam o nim. Nie mogę tego robić, gdy kocham się z innym. Przewróciłam więc Davida na plecy i teraz ja zaczęłam go pieścić.

Obudziłam się naga i wtulona w tors chłopaka. W jego ramionach czułam się bezpieczna i kochana. Po powrocie napisałam Pati o tym. Wspomniałam, że mimo tego ja porównałam go do Michała. Nie powinnam, ale siatkarz wciąż zajmował w moim sercu jakieś szczególne miejsce.  Pisała mi wcześniej, że to minie. Że czuję się tak gdyż była to moja pierwsza miłość, a pierwszej się nie zapomina i zawsze jest dla nas szczególna. Miałam nadzieję, że tak będzie.

(...)

Czas gnał nieubłaganie. Z Davidem spędzałam całe dnie. Poznał mnie ze swoimi przyjaciółmi. Najlepsze w tym wszystkim było to, że udało nam się zeswatać Amandę z jego przyjacielem. Nasi rodzice zostali współpracownikami firmy rodziców mojego chłopaka. Teraz razem prowadzili sieć hoteli i szkółek łyżwiarskich. Tym pierwszym zajmowali się raczej moi, tym drugim jego. Wszystko było tak jak być powinno. Mimo iż chłopak skończył już szkołę nadal ze mną tam jeździł. W czerwcu wyjechaliśmy na zasłużony i krótki odpoczynek.


***  

Dostaliśmy od Andrei parę dni wolnego, bo potem znów do Spały i mecze kolejnej edycji Ligii Światowej u nas w Polsce. Jestem naprawdę zmęczony po tych meczach z Włochami. Udało się nam je na szczęście wygrać. Wiki powitała mnie pysznym obiadem. Stęskniłem się za nią bardzo. Kiedy jedliśmy posiłek wciąż jej się przyglądałem.

-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-zapytała.
-Bo się za tobą stęskniłem bardzo. –odpowiadam jej.
-Ja za tobą też skarbie.
-To co dzisiaj robimy?-pytam.
-Wiesz za dwie godziny umówiłam się z Olką, że pomogę wybrać jej sukienkę na ślub. W końcu ma być świadkową i chce ładnie wyglądać.
-A nie mogłabyś tego przełożyć? Tak teraz rzadko się widzimy.
-…..spróbuję kochanie, ale nie wiem czy da radę. Zadzwonię do niej i powiem. Ale i tak muszę skoczyć do rodziców, bo poprosili mnie abym przyszła.
-Jasne.-mówię i wstaje odnosząc talerz do zmywarki. Przelotem całuję ją w policzek i siadam na kanapie.

Dziewczyna podąża w kierunku łazienki zachęcając mnie, abym ruszył za nią. Wtedy też do drzwi rozlega się dzwonek.

-To pewnie Zbyszek. Zabrałem jego buty i miał po nie później wpaść.-mówię wstając.
-To oddaj mu je, a ja nalewam już wody do wanny i czekam na ciebie.-zmysłowo mówi i kołysząc biodrami idzie do łazienki.

Patrzyłem na nią i nie mogłem znieść, że ktoś nam przeszkadza. Słyszę znów dzwonek.

-No już idę!-krzyczę i podchodzę do drzwi. Otwieram je, a tam....

_______________________________________________________________________________

Udało tu mi się przynajmniej wstawić rozdział. Któraś z was ostatnio napisała, że chciałaby coś z perspektywy Michała. Chyba odgadła moje zamiary, bo kolejny rozdział będzie taki. ;)
Trochę się dzieje. Kinia z Davidem, Michał z Wiki. Czyżby oboje zapomnieli już o wszystkim co ich łączyło? Kto stoi za drzwiami?  Tego i innych wielu rzeczy dowiecie się we wtorek.
Do zobaczenia :*

A i jeszcze jedna sprawa. Mój blog został nominowany do konkursu "Najlepsze Opowiadanie 2013 roku". Byłabym wdzięczna wam wszystkim jakbyście zagłosowały na niego :) W komentarzu na stronie  http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html    musicie wpisać mój blog (jeśli na niego głosujecie) i za co oddajecie głos. Przeczytajcie tam do końca instrukcje, bo z tego co wiem głosy anonimowych osób nie są brane pod uwagę. Oczywiście to jest zabawa... zapraszam was jednak do wzięcia w niej udziału i zagłosowania na mój blog :)

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 38


Odsuwam się lekko od przyjaciela i pytam:

-David czy nadal jest aktualna ta propozycja?
-Jaka?
-Byśmy razem jeździli?
-Nie wiem….proszę nie mów, że ty-unosi głos i podnosi się.
-Chciałabym spróbować.
-Ale ty wcale tego nie chcesz.
-Chcę. Chcę zapomnieć, a to jest jedyny sposób…powiedz mi tylko czy ty tego chcesz?
-Ja chcę.
-Więc trzeba pójść i zgłosić to dyrektorowi…..czas byłoby zacząć trenować nie uważasz?-pytam go i wstaję doprowadzając się do porządku i pakując do torby łyżwy.
-Co ty robisz?
-Nie powinniśmy marnować żadnej z chwil. Jeździłeś więc wiesz wszystko co trzeba by mi pomóc.

Spoglądał na mnie i westchnął tylko, a po  chwili znalazł się tuż obok. Rzuciłam tylko, że wychodzę z Davidem i poszliśmy. Kiedy zaszliśmy na lodowisko było na nim pare osób. Jednak to nam wcale nie przeszkadzało. Chłopak po kolei tłumaczył mi jak wygląda jazda w parze. Nie powiem. Mieli trudno. Próbowaliśmy chyba z 5 godzin.  Udało nam się poprawić nieco synchronizację i z każdą chwilą było lepiej.
Kolejnego dnia w szkole na dłuższej przerwie udałam się z Davidem do gabinetu dyrektora. Powiedzieliśmy mu o tym, a on od razu wezwał trenera obwieszczając mu tą wiadomość. Cieszył się z tego bardzo. A ja? Ja miałam mieszane uczucia trochę. Zostałam przepisana od razu na jazdę parami i indywidualne lekcje już mnie nie dotyczyły. Wiedziałam, że będę tęsknić za tymi dziewczynami, ale nie mam zamiaru przecież zrywać z nimi kontaktu.

Od teraz dużo czasu spędzałam z Davidem. Często zostawaliśmy po lekcjach i trener pomagał nam. Nawet przyznam, że nie było tak źle. Często dosyć mieliśmy twarde lądowania, a szczególnie on, ale dawaliśmy radę. Na pierwszych naszych zawodach zajęliśmy trzecie miejsce. Podobno jak na początek i tak świetnie nam poszło. Z biegiem czasu ból w sercu malał. Każdy dzień rozpoczynał się myślą, że dzisiaj będę się uśmiechać i nie będę o nim myśleć. Było ciężko ale próbowałam. David bardzo mi pomagał jeśli chodzi o jazdę jak i o moje życie osobiste. Wyciągał mnie często z domu to na lody, to do kina, to znów na imprezę. Uwielbiałam spędzać z nim każdą chwilą.

Gdy któregoś dnia ćwiczyliśmy nasz układ na lodzie przez przypadek podciął mi łyżwy i wylądował na mnie. Widziałam jak spojrzał mi w oczy, a potem na usta. Miałam pojęcie co on chce zrobić, ale nie byłam pewna czy ja tego chcę. Coś mówiło mi, że nie jestem gotowa na nowy związek. Kiedy chłopak już prawie dotknął moich warg odwróciłam głowę zamykając oczy i myśląc tylko aby to nie popsuło stosunków między nami i aby nie zrobiło się niezręcznie.

-Przepraszam-mówi wstając i podając mi dłoń-wybacz Kinga to był taki odruch.-dodaje kiedy stoję już przed nim.
-Okej. Zapomnijmy najlepiej o tym dobra?-pytam otrzepując z nogawek śnieg.
-Jasne nie ma sprawy.-mówi i na dzisiaj kończymy już jazdę. Przez całą drogę milczymy. Podprowadza mnie pod dom, a potem znika. Wchodzę do budynku i kieruję się od razu do kuchni biorąc coś do jedzenia i idę do pokoju. Siadam z kawałkiem zimnej już zapiekanki przed laptopem i włączam jakiś serial. Udało mi się odzyskać nawet dostęp do Internetu kiedy Ewa zobaczyła jaka byłam po tym incydencie. Nie napisałam nawet do niego, do Pati też nie. Może lepiej niech nie wiedzą, że znów mam połączenie. Tak jest lepiej.  Raz na jakiś czas piszę z przyjaciółką, ale mówię wtedy że jestem u Amandy. Czuję, że jest nieco zazdrosna o nową koleżankę. Jednak naprawdę nie musi, bo żadna z nich nie zastąpi mi jej. Mimo, że nie powinnam ja katuję się wywiadami Michała. Zawszę mogę znów usłyszeć jego głos, spojrzeć na oczy i czasem uśmiechnąć się kiedy zażartuje i na jego twarz wkradnie się uśmiech. Brakuje mi tego strasznie. Najgorsze w tym jest to, że on mnie nienawidzi, że nie mogę mu powiedzieć, że tak naprawdę nie chciałam tego napisać, a musiałam. Nie raz oglądam ten serial ich libero. Jak to szło? Szyte nitką, Igła i nitka….Igłą szyte. Na pamięć znam już momenty w których on się pojawia. Przewijam film by zobaczyć i usłyszeć jego. Sprawdzam jak zwykle pocztę, twittera, facebooka i strony plotkarskie. Często wchodzę na ciacha.net. Można nie raz dowiedzieć się ciekawych rzeczy o sportowcach. Przechodząc już na 3 stronę upuszczam kawałek jedzenia który trzymałam w ręku. Najeżdżam kursorem na tytuł artykułu który brzmiał „Nasz dziku i jego druga połowa”. Przełykam głośno ślinę i włączam tekst. Czytałam go wolno i dokładnie. Na końcu dodane są zdjęcia na których Michał trzyma za rękę jakąś brunetkę. Kolejne pokazuje ich czułości najprawdopodobniej po meczu. Uśmiechał się. Uśmiechał się do niej. Wyłączyłam szybko to i pobiegłam do łazienki. Odkręciłam wodę i usiadłam na podłodze obejmując rękoma kolana i płacząc. Szybko się pocieszył. Poza tym sama chciałam aby kogoś znalazł, ale nie sądziłam, że jak to zobaczę i się dowiem będzie tak cholernie bolało. Kiedy już ochłonęłam wskoczyłam pod prysznic i umyłam się szybko, a potem spać. Czekam na list Pati. Na pewno napisze mi o tym coś więcej.

Mimo to co próbował David staraliśmy się zachowywać jakby nic nie zaszło, ale było ciężko. Po tygodniu nareszcie przyszedł list od Patrycji. Rozerwałam wszystko i przeczytałam go. Napisała mi o tym.

Nie wiem czy widziałaś czy też nie, ale prędzej czy później dowiesz się o tym. Znalazł sobie kogoś. Zapewne cierpisz teraz bardzo……ma 23 lata i nazywa się Wiktoria. Z tego co słyszałam spotkali się wtedy jak Misiek wziął wolne po tym jak napisałaś mu, że to koniec. Zbyszek mówił, że jest nawet miła, a najważniejsze sprawia, że on jest szczęśliwy. Nie jest jednak to samo co z tobą, ale próbuje. Sądziłam, że opamiętacie się jakoś i dojdziecie do porozumienia, ale widzę że to jest naprawdę koniec. Nie chcę ja, nie chcesz ty, nie chce i on, ale to widocznie jest nieuniknione. Byliście cudowną parą.
Wiesz, że ostatnio…..

Ale ja nie doczytałam. Teraz już wiem, że jest z nią i to nie są plotki. Przynajmniej jest szczęśliwy nie to co ja. Wiem, że ja też powinnam teraz zacząć.Zrezygnowałam z treningów na kilka dni i próbowałam poskładać myśli. Wiedziała, że muszę zostawić przeszłość, a zająć się teraźniejszością. Może czas zmienić się.

Po powrocie na lód zostawiłam wszystko w domu i od dziś będę inną Kingą. Po treningu zostałam z Davidem,aby dłużej potrenować. Kiedy ten odkładał łyżwy na miejsce podeszłam do niego. Uważnie przyglądałam się mu. Jak tylko odwrócił się rzuciłam się mu na szyję i odnalazłam jego usta. Na początku chyba nie bardzo wiedział co się dzieje. Lecz kiedy tylko ja coraz bardziej napierałam chłopak w końcu zaczął odwzajemniać pocałunek. Czy chciałam w ten sposób odegrać się na Michale? Nie wiem. Może i tak. Jednak kiedy David odsunął się ode mnie nieco spojrzałam na jego twarz. A może to nie była tylko chęć zemsty? Może i on nie jest mi obojętny?

-Dlaczego to zrobiłaś?
-Myślałam, że chcesz……wcześniej chciałeś tego.
-Może i tak, ale chyba nie zrobiłaś tego z powodu, że czujesz coś do mnie.-odpowiada.
-…mylisz się. Musiałam wziąć wolne, aby przemyśleć parę spraw i dojść do wniosku, że jednak nie jesteś mi obojętny, że coś dla mnie znaczysz.

Spojrzał na mnie pytająco.

-A ja?
-Co ty?-pyta.
-Kim ja dla ciebie jestem?-zapytałam go.

Widziałam jak wziął głęboki wdech i podsunął się znów do mnie kładąc mi jedną dłoń na policzku, a drugą obejmując mnie w tali.

-Już dawno jesteś dla mnie kimś więcej niż partnerką, kimś więcej niż przyjaciółką….i ja chciałem więcej, ale wiedziałem, że masz ciągle w sercu tego chłopaka.
-Wiesz, że pragnę to zmienić….może ty mi w tym pomożesz? Zrobisz wszystko, aby do końca wypełnić moje serce, które w jakimś stopniu należy już do ciebie.
-Czy ty….?
-Co ja?
-Czy ty mnie kochasz?-zadaje mi pytanie, a ja spoglądam mu w oczy.

_________________________________________________________________________________

Przepraszam, przepraszam. Po prostu zgubiłam gdzieś jeden dzień i myślałam, że dzisiaj jest wtorek, a okazało się, że dzisiaj już środa. Przez wakacje mam taki zaburzony czas. Nie zwracam jaki dziś dzień, bo nie liczę byle do weekendu. Jeszcze raz sory. Następny w sobotę na pewno. Ustawie przypomnienie by nie zawieść was.
Zdziwione taką akcją jesteście? Co odpowie Kinga Davidowi?
Całuję :*

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 37



Tak bardzo chciałabym wiedzieć czy Pati przekazała mu ten cholerny list. Jak dobrze, że mnie tam nie ma, bo pękłoby mi serce widząc to wszystko. Chwyciłam za moją MP3 i włożyłam słuchawki w uszy. Z play listy wybrałam ulubioną piosenkę która dokładnie opisywała to co teraz się działo. Miałam ochotę wysłać mu tą muzykę by wiedział, że zawsze i mimo wszystko będę go kochała. W tle melodia, a moje myśli gdzie indziej. Wspominałam te wspaniałe chwile spędzone z chłopakiem.  To jak się poznaliśmy, jego koszulka dla mnie, to jak przyszedł na moje zawody, nasze wspólne spacery, a potem jazdy i gra na sali. Jak  wyznaliśmy sobie nareszcie co czujemy. Pierwszy nasz pocałunek, później seks. Moja skóra próbuje przypomnieć sobie jego dotyk….jego dłonie na moim nagim ciele. Oczy- kolor jego tęczówek, a usta- fakturę warg.

-I will always love you.-szepczę kiedy piosenka się kończy.



Po jakimś tygodniu Amanda w szkole przekazuje mi jakiś list. Nie otwieram go, a chowam do torby. Kusi mnie, aby przeczytać to co napisał, ale nie chcę płakać w tym miejscu. Gdy tylko lekcje kończą się idę do parku. Nie przeszkadza mi wiatr który jakby mógł to urwałby głowę. Siadam i wyciągam kopertę. Powoli otwieram ją i wyciągam ze środka kartkę. Biorę głęboki wdech i zaczynam czytać.


Kinga.

Po prostu nie mogę uwierzyć w to co napisałaś mi w poprzednim liście. Na początku myślałem, że żartujesz, potem, że ktoś  zmusił do napisania tego, że nawet to nie ty napisałaś. Ale kiedy nazwałaś mnie swoją trzynastką wiedziałem, że to musisz być ty. Nie wiedziałem nawet co sądzić o tym. Jak wyczytałem, że znalazłaś sobie kogoś, a Pati to potwierdziła załamałem się. Nie! Moja Kinga jest wyjątkowa, ona zawsze dotrzymuje słowa! Dlatego ją wybrałem, bo była jak taka edycja limitowana, która zdarza się rzadko. I wiesz co? Pomyliłem się. Pomyliłem się cholernie. Jesteś jak każda inna. Niestała w uczuciach, nie wierna. Zrobiłaś ze mnie durnia. Zabawiłaś się moim kosztem. Sprawiło ci to radość?! No powiedz! Fajnie było zabawić się siatkarzem?! Udawać taką niedostępną i miłą, a potem złamać obietnicę i znaleźć sobie innego?!...żałuję, że jakoś wcześniej nie powiedziałaś, że to wszystko dla zabawy….może bawiłbym się równie dobrze jak ty. Nie wiedziałem, że jesteś taka wyrachowana. Wiesz za każdym razem kiedy przechodziłem przez park spoglądałem na ławkę tak ważną dla nas.  Wydawało mi się zawsze, że spostrzegam nasze dwie obejmujące się postacie. Ale na tej ławce nikogo nigdy nie ma i nie będzie. Cieszę się, że powiedziałaś mi to jednak i jesteś szczera. Ja też ci coś powiem. Myślałem dużo i chciałbym móc wrócić na chwilę do przeszłości i zmienić jeden niewłaściwie postawiony krok. Chciałbym nie poznać ciebie. Znajdę sobie kogoś, chociażby na złość tobie. Pewnie nie będzie miała takich oczu jak ty, ale może pomoże zapomnieć. Pokażę ci co straciłaś…mogliśmy mieć wszystko, a ty to zniszczyłaś. Nigdy ci tego nie wybaczę. Żegnaj i bądź sobie szczęśliwa z tym chłopakiem. Życzę ci tego z całego serca.

Żegnaj moja łyżwiarko.
Michał


Upadłam na kolana płacząc i nie zwracając uwagi na otoczenie.  Miałam ochotę teraz skończyć ze swoim życiem. Nic nie miało dla mnie sensu w tym momencie. Straciłam wszystko. Straciłam życie z własnej woli. Podniosłam się w końcu idąc do domu, a w dłoni ściskając list. Weszłam do domu nie zważając na żadne wołanie mnie. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam na łóżko z dłoni nawet na moment nie wypuściłam kartki. Płakałam w poduszkę myśląc jaką krzywdę mu wyrządziłam. On uważa, że zabawiłam się jego uczuciami. Nienawidzi mnie….on mnie nienawidzi. Cały dzień tak leżałam. W końcu Ewa zaczęła pukać do mojego pokoju, ale nie odpowiedziałam, a nie mówiąc już nic o otwieraniu drzwi. Za jakiś czas znów dobijali się, ale ja nawet nie zmieniłam pozycji. Zrezygnowali z tego, aż do rana kiedy budzili mnie do szkoły. Kazali mi otworzyć, ale teraz już nic mnie nie obchodziło. Próbowali sami otworzyć drzwi, ale nic z tego. Po południu jednak wezwali  specjalistę i po chwili weszli do pomieszczenia. Nawet nie spojrzałam na nich. Wciąż wpatrywałam się w jeden punkt za oknem. Nic nie dało potrząsanie mną, ani mówienie.


Zachowywałam się tak cały tydzień. Na nic się zdały przychodzenie Amandy. Nie jadłam, prawie nie spałam. Załatwili mi zwolnieni w szkole mówiąc, że jestem chora. Byłam…miałam złamane serce. Kiedy wstałam z łóżka zakręciło mi się w głowie, a potem nie wiem co się działo. Obudziłam się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Rozejrzałam się, ale nic mi to nie mówiło.

-Gdzie ja jestem?-zapytałam Andrzeja który podszedł do mojego łóżka.
-W szpitalu.

No tak. Spojrzałam na dłoń w której miałam wenflon i podłączoną do tego kroplówkę. Obróciłam się na bok, a po policzku ściekły łzy. Po chwili do sali weszła Ewa wraz z doktorem. Facet zadawał mi pytanie, ale na żadne z nich mu nie odpowiedziałam. Po trzech dniach wypisano mnie. Pierwsze co gdy wróciłam do domu to położyłam się do łóżka.

-Kinga o co chodzi?-pyta Ewa przysiadając na skraju mojego łóżka.
-Wyjdź-odpowiedziałam.
-Nie dopóki nie powiesz co się dzieje.
-Chciałaś bym to zrobiła więc patrz teraz jak się wyniszczam-mówię przekręcając się na drugi bok.

Kobieta bez żadnego słowa wyszła, a ja znów się rozpłakałam. Wieczorem do pokoju weszła jakiś mężczyzna. Przedstawił się mówiąc, że jest psychologiem. Nie obchodziło mnie to nawet. Siedział i mówił sam do siebie, bo nie miałam zamiaru spowiadać się obcemu. Następnego dnia ktoś po kolacji zapukał do moich drzwi. Miałam już tego serdecznie dosyć. Po chwili widzę postać Davida. Przygląda się mi siadając na łóżku i łapiąc za rękę. Nic się nie odzywał tylko po prostu siedział. Nie wytrzymałam i podniosłam się przytulając do niego i płacząc w jego koszulkę. Mocno mnie do siebie przytulił i siedzieliśmy tak.

-Zrobiłam to-wymówiłam-zostawiłam go.
-Ciii…..wiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz się poddawać.
-Ale ja nie chcę już żyć-odpowiadam.
-Nie mów tak! Jesteś nam potrzebna tu na ziemi. W niebie jest i tak dużo świetnych łyżwiarzy, a na ziemi zaledwie garstka i ty się w niej znajdujesz.
-Nie.
-Tak Kinga….chodź idziemy właśnie tam skąd chcesz uciec. I wiedz, że nie przyjmuję żadnej odmowy.

Spojrzałam na niego, a on otarł mi policzki.

-Ubieraj się-szepnął i wstał ciągnąc mnie za sobą.

Niechętnie robię to, ale zakładam na siebie dżinsy i sweter zarzucając na wierzch kurtkę. Schodzimy oboje na dół i czekam aż on ubierze się do końca.

Przez całą drogę na obiekt milczeliśmy. Właściwie po wejściu nadal to robiliśmy. Z głośników puścił muzykę i pozwolił mi wejść na lód. Sam jednak tego nie zrobił. Powiedział, że wróci tu za chwilę. Kiedy zniknął poruszałam się powoli po tafli lodu. Co chwila ocierałam kapiące łzy. Nie dawałam rady….ta sytuacja mnie przerasta. Kiedy po dłuższych przemyśleniach zjechałam do środka wszedł David.

-Już?-zapytał.
-Tak. Dziękuję.-mówię podając mu łyżwy.
-Nie ma za co. Jestem po to by ci pomóc. I poprosić byś przyszła jutro do szkoły.
-Nie chcę.
-Chcesz…..i wszyscy to wiemy. Jak nie pojawisz się rano na zajęciach to obiecuję ci, że przyjadę po ciebie osobiście, a na zajęciach pilnował  cię. Rozumiemy się?
-….tak-odpowiadam nie mając ochoty kłócić się z nim.


Po powrocie siadam przy biurku i piszę list do Patrycji. Musiałam opisać jej wszystko co się zdarzyło w ostatnich dniach i tego jak się czuję. Postanowiłam, że zacznę do niej pisać częściej. Zapewne w Polsce mówiła bym jej o tym wszystkim, a tutaj nie mam takiej możliwości. Chcąc by wiedziała co u mnie zaczęłam pisać.

I zaczęłam chodzić do szkoły. Skupiałam się jedynie na jeździe, aby nie myśleć o Michale. Patrycji opisywałam każdy dzień. Opisywałam jak minął co się wydarzyło....nigdy jednak nie potrafiłam pominąć kwestii o Michale. Pisałam jak to przeżywam, że nie mam ochoty już dalej żyć. Po tygodniu zazwyczaj wysyłałam jej to wszystko w zamian otrzymywałam od niej to samo. Jak się okazało przez cały miesiąc nie grał, ale z tego co przyjaciółka napisała wziął wolne, bo nie mógł wytrzymać tej sytuacji…tak przynajmniej Zbyszek jej powiedział.
Spędzałam każdą wolną chwilę na lodowisku. To przynajmniej trzymało mnie w tym abym nie rozsypała się całkowicie. Kiedy wracałam ze szkoły o mały włos nie potrącił mnie samochód. W ostatnim momencie przed tym uratował mnie David.

-Kinga nie mów, że chciałaś to zrobić?
-Nic nie chciałam-odpowiadam przechodząc przez jezdnię.

Chłopak dogania mnie i odprowadza do domu, a właściwie do samego pokoju. Wszystkie rzeczy rzucam na podłogę, a sama kładę się na łóżku czując jak łzy znów spływają po mojej twarzy. David podchodzi do mnie przodem kucając przy łóżku i opierając mokre policzki. Po chwili jednak kładzie obok przytulając do siebie. Nie odpycham go, a wręcz przeciwnie wtulam się w niego. Nie wiem dlaczego w tym momencie pomyślałam, że to co napisałam Michałowi powinnam zacząć spełniać? Że naprawdę może muszę znaleźć sobie kogoś…kogoś kogo pokocham. Z tym jednak byłby problem, bo nie wiem czy będę umiała to zrobić. Na każdym kroku jest Michał. Wystarczy, że na ulicy zobaczę kogoś kto ma podobne oczy, posturę. Numer 13 na domu, bloku, na tablicach rejestracyjnych, numerze szafki i innych rzeczach kojarzy mi się tylko z nim. Jak mam zapomnieć?  No jak? Odsuwam się lekko od przyjaciela i pytam:

-David czy…..


_____________________________________________________________________________

Jednak napisał jej. Trochę się działo i oboje bardzo przeżywają to wszystko. Jakieś pomysły o to co che zapytać Kinga?
Bajeczka pytałaś, że skoro ma 18 lat to może już zostawić ich, bo jest pełnoletnia... Ale przecież postawili jej warunek (rodzice) zostawią Michała w spokoju w zamian ona będzie jeździła i to oni powiedzą jej kiedy może odejść.Więc nie może odejść.
Kolejny we wtorek :) Pozdrawiam :*

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 36



Tak jak postanowiłam to zrobiłam. Nie mam pojęcia jak zareaguje na to przyjaciółka. Czekałam na odpowiedź tydzień, ale wciąż nie nadchodziła. W szkole znów zadali nam projekt do zrobienia. Jak zawsze dobrałam się z Amandą. Mieliśmy robić go tym razem u mnie, ale mama koleżanki nie pozwoliła jej gdyż miała zająć się młodszym bratem cały dzień. W takim razie znów zabrałyśmy się za to u niej. Skończyłyśmy grubo po północy. Zanim dziewczyna poszła się umyć zapytałam czy mogę skorzystać z laptopa. Oczywiście jak zawsze nie miała nic przeciwko. Od razu zajrzałam na fb. Pełno wiadomości od znajomych, zaproszeń. Nagle pojawiło się na dole okienko czatu. Uśmiechnęłam się widząc kto napisał. Otworzyłam je szybko.

-Ty zjebie!-napisała mi Pati. Aha...... Czyli dostała list.
-Co?
-Ciebie całkiem powaliło w tych Stanach?! Nie wierze, że to co napisałaś to prawda! Po prostu nie wierzę, że tak łatwo chcesz zrezygnować z Michała!-pisze, a ja wiem, że gdyby mogła to nawrzeszczałaby na mnie i to tak, że sąsiedzi by słyszeli.
-Pati ty nic nie rozumiesz…
-Ja nie rozumiem?! Powiedz, że to nie prawda!
-Kochana…
-Nie wyjeżdżaj mi z kochana czy innymi takim tekstem! Powiedz mi tylko jedno…….czy naprawdę tego chcesz?

Patrzyłam na to co mi napisała. Otarłam łzy i odpowiedziałam jej trzema literami.

-Tak.
-Nie wierzę ci! Po prostu nie wierzę! Ja nie powiem mu tego o co mnie poprosiłaś! O nie! Nie mogłabym patrzeć jak na nowo chłopak cierpi. Widziałam jaki był kiedy ty wyjechałaś. Sama to zrób. Ja nie piszę się na to!
-Wiem, że go zranię, ale tak będzie lepiej.
-No chyba żartujesz?! Dla kogo lepiej? Dla ciebie kiedy codziennie będziesz płakała w poduszkę bądź oglądała wspólne zdjęcia? Że będziesz żyła ze świadomością iż zraniłaś go tą wiadomością? Kinga proszę powiedz mi prawdę….dlaczego chcesz to zrobić?!

Płakałam patrząc na jej odpowiedź. Wiem, że nie zrezygnuje dopóki się nie dowie o co chodziło. A ja….ja nie umiem jej kłamać. Ktoś musi mi z tym pomóc.

-Wcale nie chcę! Wcale nie chcę tego robić, ale muszę! Muszę go uwolnić, aby był szczęśliwy, aby poznał kogoś kto będzie obok niego zawsze.
-Kinga, ale dobrze wiesz, że on kocha tylko ciebie.
-A ja jego.
-Kto ci nagadał tych bzdur?
-To nie są bzdury. Sama zdziwiłam się z tego od jakiej osoby dostałam  to radę, ale potem doszłam do wniosku, że ma rację.
-Głupia! Nie ma racji!
-Ma. Tym razem ma. –i opisałam jej całą rozmowę z Ewą i to co powiedziała.
-Kinia….wiesz….nie wiem co powiedzieć.
-Czy w mojej sytuacji zostawiłabyś Damiana, aby mógł być szczęśliwy?-zapytałam.
-……….
-No odpisz!
-Nie wiem. Boję się, że też bym zaczęła się zastanawiać nad tym czy zrobić takie coś. Może i oboje byśmy cierpieli, ale byłabym spokojniejsza wiedząc, że znów ma kogoś kto się nim opiekuje nawet gdybym nie była to ja.
-No i właśnie robię to samo. Michał musi ułożyć sobie życie na nowo. Może kiedyś w przyszłości jak wrócę zobaczę jego cudowne dzieci, bo jak wiemy on zapewne niedługo chciałby założyć rodzinę.
-Jak to facet, a szczególnie taki co wyjeżdża ciągle.
-Widzisz….mi też nie jest łatwo, ale nie mam innego wyjścia.
-Kiniuś. Ale ja naprawdę nie powiem mu tego. Przepraszam, ale nie dam rady tego zrobić. Nie będę mogła patrzyć jak cierpi. Napisz do niego, przekażę mu list, ale nie powiem mu tego.
-Ale co ja mam mu napisać? Mam napisać, że przestałam go kochać, że już nie interesuje mnie, że znalazłam kogoś innego już?
-Nie mam pojęcia. Nie chciałabym być na twoim miejscu. Dlaczego te życie jest dla was takie niesprawiedliwe. Czemu po tym co przeszłaś nie możesz być szczęśliwa? Jak nikt zasłużyłaś na to, aby być, a los gotuje ci jedno piekło za drugim.
-Widocznie nie należy się mi.
-Jak nie?!




Kiedy do pokoju wróciła Amanda pożegnałam się z Pati i sama skoczyłam pod prysznic. Odkręciłam wodę która spływała po moim ciele zagłuszając mój płacz. Oparłam się czołem o zimną ściankę waląc pięścią w ścianę. Jak tylko uspokoiłam się wyszłam z kabiny wycierając się w ręcznik, a potem zakładając pidżamę. Wróciłam szybko do pokoju kładąc się na przygotowane dla mnie posłanie. Zrezygnowałam jednak i usiadłam w specjalnym miejscu przy oknie. Starałam się nie płakać głośno. Wiedząc, że i tak nie usnę chwyciłam za kartkę i długopis. Przysiadłam w tym samym miejscu co poprzednio i zastanawiałam się co napisać. Każde te słowo bolało mnie podwójnie. Musiałam mu napisać coś czego nie chciałam. Skończyłam pisać dopiero nas ranem. Złożyłam to co wyskrobałam nie czytając tego na nowo. Nie mogłam bym znieść tego wszystkiego. Zeszłam na dół aby przygotować coś dla dziewczyny i  jej brata. Wypiłam kawę i czekałam aż tosty w końcu zrobią się. Po jakichś 10 minutach w drzwiach stanął Max i zapytał co tak ładnie pachnie. Uśmiechnęłam się do niego mówiąc aby usiadł, bo zaraz podam mu śniadanie. Później dołączyła do nas Amanda. Po zjedzeniu pożegnałam się z tą dwójką i ruszyłam do domu. Specjalnie jednak zboczyłam z drogi i zaszłam na pocztę. Przypatrywałam się budynkowi i kopercie którą trzymałam w dłoni. Ciągle wahałam się czy powinnam to zrobić. Po kolejnych minutach stania tam zdecydowałam się na wysłanie tego. Płakałam kiedy oddalałam się.

-On nigdy mi tego nie wybaczy.-szepnęłam siadając na ławce w parku. Pewnie i dłużej bym tam siedziała, ale rozpadał się deszcz. Tak cała przemoczona dotarłam do domu. Wbiegłam do swojego pokoju przebierając się od razu. Tak bardzo bałam się. Bałam się tego jak on to przyjmie.


(…)

Minęły tydzień, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Dzisiaj był mecz JW który oglądałam. Kubiak nie wyglądał na przybitego. Czyli albo list jeszcze nie odszedł,albo Patrycja nie przekazała mu go jeszcze. A co jeśli nie zrobi tego? Wygrali mecz z ZAKSĄ 3:1. Tego co dalej nie dowiem się, bo nastąpił koniec transmisji. Poza tym jest już po 2:00 i powinnam iść spać, bo jutro po południu konkurs i rano wyjeżdżamy z dziewczynami spod szkoły.


*** 


Jastrzębie wygrało mecz. Widziałam jaki Michał był zadowolony. Podchodziłam w kierunku barierek, a w dłoni trzymałam kopertę od Kini. Ja chyba nie dam rady mu tego dać. Wtedy też obrałam inny kierunek i zbliżyłam się do ich wejścia do szatni. Ochroniarz nie chciał mnie dopuścić jednak bliżej. Jak zobaczyłam Michała zmierzającego już do wyjścia krzyknęłam, a on spojrzał na mnie. Uśmiechnął się machając.

-Mam coś dla ciebie-mówię, a on od razu przywołuje mnie dłonią.

Powiadamia ochroniarza aby mnie przepuścił. Mam z drugiej strony nadzieję, ze ten mnie nie wpuści i nie będę musiała dawać tego chłopakowi. Powoli kroczę za nim. Kiedy jesteśmy już sami z dala od fanek patrzę ostatni raz na tego pełnego szczęścia siatkarza, bo zapewne za chwilę jego świat runie. Chciałam już dać mu list, ale wtedy drzwi otworzyły się i weszli do środka siatkarze przeciwnej drużyny. Michał Ruciak pogratulował chłopakowi wygranej i wraz z Zagumny ruszyli w kierunku swojej szatni.

-Co tam dla mnie masz?-zapytał. Popatrzyłam na niego i wyciągnęłam w jego kierunku dłoń z kopertą. Był taki podekscytowany jak brał to ode mnie. Rozerwał od razu wyciągając ze środka kartkę.


***

Kiedy Patrycja wyciągnęła w moim kierunku kopertę wiedziałem, że to od mojej Kini. Szybko wziąłem od niej to i rozerwałem w mgnieniu oka papier wyciągając ze środka kartkę.


Michał.

To kolejny, a zapewne ostatni mój list do ciebie. Może kiedyś jeszcze ...za 10 lat?.... ale jak na dzień dzisiejszy to właśnie ostatni. Pewnie myślisz sobie, że żartuje. Nie…przynajmniej nie tym razem. Nie jest łatwo mi o tym pisać, mówić i myśleć, ale wiem, że tak będzie łatwiej i lepiej. To jest nasze pożegnanie. Musisz zapomnieć o mnie….tak jak ja postaram się o tobie. Wiem, że ranię cię tym, ale życie nie zawsze jest fair. Widocznie nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Może czasami byłoby lepiej gdybyśmy się nie znali . Nie wiedziałabym wtedy , że istnieje ktoś , kto uzależnia mnie bardziej niż czekolada , inspiruje bardziej niż komedia romantyczna i sprawia , że cały mój świat staje na głowie jeszcze gorzej niż po powrocie do domu z sobotniej imprezy . Stałeś się częścią mojego życia . Ale tą nieokreśloną i wybujałą. Można chyba więc rzec , że stałeś się całym moim życiem...... Może to był błąd? Może źle, że pozwoliłam ci na zbliżenie się do mnie? Sama nie wiem czego też teraz chciałabym bardziej….tego żeby to się inaczej skończyło, czy tego, żeby to się w ogóle nie zaczynało? Ale powiem ci jedno. Mimo wszystko byłeś najlepszym błędem mojego życia.
To co przeżyłam z tobą zawsze będę wspominać z wielką przyjemnością. A teraz chciałbym abyś zapomniał o tym co nas łączyło i znalazł sobie kogoś. Nie odbiorę ci możliwości szczęścia z inną dziewczyną. Potrzebujesz miłości i bliskości kobiety….Ja także zrobię to samo. Poznaj kogoś jak robię to ja. Możesz mnie nienawidzić, ale wiedz, że tak będzie najlepiej. Czas zamknąć w moim i twoim życiu etap bycia razem i otworzyć coś nowego…na nową osobę. Bo przyszłość jest......ale już bez nas. Byłeś wyjątkową osobą zajmującą miejsce w moim sercu. 

Żegnaj moja trzynastko.
Kinga.

„I jednak nasz koniec staje się nieubłaganym faktem. Lepiej teraz niż nie wiadomo kiedy. Z miłości. Z wyboru. Teraz.”



Jak doszedłem do końca listu upadłem na kolana płacząc. Przeczytałem to wszystko dokładnie jeszcze raz. Podniosłem się ocierając łzy.

-Nie! To nie może być prawda! Ona kłamie!-krzyczałem w stronę Pati.
-Michał….
-Nie mogła z nas tak szybko zrezygnować! Nie! Powiedziała, że będzie zawsze mnie kochać!
-Przestań…uspokój się.
-Nie mam zamiaru! Daj mi adres! Muszę to wyjaśnić!...widziałaś?! Widziałaś co napisała?!

Pokręciła głową, a ja podałem jej kartkę. Szybko wzrokiem przejechała po tekście i spojrzała na mnie.

-Przykro mi-szepnęła oddając kartkę. –Musisz pogodzić się z tym.
-Nie! Nie potrafię przestać jej kochać i zapomnieć tak po prostu.
-Sama napisała, że musisz, że zrób tak jak ona.

Wtedy dopiero to do mnie dotarło. A właściwie czego ja innego się spodziewałem? Przecież taka dziewczyna nie będzie sama. Teraz już rozumiem, że każde jej słowo i każdy gest było kłamstwem. Dociera do mnie, że te słowa do których przywiązywałem tak ogromną wagę, że wróci, że kocha mnie na zawsze, dla niej nie miały żadnego znaczenia. Po policzku zaczynają lecieć mi łzy, a gardło miało ochotę krzyczeć wniebogłosy. Nie wierzę, że tak bardzo dałem się oszukać. Czuję, czuję jak przemawia przeze mnie nienawiść…. ale i tak to nie jest najgorsze. Najgorsze jest, że nadal ją kocham - bo nie potrafię inaczej, bo mimo tych wszystkich kłamstw, sprawiła że moje życie choć na chwilę nabrało barw.

-Znalazła sobie innego! Zdradziła mnie!-wykrzyczałem na głos.
-Michał….
-Nie kłam! Znalazła kogoś innego prawda?! Powiedz mi to.
-Pisała mi, że poznała jakiegoś tam chłopaka, ale wątpię czy….
-A ja?!...a ja wierzyłem! Ufałem jej! Byłem wierny i ciągle miałem nadzieję, że ona wróci, a ona po prostu zabawiała się z innym za moimi plecami! Myślałem, że ta dziewczyna jest inna, wyjątkowa, a jest taka jak wszystkie! Niczym się od nich nie różni.

Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nie wierzyłem, że tak się pomyliłem. Każdy jej list to było jedno wielkie kłamstwo, każde tęsknię, kocham to puste słowo. Oparłem się czołem o ścianę chcąc krzyczeć. Powstrzymałem się jednak i odwróciłem do dziewczyny.

-Przyjdź na następny mecz. Wyślesz jej list ode mnie.
-Kubi, ale….
-Nie wyślesz?
-Wyślę, ale nie rób niczego pochopnie.
-Nie mów mi co mam robić, a co nie!-odpowiedziałam i zniknąłem za drzwiami szatni.

Wszedłem siadając na ławce i chowając twarz w dłoniach. Siatkarze pytali się co jest, ale zbywałem ich skinieniem ręki. Czekałem aż będę mógł zostać sam. Kiedy nastała cisza ja wybuchnąłem płaczem. Nie umiałem powstrzymywać tego. Tak cholernie to wszystko mnie bolało. Złamała mi serce…złamała mi te pierdolone serce które codziennie biło dla niej. Dla mojej łyżwiarki. Po chwili na moim ramieniu ląduje czyjaś dłoń. Spoglądam w górę i widzę Zibiego. Siada obok nie pytając o nic. Nie chcę mu nic mówić więc podaje mu ten list. Niepewnie bierze go ode mnie. Po jakimś czasie kartka z powrotem ląduje w mojej dłoni.

-Misiek….nie zasługujesz na nią po prostu. Niech żałuje odprawiając z kwitkiem takiego chłopaka jak ty. Kiedyś będzie żałowała tego co zrobiła.
-Zbyszek, ale ty rozumiesz, że pomimo tego ja nadal ją kocham?! Że tak chujowo się teraz czuję kiedy wiem, że odchodzi ktoś, kto był dla mnie całym światem, ktoś bez kogo nie wyobrażałem sobie ani jednego dnia, a teraz każdy kolejny dzień będę musiał mi pomóc zapomnieć o tym co nas łączyło.
-Z czasem ci przejdzie…zobaczysz. Znajdź sobie kogoś. Ona już to zrobiła. Ciesz się, że powiadomiła cię o tym wcześniej, a nie nagle okaże się, że jest w ciąży i wzięła ślub, a ty jak głupek wciąż na nią byś czekał.
-Przestań!-krzyknąłem wstając i ściągając z siebie koszulkę.
-Pójdziemy do klubu co? Napijemy się.
-Chciałeś chyba powiedzieć najebiemy-odpowiadam mu.
-Może być i to. Musisz zacząć od nowa skoro ona tego chce.
-Ale nie wiem czy ja chcę.
-Eeeee!!

Niechętnie przebrałem się i wsiedliśmy do auta Bartmana, a potem pojechaliśmy do mojego mieszkania. Odstawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy na podbój klubów.

_______________________________________________________________________

Wiem, wiem, że znów pewnie zaskoczone jesteście całą sytuacją.
Kiedyś wam słodziłam tą parką tak teraz nastał jakby koniec. Zobaczymy co Michał napisze jej. :( Myślicie, że napisze jej o tym, że kłamie i że on nigdy się nie podda czy wręcz odwrotnie, że zostawi ją również życząc jej szczęścia z innym chłopakiem?
Przepraszam za to, że wiele z was znów wylewa kolejny łzy czytając moje rozdziały.
No i escape from the memories i camilla możecie mnie szukać, bo jednak wysłała list i dotarł on do adresata :(

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 35



Któregoś dnia zadowolona wróciłam do domu. Skierowałam się do pokoju i to co tam zobaczyłam sprawiło, że nogi się pode mną ugięły. Na łóżku siedziała Ewa, a wokół niej porozwalane były kartki…..raczej nie kartki, a listy. W głowie miałam mętlik, bo nie wiedziałam co teraz zrobi. Widziała, że przyszłam jednak nie odłożyła listu który teraz czytała. Po chwili jednak spojrzała na mnie.

-Tobie nie można ufać-odzywa się.
-Czemu grzebiesz w moich rzeczach?-pytam.
-Mam do tego prawo! Poza tym nie tak się umawialiśmy!
-Ale ja nic złego nie robię. To, że napisałam do niego parę razy nic nie znaczy…..z Patrycją chcę mieć kontakt, a skoro nie mogę rozmawiać to przynajmniej piszę.
-Tak być nie może!...nie rozumiem jak możesz robić temu chłopakowi nadzieje.
-Co?!-stałam teraz wpatrzona w nią.
-Jesteś od niego młodsza….a on…ile ma lat? 24? 25?
-Prawie 25.
-W tym wieku powinien mieć już dziewczynę, a niedługo nawet i narzeczoną.
-Do czego zmierzasz?-pytam ocierając policzek.
-Dobrze wiesz, że szybko nie wrócisz do kraju. Ile możesz mieć wtedy lat? 38? 40? A ile on? Jeśli byś go naprawdę kochała pozwoliłabyś mu znaleźć kogoś z kim będzie szczęśliwy… pozostawiłabyś mu swobodę działania, choćby to działanie było nie po Twojej myśli, bo jeśli naprawdę kogoś kochasz, pozwolisz, by złamał ci serce. Zostaw go! Tak będzie lepiej….. Uwolniłabyś go, a nie on biedak będzie czekać. Sam jak palec do czterdziestki? Współczuję mu. Dziewczyno on w tym wieku powinien już mieć żonę i dwójkę dzieci, domek i psa….a ty mu to uniemożliwiasz! Będzie czekał na próżno. Poza tym w wieku 40 chcesz wrócić do niego? I co? Może dzieci? Wtedy powinniście już być prawie dziadkami, a nie rodzicami! Jeśli kochasz go, to powinnaś napisać mu, aby znalazł sobie dziewczynę która będzie przy nim, która pokocha go…a nie taka jak ty która znajduje się na drugim końcu półkuli, której nie może przytulić, ani nic. Nie jesteście dla siebie! Przemyśl to dobrze! Jeśli zależy ci na jego szczęściu to dasz mu wolną rękę.

Skończyła i wyszła, a ja nie wiedziałam co robić. Usiadałam na podłodze opierając się o ścianę. Przetwarzałam to co powiedziała mi Ewa.

-A co jeśli ona ma rację?-pytam-Nie! Nie! Ona nie ma racji!

Przez całą noc nie spałam. Wciąż miałam jakieś wątpliwości. Rano ogarnęłam się i poszłam do szkoły. Jednak jak na złość nic mi nie wychodziło.

-Kinia co ci jest?-zapytał David który obserwował moje ćwiczenia przez to, że jego zajęcia zostały odwołane.
-Nic mi nie jest.
-Jak nie jak widzę, że coś jest nie tak…..chodź. Zabieram cię na lody i wszystko mi powiesz.
-Nie.
-To na lodowisko.
-Ale nie będziemy tam sami.
-To wieczorem dobra? Przyjdź o 22:00.
-Okej.

Andrzej z Ewą nie mieli nic przeciwko temu. Kiedy weszłam do budynku zauważyłam chłopaka. Podał mi łyżwy i ruszyliśmy na lód. Jeździłam przez chwilę zastanawiając się co mam zrobić w tej sprawie. Usiadłam na samym środku tafli i schowałam twarz w dłonie.

-Kinga co się stało?-pyta chłopak obejmując mnie ramieniem.
-Nie wiem co robić.
-Powiedz, a może uda mi się pomóc.
-Byłbyś w stanie powiedzieć ukochanej osobie, że ma sobie znaleźć innego?
-Ale w jakim sensie?
-No czy dla jej dobra zrezygnowałbyś z niej?
-Chodzi o ciebie i tego chłopaka tak?

Milczę i kiwam głową.

-Jest on ode mnie starszy o kilka lat-zaczynam-musiałam zostawić go w Polsce ze względu dla jego dobra. Ktoś szantażował mnie, że zniszczy jego karierę kiedy nie zrobię pewnej rzeczy. Zgodziłam się by tylko zostawiono go w spokoju….a teraz….David ja nie wiem kiedy i czy w ogóle wrócę do niego. Ostatnio pewna osoba powiedziała mi, że skoro go kocham to powinnam chcieć by był szczęśliwy. Chcę tego bardzo….ale przez to musiałbym sama z niego zrezygnować, bo jak to mi powiedziała... on powinien mieć kogoś kto będzie przy nim, zacząć myśleć o rodzinie, dzieciach, bo chłopak zapewne tego chce w życiu…..no i ja nie wiem co robić…..napisać mu, że z nami koniec, że nigdy nie będziemy już razem, kazać mu znaleźć sobie kogoś i zranić go w najboleśniejszy sposób czy nic nie robić.-płakałam teraz w jego ramię.
-Wiesz….nie wiem co ja bym zrobił w takiej sprawie. Gdyby to chodziło o dziewczynę którą kocham…i gdyby taka sama była sytuacja to bałbym się, że sam uległ bym temu, żeby ją zostawić, żeby ona była szczęśliwa z kimś innym..chociaż zapewne oboje byśmy cierpieli. Ale kiedy osoba ta powinna już zacząć myśleć o przyszłości, a mnie by nie było i nie wiem kiedy bym wrócił to chyba pozwoliłbym jej ułożyć sobie życie na nowo. Ból pewnie by był, ale sądzę, że to byłoby najlepsze  wyjście w tej sytuacji. Może kiedyś jako staruszkowie spotkacie się. Nigdy jednak nie będziecie żałować tego co było kiedyś miedzy wami.
-Ale ja nie chcę go ranić.
-To zrobisz co będziesz uważać za słuszne.

Odprowadza mnie do domu. Siedząc w pokoju doszłam do wniosku, że mają rację. Nie chcę tego robić, ale jego szczęście dla mnie jest ważniejsze nawet gdyby miał cierpieć. Kiedyś w końcu zapomni o takiej małolacie jak ja. Na razie nie chciałam go powiadamiać. Za kilka tygodni są Mistrzostwa Europy. Michał napisał, że wygrają choćby nie wiem jak, choćby miał sobie żyły wypruć on wywalczy dla mnie złoto. Nie mogłam mu teraz napisać tego co chciałam….tego co postanowiłam. Nie zabiorę mu na razie nadziei i chęci.
Oglądałam każde możliwe spotkanie. Chłopak był zawsze w podstawowej szóstce. Nie dziwie się trenerowi , że stawiał na niego. Grał jak natchniony. To on w głównej mierze przyczynił się do złota tej imprezy. Obiecał mi i wywiązał się z tego. Bardziej jednak usatysfakcjonowała mnie statuetka MVP którą dostał na zakończenie.

-Mój kochany-szepnęłam siedząc przed telewizorem-jestem z ciebie dumna.

Po tej imprezie zaczęły się rozgrywki Plusligowe. Nie zawsze miałam możliwość obejrzenia, ale gdy tylko mogłam wstawałam w nocy i patrzyłam jak grał. Po przegranym przez niego meczu usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać.


Pati!
Jak tam u ciebie kochana? Ja.... ja już nie daje rady. Tęsknie za wami i nie jestem w stanie tak żyć. Zapewne jesteś szczęśliwa ze swoim Damianem. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła poznać go osobiście.
Muszę też jednak ci coś powiedzieć.


I przerwałam na chwilę pisanie. Nie mogę tego zrobić. Ona pozna, że kłamię….wie przecież, że kocham Miśka i zawsze tak będzie. Otarłam łzę i chwyciłam za długopis.


Wiem, że jak zwykle powiesz, że kłamię, ale nie tym razem…..poznałam tutaj kogoś. Ma na imię David i również jeździ. Przyjaźnimy się bardzo. Jeździmy wspólnie w parze no i podoba mi się. 


-Boże Kinia czemu tak jej kłamiesz?-zadaje sobie pytanie.


Chciałbym abyś powiedziała Michałowi o tym co ci napisałam. Niech on też zacznie się za kimś rozglądać, bo nie wiem kiedy wrócę. Musi mieć obok siebie jakąś dziewczynę która pokocha go tak jak ja. Zobaczy szybko zapomni o mnie. 

Całuję Kinga :*


Wkładam list do koperty i postanawiam wysłać go jutro. Kładę się z wyrzutami sumienia.  Wszystko co jej napisałam to kłamstwo. Nie chcę by jakaś inna miała Miśka. On jest mój!

_________________________________________________________________________________

Dobrze obstawiałyście te odkrycie listów które dostawała Kinga od Miśka i Pati. Czy spodziewałyście, że Ewa powie jej takie coś, a dziewczyna przyzna jej rację? Jeszcze David? Co Pati zrobi z tym gdy się dowie? Myślicie, powie Michałowi czy nie?
Pozdrawiam :*
Następny we wtorek :)

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 34



Wstaliśmy wcześnie by nie spóźnić się na lot do Stanów. Spakowana czekałam na resztę osób. Zajechaliśmy taksówką na miejsce i od razu udaliśmy się w stronę terminala oddając bagaże. Siedziałam patrząc na obrazy za oknem. Nie mogąc tak wysiedzieć wstałam spacerując. Mijałam zakochane pary które czule żegnały się ze sobą. Dziewczyna płakała machając swojemu chłopakowi który zniknął. Podałam jej chusteczkę i poklepałam po ramieniu. Dla nich było to raczej rozstanie na kilka chwil, ja miałam takie coś całe życie. Odwracając się wpadałam na mężczyznę i odbijając się od niego wylądowałam na ziemi. Kiedy podał mi dłoń, złapałam ją i wstałam. Od razu poznałam Zbyszka.

-Co ty tutaj robisz?-pyta
-Wylatuje,a ty?
-No my też. Lecimy z Miśkiem już do domu.
-On też tu jest?-zapytałam.
-Tak.....stoi za tobą.-zamarłam odwracając się w jego kierunku. Nie wiedziałam co w takiej sytuacji zrobić. Rzucić się mu na szyję i zaryzykować czy też nie? Andrzej z Ewą gdzieś na pewno tutaj są.
-Cześć-powiedziałam.
-Hej-odpowiada.
-Michał....-szepczę kiedy ten zbliża się do mnie.
-Proszę....ostatni raz pozwól mi się pocałować-mówi i wykorzystał chwilę kiedy chciałam odpowiedzieć. Zaczął mnie namiętnie całować. Rozchyliłam usta pozwalając, by dotknął mojego języka i rozpalił gorący płomień. Przestałam słuchać myśli kłębiących się w głowie. Objęłam go za szyję odwzajemniając głęboki pocałunek. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie.
-Kocham cię Michał....kocham cię bardzo.-mówię mu wprost do ucha mocno obejmując.
-Ja ciebie też Kinga.

Odsuwa się ode mnie i odchodzi. Przyglądam się temu jak ustawia się w kolejce. Zbyszek żegna się ze mną i również do niego dołącza. Ostatni raz ogląda się na mnie, a potem znika. Rozglądam się czy aby czasem nie widać nigdzie żadnego z moich  rodziców. Kiedy nikogo nie widzę idę do łazienki i tam siadając na podłodze znów zaczynam płakać. Kiedy w głośnikach słyszę, że za chwilę jest mój lot,unoszę się spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Wyglądam okropnie. Przemywam twarz zimną wodą i wycieram ją papierowym ręczniczkiem. Wybiegam z pomieszczenia udając się do kolejki którą zajął mi David.

Gdy tylko znajdujemy się w samolocie opieram się o ramię chłopaka i zasypiam.


(…)

No i znów wróciliśmy do szarej codzienności. Najbardziej cieszyłam się z tego, że miałam kontakt z Patrycją. Pisałyśmy do siebie listy. Na razie bałam się napisać cokolwiek do Michała. Jej dużo o nim piałam, ale nie miałam odwagi wyskrobać czegoś dla niego. Śledziłam jego zmagania w Plus Lidze która się zaczęła. Grał świetnie.Mogłam teraz mówić, że to był mój Michał.

Z Davidem też coraz częściej jeździłam wieczorami na jego lodowisku. Było fajnie. Miałam zawsze po tym pełno siniaków gdy lądowałam na lodzie. Któregoś razu w czasie lekcji znów zostałam wezwana do dyrektora.
-Ciekawe o co mu tym razem chodziło? Nie włamałam się. Wyniki w nauce mam dobre więc nie rozumiem.-zadawałam w myślach pytania zmierzając do dyrektora. W gabinecie zastałam jakiegoś z trenerów i Davida. Wskazano mi dłonią bym usiadła więc to zrobiłam.

-Czy coś zrobiłam?-zapytałam gdy wszyscy milczeli.
-I tak i nie-mówi dyrektor.

W ogóle go nie rozumiałam.  Spoglądał ciągle na faceta który również był w pomieszczeniu.

-Po prostu widzieliśmy wasze wyczyny z Davidem…wpierw tutaj, a potem obserwowałem was poza szkołą jak jeździliście. Naprawdę podoba mi się wasza współpraca. Widać, że stworzylibyście świetny duet.
-Nie…nie na pewno nie!-stanowczo mówię.- ja jeżdżę solo i tak też zostanie!
-Ale powinniście to przemyśleć. Możecie wysoko zajść w konkursie par.
-Przepraszam, ale nie!-mówię, podnoszę się i wychodzę.

Wracam zła na lekcję. Nie dociera do mnie to co mi zaproponowali. Nigdy nie zrezygnuje z jazdy w pojedynkę. Tak mi jest dobrze.


(...)

Mimo iż często spotykałam się z Davidem nie wspominał nic o tej sytuacji. Gdy pewnego razu jeździłam z nim musiałam wyjaśnić jednak tą sprawę.

-David możemy pogadać?-zapytałam, a on przytaknął i zjechaliśmy siadając na ławeczce.
-Co tam?
-Chcę wyjaśnić tą sytuację u dyrektora. Ja wiem, że nie dałam ci dojść do słowa, że nie miałeś okazji nawet wypowiedzieć się w tej sprawie, ale ja nie umiem.....nie umiem i nie potrafię jeździć z kimś. To dla mnie jest za dużo jak na razie....a teraz jeszcze musiałabym uczyć się na nowo.
-Rozumiem cię. Nie jest łatwo zrezygnować z czegoś do czego jesteś przyzwyczajona.
-Nie jesteś za to zły?-pytam
-Nie....szkoda trochę, ale ja nie naciskam.
-Dzięki bardzo.
-Nie ma za co....to co? Kończymy i idziemy na pizzę?-pyta.
-Nie wiem.
-Chodź. Na pewno zgłodniałaś. Ja to jestem głodny jak wilk.
-No dobra, ale ja wybieram-mówię śmiejąc się.
-Dlaczego?
-Ostatnio jak wziąłeś to musieliśmy zamawiać dodatkową porcję wody.
-No nie moja wina, że była tak ostra. Napisali w karcie lekko ostra.
-Wiem.
-No właśnie, więc to nie moja wina, że prawie wypaliło nam gardła.-i uśmiecham się na samo przypomnienie tego jak pochłaniał dzbanek z wodą.
-Tym razem wybieram ja, albo nie idę.
-Okej. Wygrałaś-mówi unosząc dłonie w geście kapitulacji.

Zdecydowałam się wziąć hawajską. Pogadaliśmy sobie przy kolacji, a na koniec odprowadził mnie do domu.

-To do jutra-mówię.
-No do jutra-odpowiada i odwraca się by iść-Kinga!-krzyknął, a ja zatrzymałam się i czekałam aż podejdzie.
-Co?

Przybliżył jakby chciał mnie pocałować. Powstrzymałam go jednak przed tym.

-Nie!
-Przepraszam-mówi, całuje mnie w policzek i znika. Rozbita nieco wracam do pokoju. Chwytam od razu za papier i piszę do Michała. Nie wspominam mu nic o Davidzie. Chciałam by ten list był wyjątkowy. Jednak po skończeniu zrezygnowałam z wysłania go i schowałam do szuflady.

-Może potem-mówię sama do siebie i kładę się spać.


 (…)

Mijały miesiące. Zdecydowałam się na wysłanie tego listu do Michała. Wsadziłam go razem z listem do przyjaciółki. Miała mu go przekazać dopóki trwa jeszcze Plus Liga. Za miesiąc będzie rok jak już mnie nie ma. Byłam tak szczęśliwa kiedy po 2 tygodniach przyszły dwie odpowiedzi. Płakałam gdy czytałam to co mi napisał. Wzięłam się za odpisanie mu od razu. Po tygodniu wysłałam znów dwa. Teraz żałowałam, że tak długo zwlekałam z tym napisaniem do niego.



Z czasem coraz częściej pisałam listy do obojga z nich. Rodzice kupili mi nowy telefon. Wołałam odzyskać stary, ale wiedziałam, że gdyby mi go oddali miałabym kontakt do przyjaciół i do Michała, a na to nie mogli mi pozwolić.Oddali również laptopa, ale dostępu do neta wciąż nie miałam.
Było mi tak szkoda naszych siatkarzy kiedy nie udało im się pojechać na turniej finałowy do Argentyny. Liga Światowa 2013 im po prostu nie wyszła. Zaczęło się wieszanie psów na nich czemu im nie poszło. Misiek był bardzo smutny. Od razu pisałam mu coś, by tylko się uśmiechał i mimo tej porażki jestem z niego dumna….z mojego walczaka. Z niecierpliwością czekałam na każdą przesyłkę od niego. Prosiłam go aby przekazywał listy Patrycji które razem ze swoim mi wysyłała.
Każde z konkursów szły mi coraz lepiej. Każde złoto dedykowane było Michałowi.

David z każdym dniem bardzo mnie wspierał i okazywał się prawdziwym przyjacielem. Nie próbował mnie znów pocałować. Często teraz spotykaliśmy się na jego lodowisku i ćwiczyliśmy. Nie dla kogoś tylko tak po prostu dla siebie.


Któregoś dnia zadowolona wróciłam do domu. Skierowałam się do pokoju i to co tam zobaczyłam sprawiło, że nogi się pode mną ugięły.

______________________________________________________________________________

Jedna z was przewidziała, że ta dwójka zobaczy się na lotnisku. Smutne pożegnanie jednak było :(

Przepraszam, ale zdaje mi się, że ten rozdział bez ładu i składu. Od razu zaznaczam, że przenieśliśmy się trochę do przodu i w Polsce dziewczyny nie ma już ponad rok. Mam nadzieję, że w miarę ogarnęliście ten rozdział. Jakieś podejrzenia do tego co mogła zobaczyć?
Pozdrawiam i do soboty :)

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 33



Kolejnego dnia zahaczyliśmy o pare innych dyscyplin oglądając je. Było dość ciekawie. Lecz ja tak naprawdę czekałam na mecz Polski.
David wyciągnął mnie z pokoju na zwiedzenie miasta. Chciałam iść, ale co by było kiedy spotkałabym się z Michałem? Dzisiaj ma dzień wolny i także może chodzić po Londynie. Chłopak był jednak nieugięty i zgodziłam się. Na każdym kroku rozglądałam się czy go przypadkiem nie ma.

-Kinga coś się stało?-pyta kiedy znów odwracam się za mężczyzną w biało-czerwonym dresie. Na szczęście nie jest to mój przyjmujący.
-Nie....wszystko w jak najlepszym porządku.
-Nie sądzę. Może usiądziemy na ławce co?

Przytaknęłam podążając za nim. Usiadłam próbując opanować drżenie dłoni.

-Nie jest w porządku. Co jest?
-Nic!-szepczę i odwracam głowę aby ukryć przed nim moje łzy.

Wtedy też dostrzegam z dala wysokich mężczyzn. Kiedy rozpoznaje wśród nich Kubiaka nie wiem co robić. Zbliżali się nie ubłagalnie w naszym kierunku. -Uciec czy nie? -pojawiło się w mojej głowie pytanie. Wiedziałam, ze nie uda mi się to więc mocno przytuliłam się do Davida ukrywając twarz. Czekałam aż przejdą obok. Uniosłam wzrok znad ramienia chłopaka. W moją stronę patrzył Zbyszek. Widziałam jak chciał chyba złapać Michała za ramię i go odwrócić, ale pokręciłam głową i przyłożyłam palec do ust. Drugi raz już to robię. Jak tylko odeszli na bezpieczną odległość oderwałam się od chłopaka i zaczęłam biec do hotelu. Przed nim jednak złapał mnie przytulając do siebie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Łyżwiarz gładził moje plecy nie pytając o powód mego płaczu. Po uspokojeniu i ogarnięciu się wróciliśmy do pokoi. Dorośli wraz z Elwirą i Davidem poszli na obejrzenie zawodów pływackich. Ja nie miałam ochoty iść tam. Zamknęli mnie  w pokoju, aby nie przyszło mi do głowy by uciec. Wciąż myślałam o Kubiaku. Był tak blisko....na wyciągnięcie ręki. Chwila spędzona z nim i byłabym szczęśliwa.... Bałabym się jednak o niego. Jestem gotowa nawet cierpieć i pozwolić mu na to, abym tylko nie musiała patrzeć jak osoba którą kocham traci wszystko na co pracowała. Wiem, że może nie powinnam tak myśleć, ale ja wiem jaką rolę odgrywa w jego życiu siatkówka. Mimo iż mówił, że ja jestem najważniejsza to nie mogłabym...nie chciałbym odbierać jego pasji. Usnęłam nawet nie wiedząc kiedy. Obudziłam się jak tylko ktoś wszedł do  pokoju. Patrzyłam na szczęśliwą małą która opowiadała o pływaniu i że ona też tak kiedyś będzie pływać.

-Kiedyś mówiłaś, że siatkarką będziesz.
-Bo będę.-odpowiada otwierając opakowanie żelek i częstując mnie nimi.

Wieczorem zeszliśmy na kolację. Zjadłam bardzo mało i wróciłam do pokoju gdzie od razu poszłam spać. Obudziłam się dość wcześnie. To dzisiaj był taki ważny mecz. Polska grała z Rosją.
Cały dzień chodziłam poddenerwowana. Słyszałam, że ten zespół to bardzo ciężki przeciwnik. Jednak ja jak nikt wierzyłam w nich bardzo, a szczególnie w Michała.

O godzinie 18:00 wyszliśmy już na halę. Tym razem kolejki były olbrzymie. Miejsca mieliśmy takie same jak poprzednim razem. Usiadłam obserwując siatkarzy naszej drużyny którzy rozgrzewali się właśnie. Siedział na podłodze skupiony coraz to rozglądając się. W końcu mecz rozpoczął się. Krzyczałam, mocno trzymałam kciuki.  Niestety przegraliśmy obie partie i trzecia również zmierzała ku końcowi z niekorzystnym wynikiem dla nas. Pierwszy raz odczuwałam tak mecz. Przy stanie 24:20 dla Rosjan po policzkach moich spłynęły łzy. Wierzyłam w cud. Wierzyłam w ten pieprzony cud. Ale nie pomogła wiara……Ostatnia piłka. Ostania której nie udało im się uratować. Widziałam chłopaków po kolei padających na boisko. Ukrywali twarz w dłoniach. Ale oni mnie nie interesowali. Wzrokiem szukałam tego jednego. Michał klęczał w kwadracie opierając ręce o uda. Nie mogłam na to patrzeć. Mimo iż nie było mnie blisko widziałam jego zapłakane oczy. Tak bardzo chciałam tam iść i go przytulić i  pocałować. Ale nie mogłam, nie mogłam tego zrobić. Andrzej z Ewą są tu gdzieś blisko. Chłopaki podchodzili do barierek przytulając swoje żony bądź dziewczyny. Chciałam tak bardzo znaleźć się wśród nich. Widziałam Michała zbliżającego się w stronę moją. Serce zaczęło bić szybciej na jego widok.

-Zaraz wracam-rzuciłam do Davida i Elwiry.


[WŁĄCZ- You're My Heart, You're My Soul]


Spuściłam głowę i wyminęłam starszą parę. Okazało się, że to do nich podszedł chłopaka. Jego rodzice-pomyślałam. Całe oczy zaszły mi łzami przez co nie widziałam gdzie kroczę. Kiedy podniosłam wzrok zauważyłam, że zaszłam w ślepy zaułek. -Świetnie! Po prostu świetnie!-mówiłam w myślach.

-Kinga?-usłyszałam nagle za sobą. Dobrze znałam ten głos..... Co miałam teraz zrobić? Jak stąd uciec? Odwróciłam się patrząc na chłopaka. –To naprawdę ty.-mówi podchodząc do mnie. Staje naprzeciwko mnie i mierzymy się wzrokiem. Widzę jego zapłakane oczy. Prawie jak w dzień wyjazdu. –wiedziałem, że to ty.-Objął mnie ramionami mocno do siebie przyciągając. Znów poczułam to bijące od niego ciepło, ten jego zapach. Nie odwzajemniłam jednak tego. Niepewnie uniósł mój podbródek i muskał wargi. Zacisnęłam oczy próbując hamować jakoś łzy wydobywające się z pod powiek. Z czułością pieścił moje usta, ale ja stałam nie robiąc żadnego ruchu. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Nie przeżyłabym tego wszystkiego na nowo. Wyczuł chyba brak jakiekolwiek odpowiedzi z mojej strony, bo odsunął się nieznacznie ocierając swój policzek. Ściskałam mocno wargi patrząc na jego twarz.

-Kinga…. co jest? Dlaczego ….taka jesteś?...nie kochasz już mnie?-pytał, a ja wciąż nie udzieliłam mu odpowiedzi na żadne z zadanych pytań. –proszę powiedz coś!-krzyknął, a z jego oka poleciały na nowo łzy. –Nawet tyle nie możesz zrobić?! Obiecałem, że zawsze będę dla ciebie walczył. Robiłem to. Uśmiechałem się za każdym razem i ciągnąłem zespół…..a dziś zawiodłem….przepraszam-powiedział i oparł się o ścianę płacząc. Twarz miał ukrytą w dłoniach. Miałam szansę by odejść, ale nie potrafiłam…..nie potrafiłam go tak zostawić.  Podeszłam do niego i objęłam. Twarz swą ukrył w zagłębieniu mojej szyi. Jego ręce oplotły moją talię i mocno ściskały. Jego porażka, płacz sprawiały, że moje serce przeżywało to podwójnie razem z nim.

-Michał-szepnęłam mu do ucha.-Jak mogłeś pomyśleć, że już cię nie kocham? –zapytałam, a on uniósł głowę. Otarłam mu łzy z policzka.-Mówiłam przecież, że zawsze będę cię kochać. Tak zostanie chodźmy nie wiem co.-spojrzałam na jego usta i delikatnie je musnęłam patrząc w jego oczy. Czas się zatrzymał, a serce zaczęło bić szalonym rytmem. Wiedziałam co chciałam....Chciałam Michała. Siatkarz  wpił się w moje usta. Pocałunek był dziki, namiętny i oboje oddawaliśmy się mu z zapamiętaniem.. Czułam, czułam przez to jak bardzo za mną tęskni, jak ja za nim tęsknię….jak brakuje mi jego czułości.

-Nigdy w to nie zwątpiłem.-szepnął tuląc mnie do siebie.-Nawet nie wiesz jak cieszę się, że tutaj jesteś.
-Ja też się cieszę, że cię w końcu widzę.- i rozpłakałam się na nowo wprost w jego tors.
-Kinia nie płacz proszę.-mówi całując mnie w głowę.
-Michał.....tęsknię....cholernie za tobą tęsknię-odpowiadam unosząc na niego wzrok.
-Ja tez skarbie tęsknie....nie zdawałem sobie wcześniej sprawy... sprawy jak bardzo może boleć życie bez Ciebie . Samotność.... . Boli mnie całe ciało, chwilami chcę krzyczeć, chwilami płakać, chwilami nic się nie chce. Bardzo boli myśl, że mógłbym być teraz obok Ciebie, tulić Twoje dłonie, całować usta, wdychać Twój zapach...gdybym tylko mógł cofnąć się do tego dnia i nie zaproponował ci tego wyjazdu.
-Przestań! Sama tego chciałam i nigdy nie żałowałam.
-Pamiętasz ten dzień, w którym się poznaliśmy? - zapytał.
-Aż za dobrze... - trochę posmutniałam na wspomnienie tamtego dnia. Nie potraktowałam chłopaka najlepiej. Ale potem ten dzień były najcudowniejszym ze wszystkich.
-Był to najszczęśliwszy dzień w moim życiu, bo poznałem Ciebie... Kinia ja nie chcę bez ciebie żyć-mówi płacząc. Potrzebuję cię...potrzebuję cię jak serce potrzebuje bić.

Objął mnie mocno ramieniem i przytulił. Łzy nabiegły znów do moich oczu. Płakałam, a on gładził mnie czule po włosach. Czułam jego oddech na policzku. Przynosił ukojenie. Podniosłam głowę i zajrzałam  w jego oczy. Delikatnym ruchem ręki odgarnął moje włosy z policzka i, ująwszy twarz w obie dłonie, pocałował w czoło. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą.

-Stanę na rzęsach i zrobię wszystko, aby z powrotem mieć cię przy sobie.
-Kochanie.....
-Głowa do góry. Wymyślę co. Jeśli plan A nie zadziała to zawsze można ułożyć plan B. Jeśli plan B nie zadziała to jest jeszcze 30 liter w alfabecie. Będziemy znów razem. Nie zostawię tego tak! Rozumiesz?! Nie zostawię, bo cię kocham-mówi

Oboje stoimy płacząc. Nagle przerywa nam jakaś osoba. Spoglądamy na nią. Ochroniarz poprosił, abyśmy wyszli stąd. Pocałowałam na pożegnanie Michała.

-Kinia nie idź...proszę cię...zostań ze mną.-szepcze i trzyma mnie za rękę.
-Michał nie mogę...
-Możesz-i przyciąga mnie znów całując. Naprawdę nie mam ochoty iść, a jeszcze gdy on mnie teraz powstrzymuje.
-Proszę nie utrudniaj tego bardziej-szepczę wycierając łzy.
-To nie rób tego.
-Kochany....-mówię całując go na pożegnanie i uwalniam się.

Przeciskam się między ludźmi, aby jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Otarłam przed halą oczy mimo iż każdy bez problemu zauważyłby, że płakałam.


*** 

Ukryłem twarz w dłoniach i siedziałem oparty o ścianę w miejscu w którym mnie zostawiła. Jak mogłem pozwolić znów jej odejść. Nagle ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Z nadzieją spoglądam na osobę myśląc, że to może Kinga. Widzę jednak Zbyszka. Siada obok mnie.

-Wiem Michał, że przeżywasz przegraną, ale nie musisz ukrywać się. Chłopaki w szatni wcale nie kryją swoich emocji. Możesz spokojnie tam przyjść i nie będziesz wyglądał dziwnie.
-Zibi widziałem ją.
-Kogo?
-Kingę.
-Nie możliwe.
-A to, że się z nią całowałem i rozmawiałem też jest nie możliwe?-zapytałem przyjaciela.
-Naprawdę tu była?
-Tak....Zibi ja muszę coś wykombinować. Muszę być z nią, bo życie bez niej nie ma sensu.
-Spokojnie. Coś wymyślimy by sprowadzić ją. Obiecuję, że ci w tym pomogę jak tylko będę mógł.
-Dzięki.
-A teraz chodź, bo zaraz jedziemy, a potem powrót do Polski.-mówi stojąc przede mną z wyciągniętą dłonią. Chwytam ją i wstaję, a potem ruszamy do szatni.

*** 

Kiedy zauważyłam ich podeszłam i wróciliśmy do hotelu. Cały czas myślałam o spotkaniu z Michałem. Oddałabym wszystko za jeszcze jedno takie spotkanie. Za to by poczuć smak jego ust. By ostatni raz móc spojrzeć w jego oczy. Niestety to już nie będzie możliwe, bo rano o 9:00 mamy samolot do Stanów.

_______________________________________________________________________________

Przepraszam jeśli znów którąś z was doprowadziłam do płaczu tym rozdziałem.
Sama byłam nie lepsza kiedy pisałam o tej dwójce, a na dodatek jeszcze wspomnienie Igrzysk :'( Smutno, bardzo smutno :(
I jednak spotkali się może krótko, ale jednak.
Następnym rozdział w środę :)

Całuję :*