piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 59



Dzisiaj wyjątkowo notka na początku, a nie na końcu. Chciałam was wpierw bardzo i to bardzo przeprosić. Nawet nie wiecie jak mi głupio, że tak was zaniedbałam. Czuję się z tym okropnie. Miałam masę na głowie. Studia, nauka, miłość itp. Wiem, że pewnie sporo z was już odeszło, bo przecież ile można czekać. Mogłam wam napisać chociaż żebyście nie wchodziły codziennie i sprawdzały bloga. Szczerze i to bardzo was przepraszam. Postanowiłam, że skończę jednak to opowiadanie. Nawet jeśli nie będziecie komentować za to co zrobiłam. Kiedyś sama bardzo nie lubiłam jak ktoś długo nie dodawał rozdziału, ale teraz już rozumiem. I mam nadzieję, że wy też zrozumiecie i mi wybaczycie. Jako, że do końca zostało bardzo i to bardzo malutko to codziennie będę już dodawała, wiec i jutro wieczorem spodziewajcie się rozdziału :) Na drugim blogu też niedługo postaram się coś dodać.
No i zapraszam do czytania. :) Wiem, że ten rozdział nie należy do najlepszych, ale mam nadzieję, że wam się spodoba :)


 ____________________________________________________________________________


I tak mijały miesiące. Co dwa tygodnie stawiałam się na konsultację u lekarki. Nie zawsze jednak mógł chodzić ze mną Michał. Raz była to Pati, raz Maja, a raz nawet mama mojego narzeczonego. Mój brzuszek zdecydowanie się powiększał. U kobiety z jednym dzieckiem taki brzuch miałaby w 6 miesiącu, a ja miałam w 5 Boję się pomyśleć jaki on będzie w 9. Mdłości minęły za to jadłam za trzech. Nie raz w nocy naszła mnie na coś ochota i gdy nie było tego w domu Kubiak jeździł po sklepach by znaleźć to na co akurat mam zachciankę. Naprawdę wspierał mnie bardzo i cieszyłam się z tego, że mam go obok. Gdy na kolejnej wizycie stawiłam się, doktor potwierdziła, że z dziećmi wszystko w porządku i na następnym USG posłuchamy jak biją serduszka więc jak chcę to mogę przyprowadzić Michała. Kiedy powiedziałam mu o tym był wniebowzięty. Wszystkim chłopakom oznajmił, że będzie tatusiem i jakby tylko mógł to powiadomiłby również cały świat. Tamara też odwiedzała mnie przynosząc jakieś prezenty dla dzieciaków. My z Kubim w któryś weekend również wybraliśmy się na zakupy. Czas powoli skupywać już rzeczy. W Katowickim centrum wybraliśmy wózek i dwa łóżeczka, przewijak, jakieś zabawki, pieluszki, kocyki, poduszeczki i parę ubranek. Z tymi całymi tobołkami zajechaliśmy do mieszkania. Za nic w świecie nie pozwolił nic wnieść na górę więc weszłam z pustymi rękoma. Ten za to trzy razy biegał po wszystko. Przecież mogłam chociaż wziąć reklamówki z ubrankami, ale ten nie. Wolał sam to zrobić.

-Gdzie ty chcesz to wszystko rozstawić?-zapytałam, a chłopak usiadł obok.
-Na pewno nie tutaj. Znalazłem nam domek, ale chcę byś pojechała tam ze mną i powiedziała czy cie się podoba. Jak nie to szukamy czegoś innego.
-Jestem pewna, że spodoba mi się na pewno.-odpowiadam przytulając się do niego, a on kładzie mi dłonie na brzuchu.
-Już nie mogę się doczekać by wziąć te dwie kruszynki na ręce.
-Niedługo już Michał.
-Niedługo kurczę to ja na kadrę będę jechał. Mamy jeszcze dwa tygodnie dla siebie. Nie chcę cię zostawiać samej.
-Poradzę sobie dobrze.
-Nie. Może zamieszkasz u moich rodziców co? Byłbym spokojniejszy gdyby ktoś był obok,bo odpukać byś się źle poczuła i nie miałby kto wezwać pomocy….albo do Patrycji się wprowadź. Cokolwiek, ale nie ma mowy bym zostawił cię samą.

Dobrze wiedziałam, że on nie odpuści więc zgodziłam się na przeprowadzkę jakby co do jego rodziców.

Następnego dnia wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Po jakichś 15 minutach zajechaliśmy na miejsce. Wysiadłam i zauważyłam ładny piętrowy domek, ogrodzony, z ogródkiem.

-Wejdźmy.-mówi i otwiera przede mną furtkę, a potem drzwi domu. Gdy wchodzę jestem zszokowana tym, że to jest takie duże.
-Michał przecież to musi kosztować fortunę.
-Powiedz tylko czy ci się podoba? Chciałabyś tutaj mieszkać?-zadaje mi pytania, a ja rozglądam się po całym domu. Był naprawdę piękny.-Więc jak?-pyta obejmując mnie od tyłu w talii kiedy stałam na tarasie i patrzyłam na ogródek wyobrażając sobie bawiące się tutaj nasze dzieci.
-Jest pięknie.
-Więc bierzemy tak?
-Tak, ale chcę się dołożyć. Wygrałam sporą sumkę i nie ma mowy byś sam za to płacił.-odpowiadam.
-Wiem, że lepiej cię nie denerwować więc zgadzam się, ale dokładne koszty omówimy później okej?...a teraz…..teraz jedźmy już na te badania, bo chcę usłyszeć nasze dzieci.-mówi i oboje wychodzimy z budynku i wsiadamy do samochodu. Kubiak kieruje auto wprost pod gabinet lekarski. Na szczęście nie ma kolejek więc wchodzimy od razu. Po przywitaniu i krótkim wywiadzie jak u mnie, położyłam się na leżankę i kobieta zaczęła wykonywać badanie.

-To teraz posłuchamy jak biją ich serduszka.-mówi włączając odpowiedni przycisk. Po chwili słyszymy rytmiczne uderzenia serc. Aż łezka mi poleciała ze szczęścia. U Michała również zauważyłam lekko zaszklone oczy. To był naprawdę cudowny moment.-Mogę też państwu oznajmić, że to nie będą bliźnięta jednojajowe, a dwu.
-Czyli?-pyta Michał.
-Czyli nie będą wyglądały jak dwie krople wody, może urodzić się i dziewczynka i chłopiec, mogą dwie dziewczynki, albo dwóch chłopców….na razie dzieci ułożone są tak, że nie widzę ich płci.
-Niech pani nie mówi.-zaczynam.-Nie chcę znać płci. Chcę tylko by były zdrowe.
-Dobrze. Na razie wszystko jest z nimi w porządku.  Może pani się już wytrzeć.-mówi i podaje mi papier. Robię to, a potem siadamy znów przy biurku i dostaję wydruk USG i płytkę z nagraniem bijących serc. Żegnamy się z lekarką i wsiadamy do auta.

-Michał nie jesteś zły?-zapytałam.
-Za co?
-Za to, że nie chcę znać płci dzieci? Chciałabym żeby to była niespodzianka.
-Nie kochanie….nie jestem zły.
-Bo jeśli chcesz…to jak tylko ona zobaczy to poproszę by ci powiedziała, bo ja na razie nie muszę tego wiedzieć.
-Spokojnie jest dobrze. Poczekamy razem by zobaczyć.
-Kocham cię wiesz?
-Wiem, bo ja ciebie też słońce.-odpowiada i uśmiecha się do mnie.



Dni mijały nadzwyczajnie szybko. Ja z każdą chwilą stawałam się coraz grubsza. Jadłam więcej niż Michał z czego zawsze śmiał i proponował bym i jego porcję zjadła. Kiedy udawałam,że obrażałam się ten sprawiał tak,że miękłam pod jego spojrzeniem,albo gdy chwytał mnie w ramiona.... Czułam się obok niego taka bezpieczna, bo wiedziałam choćby nie wiem co się działo Kubi zawsze będzie obok.

Wizyty miałam regularnie co dwa tygodnie. Mój narzeczony nie przegapił na razie żadnej z nich. Nasze maluszki mają  się bardzo dobrze. Są zdrowe i rozwijają się prawidłowo. Oboje z Miśkiem cieszymy się z tego bardzo. Po jednej z wizyt udaliśmy się do Katowic na małe zakupy dla dzieciaków. Trochę nam to zajęło po pierwsze ze względu na mój brzuch,po drugie przez  to,że często nie mogłam zdecydować się na coś. Siatkarz o dziwo był bardzo spokojny i nie narzekał chociaż zapewne wolałby robić w tym czasie co innego. Z pełnym bagażnikiem wróciliśmy do domu. Kiedy ten wnosił bagaże ja wzięłam się za przyrządzenie czegoś do jedzenia.

-Kochanie! Usiądź i odpocznij, ja wszystko przyniosę zaraz i zrobię nam coś.-krzyczy.
-Ale ja nie jest chora,ani nic. Chociaż to mogę zrobić.
-Nie możesz!-usłyszałam jego odpowiedź,a po chwili trzask drzwi. Oczywiście nie posłuchałam go i zrobiłam nam naleśniki. Gdy przyniósł  już wszystko wpadł do kuchni.

-No normalnie nie mogę z Tobą.-mówi podchodząc i przytulając się do moich pleców.
-Ja z Tobą też Misiu.-odpowiadam odwracając się do niego przodem.
-Jak tam nasze dzieciaczki?-zapytał klękając przede mną i przykładając głowę do mojego brzucha.-No hejka szkraby. Widzicie co tatuś ma się z mamusią. Nie chce mnie słuchać. Musicie coś jej powiedzieć żeby się nie przemęczała.-mówi wciąż, a ja śmieję się. Po chwili poczułam kopnięcie.
-Kopnęło.-szepnęłam, a Michał od razu położył dłonie na brzuchu. Przesunęłam je w odpowiednie miejsce.-Mów coś.

Kubi zaczął nawijać, a dzieciaczki co jakiś czas kopały.

-Poczułeś?-zapytałam.
-Oczywiście, że tak.

Chłopak wstał i mocno mnie pocałował.

-Kinia ja nie chcę jechać na zgrupowanie. Nie mogę zostawić Cię samej z tym wszystkim.
-Michał poradzę sobie.-odpowiadam ujmując jego twarz w dłonie.-I nie kłóć się ze mną, bo nie powinnam się denerwować w tym stanie pamiętasz?
-Oczywiście już nie będę.

W spokoju dokończyłam przyrządzanie nam jedzenia, a po nim Kubi pozmywał naczynia. Ja w tym czasie wybrałam nam do obejrzenia jakiś film.  W połowie filmu zmęczona zasnęłam.


*** 
Nastał dzień wyjazdu Michała. Strasznie nie chciałam się z nim żegnać.  Płakałam kiedy odwoził mnie do domu jego rodziców.

-Hej Słońce błagam Cię nie płacz, bo i ja zacznę.-mówi zatrzymując się pod ich domem.
-Michał…strasznie będę tęsknić za Tobą.-powiedziałam obejmując go mocno za szyję.
-Ja za wami też.-odpowiada odsuwając mnie od siebie i całując w usta.

Po chwili uspokojenia się wysiedliśmy i rozpakowaliśmy wszystkie rzeczy, a właściwie on ze swoim tatą, bo mi zakazano nosić cokolwiek. Nadszedł w końcu czas pożegnania. Dobrze wiedziałam, że niedługo się zobaczymy. Nie ma  mowy bym opuściła ich mecze i on dobrze o tym wie. Nie chciał bym przychodziła, ale zagroziłam, że jak nie to sama kupię bilety i będę siedzieć gdzieś wśród ludzi. Podziałało to na niego, bo od razu się zgodził na bilety dla mnie w strefie dla rodzin zawodników. Po pożegnaniu się i patrzeniu jak odjeżdża weszliśmy z jego rodzicami do środka. Od razu pytali co mi potrzeba, czy chcę coś zjeść, a może napić się czy coś.

-Na razie dziękuję. Pójdę odpocząć jeśli to nie problem.
-Oczywiście, że nie.-odpowiedziała jego mama. –Przyniosę ci zaraz herbatkę i ciasteczka jakieś.

Nie kłóciłam się z nią tylko przytaknęłam. Weszłam na górę do pokoju Michała. Pierwszy raz jestem tutaj. Rozejrzałam się po nim, a po chwili przyszła jego mama. Kiedy usiadłam na łóżko ona zaczęła mi opowiadać o Michale różne historie. Naprawdę cieszyłam się z tego, że jego rodzina tak ciepło mnie przyjęła, a teraz zaopiekowała się nami.

 *** 

Dni mijały mi codziennie tak samo. Czekałam w końcu, aż nadejdzie pierwsze spotkanie naszych chłopaków tu w Polsce. W trakcie podróży rozmawiałam z Michałem przez Skype’a. Regularnie przesyłałam mu wiadomości o tym jak się czujemy. Jego mama jeździła ze mną na badania i kiedy poszła ze mną do lekarza i usłyszała bicie serduszek tak jak chyba każdy z nas uroniła pare łez. Była chyba dumna z tego, że będzie babcią. Jak w końcu nadszedł pierwszy z meczy z wielką radością wraz z Pati wyruszyłyśmy na niego. Założyłam jeszcze koszulkę Kubiaka w którą mieściłam się niejako i ruszyłyśmy na halę. Szybko odnalazłyśmy swoje miejsca i obserwowałyśmy zapełniające się trybuny. Po kilku chwilach na parkiet wbiegli przeciwnicy, a potem nasi. Zostali powitani wielkimi brawami. Michał zanim zaczął się rozgrzewać podszedł do mnie by się przywitać. W końcu przez pewien czas się nie widzieliśmy. Nie trwało to długo, bo kazałam mu wracać na boisko. Pojedynek trwało krótko, bo nasi rozprawili się z Holandią w trzech setach. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać, by nie kibicować narzeczonemu. Dzieci też to robiły, bo nie raz czułam kopnięcia. Wiedziały, że to tatuś gra. Po spotkaniu wraz z Michałem wyszliśmy coś zjeść. Bardzo się za nim stęskniłam. Omawialiśmy w tym czasie remont domu i przeprowadzkę. Jednak nie było dane długo cieszyć się nam wspólną chwilą, bo siatkarz musiał wracać do drużyny. Pożegnaliśmy się i ja wróciłam do auta, a on do hotelu.



Turniej Ligii Światowej Polska zakończyła, na drugim miejscu. Michał otrzymał tytuł najlepiej przyjmującego. Nie dziwiło mnie to wcale, bo rzeczywiście był w formie jak nigdy chyba…..tak przynajmniej mówili wszyscy. Dla mnie ona zawsze grał świetnie. Po jego przyjeździe udaliśmy się na krótki odpoczynek nad morze. Ja w tym czasie wyglądałam naprawdę grubo. W końcu nie jedno, a dwójka dzieciaków mieszkała w moim brzuchu.  Gdy wróciliśmy do Jastrzębia Kubiak wrócił znów na zgrupowanie kadry.  W sierpniu mieli Memoriał. Po nim mój ukochany czekał już tylko do rozpoczęcia Plus Ligii. W tym czasie chodziliśmy razem do szkoły rodzenia. Sam mi to zaproponował. Naprawdę wiele mi pomagał. Czas szybko minął i zaczął się w końcu październik. Pierwszy mecz jaki rozgrywali był z Asseco Resovią. W tym sezonie mój Michał został kapitanem drużyny. Chociaż do porodu miałam jakiś tydzień zdecydowałam się pójść na ten ważny mecz. Nie mogłabym darować sobie tego, że nie widziałabym go kiedy z dumą wita kibiców jako kapitan Jastrzębskiego Węgla po raz pierwszy w tym sezonie. Wraz z Pati znalazłyśmy swoje miejsca.  Z mega wielkim brzuchem ledwo usiadłam na swoje miejsce. Obok mnie pojawiła się Maja, nie mogąc oszczędzić mi komplementów tego jak pięknie wyglądam. Równo o 18:00 rozpoczęło się spotkanie. Gdy Kubi spojrzał na mnie z tym uśmiechem kiedy powiedziano o nim kapitan byłam równie prze szczęśliwa co on. Zawodnicy podali sobie dłonie, a za chwilę na boisko wbiegły pierwsze szóstki. Wtedy znów poczułam dość mocny skurcz. Chciałam go ukryć przed dziewczynami, ale mi się nie udało.

-Kinga co Ci?-pyta Patrycja.
-Nic….po prostu…..to już.-powiedziałam kiedy poczułam jak woda skapuje z siedzenia.
-Co?!-krzyknęły obie.
-To co powiedziałam.-odpowiadam i zaczynam oddychać tak jak mi zalecano na szkółce rodzenia.-Zaczynam rodzić.-mówię, a one szybko wstały i zaczęły panikować.

17 komentarzy:

  1. cieszę się, że wróciłaś :) zaglądałam na twojego bloga codziennie :) rozdział świetny :d czekam na kolejny :) K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju jak się cieszę że wróciłaś!Tylko szkoda ze już się zbliża koniec opowiadania :(

    Co tydzień tu chodziłam i sprawdzałam czy jest coś nowego, a kiedy dzisiaj zobaczyłam że nowy rozdział jest to się mega ucieszyłam :D

    Czy planujesz nowe opowiadanie jak skończysz to? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz nie mam pojęcia jak to będzie. Mam pomysł....a właściwie nawet dwa na nowe opowiadania, ale nie wiem co z tym wyjdzie. Nie chciałabym znów zawieszać blogów, bo miałabym jakieś inne sprawy,a wy byście czekały i czekały, albo i nie czekały :p Może w wolnych chwilach będę coś tam skrobać i jak napiszę więcej to zacznę publikować, a jak nie będzie szło no to raczej nie.

      Usuń
  3. Strasznie się cieszę, że wróciłaś;> Brakowało mi tego bloga. I tego drugiego też. Już nas nie zostawiaj na tak długo więcej.;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog. Opowiadanie w końcu. Szkoda że tak późno ale każdy ma jakieś problemy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo cieszę się, że wróciłaś :D Rozdział fantastyczny :) Nie obwiniaj się, że tak długo nie dodawałaś, ponieważ każdy może nie mieć czasu. Ja czasu jako tako mam w weekend, a na tygodni ledwo ze wszystkim zdążam. A jeśli miałabym chłopaka to już na nic nie miałabym czasu, bo przecież chciałabym spotykać się z nim często. Rozumiem więc powód twojego nie dodawania. Szkoda, że ta historia się już kończy :( A czy w twoim drugim opowiadaniu też planujesz już zakończenie, czy będzie jeszcze kilka (najlepiej paręnaście) rozdziałów do epilogu?
    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę, że wróciłaś ;D
    Awww oni są tacy wspaniali... Misiek taki opiekuńczy ^^
    Tylko teraz poród o.o ... Ja też bym panikowała haha...
    Czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wróciłaś :)
    Jeśli mam być szczera, to niedawno (może z tydzień temu) myślałam O Tobie. Martwiłam się, czy wszystko w porządku i zaczęłam wątpić, czy na Twoich blogach coś się pojawi... Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że jesteś ;)
    To chyba dla Michała będzie najlepszy początek sezonu w życiu :D Ciekawa jestem, co zrobi, gdy zobaczy, że jego ukochana wychodzi...
    Wspólny dom, dzieci, sympatia przyszłych teściów... Chyba nie mogło być lepiej ;] Teraz czekam na ślub i chrzest ^^
    Mam nadzieję, że już nie znikniesz na tak długo ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze że wróciłaś już do nas ;* Rozdziała jak zwykle świetny.. Jestem ciekawa jak zareaguje Michał kiedy się dowie. :) Teraz czekam na piękny ślub.! :D Mam nadzieję że już nie nikniesz na tak długo... :* Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że już wrócilaś;)) Rozdział świetny;))
    Juz nie mogę się doczekac kolejnego;))
    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. świetnie, że wróciłaś. Już sie stęskniłam za twoimi blogami, dlatego czekam też na rozdziały na tym drugim ;)
    W końcu Michał i Kinga zostaną rodzicami. Tylko będą się musieli przyzwyczaić, że będą mieli ciężko, tym bardziej, że jeszcze dwójka na raz, ale dadzą sobie radę. A biedny niczego nie świadomy Kubi, gra sobie spokojnie mecz, nie wiedząc, że jego narzeczona rodzi jego dzieci. Myślę, że jak się dowie, to będzie w stanie w środku seta, w stroju meczowym wybiec z hali i pognać do szpitala xD
    P.S szalona malina zaprasza na nową historię: http://zycie-latwiejsze-staje-sie.blogspot.com/
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie wiesz jak poprawilas mi humor tym że wrócilas:-) rozdzial swietny i juz nie moge doczekac sie nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  12. Powoli zaczęłam tracić wiarę, w twój powrót :) Rozdział świetny już nie mogę doczekać się kolejnego:)
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  13. W końcu! Rozdział piękny♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że wróciłaś:D

    OdpowiedzUsuń