niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 61



 ***
5 miesięcy później


Ślub miał odbyć się na początku marca. Przygotowania do tych wydarzeń szły pełną parą. Był to dokładnie 10 marzec. Od rana w domu była u mnie Maja, Pati, mama Michała. Niedługo potem przyszła kosmetyczka i fryzjerka. Kiedy te zajmowała się mną dziewczyny ubierały Olę i Kamila. W końcu obie będą chrzestnymi- Oli Patrycja i Zibi, a Kamila brat Michała i Maja. Strasznie się denerwowałam, że coś pójdzie nie tak. Że przewrócę się jak będę szła, że na weselu czegoś zbraknie czy co. Gdy dziewczyny skończyły spojrzałam w lusterko.

-Prawda, że mama wygląda pięknie?-mówi Pati do Kamila, a ten uśmiecha się.-Widzisz mam rację.
-Dzięki, ale teraz potrzebuję pomocy kogoś by założyć sukienkę.
-To ja zajmę się wnukiem, a Patrycja niech pomoże. –odzywa się mama Michała i przejmuje dziecko od dziewczyny.

Obie ruszamy do pokoju, a ja wyciągam z szafy suknię ślubną.

-Jest taka piękna….-szepcze Pati.
-Wiem…..czekam już tylko na to kiedy Ty ze swoim się pobierzecie.
-Mam nadzieję, że niedługo.-mówi, a ja ściągam z siebie ubrania.

Przyjaciółka pomaga mi włożyć ją przez głowę, a potem zapina z tyłu suwak.

-Siadaj to Ci welon założę.-powiedziała, a ja zrobiłam to o co mnie poprosiła.

Uśmiechałam się ciągle widząc swoją twarz w lustrze. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Nie mogę uwierzyć, że to nadeszło.

-Wyglądasz pięknie.-słyszymy z Patką za sobą. Obie odwracamy się w tym samym momencie. W drzwiach stoi Maja z Olą.
-Dziękuję.-odpowiadam i wracam do poprzedniej pozycji.
-Masz wszystko?-zapytała  przyjaciółka.
-Co wszystko?
-No wiesz....coś nowego, starego, pożyczonego i niebieskiego.-odpowiada.
-Nowa bielizna, mam niebieską podwiązkę którą pomagałaś mi wybierać, od ciebie pożyczyłam tą spinkę którą mam we włosach.
-A coś starego?-pyta.
-Nie mam.-mówię.-Jak ja mogłam o tym zapomnieć.-siadam i zamartwiam się. A tak pamiętałam by coś znaleźć po mamie. Może jakiś wisiorek czy kolczyki, a tak zapomniałam. Niby nie wierzę w te przesądy, ale chyba wolę nie ryzykować.-I co ja teraz zrobię?-pytam patrząc na nią.
-Zaraz coś wymyślimy.-odpowiada i wychodzi.

Wiedziałam, że coś w końcu pójdzie nie tak. Wtedy ktoś puka do drzwi i wchodzi, a ja spoglądam na wchodzącą postać. To była mama Michała.

-Przepięknie wyglądasz kochana.
-Dziękuję bardzo.-odpowiadam.
-Jednak wiem, że czegoś Ci brakuje.-odpowiada i wyciąga w moim kierunku pudełeczko. Wstaję i podchodzę do niej. Delikatnie otwieram to co mi przyniosła.-To coś starego. Ja brałam w tym swój ślub, moja mama i mama mojej mamy. A teraz daje to Tobie. Nie wiedziałam czy będziesz miała coś straego więc pomyślałam, że może się to przydać.-mówi, a ja przytulam ją.
-Dziękuję pani bardzo.
-Ile razy mówiłam, żebyś nie mówiła do mnie pani? Od dzisiaj jestem Twoją mamą i tak masz mi mowić jasne?-pytam.
-Tak....mamo. Więc może mama pomóc mi to założyć?
-Jasne skarbie, że tak. 
Usiadłam więc z powrotem, a kobieta nałożyła mi naszyjnik z pereł. Później zakładam jeszcze kolczyki i braansoletkę. Wyszykowanie nam do końca zajęło jakieś 2 godziny. Kiedy byłyśmy już wszystkie gotowe oficjalnie rozpoczęło się wszystko. Stałam akurat przy oknie gdy drzwi do pokoju otworzyły się. Odwróciłam się i zobaczyłam Michała. Wyglądał tak cholernie przystojnie w tym garniturze.

-Jesteś aniołem….tak pięknej kobiety nie widziałem jeszcze nigdy w życiu. –mówi podchodząc do mnie i całując.
-To Kochanie Ty tutaj jesteś aniołem. A ja strasznie się cieszę, że akurat moim.
-Twoim już na zawsze.-odpowiada, a ja mocno się do niego przytulam.
-Dobra chodźmy, bo zaraz do kościoła jedziemy.-mówię.

Wychodzimy do salonu i widzimy rodzinę. Tam zostajemy pobłogosławieni przez rodziców Michała. Wiem, że moi także chcieliby to zrobić, a wielka szkoda, że nie mogli być tutaj fizycznie, bo duchowe zapewne są tutaj razem z nami. Po tym wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do kościoła.

-Zdenerwowana?-pyta Michał widząc jak drżą mi ręce.
-No…strasznie…boję się, że potknę się jak będę szła, pomylę się w słowach przysięgi….-odpowiadam, a ten przyciąga mnie do siebie i przytula.
-Nic takiego się nie stanie. Będę Cię trzymał mocno…o to możesz być spokojna.
-Dziękuję.

Po 15 minutach stanęliśmy pod kościołem. Powoli wysiedliśmy i udaliśmy się na zakrystię podpisać wszystkie dokumenty. Gdy skończyliśmy to nadeszła wielka chwila dla nas. Stanęliśmy na końcu Kościoła i gdy usłyszeliśmy muzykę ruszyliśmy do ołtarza. Wszyscy goście uśmiechali się do nas szeroko. W pierwszej ławce siedziała Maja i Zbyszek którzy opiekowali się maluchami. Przyznam ładnie się bardzo prezentowali z dwójką dzieci. Wpierw odbyła się ceremonia ślubna. W końcu po jakimś czasie nadszedł wreszcie jakże ważny dla nas moment, czyli wypowiedzenie przysięgi małżeńskiej.

-Niech Pan powtarza za mną…Ja Michał.
-Ja Michał.
-Biorę Ciebie Kingo za żonę.
-Biorę Ciebie Kingo za żonę.
-I ślubuję Ci...
-I ślubuję Ci...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
-Oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.-mówi nie myląc się ani razu.
-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Teraz Pani.-zwraca się do mnie ksiądz.
-Ja Kinga.
-Ja Kinga.
-………..
-Biorę Cię Michale za męża.
-……….
-I ślubuję Ci.
-………………
 -Miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
-………………
-Oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-………………
- Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.-powiedziałam patrząc na Michała.

Ksiądz ściągnął stułę z naszych dłoni i pobłogosławił obrączki które leżały na tacy, a następnie poprosił o ich nałożenie, jako znak miłości i wierności małżeńskiej.

-Kingo przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- wypowiada te słowa Kubiak i wsuwa na mój serdeczny palec obrączkę.
-Michale przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.-odpowiadam i tak samo zakładam na jego palec okrąg.

-Ogłaszam Was mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą.-mówi ksiądz, a Michał przysuwa się do mnie i namiętnie całuje. Jednak to jeszcze nie był koniec. Teraz nastąpił chrzest naszych dzieci. Podeszliśmy do chrzcielnicy razem z chrzestnymi i dziećmi. Cała ceremonia chrztu przebiegła spokojnie. Dzieciaki przespały ją, jedynie lekko przebudziły się gdy ich główki zostały polane wodą. Po tym szczęśliwi wyszliśmy przed kościół, a tam zostaliśmy obsypani ryżem i grosikami. Pozbieraliśmy trochę moniaków i odebraliśmy gratulacje oraz kwiaty. Jak spakowaliśmy wszystko do auta wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy na salę weselną po drodze wstępując na cmentarz. Zapaliłam na grobie rodziców znicze i ułożyłam parę kwiatów.

-Niech się państwo nie martwią. Ja dobrze zajmę się Kingą i dziećmi. Nie pozwolę nikomu ich skrzywdzić. Ze mną będą bezpieczni.-mówi, a ja opieram swoją głowę o jego ramię.
-Oni to wiedzą i ja też to wiem.-szepczę, a Michał unosi mój podbródek i delikatnie całuje.
-I dobrze.-odpowiada.-A teraz chodźmy. Jeszcze fotograf czeka.

No tak. Zapomniałam o tym całkowicie. Goście musieli troszkę poczekać na nas jeszcze. Po jakichś 40 minutach zjawiliśmy się pod budynkiem. W środku przed wejściem na salę powitano nas chlebem i solą. Wypiliśmy to co było w kieliszkach-ja wodę, Misiek wódkę i rzuciliśmy je za siebie, a potem mój mąż przeniósł mnie przez próg. Było cudownie pięknie. Sala pięknie przystrojona. Ja nie bardzo miałam się jak tym zająć więc pieczę nad tym powierzyliśmy z Michałem profesjonalistom w organizacji wesel. Zrobili to idealnie. Moje dzieci smacznie sobie spały. Nadszedł czas na nasz pierwszy taniec. 

-Pani Kubiak czy zatańczy pani ze mną?
-Ależ oczywiście proszę pana.-odpowiadam i podaję mu dłoń. Wyszliśmy powoli na parkiet, chłopak przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. 



-Moja piękna żona.-mówi Misiek patrząc mi w oczy.
-Mój przystojny mąż.-odpowiadam delikatnie muskając jego wargi.-Jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
-Ja także Skarbie jestem szczęśliwy…..tak bardzo cieszę się, że Cię mam.-odpowiada.
-Ja jeszcze bardziej.

Gdy zakończyliśmy nasz taniec zabawa zaczęła się rozkręcać. Z pilnowaniem dzieci nie było problemu. Spały one w pomieszczeniu obok i co chwila ktoś tam chodził by zobaczyć czy przypadkiem się nie obudziły. Gdy to zrobiły poszłam, nakarmiłam je i znów zasnęły. Oczywiście jak to na wesele przystało nie obyło się bez przyśpiewek, a szczególnie „gorzko, gorzko”. Tańczyłam prawie z każdym. Naprawdę mnie wymęczyli. Założyłam płaszczyk i wyszłam na chwilę na taras by trochę ochłonąć z tych wszystkich emocji.

-Nie zimno Ci?-słyszę za sobą i od razu czuje obejmujące mnie ramiona w talii.
-Teraz już nie.-odpowiadam.-Poza tym jako łyżwiarka jestem przyzwyczajona do jazdy w zimnie.
-Wiem Skarbie.-mówi i ujmuje moją twarz w dłonie i delikatnie całuje.
-Kocham Cię.-powiedziałam.
-Ja też Cię cholernie kocham.-odpowiada.-A widziałaś?-zapytał.
-Ale co?
-Zdejmij obrączkę na chwile.-zdziwiona patrzę na niego i robię to co powiedział.
-I?-pytam trzymając ją w dłoni.
-Zobacz co jest na niej napisane.-dostrzegam wtem w środku jakieś literki. Szukam jakiegoś światła by móc zobaczyć co tam pisze.
-Ty i ja….-mówię gdyż jest ciemno i nie mogę doczytać dalej.
-Ty i ja-lodowisko i boisko.-dodaje Michał, a ja nieco zdziwiona patrze na niego. –Wiem, że może dziwne to, ale to te dwa miejsca zbliżyły nas do siebie, to na boisku się poznaliśmy, na boisku wróciliśmy do siebie, na boisku urodziły się nasze dzieci, na lodowisku rozmawialiśmy ze sobą, na lodowisku oświadczyłem Ci się, na lodowisku oznajmiłaś mi najpiękniejszą wiadomość…że jesteś w ciąży. I chcę byśmy zawsze o tym pamiętali...To te dwa miejsca uczyniły z nas parę, nasze różne charaktery, dyscypliny sportowe….i chcę byś zawsze o tym pamiętała, że Ty i ja-lodowisko i boisko.
-Ty i ja-lodowisko i boisko.-powtarzam te słowa, bo wyraził to wszystko tak idealnie. Te dwa miejsca nas uszczęśliwiały zawsze. –Michał to jest piękne.-mówię i zakładam znów obrączkę, a potem rzucam mu się na szyję i namiętnie całuję.
-Kocham Cię strasznie.-szepcze.
-Ja Ciebie też.

Postaliśmy tak chwilę i wróciliśmy do gości. Przez cały ten czas gdy spoglądałam na obrączkę nie mogłam uwierzyć, że w jednym zdaniu, w 6 wyrazach zawarte jest moje całe życie….ja i on. Nigdy tego nie zapomnę.

To była długa i wyjątkowa noc.

_________________________________________________________________________________

 No i ślub i po ślubie. :) Cieszę się bardzo z waszych komentarzy, a odnośnie tego kiedy rozdział na drugim blogu....sądzę, że gdzieś piątek sobota, chyba...że wyrobię się z nim nieco wcześniej. :) 
Całuję :*

8 komentarzy:

  1. Genialny rozdział aż brak mi słów :D
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jest ślub <3 Kinga miała śliczną sukienkę. I faktycznie Michał ujął to idealnie, dwa miejsca. Dwa najważniejsze w ich życiu miejsca i oni.
    P.S "-Jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
    -Ja też Skarbie"
    Michał jest kobietą o.O xD
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Ty nawet nie zauważyłam tego :P spostrzegawcza :D Już poprawiam żeby nie było :D

      Usuń
  3. Cuuuudo, cudo i jeszcze raz cudo! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny;)) kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Te obrączki... Aww *.* Jakie to słodkie i romantyczne... ^^
    Super, że ślub się udał, dzieciaki były grzeczne, a po znakomitym weselu wszyscy byli zadowoleni ;]
    Strój i fryzura panny młodej->boskie <3
    Fantastyczny rozdział!
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle boski i słodki rozdział :)

    OdpowiedzUsuń