piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 19



***

Już zadzwoniłam gdzie trzeba. Odwracam się i patrzę na nią. Przysnęła chyba. Trzeba było ją bardziej pilnować i nie zostawiać z chłopakami. Po chwili mój telefon znów dzwoni. Spoglądam na wyświetlacz i od razu wychodzę z lokalu. Widzę chłopaka stojącego przy aucie. Podchodzę do niego.

-Przepraszam, że zadzwoniłam do ciebie, ale nie znam nikogo trzeźwego kto mógłby ją odwieźć-mówię i patrzę na mężczyznę.
-Dobrze, że zadzwoniłaś. Aż tak z nią źle?-pyta
-Zasnęła chyba. Jest nawalona porządnie. –uśmiecham się i Michał również.- Wiesz….i tak na moje oko wytrzymała długo. Paru chłopaków się wykruszyło, a ona nie dawała za wygraną. 
-To niezłą głowę musi mieć.
-Może, ale mam nadzieję, że nie będziemy sprawdzać tego kolejny raz-odpowiadam.
-To co? Ja po nią pójdę czy sama dasz radę ją wyprowadzić?-zapytał, a ja pokręciłam głową. -Poczekaj chwilę-mówi i idzie na tył samochodu. Otwiera bagażnik i wyciąga z niego kurtkę i coś jeszcze. Zakłada ją, czapkę i na to jeszcze kaptur. Uchyla drzwi pasażera i zabiera z boczka okulary przeciw słoneczne. –Myślisz, że ktoś mnie pozna tak ubranym?-pyta, a ja oglądam go.
-Nie ma szans-oddycham z ulgą, że nie będę musiała wynosić stamtąd tego kloca. Prowadzę go do środka. Z dala widzimy dziewczynę.

***

Już z daleka ją zauważyłem. Podeszliśmy do niej, a przyjaciółka próbowała ją obudzić lecz nic z tego. Uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce. Mimo tego, że była pijana wyglądała pięknie. Wyniosłem ją z klubu i wsadziłem do samochodu przypinając pasami.

-Dzięki Michał jeszcze raz.
-Nie ma za co.-odpowiadam. Dla mnie właściwie nie był to żaden problem. To jest moja przyjaciółka.-Mam ją odwieźć do domu?-pytam
-Tak.

Z lekkim przerażeniem patrzę na nią. Wiem jakich ma rodziców. Jeszcze teraz gdy wróci kompletnie zalana….będzie miała piekło.

-Spokojnie.-mówi przerywając mi moje obawy.- Rodzice wyjechali w delegację. Będą jakoś we wtorek czy środę…nie pamiętam, ale mniejsza o to. Dzwoniłam do gosposi i powiedziałam o wszystkim. Będzie na ciebie czekała.
-To dobrze-oddycham z ulgą. –W takim razie idź się baw, a ja odwiozę ją bezpiecznie do domu.
-Wiem. Do zobaczenia-mówi i za chwilę znika za drzwiami.

Wsiadam do auta. Wkładam kluczyk do stacyjki i spoglądam na nią. Zanim jednak odpalam przyglądam się jej.

-Aleś się mała urządziła-śmieję się, odpalam autko i odjeżdżamy. Po 10 minutach docieramy pod jej dom. Wyłączam silnik i wychodzę. Otwieram drzwi od strony pasażera i wyciągam ją ze środka. W trakcie tego przebudza się. Obejmuje mnie mocno za szyję.

-Misiu i ty tutaj?...Dlaczego?-pyta
-Zobaczysz jutro-odpowiadam popychając drzwiczki nogą.
-Ale mój przyjaciel….mój najprzystojniejszy przyjaciel z pięknym brzuszkiem zostanie no nie?-pyta zbliżając się do mnie blisko. Znajdowała się na tyle, że mogłem poczuć zapach jej perfum. Nie dało się nie poczuć również alkoholu.
-Jesteś pijana-odpowiadam kierując się w stronę domu.
-Nie!....oj zostań! Wiem, że tego chcesz-odpowiada, a ja spoglądam na nią.
-Oj Kinia, Kinia!-kręcę głową i pukam. Nie czekam długo. Drzwi otwierają się bardzo szybko. Widzę w nich starszą kobietę.
-Gdzie mam ją zanieść?-pytam.
-Na górę.-i wskazuje mi kierunek w jakim mam się udać. Wchodzę  po schodach, a kobieta otwiera drzwi od najprawdopodobniej jej pokoju. Podchodzę do łóżka i kładę ją. W tym też momencie łapie mnie za dłoń.
-Zostań-szepcze mając zamknięte oczy. 

Delikatnie wyswobadzam rękę i chwytam koc. Zanim to ściągam jej buty i stawiam obok łóżka. Przykrywam i odgarniam kosmyk włosów który opadł jej na twarz. Uśmiecha się przez sen. Całuję ją w skroń. Wtedy też dostrzegam kawałek papieru wystającego spod poduszki. Wysuwam go nieco. Od razu poznaję zdjęcie które jej podarowałem. Odkładam je z powrotem na miejsce. Ostatni raz patrzę na nią i wychodzę. Cicho zamykam drzwi i schodzę na dół. Widzę od razu ich gosposię.

-Usnęła-mówię- Rano pewnie obudzi się z ogromnym bólem głowy.
-Zapewne tak…dziękuję panu, że przywiózł ją pan-odpowiada starsza pani uśmiechając się.
-Nie ma za co-odpowiadam jej również tak samo. –W takim razie ja już się pożegnam, bo jest 2:00. Dobranoc-mówię i kieruję się w stronę wyjścia.
-Lubi ją pan?-ni z tego ni z owego  słyszę pytanie. Odwracam się.
-Pewnie, że ją lubię. W końcu to moja przyjaciółka.
-Nie o to mi chodzi-wciąż docieka, a ja jestem trochę zdziwiony.
-Jestem tylko jej przyjacielem.
-Czy aby tylko na pewno?
-Tak. Ona też jest dla mnie tylko przyjaciółką-podkreślam dosadnie dwa ostatnie słowa.
-Dobrze. Dobranoc-mówi, a ja szybko wychodzę. Wsiadam do auta i jadę do domu. Długo jednak nie mogę usnąć. Zastanawia mnie o co chodziło tej pani. Przewracam się na drugi bok i cicho włączam muzykę. Odprężam się, oczyszczam myśli i zasypiam.

***

Budzę się z wielkim bólem głowy. Chwytam się za nią, a po chwili rozglądam. Na początku nie mogę skojarzyć gdzie jestem.

-To mój pokój-uświadamiam sobie po tym jak zobaczyłam półkę z medalami…-tylko jak ja się tutaj znalazłam-zamykam oczy i próbuję sobie to przypomnieć. Jednak nic z tego. Powoli wstaje z łóżka, wychodzę z pokoju i idę na dół. Kroki swe kieruje od razu do kuchni.

-Dzień dobry-mówię siadając na krześle.
-Dzień dobry-odpowiada Basia, a po chwili przede mną pojawia się szklanka wody i aspiryna.
-Dziękuję. Jesteś kochana.-biorę tabletkę i popijam szybko. Mam kaca jak nie wiem co.-Mam jedno pytanie do ciebie-odstawiam szklankę i patrzę na kobietę.
-Tak?-pyta i siada obok.
-Jak ja znalazłam się w domu?-pytam. Ostatnie co pamiętam to rozmowa z Pati przy stoliku z chłopkami, a potem film mi się urywa. Widzę jak się uśmiecha i wyciera ręce w ściereczkę.
-To naprawdę musiałaś dobrze zabalować-odpowiada i kieruje się w stronę lodówki.
-No tak troszkę-odpowiadam.-Więc wiesz coś?
-Pan Michał cię przywiózł.-mówi spokojnie i wyciąga z lodówki produkty,aby przygotować śniadanie. To z jaką miną siedziałam rozśmieszyło gosposię.
-Jak…..jaaaak to Michał? Ten od biletów?-pytam ze strachem w głosie.
-Dokładnie ten sam.- i kroi pomidora. Podchodzę do niej i staję.
-No niech Basia mi powie coś więcej…proszę-patrzę na nią błagalnym wzrokiem.
-Ale ja nie wiem dużo. Zadzwoniła do mnie Patrycja. Wyjaśniła, że wypiłaś za dużo i usnęłaś. Strasznie się wystraszyłam, bo myślałam, że  jeszcze w szpitalu wylądowałaś. Powiedziała, że pan Michał cię przywiezie. Przyjechał, wniósł cię do pokoju, położył i poszedł sobie.
-A jaa? Coś mówiłam?-dopytuje mając nadzieję, że nie palnęłam czegoś Michałowi.
-Nie  słyszałam….ale powiem ci, że to dobry chłopak. Ma złote serce.
-Może i serce tak, ale charakterek czasem diabła.-odpowiadam.
-Nie wiem. Nie znam go tak dobrze jak ty.-uśmiecha się i wraca do krojenia warzywa.

Chwytam butelkę wody i wracam do swojego pokoju. Spoglądam na zegarek który wskazuje 13:40. No to pięknie. Chwytam za telefon i wybieram numer przyjaciółki. Jest mi strasznie głupio z tego powodu, że tak popiłam.

-Halo?-słyszę po drugiej stronie.
-Patrycja…ja….ja chciałam cię bardzo przeprosić. Nie powinnam tyle pić…w ogóle nie powinnam zostawać tam z chłopakami…Nie chciałam tego. Zepsułam twoje urodziny-mówię, a po policzku płyną mi łzy. Odpowiada mi głucha cisza.-Proszę powiedz coś….wiem, że schrzaniłam. Wybacz. –odpowiadam cicho łkając.
-Głupia nie płacz!-słyszę wesoły głos przyjaciółki.-Nie jestem przecież na ciebie zła. Szkoda tylko, że tak wcześnie musiałam cię odeskortować do domu i nie odczekałaś do pasowania i tortu. Żałuję, że cię nie było-dodaje, a jej głos staje się nieco smutniejszy.
-Przepraszam.
-Nie masz naprawdę za co. To ty podarowałaś mi jednak najwspanialszy prezent jaki tylko dostałam. Spełniłaś moje małe marzenie udoskonalając je jeszcze. Spędziłam wspaniałe chwile na hali z tobą i chłopakami. Nigdy ci tego nie zapomnę….Powiedziałam, że mimo co stanie się później i tak będą to najlepsze urodziny i takie były…..I zostawiłam ci kawałek tortu. 
-Kocham cię Pati.
-Ja też cię kocham Kinia-odpowiada i obie śmiejemy się.
-Dobra. A teraz mi wyjaśnij jedną kwestię.
-Jaką ?-pyta
-Dlaczego do domu przywiózł mnie Kubiak?- z lekką pretensją zapytałam.
-Oj Kinga przestań! Byłaś tak nawalona, wszyscy byli, nie wiedziałam co z tobą zrobić i zadzwoniłam do niego. Od razu przyjechał. No i odwiózł cię do domu.
-Ale ja coś gadałam?
-Przy mnie nie, ale w samochodzie nie mogę nic zagwarantować- a ja w tym czasie walę się dłonią w czoło.
-Kurczę, a jak ja mu coś powiedziałam?-pytam wystraszona.
-Na przykład co?-dopytuje.
-No właśnie to chciałabym wiedzieć. –odpowiadam i spoglądam w stronę drzwi które się właśnie otworzyły. Po chwilę widzę głowę wychylającą się zza nich. Robię wielkie oczy, a oddech znacznie przyśpiesza.
-Wiesz co…..-odzywam się..-Ja…..ja….ja muszę kończyć-mówię jąkając się i patrząc jak chłopak podchodzi do mnie i siada na łóżko.
-Kinga co jest?!-krzyczy Pati.
-Zadzwonię potem-odpowiadam.
-Czyżby o wilku mowa?-pyta, a ja uśmiecham się.
-Tak, ale muszę kończyć.
-W takim razie kończ. Zadzwoń i powiedz co wyszło dobra?-pyta.
-Jasne. Buziaki-i rozłączam się. Okładam telefon na szafkę, a potem przenoszę wzrok na chłopaka. Jestem zszokowana tym, że tu jest.
-Jak tam po imprezie?-pyta, a na jego usta wkrada się wielki uśmiech.
-Dobrze wiesz jak-rzucam i biorę łyk wody.
-Co? Kac morderca nie ma serca…
-A żebyś wiedział. Co ty tutaj właściwie robisz?-pytam.
-Przyjechałem zobaczyć w jakim jesteś stanie, a przy okazji dowiedzieć się czy dzisiaj spotykamy się na lodowisku.

Kurczę całkowicie o tym zapomniałam.

-Pewnie-odpowiadam wymuszając uśmiech.
-Chyba nie jesteś do końca przekonana do tego pomysłu-i przygląda mi się badawczo. Wywracam oczami tylko.
-A tobie chce się grać jak masz kaca?!
-No nie bardzo.
-Znasz więc odpowiedź.
-Czaję-i z ust znika uśmiech. Zauważyłam to od razu.
-Ale…..dla ciebie robię wyjątek i pójdę. Poza tym muszę doprowadzić się jakoś do normalnego stanu zanim rodzice przyjadą.... jutro też jazda znów.
-Przestań nie chcę cię obciążać. Odpocznij dzisiaj i spotkamy się jutro-odpowiada i przykrywa swoją dłonią moją.
-Dzisiaj o 19:00.-mówię- Zanim to jednak to mam do ciebie pytanie.
-Dawaj.
-Czy ja wczoraj…..w nocy raczej…no wiesz…-mówię pojedynczymi wyrazami nie mogąc ubrać tego co chcę powiedzieć w słowa.
-Mów jaśniej.-domaga.
-No czy ja coś gadałam, uraziłam cię, obraziłam czy coś?-pytam.

Śmieje się tylko. Dla mnie oznaczało to tylko jedno, że coś zrobiłam. Czułam się zażenowana. Chowam twarz w dłonie. Czuję jednak jak chłopak odciąga je i spogląda mi w oczy.

-Mam ci zacytować?-pyta i widzę, że bawi go to, że nic nie pamiętam.  
-Tak!-stanowczo odpowiadam. Chrząka, wierci się na łóżku i zaczyna mówić naśladując mnie.

-Misiu i ty tutaj?...Dlaczego?-zapytałaś
-Zobaczysz jutro-odpowiadam ci
-Ale mój przyjaciel….mój najprzystojniejszy przyjaciel z pięknym brzuszkiem zostanie no nie?

Sama zaczynam się śmiać z tego co wygadywałam.

-Przepraszam Michał…..to było wszystko?-pytam.
-No…tak….potem zasnęłaś.

Kamień spadł mi z serca. Jednak nic okropnego, albo czegoś co mogłoby go zranić nie powiedziałam. Siedział u mnie, a ja opowiadałam jak do tego wszystkiego doszło. Lubiłam gdy był wesoły. Cały wtedy promieniał. I oczy i usta mu się cieszyły. Nagle też usłyszałam trzask drzwi na dworze i znajomy głos. Poderwałam się z łóżka i podbiegłam do okna.

-O cholera!-krzyknęłam.
-Co się stało?-zapytał chłopak również wstając.
-Moi…moi rodzice przyjechali….ale przecież mieli później wrócić-mówię raczej sama do siebie.-Oni mnie zabiją gdy ciebie zobaczą. Co ja teraz zrobię?!-zaczęłam panikować i chodzić w tą i z powrotem.
-Hej spokojnie-łapie mnie za ramiona powstrzymując przed dalszym krążeniem.
-Nie! Ty nic nie rozumiesz!-krzyczę na niego.

Przykłada mi palec do ust.

-Ciiiii.

Dochodzi do mnie damski głos. Coraz głośniej…coraz bliżej.

________________________________________________________________________________

Hej. Wszystkie miałyście rację, że przyjedzie Kubiak. Nie była to raczej trudna zagadka :) Do środy.

Mecz już za 1h 20 !!! Już nie mogę się doczekać. O 16:30 studio :) Wielka szkoda, że Igła nie gra :( Zapewne Zati poradzi się sobie, ale Igła....to Igła... (wypowiedź kogoś z tt Magiery. Zgadzam się z tym) Zator ma "papiery na granie" z najlepszymi, ale Igła to nie tylko Gracz to Ktoś więcej.

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 18



-Jak ty chcesz mi pomóc?! Masz jakieś specjalne układy w sklepach?! Otwierają je specjalnie dla ciebie?!-kpiąco pytam. Jestem zła na siebie i wyżywam się na niewinnym chłopaku-Przepraszam Michał. Po prostu nie wierzę, że mogłam o tym zapomnieć.
-Wysłuchasz mnie?

-Mów.-i wzruszam ramionami, bo i tak nie mam nic do stracenia.
-Co powiesz właściwie na darmowy prezent?-pyta a ja ze zdziwieniem patrzę na niego.
-Darmowy?
-Powiedz mi  co przyjaciółka lubi najbardziej?
-Kurczę Kubi bardzo dużo rzeczy….angielski, muzykę, malować, kosza, nogę , siatkę.
-No masz odpowiedź.-odpowiada, a ja nie mam pojęcia o co mu chodzi.
-Mów jaśniej!
-Kocha siatkówkę. Z tego co wiem uwielbia Violasa.
-No i? Chcesz załatwić im romantyczną kolację?-pytam jednocześnie nie mogę uwierzyć że sama na to nie wpadłam.
-No kochana nie do końca. Ucieszyłaby się z małego meczyku wraz ze swoim siatkarzem?-pyta, a ja rzucam się mu na szyje. Czuję jak mocno obejmuje mnie i szepcze do ucha. –To nie koniec. W pojedynkę raczej nie da się grać. Więc co powiesz żebyśmy jutro odpuścili sobie jazdę,a przyszli na salę zagrać mecz? Dziewczyna będzie wniebowzięta, a lodowisko zrobimy dwa razy pod rząd. Nie chcę by przepadła mi jakakolwiek jazda-kończy, a ja puszczam go i patrzę w oczy.
-Dziękuję. Patrycja będzie zachwycona….i ja także. Spełnienie jej marzeń to radość też dla mnie.
-Wiec jutro o 16:00 na hali? Coś przygotujemy z Violasem, a potem pójdziecie potańczyć.
-Mówiłam ci, że cię uwielbiam?-pytam, a on udaje, że myśli.
-No dzisiaj jeszcze nie.
-W takim razie mój przyjacielu uwielbiam cię.
-No ja ciebie też, ale zbierajmy się już.

Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do domu. Jestem mega wdzięczna chłopakowi za ten prezent. Jeszcze jutro we czwórkę się spotkamy…Magia. W pokoju od razu wybrałam numer do Pati.

-Hejka. Przyjdź jutro do mnie o 15:00.-mówię szybko.
-Kinga, ale…..dobrze wiesz, że jutro mam osiemnastkę.
-Tak wiem, wiem, ale nie pożałujesz tego zobaczysz-uśmiecham się na samą myśl jaka będzie podekscytowana.
-No dobra. Przyniosę od razu rzeczy. Przebiorę się u ciebie dobra?
-Przecież tak ustaliłyśmy. W takim razie do zobaczenia jutro.
-No papatki.

Z szafy wyciągam dwie bokserki i sportowe spodenki do kolan. Pakuje wszystko do plecaka. Potem mycie i do spania. Nie mam pojęcia jak udało mi się przekonać rodziców by pozwolili mi nie pójść w poniedziałek do szkoły. Może przekonała prośba aby Ewa uczesała Patrycję. Ta dziewczyna ma gadane. Kobieta nie potrafiła jej odmówić. Na szczęście oni jutro wyjeżdżają i będą dopiero w środę. Plus dla mnie. Zasypiam, a rano budzi mnie telefon. Sięgam po niego i od razu odbieram.

-Halo?-pytam zaspanym głosem.
-Cześć. Obudziłem cię?-słyszę w słuchawce męski głos.
-No tak jakby tak-odpowiadam.
-Przepraszam. Myślałem, że o 10 już nie śpisz.-zaczyna się śmiać.
-Jestem wykończona, wszystko mnie boli, za niedługo mam urodziny przyjaciółki i to tyle.
-Dobrze. Przekonałem Tiaga i będzie.
-Cieszę się, że się udało.
-W takim razie kończę i możesz dalej iść spać-wesoło mówi.
-Dobrze. Dobranoc-odpowiadam i rozłączam się. Leżę w łóżku, ale za chwile wstaje. Szybki prysznic i śniadanie. Siadam w pokoju i oglądam w internecie jakiś serial. Do pokoju nagle ktoś puka. Odwracam się i widzę przyjaciółkę.

-Miałaś być o 15:00.-mówię i podchodzę do niej składając życzenia.
-Wiem, ale sądziłam, że wcześniej lepiej. To co chciałaś ode mnie?-pyta siadając na łóżku.
-Powiedziałam, że dopiero potem powiem ci. To będzie mój prezent urodzinowy.
-Jaki? Powiedz mi-błaga wieszając mi się na ramieniu.
-Nic ci nie powiem.

Pogadałyśmy chwilę i zaczęłyśmy się zbierać. Wzięłam plecak. Ruszyłyśmy w stronę miasta. Gdy znajdowałyśmy się w centrum stanęłam.

-Co jest?-zapytała.
-To ma być niespodzianka więc odwróć się.

Przyjaciółka odwraca się, a ja zakładam na jej oczy przepaskę.

-Możemy już iść-łapie ją za dłoń i powoli zmierzamy w kierunku sali. Zanim to okręciłam ją kilka razy by nie wiedziała gdzie idziemy. Ostrożnie wchodzimy do środka. Staram się bardzo cicho otworzyć drzwi. Niestety skrzypnęły.

-Gdzie my jesteśmy?-pyta
-Zaraz zobaczysz.-odpowiadam i wchodzimy na salę. Widzę już dwóch siatkarzy ubranych w dżinsy i koszule. Ładnie Michałowi w niebieskim. Sama byłam zdziwiona. Mieliśmy zagrać mały turniej, a nie iść na kolację czy coś. Gdybym wiedziała też byśmy inaczej się ubrały. Tiago unosi kciuk w górę, a ja odwiązuje jej przepaskę. Zaczynają śpiewać jej Happy Birthday. Dziewczynę zamurowało. Nadal nie może otrząsnąć się z tej niespodzianki. Tiago podchodzi do niej i  składa życzenia wręczając małe pudełeczko. Od razu je otwiera, a w środku znajduje się piękny wisiorek w kształcie motyla. Przyjaciółka rzuciła się na szyję siatkarzowi bardzo mu dziękując. Michał wręczył jej bukiet kwiatów. Odszedł na bok, a Tiago użyczył dziewczynie swego ramienia. Poszli razem na środek sali. Chłopak włączył radio, a z niego poleciała wolna piosenka. Zaczęli tańczyć, a ja przyglądałam się im. Nie byłabym zła gdyby zaczęli kręcić ze sobą. Obok tuż pojawił się Michał.

-Dobrze się spisaliśmy?-pyta i wyciąga w moim kierunku dłoń bym zatańczyła z nim. Łapię ją i zaczynamy się poruszać
-Miał być tylko meczyk zwykły. Gdybym wiedziała, że tak uroczyście to przygotujecie to byśmy ubrały się ładniej.
-To nie ja na to wpadłem, a on. Mieliśmy tylko kupić kwiaty. Sam wyszedł z tą inicjatywą i zakupił ten wisiorek. Nawet o tym nie wiedziałem-uśmiecha się.
-W takim razie bardzo ci…wam dziękuję. Zapewne to są najlepsze urodziny w jej życiu.
-Dla ciebie też możemy sprowadzić siatkarza gdy będzie trzeba-obraca mnie i przyciąga.
-Niestety siatkarza którego chciałabym spotkać już znam-odpowiadam i przysuwam się do niego bliżej.

Gdy piosenka się kończy Michał szepcze mi na ucho.

-Idźcie się przebrać teraz. My siatkę rozwiesimy i również wskakujemy w ciuszki.

Odeszłam do niego i przywołałam Pati która niezbyt chciała wychodzić z ramion Violasa. Pociągnęłam ja za sobą do szatni. Gdy tylko zamknęłam drzwi dziewczyna rzuciła mi się na szyję.

-Kinga dziękuję! Dziękuję, dziękuję. To są najlepsze urodziny w całym moim życiu…nawet gdyby impreza była do bani i tak zostaną najwspanialsze. Dostałam prezent od siatkarza, zatańczyłam z nim a teraz…?-odsuwa się i patrzy na mnie pytająco. Podchodzę do plecaka i wyciągam z niego ubrania.
-A teraz przebieramy się i idziemy rozegrać mały meczyk-mówię to jak najnaturalniejszą rzecz w świecie.
-Że z nimi będziemy grać?-pyta próbując złapać oddech.
-Tak.
-Kinga kocham cię! Jesteś najwspanialszą przyjaciółką-mocno mnie przytula i całuje po policzkach.
-Wiem, że zrobiłabyś dla mnie to samo. Poza tym jestem ci coś winna no nie?
-Przestań! To ty jeździłaś, a nie ja. Ja tylko pomogłam.
-I zawsze będę twoją dłużniczką…Należy ci się to poza tym-uśmiecham się i mocno ją przytulam.
-Dzięki…ale teraz szybko wskakujmy w ciuszki i idziemy do chłopaków, bo rozmyślą się i pójdą sobie.

Zakładamy ubrania i wychodzimy na salę. Chłopaki rozgrzewają się, a my dołączam do nich. Odbijałam w parze z dziewczyną.

-Ja nie wiedziałam, że umiesz tak dobrze odbijać-mówi.

Spoglądam w stronę szczęśliwego Michała i powrotem patrzę na przyjaciółkę.

-Miałam najlepszego nauczyciela-odpowiadam, a ona dobrze wie o co chodzi.
-No przy takim ja też bym tak odbijała-mówi i zaczynamy się śmiać.

Po 10 minutach zaczynamy mecz. Ja jestem w drużynie z Michałem, a Patrycja z Tiagiem. Wiadomo, że wygłupów było dużo. Świetnie się bawiłam. Przyznam, że nie bardzo mi się nawet chciało iść na zabawę. Zdecydowanie wolałam zostać tutaj z nimi, tak we czwórkę spędzić jej osiemnastkę. Ona by była szczęśliwa i ja również. Podeszłam do krzesełka i spojrzałam na godzinę.

-Dobra Patrycja musimy kończyć. Już 5 po 17. Wykapać się musimy, ubrać itp.
-Szkoda, ale trudno.-niechętnie schodzi i bierze łyk wody z butelki. Powiadamiam chłopaków, że my niestety musimy wracać już. Również nie są zadowoleni. Idziemy się przebrać.

-Powiesz mi o co chodzi z Kubiakiem? Wy się spotykacie?-pyta wprost.
-Zależy jak to rozumieć. Spotykamy się jako przyjaciele. Ja go uczę jeździć, on mnie grać i to na tyle.
-Taaaa jasne. I niby tylko to robicie?-porusza brwiami
-Tak do twojej wiadomości….chociaż wczoraj była tak sytuacja……nie że celowo. Dopiero w domu uświadomiłam jak to musiało wyglądać
-Opowiadaj szybko-ponaglała przyjaciółka.
-Jak będziemy wracać to powiem.

Zbieramy rzeczy i wracamy na sale pożegnać się z chłopakami. Odbijają piłką. Gdy nas widzą podchodzą i żegnają się. Szybko wychodzimy z hali, a ja opowiadam Pati co zaszło.

-Czyli dotykałaś jego brzucha?
-No tak, ale to nic nie znaczyło.
-No jak nie? To było takie erotyczne i osobiste-odpowiada
-Przestań…nic nie znaczyło to.
-Dobra, dobra…..a jak?
-Ma idealnie wyrzeźbiony brzuch. Nie jeden może mu zazdrościć. –uśmiecham się na samo wspomnienie.
-A co znaczy ten uśmieszek?-pyta podpuszczając mnie koleżanka.
-Nic-odpowiadam pokazując jej język.

Dochodzimy do mnie i od razu idę wziąć prysznic. Po mnie wchodzi Pati. Obie zaczynamy już się szykować. Ewa maluje nam paznokcie i mówi jak chce nas uczesać. Słucham tego, ale z drugiej myślę o Michale…i najgorsze nie w kontekście tylko przyjaciela….Myślę o jego ciele. O jego zapachu, dłoniach…uśmiechu….nie! Nie! Koniec! Zaraz masz imprezę i skup się na tym! Włączam się do rozmowy. Pierwszą czesze mnie Ewa. Nie trwało to długo. Chciałam by wyczarowała coś cudownego na głowie solenizantki. Ja tam jestem tylko dla zabawy, a główną atrakcją jest ona. Poleciałam na górę zrobić sobie delikatny makijaż. Z szafy wyciągnęłam sukienkę. Naciągnęłam pończochy i zmieniłam stanik na taki bez ramiączek. Założyłam na siebie pomarańczową sukienkę. Do tego buty na obcasie i gotowe. Perfumy, torebka, coś na wierzch i koniec. Do pokoju wpada Patrycja. Pomagam jej założyć  sukienkę. Wygląda naprawdę pięknie. Ostatnie dodatki i jest gotowa. Na szyi zauważyłam prezent od Violasa. Zeszłyśmy na dół, a Ewa nie mogła nacieszyć się tym jak pięknie jej wyszła fryzura. Od razu porobiła nam zdjęcia. Ta kobieta jest taka dziwna, że nie wytrzymam. Chyba przekonała się do przyjaciółki, bo chętnie przyjmuje ją i jest miła. Na dworze się ściemniało. Miał przyjechać po nas kolega dziewczyny. Po wyjściu od razu zauważyłyśmy czarne auto.

-To on-mówi wskazując na auto.

Od razu ruszamy w ich kierunku. Otwieramy drzwi i wsiadamy do środka. Zapinam pasy.

-Cześć wam-odzywa się dziewczyna.
-Cześć-odpowiada chłopak, a ja skądś ten głos kojarzę. Podnoszę wzrok i widzę Kubiaka. Uśmiecham się i kręcę głową.
-Za szoferów dzisiaj robicie?-pytam
-Jak trzeba będzie to tak-odpowiada.
-Wiesz chciałam zaprosić ich na imprezę, ale..-patrzę na przyjaciółkę, a później na Michała.
-Baliśmy się, że nie będzie imprezy, gdy nas zobaczą. Nie chcemy psuć urodzin….odbijemy sobie kiedyś to-i mruga do mnie. Nie odpowiadam tylko odwracam głowę i patrzę w szybę. Nagle czuje wibracje telefonu. Wyciągam go z torebki. Na twarz od razu wkrada się uśmiech, a zapewne też i rumieniec.

Michał:
Pięknie wyglądasz J

Kinga:
Dziękuje. Gdybyś powiedział co planujecie z Violasem zapewne też byśmy tak się ubrały-wysyłam i czekam na odpowiedź.

Michał:
Żałuję, że tego nie wiedziałem L Od razu bym ci o tym powiedział…..-napisał.

Kinga:
Jak to stwierdziłeś odbijemy to sobie kiedyś. Trzymam za słowo J- naciskam wyślij i chowam telefon z powrotem.

Odwraca się i uśmiecha. Po 5 minutach jesteśmy już na miejscu. Chłopaki otwierają nam drzwi i odprowadzają nas wzrokiem aż do klubu.

-Pati co to miało znaczyć?-pytam przyjaciółki.
-Jakoś tak samo wyszło. Na sali gadałam z Tiagiem. Sam chciał mnie odwieźć.-odpowiada i uśmiecha się.
-Czy wy..no…coś ten teges?-pytam znacząco patrząc na nią.
-Nie….mam nadzieję, że jeszcze nie-i obie wchodzimy do środka. 

Ludzie już schodzą się. Podchodzą do Patrycji składają życzenia i wręczają prezenty. Pomagam jej z tym wszystkim. Parę minut po 19:00 zaczyna się oficjalnie impreza. Wszyscy bawią się świetnie. Tańczą, piją i jedzą. Siadam przy barze zamawiając sok. Podchodzi do mnie jakiś chłopak.

-A ty co Kinia tak sama?-pyta Paweł.
-Przyszłam tylko po sok-odpowiadam biorąc zamówienie.
-Chodź,bo jeszcze ze mną nie tańczyłaś-łapie za szklankę i odstawia ją na ladę. Nie mam nic przeciwko. 

Wiruję na parkiecie z chłopakiem. Później co chwila byłam odbijana. Ostatni z nich zaprosił mnie do siebie. Siedziała już tam Patrycja i piła wraz z nimi. Nie miałam raczej na to ochoty.  Grzecznie jednak usiadłam i wypiłam jeden kieliszek za zdrowie przyjaciółki. Ona jednak za chwilę zniknęła, a ja dalej z nimi siedziałam. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam z nimi pić. Pamiętam jeszcze jak byli pod wrażeniem tego jak mocną mam głowę. Trzech z nich odpadło, a jeden zrezygnował sam. Pijana odeszłam od stolika kierując się do przyjaciółki. Uwiesiłam się na jej ramieniu by się nie przewrócić.

-No jak tam moooja kochana przyjaaaciółko?-zapytałam.
-Kinia! Ty jesteś pijana!-krzyczy niemal.
-Nie-jednak ona patrzy na mnie tym swoim wzrokiem….-no dobra…może ociupinkę.  Przyszłam zapytać kiedy tort?
-Dla ciebie impreza już się skończyła. Zaraz wezwę kogoś by cię zabrał stąd.-odpowiada i sadza mnie na krześle.
-Przestań! To są twoje  urodziny! Ja chcę tu być! I chcę tortu!-zła wrzeszczę, a ona nie zwraca na mnie uwagi. Kładę głowę na barze i zasypiam.

***

Już zadzwoniłam gdzie trzeba. Odwracam się i patrzę na nią. Przysnęła chyba. Trzeba było ją bardziej pilnować i nie zostawiać z chłopakami. Po chwili mój telefon znów dzwoni. Spoglądam na wyświetlacz i od razu wychodzę z lokalu. Widzę chłopaka stojącego przy aucie. Podchodzę do niego.


______________________________________________________________________

No i wyszedł plan Kubiaka...oj jak ja bym chciała dostać taki prezent *-* możliwość zagrania małego meczyku z siatkarzami... z chęcią poczytam wasze propozycje odnośnie tego kogo obstawiacie, że przyjechał. 
Za wszystkie błędy z góry przepraszam.
Całuję i do piątku :*

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 17




Rano obudziła mnie Elwira wskakując na łóżko. Była sobota, a ona mnie budzi. Nakryłam głowę poduszką i leżałam. Najjaśniejszym punktem w tym dniu było spotkanie z Michałem. Na lodowisku jeździłam z wielką energią. Czekałam już tylko na odpowiednią godzinę. Gdy skończyłam swój trening i od razu pognałam na halę. Okazało się, że Michał już jest w środku. Weszłam na główną halę i zobaczyłam jak rozkłada siatkę. Odwrócił się i ze zdziwieniem zapytał:

-Co ty tutaj robisz tak wcześnie?
-Uwierzysz jeśli powiem, że nie mogłam się doczekać by tu przyjść?-uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo.
-Leć się w takim razie przebrać.

Gdy przebrana już wróciłam od razu mogliśmy wziąć się za pierwsze ćwiczenia z piłką. Pokazywał mi odbicia górne i dolne. Nie sądziłam, że taka zwykła piłka może dostarczyć tyle radości.

-No to co? Teraz odbijamy-mówi i odsuwa się na znaczną odległość.
-Ale, że już?-z obawą  pytam. Wiedziałam, że jeszcze mi to dobrze nie wychodzi.
-Tak. Nie ma na co czekać.

Wypuściłam powietrze i odwróciłam się do niego. Wysoko podrzucił piłkę i bezdźwięcznie niemal odbił ją. Ja zrobiłam to też, ale chyba za lekko, bo musiał pod nią podbiec.

-Kinga. Musi mocno wypchnąć piłkę. Same końce palców. Robisz koszyczek i do góry i przodu. Dobra?
-Tak.

I rzeczywiście z każdą chwilą coraz lepiej mi szło. Michał też często mnie chwalił. Zmęczony usiadł, a ja nad sobą próbowałam odbijać piłkę.

-Brawo. Jesteś bardzo pojętną uczennicą-mówi.
-Bo mam świetnego nauczyciela-odpowiadam nadal nie przestając odbijać.
-Mogę ci coś powiedzieć?-pyta, a ja łapie w dłonie piłkę.
-Wal.
-Zachowujesz się teraz trochę jak takie dziecko. Pierwszy raz dostałaś jakąś zabawkę i cieszysz się niemiłosiernie.
-A teraz ja mogę ci coś powiedzieć?-pytam
-Oczywiście.
-Wczoraj zachowywałeś się dokładnie tak samo….Może to głupie, że to co dla ciebie jest codziennością dla mnie sprawia tyle frajdy, ale uwierz ja nigdy nie miałam styczności z żadną dyscypliną sportową.
-A na WF?
-Jak chodziłam do Warszawy to WF polegał cały czas na jeździe bądź ćwiczeniach na siłowni, a tutaj odsyłają mnie na lodowisku. Żałuję, że nie mogę normalnie w kosza czy siatkę pograć z innymi dziewczynami….ty w każdej chwili zbierasz przyjaciół i idziesz robić co chcesz…ja nie mam tak łatwo. Lubią mnie za moją popularność. Tylko Pati to moja prawdziwa przyjaciółka.
-I ja-przerywa 
-Tak i ty. A reszta to zwykli znajomi których codziennie spotykam. Więcej wspólnego mam z tymi młodszymi które również trenują. Ale mimo to one nie mają tak ciężko. To ja jestem ich idolem, to na mnie się wzorują więc muszę jeździć, a nie zajmować się czymś innym. Poza tym mam takich a nie innych rodziców. To też dużo zmienia.
-Wiesz ja właściwie też raczej od razu kierowany na siatkę, ale nigdy nie było, że nie mogę pograć w nogę, albo ręczną. Kochałem grać w tenisa. Moi rodzice powiedzieli, że nie ważne co wybiorę będą mnie wspierać. Jednak gdy nie udało mi się z tenisem wróciłem do siatkówki. To jest to co kocham.
-Ja łyżwiarstwo też kocham. Dzięki niemu mogę oderwać się od rzeczywistości, ale z drugiej nie znoszę tej presji, a szczególnie ze strony rodziców….Miałeś tak, że im bardziej oni chcieli, pchali cię w to, naciskali to ty chciałeś zrezygnować?
-Oj bardzo często-odpowiada, a ja siadam naprzeciwko.
-Moi prawdziwi rodzice właściwie nie namawiali mnie. Zobaczyłam mamę i powiedziałam, że będę jak ona. Sama chciałam jeździć, a oni mi pomagali-wspomniałam, a po moim policzku spłynęła łza. Chłopak podsunął się i kciukiem starł ją.
-Wiesz, że na mnie też możesz liczyć. Zawsze ci pomogę.
-Dzięki Michał-podsuwam się i mocno przytulam się do niego. 

Przy nikim nie czułam się tak bezpieczna jak przy nim. Muszę podziękować Bogu, że postawił go na mojej drodze. A może rodzicom? Znów zesłali mi pomoc, jak to było w przypadku Pati.

-Wiesz….teraz myślę, że moi rodzice znów postawili na mojej drodze odpowiednią osobę.-uśmiecham się i patrzę mu w oczy.
-Widocznie tak miało być. Potrzebowałaś przyjaciela i pojawiłem się.-mówi jednocześnie gładząc palcem policzek. Podobało mi się to, ale spostrzegłam, że ta sytuacja zaczyna niebezpiecznie wyglądać. Jakby teraz znalazł się jeszcze bliżej z twarzą. Widziałam jak zerknął raz na moje usta. Spuściłam wzrok i wstałam.

-Dobra Misiek koniec tych smutasów gramy…..chciałabym zobaczyć jak zagrywasz-i rzucam w jego kierunku piłkę.
-I ty chcesz to odebrać?-zaczyna się śmiać.
-Nie koniecznie. Chcę zobaczyć jak mocno i szybko leci ta piłka….tylko nie oszczędzaj się cieniasie!-krzyczę gdy staje na drugim końcu boiska.
-Cieniasie?! Cieniasie?! Dobrze usłyszałem?! Zaraz ci dam!

Podrzuca wysoko piłkę, bierze rozbieg i uderza w nią mocno. Leci w moim kierunku, ale odsuwam się. Teraz wiem jakie piłki musi odbierać on i Wojtaszek.  Szacuneczek dla nich. 

-I co? Cienko?-pyta podnosząc siatkę i podchodząc do mnie.
-Jestem pod wrażeniem tego jakie piłki odbieracie. Z trybun wygląda to inaczej, a inaczej gdy stoisz tutaj.
-No na pewno.

Poodbijaliśmy przez siatkę i zbieraliśmy się już do wyjścia. Michał bez żadnego skrępowania ściągnął koszulkę i wycierał się ręcznikiem. Nie miałam pojęcia jak długo mu się jeszcze zejdzie, a koszulka lepiła się do mnie i czułam, że śmierdzę. Dobra raz się żyje. Ściągnęłam podkoszulek i siedziałam w samym staniku. Wytarłam się koszulką i sięgnęłam do torby po świeżą.

-Ładny brzuszek-słyszę głos chłopaka. Odwracam się i patrzę do niego.
-Wiesz trzeba dbać o siebie-odpowiadam sama spoglądając na niego.
-U mnie to proszę…sadełko z tej strony…trochę tłuszczyku z tej-złapał ręką za skórę na brzuchu.
-Żartujesz sobie?! Gdzie u ciebie sadło? Same mięśnie. Z daleka je widać. –odpowiadam
-Ha ha…dotknij i pokaż gdzie one są.-podeszłam i dotknęłam jego brzucha.
-Tu-przejechałam dłonią próbując wyczuć mięśnie….-i tu-powiedziałam zjeżdżając na podbrzusze.- Masz jakieś kompleksy na temat swojego wyglądu?-pytam odsuwając się i chwytając koszulkę.
-Myślę, że mam za grube łydki-dodaje oglądając je.
-Dobra weź już przestań! Gorzej niż nie jedna baba. Nawet ja tak nie narzekam.-mówię siadając i ściągając spodnie. Zakrywam się tak by jak najmniej zobaczył.
-Bo ty masz idealne ciało to nie masz na co narzekać.
-To przestań jeść ciasteczka, serniczki i lody to będziesz równie piękny.-uśmiecham się i podciągam spodnie. Z tyłu nagle wypada mi jakaś karteczka. Otwieram ją i czytam.
-O żesz kurde!!-i walę się dłonią w czoło. Pakuje szybko rzeczy do torby.
-Co się stało?
-Patrycja ma jutro urodziny, a ja całkowicie zapomniałam, że miałam iść i coś jej kupić.
-A jutro?
-Jutro o 19:00 impreza, a poza tym człowieku jutro jest niedziela…gdzie ja kupię cokolwiek?!-siadam i chowam twarz w dłoniach. Kiwam się próbując coś wymyślić. Może powiem, że prezent spóźni się trochę? Nie…nie potrafię jej okłamać. Czuję po chwili dłoń chłopaka na plecach. Podnoszę się i widzę jak siedzi obok.

-To może ja pomogę?-pyta
-Jak ty chcesz mi pomóc?! Masz jakieś specjalne układy w sklepach?! Otwierają je specjalnie dla ciebie?!-kpiąco pytam. Jestem zła na siebie i wyżywam się na niewinnym chłopaku-Przepraszam Michał. Po prostu nie wierzę, że mogłam o tym zapomnieć.
-Wysłuchasz mnie?
-Mów.-i wzruszam ramionami, bo i tak nie mam nic do stracenia.

_______________________________________________________________________________

Jak myślicie na co wpadł  Michał? Kolejny rozdział we wtorek. Pozdrawiam :) 

Vive Targi Kielce brązowym medalistą Ligii Mistrzów! Brawo chłopaki :)
Zapraszam również na drugiego mojego bloga You are my dream 

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 16





Rano szkoła, trening, chwila wolnego, odrobienie lekcji i znów lodowisko. Po próbach wszyscy wyszli, a ja nadal czekałam na Kubiaka. Było już parę minut po 19:00. Stchórzył pewnie. Mogłam się tego spodziewać. Wtedy też z wielkim hukiem do środka wpada nie kto inny jak on.

-Przepraszam, Zbyszek mnie zatrzymał.-odpowiada i siada na ławkę. Podchodzę do niego wręczając mu parę łyżew.
-Zapraszam szybciutko na lód-mówię.
-To nie będzie teorii?-pyta z nadzieję, że dzisiaj nie będzie jeździć.
-Nie. Teoria w praktyce. 

Chłopak zakłada łyżwy i stajemy przed wejściem.

-Jeździłeś kiedyś na łyżwach?-pytam
-Może jakieś 10 lat temu, ale z 3 lata temu jeździłem na rolkach. Słyszałem, że to bardzo podobne jest.
-Zależy jak dla kogo….W takim razie szybka lekcja. Są właściwie trzy rodzaje łyżew, ale większość zna tylko dwie. Pierwsze to panczeny. Używa się ich w jeździe szybkiej i nie są wskazane dla początkujących łyżwiarzy. Są one krótkie, nie mają wzmocnienia na kostkę. W takim razie nie polecam szczególnie ci. Próbowałam raz, ale to była masakra jakaś. –uśmiecha się, a ja kontynuuję. –Drugie to najczęściej figurówki. Właśnie takie masz teraz na nogach. Charakterystyczne są dla nich, że na przodzie płozy posiadają ząbki które służą hamowaniu, albo jak mi do wykonywania piruetów, spirali czy innych elementów w łyżwiarstwie figurowym. Dla ciebie jednak mogą przeszkodą gdyż możesz się o nie potykać i przewracać, ale spokojnie wypracujemy to.  No i ostatnia grupa to hokejówki. Nie posiadają ząbków, można osiągać na nich większe prędkości i są o wiele zwrotniejsze, pozwalają również szybciej wyhamować. Uczono mnie, że właśnie na nich najszybciej nauczysz się jeździć i są najlepsze dla początkujących.
-Więc dlaczego ja dostaje figurki?-pyta
-Co dostajesz?-dopytuje myśląc, że się przesłyszałam
-No figurki….skrót od figurówki.
-Bo po pierwsze nie dostałam hokejówek, a po drugie nie zasłużyłeś na łatwy początek-uśmiecham się i wchodzę na lód-zapraszam do mnie-mówię i patrzę jak powoli chłopak wchodzi. 

Od razu łapie się barierki. Widzę jak leci do tyłu, ale udaje twardego. Gdy w końcu udaje mu się złapać równowagę puszcza się i od razu ląduje na tyłku. Śmieję się z tego co wyprawia.

-No bardzo śmieszne!-mówi oburzony.
-Niedawno mówiłeś, że jaki problem jest w podniesieniu nogi i obrocie….ty masz problem z samym staniem na lodzie.-mówię powstrzymując śmiech.
-Ha ha ha…lepiej pomogłabyś mi wstać.-rzuca ze złością.
-I tu zaczyna się lekcja druga. Nauka wstawania.....Aby wstać musisz uklęknąć na kolanach i oprzeć dłonie o lód między nogami…..tak….dobrze bardzo-mówię patrząc na jego poczynania.
-Ale nogi mi się rozjeżdżają!-krzyczy.
-Spokój. Powoli to rób….odpychaj się rękoma od lodu. …pochylony bądź ciągle w przód…świetnie…widzisz udało ci się.
-Super!-widzę jak się cieszy, ale po chwili znów zaczyna się chwiać. Szybko podjeżdżam do niego i łapię go podprowadzając pod bandę.
-Trzymaj się teraz. Powoli idziemy.

Obserwowałam jak po malutku wykonuje kroczki. Szło mu nawet dobrze.

-Dobra starczy teraz tego…daj mi ręce-patrzy na mnie z przerażeniem –No zaufaj mi.-wyciąga w moim kierunku dłonie, a ja łapie je wyciągając na sam środek lodowiska.
-Zwariowałaś? Chcesz bym się połamał?
-Spokojnie – i puszczam go wycofując się do tyłu.
-Kinguś błagam! Podjedź tutaj do mnie. Ja zaraz upadnę-mówi.
-Nie. Michał ugnij teraz nogi lekko w kolanach i pochyl się troszkę do przodu, ale nie za dużo….nigdy nie do tyłu! Słyszysz?! Rozróżniasz przód i tył?!-śmieję się i krzyczę.
-No tak! Ale samo mnie do tyłu jakoś ciągnie!
-Nie! Ty sam to robisz….Teraz rozłóż ręce na wysokości poniżej ramion…tak, świetnie mój uczniu-posyłam mu uśmiech, a on odwzajemnia to.
-A teraz co? Będę tak stać?
-Tak, a ja skocze po aparat i cyknę ci zdjęcie.
-No na pewno!-odpowiada opuszczając dłonie.
-Michał! Wracaj do poprzedniej pozy! Natychmiast!…..wyciągnij teraz ręce w przód i przykucnij….
-Żartujesz sobie?!-patrzy i zaczyna się denerwować.
-Nie. To jest ćwiczenia na złapanie równowagi na lodzie…no już próbuj.

Wzdycha głośno, a potem robi to, lecz nie obyło się bez upadku.

-Wszystko w porządku?-pytam podjeżdżając
-Tak, dam sobie radę-odpowiada i z lekkimi kłopotami wstaje. Powtarza to jeszcze raz.
-A teraz spróbuj podjechać co mnie kawałek. ….no dawaj-niepewnie człapał w moim kierunku. Gdy był na tyle blisko zaczął się chwiać i wpadł prosto w moje ramiona. Ustawiłam go do pionu.-Idzie ci świetnie jak na początek. Teraz zaczniemy jechać…daj mi rękę-mówię i wyciągam do niego lewą dłoń.
-I co odstawisz mnie pod bandę i każesz przyjechać do siebie?-żartuje i ściska mocno moją rękę.
-Zastanawiałam się nad tym, ale daruję ci to i możesz jechać ze mną.
-Oh jak miło.
-Więc tak lewa noga stoi, prawą  odpychamy się za siebie lekko w bok..tak jakbyś odgarniał śnieg…..uwaga hop…..dobrze teraz prawa noga wraca i to samo robimy z lewą-i Michał lekko odpycha się.-O to chodzi. Jak będziesz odpychał się mocniej to szybciej pojedziesz.
-Na razie cieszę się, że trzymam się na łyżwach.

Jeździmy tak w kółko, a Michał zaczyna się rozkręcać. Puszczam go, a on nabiera coraz większej prędkości.

-Udało mi się! Ja jeżdżę!-krzyczy wymachując rękoma.
-Jeździsz!
-Kinga! Kinga! Powiedz jak się hamuję?!-lecz nie zdążyłam nic odpowiedzieć gdyż wylądował na bandzie, a potem opadł na lód. Szybko podjechałam żeby zobaczyć czy nic mu się nie stało. Kucam obok i spoglądam na roześmianego chłopaka.
-Ale jazda!-odpowiada i podnosi się.
-Ty wariat jesteś!
-Oj przestań! Sama chciałaś mnie nauczyć.
-Wiem.
-Więc teraz nie marudź tylko pokaż mi jak się hamuje-posyła mi uśmiech, a ja kręcę głową.
-Żeby zahamować musisz rozstawić szeroko nogi i jedną z nich postawić lekko w poprzek tak żeby łyżwa zaczęła hamować drapiąc o lód. Po chwili spróbuj postawić w poprzek również drugą łyżwę. Nie rozstawiaj nóg za daleko od siebie żeby nie rozjechały się.
-Okej. Jadę jeszcze raz.-i patrzę na niego jak się rozpędza. 

Zachowuje się jak trochę takie dziecko które nigdy nie miało styczności z daną dyscypliną. Zawsze w dzieciństwie tylko siatkówka i nic nic więcej. W moim przypadku były łyżwy. Nawet na WF w nic nie grałam tylko zwalniano mnie na lód. Żałowałam, że nie mogę pograć z innymi dziewczynami w koszykówkę czy siatkówkę. Często robiły fikołki, a ja nie mogłam, bo gdyby coś mi się stało…Szczerze to już nie mogę doczekać się kiedy Michał pokaże mi jak się odbija. Zaliczył jeszcze nie jeden upadek.

-Dobra Kubi. Na dzisiaj już koniec!-krzyczę i schodzę z lodowiska. Siadam na ławce i zdejmuje łyżwy. Po minucie pojawia się obok chłopka. Od razu całuje mnie w policzek i mocno przytula.

-A to za co?-pytam spoglądając na niego.
-Za wszystko..-posyła mi promienny uśmiech. Zakładamy swoje obuwie i wychodzimy.
-Chodź. Stawiam dzisiaj ciasto-mówię i ruszamy w kierunku naszej ulubionej kawiarenki. Gdy podchodzi kelnerka zamawiam dwa serniki i czekoladę.
-Ale ty musisz być zmarznięta po tej jeździe.-mówi jedząc ciasto.
-Kwestia przyzwyczajenia.
-To co jutro na hali?-pyta spoglądając na mnie.
-O tej co zwykle?
-Tak.
-Ale pod jednym warunkiem.-wypowiadam, a on odstawia kubek i przygląda się mi.
-Jakim?
-To, że jutro zaczniemy grać, a teoria wyjdzie w trakcie okej?

Widzę jak uśmiecha się. Czyli oznacza to zgodę. Po zjedzeniu odprowadził mnie pod dom. Pożegnałam się i weszłam do środka. Udałam się od razu do siebie. Pierwsze co to włączyłam laptopa i weszłam na stronę siatkarską i po prostu zaczęłam przeglądać wszystkie zagadnienia które powinnam znać czyli, krótka, pipe, plas,kiwka i inne tego typu. Nawet udało mi się trochę rozszyfrować te ich zmiany, ale Michał i tak będzie musiał mi to wytłumaczyć. Chciałam jutro pójść i pokazać mu, że taka głupia nie jestem i przygotowuję się co nieco. Mam nadzieję, że będzie zadowolony z siebie jako nauczyciela i ze mnie uczennicy.


***

Siedziałem właśnie w domu i ogrzewałem stopy które potwornie mi zmarzły. Otworzyłem swojego lapka i w Google wpisałem „łyżwiarstwo figurowe figury” To głupie, ale chciałem pokazać jej, że jestem pojętnym uczniem, a poza tym zaskoczyć ją. Niech wie, że interesuje mnie to co robi. Ciężko szło mi trochę. Były trójki, trójki odwrotne, zwroty jakieś, spirale i inne które dzieliły się na jeszcze poszczególne kategorie. Zdecydowanie miała rację, że to wyjdzie w praktyce, bo jakby miała mi tłumaczyć to po pierwszym już bym się zgubił. Jednak nie zaszkodzi nauczyć się obrotów na jednej nodze oraz oraz ruchów przestrzennych. Myślę, że byłaby ze mnie dumna.


***

Koło 23:00 skończyłam. Od razu położyłam się szybko spać i w mgnieniu oka usnęłam. 



                                       ________________________________________

I kolejny rozdział :) Tym razem Michał w roli ucznia :) 
Ktoś zapytał co ile dodaje tu rozdziały. Nie mam jakiegoś określonego, ze co 2 bądź 3 dni. Tak jak pisałam wcześniej te opowiadanie mam napisane już i tylko dziele je na rozdziały i poprawiam, coś dopiszę jeszcze. Wiem, że mogłabym dodawać codziennie, ale piszę też rozdziały na drugiego bloga. A że bardzo lubię te opowiadanie to chcę by wychodziło jak najlepiej mimo iż nie zawsze może tak jest. Orłem w pisaniu nie jestem ;] Ale może masz rację i określę jakiś taki konkretniejszy czas czekania. Zastanowię się nad tym :)

Teraz przyjemniejsza część czyli oficjalnie zaczęty sezon reprezentacyjny. Fajnie było zobaczyć już chłopaków z różnych drużyn razem grających, mających wspólny cel...to jest powód do radości :) Pierwszy mecz świetny. Szkoda tylko, że Igły nie było. Jakoś tak dziwnie bez niego na boisku było, ale przyznam, że Paweł dobrze go zastąpił i kiedyś, kiedyś będzie świetnym zastępcą. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Zibim i Miśku. Chyba wszyscy widzieli to :] Uwielbiam też ten kolaż. <3
Ale i tak najpiękniejsze były słowa Bartmana do Kubiaka. Jak to mówi się teraz Zbychniał come back! Ja tam się bardzo cieszę i mam nadzieję, że będzie więcej możliwości oglądania ich rozmów, poklepywania się i uścisków.....Kurek też jak wystrzelił. Ogólnie świetne spotkanie. Drugie również mimo iż przegrane. Ale fajnie, że Andrea dał pograć tej drugiej szóstce, tym debiutującym chłopakom i gdy nie szło nie zmieniał ich od razu, a dał szansę. Włodarczyk...naprawdę dobrze się spisał. Będzie z niego siatkarz. Ale nie przechwalmy go, bo będzie jak z Miką który był uważany za drugiego Kurka, a wyszło co wyszło. Jednak ma chłopak talent :) Szkoda mi tego trzeciego seta. Gdyby go wygrali kolejny potoczyłby się inaczej. Ale nie będziemy ubolewać nad tym. To byłe mecz kontrolny i sprawdzenie zawodników. Ale koniec z tym już, bo wyjdzie to dłuższe niż rozdział :) Do zobaczenia ;]

Nowy rozdział na  ♥You are my dream♥

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 15




Na mecz następnego dnia poszłam z wielką chęcią. Jak zwykle z Pati miałyśmy najlepsze miejscówki. Przyznam, że mimo  tego, że obserwowałam Michała to po meczu od razu wyszłam z hali. Czułam się lekko urażona tym co powiedział. Odegrałam się wiem, ale wciąż boli. Przyjaciółka szybko dogoniła mnie i wróciłyśmy do domów. Nim się obejrzałam był już ranek dnia kolejnego. To właśnie dziś miałam zacząć trening z Michałem.

-Trening?-powiedziałam głośno-To nie żaden trening. On po prostu chce pokazać jaki to jest wyjątkowy -zaczęłam sama się śmiać z tej jego gierki czy jako to tam nazwać. Rano czekała mnie jeszcze jazda. Koło 18:00 zaczęłam się już szykować. Do torby spakowałam dresy, jakąś koszulkę i adidasy. Na odchodne krzyknęłam rodzicom, że idę pojeździć. Nie miałam problemu z wejściem. Starszy pan od razu pokierował mnie gdzie mam iść jakby wcześniej już został o tym uprzedzony. Otworzyłam drzwi na halę. Zobaczyłam chłopaka który na dźwięk skrzypiących drzwi przestał odbijać piłkę.

-Witam, witam-odpowiada i wskazuje mi drzwi gdzie mam się udać.-Trafisz chyba do szatni no nie?
-Bardzo śmieszne-trzaskam mocno drzwiami i udaję się tam gdzie mi wskazał. Nie mam problemu z odnalezieniem odpowiedniego pomieszczenia. Wchodzę do środka i siadam na ławeczkę. Obok wiszą ubrania Michała. Z dala wyczuwam jego perfumy. Podsuwam się jeszcze bliżej i wciągam powietrze, a nutka jego zapachu drażni mój nos. Przymykam oczy. Po chwili jednak otrząsam się.

-Co ty głupia robisz?-pytam sama siebie wyciągając z torby ubranie. Przebieram się szybko i dołączam do Michała.
-Witam w moim świecie-mówi rozkładając ręce i pokazując mi wszystko.
-Pomińmy ten wstęp i przejdźmy do rzeczy-odpowiadam zakładając ręce na piersi.
-Najpierw małe rozciąganie zrobimy i zaczniemy wpierw od części teoretycznej siatkówki.
-Serio?! Ja myślałam, że przyjdę pograć. –odpowiadam zawiedziona trochę chociaż cieszyłam się, że dzisiaj nie będziemy odbijać.
-Zaczniemy od początku-uśmiecha się i zaczynamy biec. Dorównuje Michałowi. Zrobiliśmy parę okrążeń, a następnie pokazuje mi różne ćwiczenia. Niektóre z nich wykonywał lepiej niż ja. Nie miałam tak bardzo dobrze rozciągniętej górnej partii ciała, a zwłaszcza rąk. Nie raz podchodził do mnie i poprawiał to co robiłam. Śmiesznie musiało to wyglądać.
-Długo jeszcze?-pytam
-Nie z ćwiczeniami to koniec. Siadaj ja zaraz wracam.-podążyłam za nim wzrokiem gdy podchodził do krzesełek i coś z nich brał. Usiadłam na podłodze i czekałam na chłopaka. Zjawił się po chwili. Położył przede mną kartki i długopisy.

-A to po co?
-Zobaczysz. W takim razie zacznijmy od tego by dowiedzieć się co wiesz o siatkówce-uśmiecha się i siada po turecku.
-No jak to co? Ty w nią grasz, są dwie drużyny, musicie odbijać piłkę i zdobywać punkty. Ot wielka filozofia.
-W takim razie długa droga przed nami-i  uśmiechnął się kręcąc głową. Lubiłam gdy się uśmiechał.
-Poczekaj Michał wiem jeszcze coś-dodaję.
-To pochwal się.
-Wiem, że gra jeden facet w innej koszulce. Czemu ty nie grasz z inną koszulką? Byłbyś przynajmniej widoczny i od razu bym cię zapamiętała-dopytuje.
-Mówisz, że lepiej byś mnie zapamiętała?
-No tak. Wojtaszka od razu zapamiętałam. Rzuca się w oczy, a gdybś ty też miał inną koszulkę to od razu zwróciłabym na ciebie uwagę.
-I tak zwróciłaś na mnie pierwszego niż na niego. –posyła mi swój uśmieszek.
-Tak, ale to nie zmienia faktu, że…..
-Nie ma żadnego ale koleżanko. Zaczniemy od poszczególnych pozycji chłopaków na boisku. Tak jak już wiesz Wojtaszek gra z inną koszulką bo jest libero.
-Libero?-pytam
-Tak, to taka pozycja....po prostu Wojtaszek-libero  nie może atakować, blokować i serwować. Odbiera, broni i asekuruje przy atakach. Zazwyczaj jest najniższy w drużynie jak zauważyłaś-cierpliwie tłumaczy mi.
-Dobra, ale przecież ty też odbierasz..
-Wiem, ale mam zupełnie inne zadania niż on. W dużej mierze też pokrywają się, bo również odbieram zagrywki, bronię i asekuruję. Lecz mogę też atakować,blokować i zagrywać.
-No tak. W końcu gdybyś tego nie robił nie dostawałbyś statuetek.-widzę, że chłopak ma niezły ubaw z tego. Czuje się pewnie jakby tłumaczył coś małemu dziecku. Powoli tłumaczył mi jaka pozycja ma jakie zadania, co robi. Zajęło nam to trochę. Kubiak szczęśliwy, że udało nam się dojść do końca mówi:

-W takim razie zobaczymy co zapamiętałaś-i porusza brwiami.
-E no Michał…nie było mowy o sprawdzianie.-jęczę.
-To nie będzie trudne….Powiedz mi na jakiej pozycji gram?
-Ty jesteś…no tym…..no przyjmującym-odpowiadam i jestem zadowolona sama z siebie, że mi się udało.
-Brawo, a co mogę robić?
-Ty możesz zagrywać…..atakować….bronić..no i….no mam to na końcu języka….no wiem-mówię denerwując się gdyż naprawdę wiem, ale nie mogę sobie za Chiny nic przypomnieć.-…możesz skakać do ściany.-i w geście triumfu unoszę palec.
-Do ściany, skakać do ściany?!-pyta, a potem ze śmiechu kładzie się na podłodze.
-Nie śmiej się!-kopię go w nogę-Jak nie do ściany to do czego?!
-Nie no sory-unosi się starając się opanować  atak śmiechu. Z policzka ściera łzę która popłynęła mu z tej radości.-Naprawdę jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim określeniem. Ze ścianą spotykam się gdy atakuje, a przede mną wyrasta potrójny.-odpowiada.
-Potrójny?
-No blok potrójny…dziewczyno po co ty przychodzisz na mecze? Byłaś na tylu spotkaniach, a nadal nie rozumiesz zasad.
-I co?! Nie mogę przyjść i po prostu poskakać ze szczęścia z moją przyjaciółką gdy wygrywacie?! Nie ogarniam tego, ale czy to powód być mnie teraz obrażał?-pytam poważnie. Było miło i fajnie, ale teraz zrobiło mi się przykro. Uważa, że jestem tępa. Wstałam z podłogi i chciałam iść, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek.
-Przepraszam, że to powiedziałem. Nie miałem zamiaru cię urazić.-odpowiada.
-A jednak udało ci się.
-Wiem, że nie każdy musi się znać na siatkówce, interesować się nią by przychodzić, ale sądziłem, że jak jesteś regularnie to wiesz co nieco.
-Niestety nie zagłębiałam się w szczegóły…..chyba nie powinieneś traci czasu na tak tępą dziewczynę jak ja. Poćwicz, spotkaj się ze znajomymi, dziewczyną, a nie marnujesz czas. –mówię i wyswobadzam nadgarstek z uścisku. Mam ochotę teraz się rozpłakać, ale dzielnie kroczę w kierunku szatni.

Przede mną nagle pojawia się Michał. Jak on tak szybko się przemieścił? Zadaje sobie pytanie w myślach. Przysuwa się i unosi mój podbródek tak aby mógł patrzeć mi w oczy.

-Nigdy nie masz prawa uważać, że jesteś tępa! Jesteś wspaniała, piękna i mądra. –mówi i kładzie mi dłonie na policzkach. –To ja powinienem cieszyć się, że taka dziewczyna jak ty ma dla mnie czas i wytrzymała z takim nauczycielem jak ja-uśmiecham się i on również.-A skaczę do bloku-mówi i przytula mnie. Mocno odwzajemniam uścisk i śmieję się.
-Byłam bardzo blisko-dodaję odsuwając się.
-No tak troszkę……Ale to dopiero początek panno. Dzisiaj przedstawienie zawodników, a na kolejnej lekcji ustawienia, zmiany.
-Tak, w końcu zrozumiem czemu jedni wchodzą z tabliczkami, a inni nie. Np. Wojtaszek. Schodzi sobie kiedy chce, wchodzi też. Czy on ma jakieś specjalne przywileje? Bo ma inną koszulkę to już myśli  że tu rządzi, albo że jest najmniejszy? Wchodzi sobie za jakichś olbrzymów. Ja tego nie ogarniam-zadaje mnóstwo pytań, a Michał uśmiecha się i widzę, że próbuje opanować wielki wybuch śmiechu.
-Niedługo przekonasz się-odejmuje mnie ręką w pasie i udajemy się do szatni.

Chłopak bez żadnego skrępowania ściąga z siebie koszulkę. Po raz pierwszy widzę jego nagi i umięśniony tors. Przyznam, że serce zabiło mi szybciej. Przyglądałam mu się tak, a po chwili zorientowałam się, że patrzy na mnie.

-Co?-pytam
-Nic. Gapisz się na mnie-odpowiada siadając na ławkę.
-Czekam aż się przebierzesz bym i ja to mogła zrobić-mówię wyciągając nogi.
-Dobra już kończę i wychodzę.-szybko wciąga resztę ubrań na siebie, a strój wrzuca do plecaka.
-Czekam na zewnątrz-rzuca i wychodzi. Teraz nareszcie i ja mogę się przebrać. Zmieniam tylko spodnie  na bluzkę zarzucam bluzę, a potem kurtkę. Zabieram dwoje ubrania i idę do czekającego na mnie Michała. Odprowadza mnie pod sam dom.

-Mam nadzieję, że rozjaśniłem ci trochę siatkówkę.
-Tak. Dziękuję. Teraz będę pamiętać, że skaczesz do bloku, a nie ściany. –uśmiecham się i on również.
-Dla ciebie mogę i do ściany skakać.
-W takim razie jutro spotykam się na lodowisku no nie? O 19:00 przyjdź będę czekać-wypowiadam całuję go szybko w policzek i znikam tak aby nie miał możliwości wykręcenia się.

W trakcie kąpieli zastanawiam się jak zacząć, czy tak jak on od teorii czy praktyki. Sądzę, że wpajanie mu figur nic nie da. Lepiej gdy wykona ją na tafli lodu, wtedy zapamięta. Szczęśliwa położyłam się spać.


____________________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale jak wszyscy wiedzą maturę miałam. Już na szczęście po i mogę znów dodawać rozdziały. Mam nadzieję, że podoba wam się to tutaj na górze. Pozdrawiam :)

Zapraszam też na You are my dream . Z powrotem wróciłam do pisania historii. :)