piątek, 20 września 2013

Rozdział 51



Kiedy oboje mieliśmy jeszcze wolne Michał zabrał mnie do swoich rodziców. Bardzo zależało mu żebym poznała jego rodzinę. Państwo Kubiak przywitali mnie bardzo ciepło. Z czasem i jego brat dołączył do nas wraz ze swoją żoną. Aż miło się patrzyło na ten obrazek kiedy przedrzeźniali, albo popychali się. Mama Michała zaczęła opowiadać różne historie z Michałem i jego bratem w roli głównej. Naprawdę niektóre z nich było bardzo zabawne. Chłopak ciągle mówił żeby tego nie robiła, bo zawstydza go. Zazdrościłam strasznie mojemu chłopakowi, że ma taką kochającą rodzinę. Oddałabym naprawdę wiele, by nigdy nie doszło do tego wypadku, a jeśli już to przynajmniej trafić do takiej rodziny jaką widzę teraz. Kochające się małżeństwo z dwójką wspaniałych synów. Czułam jak oczy zachodzą mi łzami, ale starałam się, aby nie rozpłakać się.

-Coś się stało?-spytała mama Michała.
-Nie….naprawdę nic.-odpowiadam i spuszczam głowę, a po chwili ścieram łzę z policzka. Kubiak chyba to zauważył i złapał mnie za rękę. Wstał ciągnąc mnie za dłoń do góry i przepraszając na chwilę rodzinę. Weszliśmy do kuchni i stanęliśmy przy szafce.

-Hej słońce co jest?-zapytał unosząc mój podbródek do góry.
-Nic Michał.-odpowiadam.
-Przecież widzę.-mówi, a ja po chwili wtulam się mocno w jego tors i płaczę.-Ciiii.-szepcze i głaszcze mnie po włosach. Po chwili ogarniam się i odsuwam się od niego wycierając mokre od łez oczy.-I to nazywasz niczym?-pyta zakładając dłonie na piersi.
-Naprawdę nic mi nie jest.
-Kinga…….-i spojrzał na mnie tym zatroskanym spojrzeniem.
-Michał…..przecież powiedziałam, że to nic takiego….to po prostu…..kiedy widzę waszą szczęśliwą, kochając rodzinę to żałuję, że ja takiej nie miałam. Ledwie pamiętam moich rodziców przecież byłam mała….kiedy najbardziej potrzebowałam tej miłości nie dostawałam jej. Ta rodzina która mnie adoptowała nie dała mi tego i ty dobrze o tym wiesz….dla mnie rodziną była Pati, Basia, a nawet Tamara, a nie ci ludzie którzy powinni nimi być. Masz kochających rodziców, rodzeństwo….wiesz ile bym dała by mieć brata, albo siostrę? By móc się z nimi kłócić, bić, a także pomagać, wspierać. Ja naprawdę Michał cholernie ci zazdroszczę tego co masz.-mówię, a on mocno mnie przytula.
-Kinia…..zapewne masz rację. Kiedyś wolałem nie mieć rodziców, bo zabraniali, tego i tamtego, chciałem być jedynakiem, bo Kamil był starszy i to mi się obrywało jako młodszemu. Ale im byłem straszy tym bardziej rozumiałem jak bardzo się myliłem…..a ty, ty pokazałaś mi, że posiadanie rodziny to najwspanialsze co nas w życiu mogło spotkać. I od teraz….od teraz ja też chcę być twoja rodziną, chcę byś i tutaj czuła się dobrze, żeby moi rodzice byli twoimi rodzicami…..Obiecuję, że teraz będzie lepiej.
-Michał ma rację.-słyszę za sobą i szybko odwracam się. Widzę jego mamę która podchodzi do nas i łapie mnie za ręce.-Znamy nieco twoją historię, wpierw z gazet, a potem z tego co Michał mówił o tobie. Wiele wycierpiałaś, a my nie chcemy byś i teraz tak było. Uszczęśliwiasz naszego syna i to się dla nas liczy. Widać, że masz złote serce kochanie i od dzisiaj nie musisz się martwić, że nie masz rodziny, bo masz. My nią jesteśmy.-mówi, a ja przytulam się do niej.
-Dziękuję.-szepczę.
-Nie ma za co kochanie.-odpowiada i odsuwam się, a ona ociera mi łzy z policzka.-Teraz chodź pomożesz mi przygotować coś na obiad, a chłopaki zajmą się jak zwykle rozmowami o siatkówce.tak?-i spogląda na Michała dając mu do zrozumienia, że ma sobie iść.
-Tak.-przytakuje i podchodzi do mnie. Składa na ustach pocałunek i znika stąd.

Pani Irena mówi co mam robić, a ja wykonuję to. Naprawdę bardzo miło spędziłyśmy czas gotując i plotkując. Oczywiście wypytywała mnie o Michała, jak nam się układa, jak się poznaliśmy, bo tego Kubiak nie chciał powiedzieć. Opowiedziałam jej co nieco o tym, wspominając o jeździe siatkarza na łyżwach.

-Mój Michał i łyżwy?-zapytała śmiejąc się.-Nie wierzę po prostu.
-Tak. Zawsze śmiał się, że nic w tym ciężkiego nie ma. Że to hop siup i podnosi się nogę. Gorzej było jak wszedł na lód pierwszy raz. Ledwo dał radę się na nim utrzymać. Wtedy to ja się śmiałam z niego dopóki nie zabrał mnie na salę i nie przedstawił zasad gry. Dla mnie to była  czarna magia.
-Oj znam ten ból. Też na początku nie mogłam się połapać, ale jak Michał zaczął poważnie grać to wszystko stało się jasne.
-Tak. Sprawdził się bardzo dobrze w roli nauczyciela, tylko na każde moje potknięcie śmiał się.
-Ach ten Michał.-mówi wkładając kotlety na patelnię.
-Jednak wytłumaczył i z nieznającej zasad i nie lubiącej siatkówki dziewczyny stałam się wielkim kibicem zespołu, a przede wszystkim Michała.
-A ty? Jak ci idzie jazda?-zapytała.
-Dobrze. Jak będę tylko występować w Polsce to zapraszam państwa na występ.
-Z wielką chęcią przyjdziemy.-mówi.
-Na razie mam małą przerwę, ale od następnego tygodnia muszę wziąć się mocno do pracy, bo pod koniec stycznia jest Olimpiada i jeśli chcę na niej pojechać to muszę uzyskać kwalifikacje i temu czekają mnie treningi, a potem występy w Japonii.
-W Japonii?
-Tak. To jest jedyny sposób na zdobycie punktów, aby móc w tej imprezie pojechać.
-Jesteś zdolna więc ci się uda, jak twojej mamie i osiągniesz to co pragniesz.-odpowiada, a ja uśmiecham się.
-Medal będzie tylko dodatkiem. To co dla mnie najważniejsze już uzyskałam.-i patrzę na Michała które właśnie wchodzi do kuchni. Kobieta spogląda na siatkarza i uśmiecha się.


Dzień ten nam minął bardzo szybko i pod wieczór wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. W drodze do domu Kubiak zatrzymał się wcześniej.

-Gdzie jedziemy?-zapytałam.
-Dzisiaj poznałaś moich rodziców prawda?-mówi, a ja przytaknęłam.-W takim razie chciałbym poznać też twoich...tych prawdziwych którzy wydali na świat taką piękną istotę. –uśmiechnęłam się tylko i otarłam znów łzy. Wysiedliśmy z samochodu, a Michał z bagażnika wyciągnął dwa znicze. Zaprowadziłam go na grób moich rodziców.

-Jesteś strasznie podobna do swojej mamy.-mówi spoglądając na zdjęcie znajdujące się na pomniku. Przysiadłam na ławeczce i patrzyłam jak Kubi zapał znicze. Kiedy skończył usiadł obok i objął mnie ramieniem. –Witam. Nazywam się Michał Kubiak, jestem chłopakiem państwa córki.-powiedział, a ja zaśmiałam się.-jestem siatkarzem tutaj w klubie…no co mogę jeszcze powiedzieć…no chyba to, że kocham bardzo państwa córkę i pragnę uczynić ją najszczęśliwszą kobietą na ziemi.-mówi i spogląda na mnie. –naprawdę bardzo ją kocham i również bardzo dziękuję, że dane było mi ją spotkać. Nie wyobrażam sobie jak wyglądałoby moje życie bez niej.-wciąż nawija, a ja całuje go w usta.

Siedzimy przez chwilę gdy Michał nagle pyta:

-Myślisz, że mnie polubili?
-Na pewno. Gdyby żyli na 100% by cię polubili skarbie.
-To się bardzo cieszę.-odpowiada i wstajemy udając się z powrotem do pojazdu i do domu.


(…)

Nadszedł czas pracy. Na nowo zaczęłam treningi z Tamarą. Szło mi dość dobrze i gdy coś mi nie wychodziło robiłam to do tej pory dopóki nie wyszło. Trenerka śmiała się, że jestem tak uparta, ale ja wiedziałam, że to moja szansa i muszę pojechać na te Igrzyska. To moje marzenie i postaram się je spełnić. W domu byłam sama, gdyż Michał przebywał w Spale przygotowując się do Mistrzostw Świata, które będą się odbywać u nas w Polsce. Brakowało mi go strasznie, ale wiedziałam że on i ja robimy to co kochamy i mamy dla kogo. Ja jeździłam dla niego, on grał dla mnie.

Kiedy nadeszły Mistrzostwa, Kubi denerwował się jak nam pójdą, ale ja wciąż go pocieszałam. Tak jak wcześniej obiecał załatwił wejściówki dla mnie i Patrycja. Dziewczyna była naprawdę mega szczęśliwa kiedy mogła z tak bliska oglądać siatkarzy. Ja tak jak mój chłopak byłam ciągle w rozjeździe. Na mecz, na trening, na mecz, na trening i tak w kółko. Któregoś razu Pati załatwiła nam zwykłe bilety. Przed wejściem na halę pokazała mi je.

-Dzisiaj Kinia spróbujemy inaczej. Zacięty mecz będzie, bo gramy z Bułgarią, więc na trybunach będzie gorąco. Zobaczysz prawdziwy doping.
-Nie mogę się tego doczekać. Tylko chodź wpierw powiem Michałowi wszystko, bo będzie się martwił, że nie ma nas.-mówię i pokazujemy ochroniarzowi nasze wejściówki. Widzę przechadzających się po korytarzach siatkarzy i ich żony bądź dziewczyny. Kiedy napotykam Michała namiętnie przyklejam się do jego ust.

-Mmmmm…..dzisiaj na pewno wygramy.-mówi muskając jeszcze raz moje wargi.
-Musicie…Michał, ale chciałam ci coś powiedzieć.-spoważniałam i on również.
-Kinga….co jest?-pyta wystraszony.
-Po prostu….dzisiaj nie będzie mnie na moim stałym miejscu.
-Co?! Ale jak to?! Gdzieś jedziesz?-dopytuje.
-Powiedziałam, że nie będzie mnie na „stałym miejscu”.-tłumaczę.
-Nie rozumiem.
-Pati kupiła nam bilety na mecz…..
-Przecież macie.-mówi przerywając mi.
-Michał nie przerywaj. Po prostu chciałabym zobaczyć mecz z innej perspektyw…wśród tych wszystkich kibiców. Móc z nimi śpiewać, krzyczeć, skakać.
-Kinga….naprawdę musisz? Wolę widzieć cię wtedy jestem o wiele spokojniejszy.
-Ale kochanie przecież ja nigdzie nie znikam. Będę na hali wciąż.-mówię i obejmuję go za szyję.-Jestem tu dla ciebie i będę krzyczała z całych sił, byście wygrali. Spotkamy się po meczu dobrze?-pytam, a on kiwnął głową.-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-odpowiada i wraz z dziewczyną wychodzimy.

Stajemy w normalnej kolejce i czekamy na zeskanowanie biletów. Kiedy wchodzimy szukamy naszych miejsc. Przyznaję z tego miejsca jest zupełnie inaczej patrzeć na nich. Widać Pati wie jakie miejscówki są najlepsze. Miałyśmy wgląd na wszystko co się działo na płycie. Kiedy na boisko wbiegli siatkarze powitały ich głośne oklaski. Zauważyłam jak Michał rozglądał się w poszukiwaniu mojej osoby. Wstałam więc i zaczęłam mu machać. Kiedy zauważył to uśmiechnął się i zaczął rozciągać.

Mecz był niewiarygodny. Nasi po ciężkich bojach wygrali 3:2. Ale ten doping wśród kibiców….no po prostu coś świetnego. Nigdy jeszcze nie krzyczałam aż tak. Czułam, że moje gardło nie jest do tego przyzwyczajone, więc będą małe problemy z mową. Wyszłyśmy z hali i poszłyśmy na tyły gdzie czekał autokar naszych chłopaków. Po przyjściu Michała pogratulowałam mu i wraz z Pati ruszyłyśmy do hotelu. Jeszcze długo po meczu trzymały mnie te emocje, a w głowie wciąż szumiała przyśpiewka „Polska biało-czerwoni”.

_______________________________________________________________________

Przepraszam, że tak późno dodaję. Mam nadzieję, że przez to nie przestałyście czytać opowiadania. Rozdział jest jaki jest. Nic ciekawego się nie dzieje. Mam nadzieję, że wam się podoba :)
Kiedy następny rozdział? Od was zależy :) Znacie zasady no nie? Ja proponuję komentarze, wy spełniacie i jutro rozdział. :) Więc min.22 komentarze i jutro nowy. Tak kolejny dopiero w poniedziałek :) Więc jak?

Mistrzostwa Europy czas zacząć! Dzisiaj! 20:00! Polska-Turcja! :D

Kipek...ty to chyba gdyby nie siatkarzem byłbyś tancerzem co nie? A piosenka w głośnikach leci non stop :)

Całuję :*

25 komentarzy:

  1. Fajnie, fajnie!! Mam nadzieję, że Mistrzostwa Europy będą należeć do Polaków!!

    Czekam na następny!!!


    TruskawkoweMarzenie

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie moge sie doczekac meczu ;) a rozdzial super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieje ze bedzie 22 i jutro nastepny czekam
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. do następnego :Da teraz do boju Polskoooo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny ;) licze ze jutro nowy bedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hej, hej. rozdział jak zwykle świetny. mam nadzeję, że hutro nowy, a ja zapraszm do siebie http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo spokojnie i bardzo miło? cisza przed kolejną burzą czy zmierzamy powoli do końca? :)) rozdział jak zwykle genialny :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ae to juz u ciebie nomalka:-) . Kocham te historie i mam nadzieje ze dziesiejszy mecz zakonczy się równie pozytywnie ja ten w rozdziale :*

    OdpowiedzUsuń
  11. jak zwykle swietny czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. no juz nie moge sie doczekac meczu co do rozdzialu to jest super !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. super! sorki ze krotko ale lece na mecz ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. już się martwiłam, że nas zostawiłaś! :(
    super, że poczuła magię kibicowania :D
    a ja.. jestem w Gdańsku, ale nie na meczu, ale u brata, z gorączką, kaszlem i innymi takimi :(
    Ale będę zacięcie śledzić przez Internet :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. <3 <3 <3 jestem ciekawa do kiedy taka sielanka sie utrzyma ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzieki i czekam na nexta :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. wspaniale piszesz :)
    czekam na następny :D
    Pati :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wygraliśmy 3:1 i ogromny zaciesz na wieczór :D
    Rozdział super ;)
    Kinia poznała "przyszłych teściów" :P
    Dobrze, że ma wsparcie w ukochanym i dzięki niemu zyskała nową rodzinę :]
    Mam nadzieję, że jutro pojawi się nowy ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Wygrane 3:1 i do tego super rozdział <3 <3
    Po prostu cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny rozdział:) dobrze że Kinga ma takie wsparcie w całej rodzinie Michala. A pierwszy mecz me wygrany super :-) pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  21. Boże emocje na meczu po meczu i w trakcie i przed nie do opisania. I ciągle ;Brawo Piotruś; wszystko i każde zdanie kończące się na ;Piotrek/Piotruś; uwielbienie do środkowego <3
    Łał. To miłe, że Kubi odwiedził prawidzywch rodziców Kini.
    No i mecz obejrzany z innej perspektywy. KUrdę. Jest fajnie. Jest sielanka,


    Naiwność trzecia w skrócie- spotkanie Łucji z Wojtkiem i kłamstwo siatkarza. Nie wszystko wygląda idealnie a szczęście młodej dziewczyny pęka jak bańka mydlana. Chcesz wiedzieć więcej przeczytaj ! Skomentuj.

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  22. super czekam na nowy mam nadzieje ze sie pojawi dzis ;)

    OdpowiedzUsuń