Upadłem na podłogę i wcale nie miałem ochoty się podnosić. Zmusił mnie jednak do tego dzwoniący telefon. Kilka razy dzwonił, ale ja nie chciałem w tej chwili z nikim rozmawiać. Gdy osoba ta nie dawała za wygraną niechętnie wstałem przecierając zasmarkany nos. Wziąłem słucham i odebrałem chcąc, aby ten ktoś dał mi już spokój.
-Tak?-pytam próbując zamaskować ton moje głosu które najchętniej znów by się załamał.
-No nareszcie Misiek! Ile można do ciebie wydzwaniać. Komórki nie odbierasz…dobrze, że masz jeszcze takie coś jak domowy wiesz?
-Co chcesz?
-No o której będziesz na lotnisko po Kingę jechał? Może ja bym się z tobą przejechał co? Jeszcze padniesz mi tam z ekscytacji jak zobaczysz ją po tak długim czasie. Pewnie kierowca się wam przyda, a wy będziecie miziać się na tylnym siedzeniu co?-radośnie pyta, a ja nie wytrzymuję i zaczynam płakać. –Co jest Misiek?-zapytał, a ja wtedy jeszcze głośniej zapłakałem.-Zaraz u ciebie będę!-krzyczy i po chwili słyszę dźwięk rozłączonego połączenia. Podnoszę się i rzucam telefonem o ścianę. Bezradny siadam z powrotem i patrzę w ekran telewizora słysząc to nowe wiadomości o tym zderzeniu.
-To jest jakiś koszmar! To nie dzieje się naprawdę! Kinga zaraz do mnie zadzwoni. Powie, że źle podała mi samolot i to nie ten był.-zaciskam mocno dłonie w pięści, a potem chowam chowam twarz w ręce.
Do mieszkania bez żadnego pukania ktoś wpada. Nie oglądam się nawet, bo dobrze wiem, że tylko jedna osoba tak wchodzi.
-Stary co jest?-pyta siadając obok. Nie odpowiadam jednak nic tylko szlocham. Wtedy też czuję jak schyla się by wziąć coś ze stolika. Odkrywam twarz i patrzę przed siebie. Zbyszek przez chwilę milczy i widzę jak spogląda to na kartkę, to na telewizor, to na mnie.
-Kubi proszę powiedz, że to nie jest to o czym myślę.-szepcze ledwo słyszalnie.
-To zależy o czym myślisz.
-Nie leciała tym samolotem prawda? Powiedz, że to jest żart, że nie wsiadła do niego.
-Zbyszek…-mówię i na nowo wybucham płaczem. Przyjaciel od razu przytula mnie, a ja czuję,że nie wytrzymam.
-Michał.
-Zibi ja nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie chcę być tutaj jeśli jej nie będzie.
-Nie mów tak!-krzyczy i chwyta mnie za ramiona.-Nie możesz tak mówić! Ona tego by nie chciała!
-Dlaczego mówisz to w czasie przeszłym?! Ona nadal żyję!-krzyczę, ale samemu jest mi bardzo ciężko to potwierdzić.-Ona żyje rozumiesz!
-Misiek.-mówi i wstaje kiedy ja też to zrobię.-Chodź zaparzę ci jakąś melisę. Musisz się uspokoić najpierw. Poczekajmy na dokładne informacje i listę pasażerów okej.
-Ale ona wsiadła do tego samolotu.-odpowiadam.
-To weź się kurwa zastanów! Raz mówisz, że nie żyje, a drugi już żyje.
-Ty nie rozumiesz?! Ja chcę wierzyć, że nadal jest jeszcze w tej Japonii, ale nie wierzę. Rozumiesz?! Ona wsiadła! Mówiła, że chce jak najszybciej znaleźć się już obok mnie. Ja też jej to powtarzałem, że marzę, aby przyleciała już. Nie przegapiła by swojego lotu. To nie jest ona.
-Spokojnie.-odpowiada i stawia przede mną kubek z parującą cieczą.
-Dzięki, że tu jesteś. Nie dam rady sobie z tym sam…..dopiero co się je oświadczyłem. Mieliśmy się pobrać, ona miała wygrać te złoto olimpijskie, a tak nic z tego.
-Michał….nie denerwuj się już. Wypij to i wtedy pomyślimy co dalej dobrze?-pyta, a ja kiwam głową.
***
Po prostu to był dla mnie szok. Kiedy przyjechałem i zobaczyłem płaczącego Miśka, a potem wiadomości, kartka na stole która przykuła moją uwagę. Kiedy przeczytałem ją i poskładałem do kupy byłem zszokowany i nie wierzyłem w to. Staram się pocieszać Kubiego i dodawać mu otuchy, ale mam ochotę tak jak i on siąść i rozpłakać się. Przecież to nie możliwe, że miała wypadek. Tyle samolotów lata, a akurat ten lot musiał skończyć się tragicznie? Dlaczego znowu oni? Przecież tak się kochają. Nie wiem co będzie dalej. Gdy patrzę na przyjaciela po prostu serce mi się kraja. Mówię, że będzie dobrze, ale wiem, że tak naprawdę nie będzie. Nie mogę mu pozwolić by jeszcze zabił się czy coś. Nie zniósłbym tego, że stracę przyjaciela. Jedna osoba to i tak już za dużo.
***
-Zibi co ja mam teraz zrobić?-pytam przyjaciela.
-Nie wiem…..może na razie weź wolne. Pogadam z trenerem i wyjaśnię mu sytuację.
-Nie! Nie dam radę. Muszę się czymś zająć by nie myśleć o tym…..te mieszkanie….każda rzecz na którą spojrzę przypominają mi ją. –mówię, a on milczy. Wtedy też nagle rozlega się dźwięk dzwonka. Szybko podnoszę się myśląc, że może Kinga chciała zrobić mi niespodziankę i wróciła wcześniej, a teraz stać będzie pod moimi drzwiami. Drogę z kuchni do drzwi pokonuje w szybkim tempie i od razu otwieram je. Rozczarowuje się kiedy przed drzwiami nie widzę mojej dziewczyny, a jej przyjaciółkę. Patrzymy na siebie i milczymy. Widzę jak w jej oczach zbierają się łzy.
-Michał….błagam powiedz, że już ją przywiozłeś, że to nie był ten samolot.-szepcze błagalnie. Nie odzywam się, tylko przymykam oczy, by powstrzymać napływające do oczu łzy. –Michał! Powiedz, że ona jest już w mieszkaniu!-krzyczy szarpiąc mnie za koszulkę i wpychając do domu.-Proszę.-szepcz płacząc, a ja obejmuje ją ramionami i również na nowo zaczynam płakać. Stoimy tak w miejscu, a po chwili prowadzę ją na kanapę i siadam obok.
-Dlaczego ona?-szepcze cicho w moją klatę.-Co ona takiego zrobiła?
-Nie wiem Pati. Nie mam pojęcia.
-Kiedy usłyszałam o tej katastrofie myślałam, że to nie ona, bo w końcu tyle lotów jest, a nie mogłoby wypaść akurat na ten którym ona leciała….Potem coś mnie podkusiło, by przeczytać wiadomość jaką napisała mi wczoraj o której ma lot i jakim samolotem. Gdy oba numery zgadzały się pierwsze co zrobiłam to wybrałam do niej numer, ale nie odbierała. Wzięłam kluczyki od auta i przyjechałam od razu do ciebie. Po twoim wyrazie twarzy od razu domyśliłam się….że to wszystko….że to wszystko, to jest prawda.
-Ja wciąż też nie rozumiem dlaczego akurat ona.-i jeszcze mocniej przytulam dziewczynę.-Pati ja nie będę potrafił bez niej żyć.
-Ja też.-odpowiada i płaczemy.
Widzę Zibiego który wychodzi z kuchni i patrzy na nas. Pierwsze co zrobił to wyłączył telewizor.
-Włącz to!-krzyknąłem.
-Po co? Po to żebyście jeszcze bardziej się dołowali?
-Musimy wiedzieć wszystko na bieżąco.-odzywa się dziewczyna. Oboje spoglądamy na atakującego, a ten włącza TV.
-Mogę coś jeszcze zrobić dla waszej dwójki?-pyta, a ja kręcę głową.
-Dzięki Zibi. Możesz iść już do domu.
-Na pewno? Dasz sobie radę Misiek?
-Tak.
-Jakby coś się działo to weź i dzwoń. Nie patrz na godzinę tylko dzwoń! Jeśli dowiesz się czegoś nowego to wal śmiało jasne?
-Pewnie stary. Wielkie dzięki.
-Nie ma za co. Trzymajcie się.-mówi, i odprowadzam go wzrokiem do drzwi uspokajając na nowo dziewczynę.
Ciszę w mieszkaniu przerywał jedynie nasz szloch i głos dziennikarza w TV. Ustalali coraz to nowsze fakty. Trwało to jednak bardzo długo. Mają jednak małe problemy z tym, aby lotnisko w Tokio podało listę pasażerów samolotu.
-Michał……jak jej poszło na tych zawodach co? Nie napisała mi o tym, bo nie miała czasu i tylko podała godzinę przylotu.
-Jak jej poszło? Poszło jej świetnie. Codziennie z nią rozmawiałem. Wyczuwałem w jej głosie duże zmęczenie z powodu tych jazd, ale była szczęśliwa, kiedy udawało się jej stawać na podium. Powiedziała, że gdy tylko przyjedzie to pokaże mi wszystkie jazdy, bo prosiła Tamarę aby każdą z nich nagrała bym mógł zobaczyć.-odpowiadam i ocieram łzy.-Pracowałam na to tak ciężko, udało się jej wywalczyć tą kwalifikację do Igrzysk, a nie znajdzie się tam.
-Tak bardzo chciałam by udało się jej wygrać ten złoto. Zasłużyła na to. To było jej marzenie. Obok niego ty także nim byłeś. Nie masz pojęcia jak już nie mogła doczekać się tego ślubu. Pisała mi, że nie może doczekać się kiedy wybiorę się z nią do jakiegoś sklepu i wybierzemy suknię ślubną. –kiedy usłyszałem to wstałem i wyszedłem na balkon by ochłonąć. Osunąłem się po ścianie i siedziałem na tej zimnej posadzce. Miałem ochotę teraz stanąć i skoczyć z tej barierki. Móc znów ją zobaczyć nawet i w niebie, bo taki anioł jak ona znajduje się na pewno tam. Kiedy nieco pozbierałem się wróciłem do salonu. Usiadłem znów obok Pati, a ta przytuliła się znów do mnie. Siedzieliśmy w milczeniu mając wzrok utkwiony w ekranie telewizora. Gdy spojrzałem na dziewczynę miała zamknięte oczy i najprawdopodobniej spała. Nie miałem serca ją budzić, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kocem, a sam wróciłem do salonu. Usiadłem na kanapie ze zwieszoną głową i zastanawiałem co ja mam teraz począć. Nagle…….
_____________________________________________________________________________
Jest i kolejny rozdział. Wam pozostawiam go do oceny. Smutny tak jak i nasze nastroje ( a przynajmniej mój) po porażce Polaków.
Jak myślicie co mogło się stać?
Pozdrawiam :*