niedziela, 17 lutego 2013
Rozdział 6
-Za to mogę zadedykować ci jutrzejszy występ-mówię i unoszę lekko kąciki ust do góry.
-W porządku….Mam nadzieję, że tym razem się nie potkniesz.
Patrzę na niego zdziwiona. On przysuwa się, całuje mnie w policzek i odchodzi. Uśmiecham się i dotykam policzka. Zwariuję przez niego. Wyszłam i zobaczyłam rudą i małą stojące przy wyjściu. Przechodząc usłyszałam grupkę rozmawiających dziewczyn. Zatrzymałam się i przysłuchiwałam gdyż rozmowa była na mój temat.
-Widziałyście jak Kubiak dał jej koszulkę….Pewnie żal się mu jej zrobiło…. Mama mówiła, że wychowała się w domu dziecka, bo jej rodzice zginęli w wypadku.
-Z tego co słyszałam to jest łyżwiarką, tak jej mama.
-Tak, ale nie wiem co on w niej widział skoro ona obraziła go.
-Jak to?-odezwała się kolejna.
-Normalnie….Powiedziała, że nie weźmie tej śmierdzącej przepoconej koszulki.
-To, że miała sławną mamuśkę to pozwala jej na pomiatanie i poniżanie siatkarzy?!..Ja bym nigdy tak nie powiedziała do niego.
Poczułam jak po policzkach płyną mi łzy. Szybko wybiegłam mijając po drodze Patrycję z Elwirą.
-Kinga czekaj!-usłyszałam za sobą.
Ja jednak biegłam dalej. Zatrzymałam się i usiadłam na ławce. Płakałam cały czas. Poczułam nagle jak ktoś od tyłu obejmuje mnie. Z przodu zauważyłam dziecko. Podeszło do mnie i przytuliło. Sama zdziwiłam się z tego wyczynu Elwiry.
-Nie płacz Kinia-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
Obok po chwili pojawiła się Pati.
-Kochana co się stało?-zapytała
Odetchnęłam i opowiedziałam jej wszystko co słyszałam. Dziewczyna zaciskała mocno ręce.
-Gdzie on są?!-zapytała wstając
-Przestań! Siadaj. Pewnie dawno już sobie poszły…..Poza tym nie chcę byś miała jakieś problemy.
-Problemy?!...Problemy to zaraz będą mieć one!….Lalusie z bogatych domów myślące, że można im wszystko!…nie przejmuj się tym.-dodała kładąc mi dłoń na ramieniu.
Chcąc szybko zmienić temat powiedziałam:
-Mam coś dla ciebie.
-Dla mnie?-spytała i usiadła z powrotem
-Tak.
Sięgnęłam do torby i wyciągnęłam z niej koszulkę. Była trochę wymięta. Podałam jej ją. Dziewczyna rozłożyła szybko rzecz.
-To jego koszulka, w której dzisiaj grał. Pewnie jeszcze śmierdzi.-powiedziałam uśmiechając się.
Przytknęła nos do rzeczy.
-Weź!!...naprawdę musiałaś to robić?!
-Sprawdzałam czy autentyk.
-I?-spytałam
-Tak…..jak ty to zrobiłaś?
-Ma się swoje sposoby.
-Chyba jeden- mówi, a na twarz wkrada się jej ten uśmieszek.
-Co masz na myśli?-i unoszę brwi
-No jak to co?...sposób Kubiak…nieprawdaż?-zapytała
Uśmiechnęłam się tylko. Spojrzała na mnie i bez problemu odgadła wszystko.
-Wiedziałam!…mów co zaszło!-skakała podekscytowana Pati
-Nic-odpowiedziałam
-Taaa i mam w to uwierzyć?
-Tak?
-Nie!-z przekonaniem powiedziała to
-Może porozmawiamy potem- i kątem oka pokazałam na małą.
-Dobra.
Chciałam już wybierać numer do Andrzeja gdy mój telefon zadzwonił. To był on. Okazało się, że stoi pod halą i czeka nas. Z dziewczynami pospiesznie ruszyłyśmy w tamtą stronę.
O 20:00 znalazłam się w domu. Wbiegłam na górę do pokoju i wyciągnęłam z pod łóżka walizkę. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Do pokoju weszła Ewa:
-Spakowana?-zapytała
-Tak.-odpowiedziałam
-Łyżwy masz?
Sprawdziłam szybko.
-Są.
-A sukienka?
-Tak już spakowana.
-To chodź na dół, bo Tamara przyjechała.
-Dobrze.
Narzuciłam na siebie sweter , wzięłam walizkę i zeszłam po schodach na dół. Od razu zauważyłam instruktorkę.
-Dobry wieczór-powiedziałam
-Hej Kinga.
Wraz z Ewą ubrałyśmy się i podążyłyśmy w kierunku samochodu. Walizkę wrzuciłam do bagażnika, a sama zajęłam miejsce z tyłu. Moja przybrana mama usiadła na miejscu pasażera, a Tamara za kierownicą. Przez chwilę machaliśmy jeszcze Andrzejowi i Elwirce aż do momentu gdy nie zniknęli nam z oczu. Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Wspominałam dzisiejszy dzień. Oczy Michała, słowa, dotyk, pocałunek…..Szczęśliwy obraz przerwało mi jednak wspomnienie rozmowy tamtych dziewczyn. Do moich oczu napłynęły łzy. Nigdy nie zrozumieją co czuję. Zapewne każda z nich ma obojga rodziców. Ja nie mam żadnego.
(...)
Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudziła mnie Tamara.
-Wstawaj już jesteśmy.
Przetarłam oczy i podniosłam się. Szybko wysiadłam z pojazdu i znalazłam się na wprost dużego budynku.
-Chodź-powiedziała Ewa która miała już moją walizkę.
Wszystkie trzy weszłyśmy do środka. W recepcji dobrze wiedzieli kim jestem i po co przyjechałam. Dali nam klucz i wjechałyśmy na 8 piętro. Bez problemu odnalazłyśmy nasz pokój. Gdy tylko weszłam do niego, pierwsze co udałam się do łazienki. Szybki prysznic dobrze mi zrobił. W szlafroku wyszłam do pokoju biorąc z walizki pidżamę. Założyłam ją i od razu wskoczyłam do łóżka. Nie miałam problemu z zaśnięciem.
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam niechętnie i otworzyłam je. Stał tam mężczyzna z metalowym wózkiem.
-Dzień dobry. Śniadanie przywiozłem-i uśmiechnął się do mnie.
-Proszę wjechać-odpowiedziałam również się uśmiechając.
Zostawił wózek i wyszedł. Po kolei odkrywałam pokrywki by zobaczyć co znajduje się do jedzenia. Jajecznica, tosty, naleśniki….Mmmm, aż ślinka leci. Na pierwszy ogień poszły naleśniki, a potem tosty. Wszystko było takie smaczne. Do pokoju wtedy weszły dwie kobiety.
-Widzę, że śniadanie smakuje-powiedziała Tamara.
-Tak-odpowiedziałam kończąc tosta.
-To dobrze.
-A gdzie byłyście?-zapytałam
-Dowiadywałyśmy się szczegółów odnośnie zawodów.
-I co?
-Zaraz jedziemy na halę, byśmy mogły przećwiczyć układ…i zostaniemy do końca, bo nie opłaca nam się z powrotem tu wracać. Więc przebierzesz i uczesz się już tam.
-W porządku-odpowiadam
Ogarniam się trochę, biorę strój i wyruszamy na halę. Gdy wchodzimy do środka od razu udaję się w stronę lodu. Spoglądam wpierw na lodowisko.
-Duże jest-mówię.
-To dobrze-odpowiada mi Tamara.
Ściągam kozaki i zakładam łyżwy. Nie mija chwila, a już jeżdżę. Uwielbiam wejść na lodowisko zaraz po przejechaniu pojazdu który wygładza lód. Tafla jest wtedy tak idealna, gładka,bez żadnej rysy. Nie obijam się jednak i zaczynam ćwiczyć układ. Na próbie udało mi się go wykonać bezbłędnie. Mam nadzieję, że na żywo wyjdzie mi tak samo. W końcu moja jazda zadedykowana jest takiemu niebieskookiemu facetowi. Z lodowiska ściągnęła mnie Ewa.
-Chodź już, bo nie zdążę cię przygotować.-krzyknęła
Jakoś niespecjalnie szczęśliwa zjechałam z tafli. Ściągnęłam łyżwy i podążyłam za nią. Znalazłam się w szatni w której roiło się od innych dziewcząt. Usiadłam na krześle pod ścianą.
-Chodźmy do lusterka. Tam lepsze światło jest.
Podniosłam się i usiadłam na wskazane przez nią miejsce. Gdy skończyła spojrzałam w lusterko. Mimo, że niespecjalnie ją jakoś w ostatnim czasie lubiłam, to makijaż uczesanie zawsze robiła na najwyższym poziomie.
-Jest świetnie….Dziękuję -mówię
-Nie ma za co…chodź pomogę założyć sukienkę.
Ściągnęłam wpierw spodnie i założyłam grube rajstopy. Wzięłam od Ewy strój i wciągnęłam go na siebie. Ona stanęła za mną i zapięła suwak. Usiadłam na ławeczce i założyłam łyżwy poprawiając je jeszcze. Zaczęłam się stresować, a to nie wróżyło dobrze. Zaczerpnęłam powietrza i wypuściłam je. Powtórzyłam tą czynność kilka razy. Będzie dobrze-powiedziałam w myślach. Przyszła po nas pani prowadząca. Poprosiła wszystkie zawodniczki aby udały się już na halę, bo nastąpi zaraz rozpoczęcie zawodów. Więc zrobiłyśmy tak. Podeszłam tam od razu do Tamary.
-Jedziesz 8.-powiedziała
-Dopiero?-spytałam ze zdziwieniem
-Tak.
Przyglądałam się moim poprzedniczkom i przyznaję, że były świetne.
-Szykuj się. Zaraz wchodzisz!-krzyknęła Ewa
Podeszłam do bandy i czekałam na wyczytanie. Gdy usłyszałam swoje nazwisko weszłam na tafle. Uśmiech i przypomnienie po co tu jestem i dla kogo ten taniec. I pojechałam.. Odcięłam się całkowicie od otaczających mnie ludzi. Wsłuchałam się w muzykę. To ona mnie prowadziła. Nie chciałam kończyć jeździć. Niestety moment ten nastąpił. Ukłoniłam się i zjechałam. Byłam z siebie dumna. Nie pomyliłam się ani razu…ani razu nie straciłam równowagi. Gdy znalazłam się już poza lodem Tamara przytuliła mnie.
-Byłaś świetna….a układ wyszedł perfekcyjnie. Dumna jestem z ciebie.
-Dziękuję…nawet nie wiesz jak się cieszę, że lądowanie poszło idealnie.
Usiadłyśmy i czekałyśmy na występ ostatniej z dziewczyn i ogłoszenie wyników. Mocno ścisnęłam rękę Tamary.
-Musi się udać…dla ciebie-powiedziałam cicho.
(..)
-Trzecie miejsce zajmuje Karolina Kwiatkowska…..brawa dla niej-powiedział mężczyzna grubym głosem……..-drugie miejsce przypada naszej świetnej łyżwiarce Małgorzacie Sawickiej, brawa, brawa….. No i wyczekiwane wynik pierwszego miejsca. Zanim jednak to nastąpi pozwolicie na osobistą refleksję z mojej strony….Ta dziewczyna to talent. Dzięki ciężkiej pracy doszła tu gdzie jest, nie z innych okoliczności. Jej dzisiejszy występ był perfekcyjny. Maksymalna liczba punktów za każdy element. Cieszymy się, że to u nas w Polsce mamy taki skarb. Pokładamy w niej nadzieje na złoty medal Zimowych Igrzyska Olimpijskich w przyszłości, bo założę się, że to jej główny cel….mam zaszczyt zaprosić tutaj nie kogo innego jak…. Kingę Mikulską!!- usłyszałam głośne brawa. Patrzyłam na publiczność która wstała z miejsc. Wzruszyłam się strasznie. Wjechałam na lód. Zanim jednak udałam się na podium zrobiłam okrążenie dziękując wszystkim. Pogratulowałam dziewczynom które również zajęły miejsca na podium. Niedługo potem na mojej szyi zawisł medal…złoty medal. Nigdy chyba nie znudzi mi się złoto. Mama miała rację mówiąc, że ten kolor jest najpiękniejszy. Zeszłam już ze stopnia i chciałam pojechać do Tamary, ale zobaczyła grupkę młodych dziewczyn stojących przy barierce i wołających mnie. Uśmiechnęłam się i podjechałam do mojej instruktorki.
-Dziękuję-powiedziałam i mocno objęłam ją…….-Gdyby nie ty nigdy bym się tu nie znalazła.
-Nie ma za co kochana. Ja tylko pomagam, kieruję w którą stronę masz pójść. Ty wykonujesz tutaj całą pracę.
-Ale i tak dziękuję.
Podałam jej kwiaty i medal.
-Ewa!-krzyknęłam.
Podeszła do barierki. Objęłam ją również.
-Tobie też dziękuję…W końcu jak bym wyglądała gdyby nie twoja świetna ręka.
-Proszę-i uśmiechnęła mocno odwzajemniając mój uścisk.
Puściłam ją i pojechałam w stronę dziewczynek. Przekrzykiwały się jedna przez drugą, mówiąc jak pięknie jeździłam. Po chwili w moją stronę ktoś wyciągnął kartkę. No i jak poszła jedna, to pojawiła się kolejna i kolejna. Nie przeszkadzało mi to jakoś. Cieszyłam się, że mój gryzmoł na kartce uszczęśliwi tyle osób. Nieraz też ustawiałam się do zdjęcia. Było to raczej pojedyncze epizody. Podpisywałam kartki gdy nagle.....
_______________________________________________
Wiem, wiem. Znów pewnie zakończyłam w nieodpowiednim momencie, ale wtedy rozdział byłby za długi. Może pomysł co się stało....Jeśli przeczytałaś/eś skomentuj :) Pozdrawiam :**
W piątek Jastrzębski wygrał z Efectorem 3:0<juupii>, wczoraj ZAKSA z Politechniką 3:0. No i dziś Resovia pokonuje Skrę 3:1 <hurraaa>. Po pierwszym secie sądziłam, że Skra będzie nie do pokonania, na szczęście Resovia obudziła się i grała świetnie. MVP -Jochen Schops
zasłużenie dostał, bo to co facet wyprawiał w ataku i na zagrywce.... Cieszę się ze zwycięstwa :) Mam nadzieję, że jutro tak samo zagrają....Poza tym jeszcze w żadnym meczu nie widziałam tak uśmiechniętych Resoviaków (zwłaszcza Schopsa), aż serce samo się radowało na taki widok i siedziałam z bananem na twarzy :D
Chyba "Fryzjer rzeszowski zadziałał" nowy fryz Lotmana, grzywencja Bartmana.;p
A wy co sądzicie o tym meczu? Byliście za Skrą czy Resovią? Jakieś przeczucia na jutrzejsze starcie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeeej ! Już czekam na kolejny. Proszę prosze proszę... dodaj szybko następny ! ;D Pozdrawiam serdecznie ! :)
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo nieodpowiedni moment! Mam nadzieję, że w tej grupce fanów stoi Michał :D. Wracając do sytuacji z meczu, co za kretynki z tych lasek. No tak, ale zazdrość o koszulkę robi swoje... Żałosne.
OdpowiedzUsuńWeekend bardzo udany :))) Wygrana JW :D i dzisiejsza Sovi - rewelacja :D Mam nadzieję, że jutro będzie powtórka ;). Natomiast, co do fryzur to lepiej się nie wypowiadać... ;p Pozdrawiam :)
Mi się wydaję, że w tym momencie podejdzie do niej Kubiak :D
OdpowiedzUsuńDzisiejszy mecz oglądałam i była za Resovią więc po pierwszym secie moja mina nie była zbyt wesoła, ale później było już coraz lepiej. To co miało miejsce w trzecim secie, coś niezwykłego i głównie za sprawą Niemca, ale cały zespół nareszcie świetnie grał. Mnie chyba NAJbardziej ucieszyła radość Pit, po udanym ataku i reakcja Igły (mam nadzieje, że wiesz o czym mówię :D)
A jak zobaczyłam Bartmana, to się zastanawiałam czy przypadkiem po kociarkę nie wpadł, ale doszłam do wniosku, że on zawsze musi się coś wymyślić. Bo jak nie na łyso to jakaś grzywa :D
Niestety moja ukochana SKRA dzisiaj przegrała :< Mam nadzieję, że jeszcze pokażą na co ich stać! Co do gry Resovii to naprawdę zasłużyli dziś na zwycięstwo. Od drugiego seta byli nie do pokonania :) Wracając do opowiadania- czyżby pan Kubiak pojawił się na zawodach Kingi? :) Zapraszam na nowy rozdział do siebie :D escapefromthememories.blogspot.com
OdpowiedzUsuńszybko poproszę o następny :) mam nadzieję, że Kinga spotkała Kubiaka <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Oby się spotkali, liczę na Kubiaka! A co do meczu- u mnie w opowiadaniu taki sam wynik jak w meczy Sovii! Ale trafiłam ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Dzisiaj trafilam na twoj blog i sie po prostu nim zachwyciłam <3
OdpowiedzUsuńpołaczylas dwa sporty ktore kocham i bez ktorych nie wyobrazam sobie zycia :)
na pewno bede teraz czestym gosciem u ciebie
pozdrawiam
Gr! W baaardzo głupim momencie skończyłaś ;p No ale przeczuwam, że Kubiaczek tam się kryje ;) A co do wczorajszego meczu to ja z bananem na twarzy siedziałam tylko podczas pierwszego seta.. Ah, jak mną wszystko trzęsło jak Skrzaty nie mogli się przełamać i ta ich niemoc i smutne twarze.. Mnie osobiście irytowały uśmiechy Resoviaków, wolałabym widzieć je na twarzach Skrzatów. Ale piękno tego sportu polega na tym, że mam ogromny szacunek do Resovi i gratuluje im wygranej. Wczoraj grali lepiej i wygrana im się należała. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce. Mam nadzieje, że Skrze dziś pójdzie lepiej ;) Wierze w nich ;) Pozdrawiam ;* /G.
OdpowiedzUsuńW takim momencie!!!!
OdpowiedzUsuń