Nagle zadzwonił
telefon. Niechętnie podniosłem się i odebrałem go.
-Jak się trzymasz
stary?-słyszę głos Bartmana.
-A jak myślisz? Jest
fatalnie, nie mam na nic ochoty.
-Żadnych nowych
wieści?
-Żadnych.
-Michał……
-Nic nie mów.
-Spoko. W takim
razie wpadnę jutro dobra?
-Okej. Na razie.
-No hej.-i rozłącza
się.
Przez chwilę trzymam
w dłoni urządzenie, gdy nagle znów dzwoni. Czy ten Zbyszek nie może za jednym
razem powiedzieć czego chce tylko dzwoni po 15 razy.
-No co
jeszcze?-pytam.
-Michał? No
nareszcie! Ile można do ciebie dzwonić!-mówi osoba, a ja padam na kolana, bo
nie wierzę. Ja chyba w tej chwili śnię.
-Kinga?-pytam.
-No jasne, że ja
głuptasie. Nie mam jak długo gadać, ale nie przyjeżdżaj po mnie tak jak miałeś.
Zaspałyśmy z Tamarą i spóźniłyśmy się na samolot. Dosłownie 5 minut
tylko.-ciągle mówi, a ja zacząłem płakać, ale tym razem ze szczęścia, że ją
słyszę.-Ej Michał co jest?
-Jak ja się cieszę,
że zaspałaś.-odpowiadam jej.
-A ja nie. Teraz
byłabym już w drodze do domu i do ciebie. Stęskniłam się za tobą bardzo.
-Kochanie……naprawdę
cieszę się.-i znów zapłakałem.
-Michał czemu
płaczesz?
-Kinga…..ten
samolot…ten samolot którym miałaś lecieć on…..on zderzył się z innym i oba
spadły do morza. Nikt nie przeżył.-odpowiedziałam i usłyszałem ciszę.-Kinga
jesteś tam?-dopytuję.
-Tak jestem.
-Nie masz pojęcia co
my tutaj przeżywamy……kiedy pokazali to w informacjach…ja po prostu…
-Ciii skarbie.
Proszę nie płacz. Wszystko już jest dobrze.
-Nie. Tak bardzo
boję, że znów może ci się coś stać. Jak będzie trzeba to ja wsiadam w samochód
i jadę po ciebie.
-Do Japonii chcesz
przyjechać?
-Tak, byle nie
przeżywać tego jeszcze raz.
-Nic mi nie będzie.
Powiedziałam, że wrócę to tak zrobię…..a teraz przepraszam, ale kończy mi się
karta.
-Dlaczego nie
odbierasz swojego telefonu?-pyta.
-Rozładował mi się.
Michał muszę kończyć. Kocham cię..
Nie zdążyłem nic
powiedzieć, bo usłyszałem sygnał końca połączenia. Jednak to mnie nie
obchodziło. Ona żyje! Ona żyje i nic jej nie jest! Wstałem z podłogi i wpadłem
do sypialni kucając obok Pati. Delikatnie poruszyłem ją.
-Co jest?-zapytała
otwierając oczy.
-Pati….Kinga….ona….ona
żyje!-powiedziałam.
-Co?!-krzyknęła i usiadła
szybko.-Ale jak to? Powiedzieli coś w telewizji?
-Nie. Dzwoniła do
mnie. Powiedziała, że wraz z Tamarą zaspały i nie zdążyły na lot.
-Zadzwońmy do niej w
takim razie. Chcę ją usłyszeć!-uradowana zrywa się z łóżka.
-Komórka jej się rozładowała
i dzwoniła do mnie z….no właściwie nie zapytałem skąd. Ale jedyne co wiem to
to, że żyje i będzie lecieć późniejszym lotem.
Oboje byliśmy
naprawdę szczęśliwi. Kamień spadł mi z serca kiedy usłyszałem po drugiej
stronie jej głos. Pati spokojnie znów położyła się na miejsce, a ja zająłem
kanapę w salonie i równie szybko zasnąłem.
***
Siedziałam
zszokowana na krzesełku. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to co powiedział
Michał.
-Kinga co
jest?-zapytała trenerka siadając obok mnie i podając kubek kawy.
-Jak dobrze, że nie
wsiedliśmy do tego samolotu. Jak dobrze, że zaspaliśmy na niego. –mówię jej, a
ona spogląda na mnie dziwnie.
-Dlaczego?
-Tamara……on…my….my
byśmy nie doleciały nim na miejsce. Ten samolot zderzył się z innym. Rozumiesz?
Gdybyśmy my tam siedziały…..gdybyśmy nie spóźniły się na niego wszystkich
znajomych i rodzinę moglibyśmy obserwować jedynie z nieba.-odpowiadam, a z
moich oczu spłynęły łzy.
-Spokojnie. –mówi
obejmując mnie ramieniem.
-Dziękuję Bogu, że
sprawił bym nie wsiadała do tej maszyny.
Dziękuję, że zrobił tak, abyśmy zaspały.
-Teraz już będzie
dobrze. Zobaczysz kochana.
Po wypiciu napoju,
zamknęłam oczy i pomyślałam co by było gdybyśmy zdążyły na ten na lot. Myśl, że
mogłabym nie zobaczyć już Michała….że płakałby wraz z Pati…..nie! To byłoby dla
mnie za dużo. Wstałam i podeszłam do okna wyglądając przez nie.
-Mamo, tato…jeśli
mnie teraz słyszycie, a wiem że tak to dziękuję wam. Dziękuję, że nie chcecie
mnie jeszcze widzieć obok siebie. Nie żebym nie chciała…..kiedyś tak, ale
jeszcze nie teraz. Nie mogę zostawić mojego narzeczonego samego. Za bardzo go
kocham i nie zniosłabym tego, że cierpiałby. Kocham was i dziękuję, a teraz
proszę byście czuwali nad tym lotem. Chcę cała dolecieć do Polski.-szeptałam.
Po chwili oddaliłam się i powrotem usiadłam obok trenerki. Dość późno mieliśmy
lot do Polski. Po całej odprawie i wejściu na pokład maszyny wystartowaliśmy
koło 21:00. Rozsiadłam się w fotelu i nieco denerwowałam się, że nas może
spotkać to samo co tamtych ludzi. Zmęczona już tym wszystkim usnęłam. Kiedy się
obudziłam wciąż lecieliśmy. Obróciłam głowę w bok i spojrzałam na śpiącą
Tamarę. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z portfela zdjęcie Michała. Uwielbiałam
na nie patrzeć gdy nie było go obok. Tak ładnie się na nim uśmiechał.
W końcu po długiej podróży zjawiliśmy się na
katowickim lotnisku. Po odebraniu bagaży udaliśmy się do najbliższego autobusu
który miał zawieść nas do Jastrzębia. Czekaliśmy na niego 20 minut i gdy tylko
nadjechał wsiadłyśmy z trenerką od razu
i po chwili pojazd odjechał.
-Dzwoniłaś do
Michała?-zapytała.
-Nie. Zrobię mu
niespodziankę. Pewnie będzie troszkę zły, że nie zadzwoniłam do niego, że już
jestem tutaj, ale myślę, że nie potrwa to długo.
-Po tym co przeżył
na pewno nie.
-Wiem.
Po godzinie jazdy
znaleźliśmy się na miejscu. Wysiadłam wcześniej niż Tamara i wraz z walizką
wędrowałam w kierunku mieszkania Michała. Z niemałym trudem wciągnęłam bagaż na
górę i stanęłam przed drzwiami naciskając dzwonek. Nie czekałam długo, bo drzwi
otworzyły się, a w nich zobaczyłam chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego, a on od
razu pochwycił mnie w ramiona i namiętnie pocałował. Nie przestawał tego robić
dopóki nie oderwałam się na chwilę.
-Walizka.-i
wskazałam głową na torbę stojącą za drzwiami. Chwycił za rączkę i wciągnął do
środka, zamykając za sobą drzwi. Puścił ją natychmiast i znów podszedł do mnie
obejmując mocno w talii i namiętnie całując. Ściągnęłam z siebie kurtkę,
odrzucając na ziemię i oplatając rękoma jego szyję. Zrzucając w ekspresowym
tempie swoje ubrania skierowaliśmy się do sypialni. Wtedy nie liczyło się dla
mnie nic tylko on. Chciałam by znów dostarczył mi przyjemności, by mnie całował
i dotykał jak to on tylko potrafi. Po dość wyczerpującym stosunku padłam, a on
obok. Chwycił mnie za dłoń i patrzył w oczy.
-Nie masz pojęcia
jak żałowałem, że nie było mnie z tobą w tym samolocie….że razem z tobą nie
wpadłem do morza.-zaczyna, a po jego policzku spływa łza.-Nie chciałem uwierzyć
w to co pokazali w telewizji. To było dla mnie jak kiepski żart……ja nie mogłem
cię stracić. Nie teraz! To zdecydowanie za wcześnie było.
-Nie stracisz mnie.
Obiecuję.-mówię wycierając spływającą łzę i całując go w usta.-Nigdy.-szepczę,
a on delikatnie uśmiecha się.
-To dobrze. Nie
mógłbym żyć bez ciebie. –odpowiada, a ja przytulam się do niego mocno.
Kiedy dość
nacieszyliśmy się Kubiak opowiedział mi jak to wyglądało u nich. Od razu
wybrałam numer Patki, by już się nie martwiła. Normalnie w trakcie popłakała
się w słuchawce. Nie umiem chyba sobie wyobrazić tego co oni tutaj przeżyli….co
byłoby gdybym ja dowiedziała się, że samolot Michała rozbił się. Jednak cieszę
się, że ta cała sytuacja okazała się zwykłym nieporozumieniem, a my znów możemy
cieszyć się sobą.
(…)
Święta minęły nam
bardzo szybko które spędziliśmy u rodziny Michała. To były jedne z najlepszych
jakie kiedykolwiek miałam. Trochę mi się przytyło z tego powodu i mam obawy, że
nie zmieszczę się w strój. Mam na szczęście jeszcze tydzień na spalenie tego
wszystkiego i lecimy wraz z Tamarą do Włoch w których odbędą się zimowe
Igrzyska Olimpijskie.
W dniu wylotu miałam
na lotnisku wielkie problem, ponieważ Michał za nic w świecie nie chciał mnie
wypuścić na samolot. Zadeklarował się, że sam mnie zawiezie na miejsce.
-Nie Michał! Ty masz
spotkania niedługo i musisz na nich być okej?
-Kinga, ale wiesz…
-Nie!-powiedziałam i
pocałował go. –Ja muszę już lecieć. Do zobaczenia.-mówię i oddalam się od
niego. Macham mu jeszcze i po chwili znikam.
Lot do Włoch minął
nam szybko i spokojnie. Już nie mogłam doczekać się kiedy będziemy z Tamarą na
miejscu.
(…)
-I jak tam? Udało
się nieco zrzucić tych kilogramów?-pyta kiedy rozpakowuję się.
-Tak. W strój się na
pewno zmieszczę więc nie ma problemu z tym.
-Przecież kochana
żartuję. –mówi uśmiechając się.
Po skończeniu tego
co robiliśmy, zadzwoniłam do Michała mówiąc, że jestem na miejscu, a potem wraz
z trenerką poszłyśmy za zwiady całej wioski i miejsca gdzie będę występować.
Już jutro jest oficjalne otwarcie, a ja pierwszą jazdę mam za dwa dni.
W czasie tego
poznałam bardzo dużo polskich sportowców którzy jak i ja reprezentowali nasz
kraj. Przed pierwszym moim starciem bardzo się denerwowałam.
-Spokojnie będzie
dobrze.-pociera moje ramiona Tamara.
-A jeśli nie
będzie?-pytam.
-Będzie, będzie.
Zobaczysz.
-Tamara jest mi
niedobrze.
-To z nerwów.
Pojedziesz swój układ. Przejdziesz spokojnie tą kwalifikację i za dwa dni
jedziemy kolejny raz.
Pokiwałam głową i
kiedy wyczytali moje nazwisko zrzuciłam z siebie bluzę i uśmiechając się
weszłam na lód. Ustawiłam się na środku tafli i po usłyszeniu melodii ruszyłam.
Tamara miała rację. To przez rangę tej imprezy tak bardzo się denerwowałam.
Zjechałam i szybko wciągnęłam na siebie
bluzę, a potem usiadłam wraz z trenerką, aby zobaczyć wykaz punktów jakie
dostałam za jazdę. Nie było źle. Zajmowałam drugie miejsce więc jest okej. Po
około godzinie dowiedziałam się, że udało mi się przejść do kolejnego etapu.
Przede mną bardzo pracowite dni, bo mam trzy jazdy co drugi dzień. Gdy
wychodziłam z budynku nagle……
__________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam jak podzielić opowiadania.
Oczywiście, że nie mogłabym uśmiercić Kingi, ale nieco dramaturgii nie mogło przecież zabraknąć.:) Mam nadzieję, że w miarę jakoś składny jest ten rozdział, bo nie mam jak zbytnio poprawić go. Pozdrawiam, a na kolejny zapraszam.....no co? Znów od was zależeć będzie kiedy się pojawi. Komentujcie, komentujcie, a jak będzie dużo ich to jutro wstawię nowy. Dobra?
Całuję :*
Jeeeest wiedziałam,że nam tego nie zrobisz;) Ciekawe co Kinia tam zobaczyła;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Czyżby nasz Kinia była w ciąży? Czekam z niecierpliwością, co się stanie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :*
uhh żyje :D i wydaje mi się, że na tej olimpiadzie jeździ już z małym Kubiaczkiem :D czekam niecierpliwie na kolejny :) K.
OdpowiedzUsuńUffff jako komentarz do całej tej sytuacji :p
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wróciłaś :*
OdpowiedzUsuńNormalnie aż zaczęłam śmiać się ze szczęścia, kiedy okazało się, że Kinga żyje :)
Cudownie, że znowu mogą być razem.
Zastanawiam się kogo spotkała Kinga.. I co do tych mdłości, może to jednak nie stres? :P
Czekam na następny :*
A w międzyczasie przypominam, że u mnie pojawiły się nowe rozdziały :)
[love-isnt-enough.blog.pl]
Buziaki :*
"Kiedy ściany zaczną się burzyć
UsuńMam nadzieję, że będziesz stał tuż przede mną
Tam gdzie spotkają się moje kłamstwa z przeszłości
...
Pod powierzchnią
Są rzeczy, które musisz wiedzieć
...
Powiedz mi co zrobisz, by zburzyć ściany"
Zapraszam na rozdział 24 :)
[http://love-isnt-enough.blog.pl/2013/10/05/24-mam-nadzieje-ze-bedziesz-stal-tuz-przede-mna/]
:*
Nareszcie, miałam taką cichą nadzieję, że ta cała akcja z samolotem skończy się właśnie tak jak się skończyła teraz może być już tylko lepiej ;)
OdpowiedzUsuńKurde ty to umiesz zbudować napięcie. :p czekam na następny i mam nadzieje ze pojawi sie jak najszybciej ale już bez złych wiadomości
OdpowiedzUsuńwiedziałam, wiedziałam, wiedziałam :D jesteś świetna :P
OdpowiedzUsuńSUPER!!!! :) Kinia się spóźniła, zakochani znów się spotkali... Kocham Cię za to normalnie! :]
OdpowiedzUsuńTak jak innym, wydaje mi się, że Kinia może być w ciąży ;) Jej mama była w takiej sytuacji, więc byłby to niezły zbieg okoliczności ;D
Czekam na następny! ;)
Buziaki ;*
Zapraszam ^^
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTAK! Kinga żyje :D
OdpowiedzUsuńmyślałam, że jest w ciąży no cóż wszytko się okaże :) Ja juz czekam na następny!
Ola :)
tak tak wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńKinga żyje, oby było jak najwięcej komentarzy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Monia :)
Cudownie wiedziałam że nie uśmiercisz Kingi bardzo się cieszę :P pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńwiedziałam że nie wsiadła do tego samolot to nie było by możliwe:) a Kinga ma mdłości bo może jest w ciąży ale było by fajnie:-) pozdrawiam Gosia ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę opłacało się czekać :)
OdpowiedzUsuńO Boże dzięki Ci!
OdpowiedzUsuńALE FAJNIE!!!!
OdpowiedzUsuńCiesze sie z takiego obrotu spraw w zyciu tej dwojki :-) .
Sadze ze Kinia jest w ciazy :-) i niedlugo bedziemy mieli HAPPY ENDING LOVE STORY(ale to to juz niekoniecznie :-) )
Cieszę się, że Kinga żyje:) Może zobaczyła Michała, który przyleciał na jej występy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
A może zobaczyła Dawida? :D
OdpowiedzUsuńJa od początku wiedziałam, że ty z tą śmiercią Kingi nas wszystkich wrabiasz...mnie nie oszukasz! No i pięknie się wszystko skończyło, bo zaspały, jednak ten sen to dobra rzecz ;) a teraz będzie piękny medalik Olimpijski, pewnie nawet złoto, jak Kingi mama
OdpowiedzUsuń"Komentujcie, komentujcie, a jak będzie dużo ich to jutro wstawię nowy. Dobra?" dobra!!! Ja skomentowałam, taki VIP!!! teraz to już musisz jutro wstawić, wybacz xD
Buziaki, malina :*
wiadomo bylo, ze nie wsiadzie do tego samolotu, cale szczescie.
OdpowiedzUsuńTez sadze,ze jest w ciazy.
a co moglo sie stac nagle.. moze znowu ma mdłosci:D
A już się bałam... Rozdział świetny i mam nadzieję że kolejny pojawi się jak najszybciej ;) życzę natchnienia ;)
OdpowiedzUsuńdziewczyno Ty nawet nie wiesz jakiego mi stracha napędziłaś, z ostatnim rozdziałem, przez cały tydzień sprawdzałam co godzinę, bo może a nóż już dodałaś następny rodział! :D
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wszystko się ułożyło, mam nadzieje, że niedługo pojawi się mały Kubiaczek :)
pozdrawiam :*
w końcu się doczekałam rozdział jak zawsze genialny :D fajne by było gdyby Kinga tak jak jej mama wygrała olimpiadę będą w ciąży :D wydaje mi się że zobaczyła tam Dawida pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńooo jejku zawał serca po prostu. Jak dobrze, że Kinga żyje.
OdpowiedzUsuńNiedługo będzie mały Kubiaczek ;p
czekam na nowy ;*
OdpowiedzUsuńgenialny. czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuń