piątek, 4 października 2013

Rozdział 55





Nagle zadzwonił telefon. Niechętnie podniosłem się i odebrałem go.

-Jak się trzymasz stary?-słyszę głos Bartmana.
-A jak myślisz? Jest fatalnie, nie mam na nic ochoty.
-Żadnych nowych wieści?
-Żadnych.
-Michał……
-Nic nie mów.
-Spoko. W takim razie wpadnę jutro dobra?
-Okej. Na razie.
-No hej.-i rozłącza się.

Przez chwilę trzymam w dłoni urządzenie, gdy nagle znów dzwoni. Czy ten Zbyszek nie może za jednym razem powiedzieć czego chce tylko dzwoni po 15 razy.

-No co jeszcze?-pytam.
-Michał? No nareszcie! Ile można do ciebie dzwonić!-mówi osoba, a ja padam na kolana, bo nie wierzę. Ja chyba w tej chwili śnię.
-Kinga?-pytam.
-No jasne, że ja głuptasie. Nie mam jak długo gadać, ale nie przyjeżdżaj po mnie tak jak miałeś. Zaspałyśmy z Tamarą i spóźniłyśmy się na samolot. Dosłownie 5 minut tylko.-ciągle mówi, a ja zacząłem płakać, ale tym razem ze szczęścia, że ją słyszę.-Ej Michał co jest?
-Jak ja się cieszę, że zaspałaś.-odpowiadam jej.
-A ja nie. Teraz byłabym już w drodze do domu i do ciebie. Stęskniłam się za tobą bardzo.
-Kochanie……naprawdę cieszę się.-i znów zapłakałem.
-Michał czemu płaczesz?
-Kinga…..ten samolot…ten samolot którym miałaś lecieć on…..on zderzył się z innym i oba spadły do morza. Nikt nie przeżył.-odpowiedziałam i usłyszałem ciszę.-Kinga jesteś tam?-dopytuję.
-Tak jestem.
-Nie masz pojęcia co my tutaj przeżywamy……kiedy pokazali to w informacjach…ja po prostu…
-Ciii skarbie. Proszę nie płacz. Wszystko już jest dobrze.
-Nie. Tak bardzo boję, że znów może ci się coś stać. Jak będzie trzeba to ja wsiadam w samochód i jadę po ciebie.
-Do Japonii chcesz przyjechać?
-Tak, byle nie przeżywać tego jeszcze raz.
-Nic mi nie będzie. Powiedziałam, że wrócę to tak zrobię…..a teraz przepraszam, ale kończy mi się karta.
-Dlaczego nie odbierasz swojego telefonu?-pyta.
-Rozładował mi się. Michał muszę kończyć. Kocham cię..

Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo usłyszałem sygnał końca połączenia. Jednak to mnie nie obchodziło. Ona żyje! Ona żyje i nic jej nie jest! Wstałem z podłogi i wpadłem do sypialni kucając obok Pati. Delikatnie poruszyłem ją.

-Co jest?-zapytała otwierając oczy.
-Pati….Kinga….ona….ona żyje!-powiedziałam.
-Co?!-krzyknęła i usiadła szybko.-Ale jak to? Powiedzieli coś w telewizji?
-Nie. Dzwoniła do mnie. Powiedziała, że wraz z Tamarą zaspały i nie zdążyły na lot.
-Zadzwońmy do niej w takim razie. Chcę ją usłyszeć!-uradowana zrywa się z łóżka.
-Komórka jej się rozładowała i dzwoniła do mnie z….no właściwie nie zapytałem skąd. Ale jedyne co wiem to to, że żyje i będzie lecieć późniejszym lotem.

Oboje byliśmy naprawdę szczęśliwi. Kamień spadł mi z serca kiedy usłyszałem po drugiej stronie jej głos. Pati spokojnie znów położyła się na miejsce, a ja zająłem kanapę w salonie i równie szybko zasnąłem.


***

Siedziałam zszokowana na krzesełku. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to co powiedział Michał.

-Kinga co jest?-zapytała trenerka siadając obok mnie i podając kubek kawy.
-Jak dobrze, że nie wsiedliśmy do tego samolotu. Jak dobrze, że zaspaliśmy na niego. –mówię jej, a ona spogląda na mnie dziwnie.
-Dlaczego?
-Tamara……on…my….my byśmy nie doleciały nim na miejsce. Ten samolot zderzył się z innym. Rozumiesz? Gdybyśmy my tam siedziały…..gdybyśmy nie spóźniły się na niego wszystkich znajomych i rodzinę moglibyśmy obserwować jedynie z nieba.-odpowiadam, a z moich oczu spłynęły łzy.
-Spokojnie. –mówi obejmując mnie ramieniem.
-Dziękuję Bogu, że sprawił bym nie wsiadała do tej maszyny.  Dziękuję, że zrobił tak, abyśmy zaspały.
-Teraz już będzie dobrze. Zobaczysz kochana.

Po wypiciu napoju, zamknęłam oczy i pomyślałam co by było gdybyśmy zdążyły na ten na lot. Myśl, że mogłabym nie zobaczyć już Michała….że płakałby wraz z Pati…..nie! To byłoby dla mnie za dużo. Wstałam i podeszłam do okna wyglądając przez nie.

-Mamo, tato…jeśli mnie teraz słyszycie, a wiem że tak to dziękuję wam. Dziękuję, że nie chcecie mnie jeszcze widzieć obok siebie. Nie żebym nie chciała…..kiedyś tak, ale jeszcze nie teraz. Nie mogę zostawić mojego narzeczonego samego. Za bardzo go kocham i nie zniosłabym tego, że cierpiałby. Kocham was i dziękuję, a teraz proszę byście czuwali nad tym lotem. Chcę cała dolecieć do Polski.-szeptałam. Po chwili oddaliłam się i powrotem usiadłam obok trenerki. Dość późno mieliśmy lot do Polski. Po całej odprawie i wejściu na pokład maszyny wystartowaliśmy koło 21:00. Rozsiadłam się w fotelu i nieco denerwowałam się, że nas może spotkać to samo co tamtych ludzi. Zmęczona już tym wszystkim usnęłam. Kiedy się obudziłam wciąż lecieliśmy. Obróciłam głowę w bok i spojrzałam na śpiącą Tamarę. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z portfela zdjęcie Michała. Uwielbiałam na nie patrzeć gdy nie było go obok. Tak ładnie się na nim uśmiechał.
 W końcu po długiej podróży zjawiliśmy się na katowickim lotnisku. Po odebraniu bagaży udaliśmy się do najbliższego autobusu który miał zawieść nas do Jastrzębia. Czekaliśmy na niego 20 minut i gdy tylko nadjechał  wsiadłyśmy z trenerką od razu i po chwili pojazd odjechał.

-Dzwoniłaś do Michała?-zapytała.
-Nie. Zrobię mu niespodziankę. Pewnie będzie troszkę zły, że nie zadzwoniłam do niego, że już jestem tutaj, ale myślę, że nie potrwa to długo.
-Po tym co przeżył na pewno nie.
-Wiem.

Po godzinie jazdy znaleźliśmy się na miejscu. Wysiadłam wcześniej niż Tamara i wraz z walizką wędrowałam w kierunku mieszkania Michała. Z niemałym trudem wciągnęłam bagaż na górę i stanęłam przed drzwiami naciskając dzwonek. Nie czekałam długo, bo drzwi otworzyły się, a w nich zobaczyłam chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego, a on od razu pochwycił mnie w ramiona i namiętnie pocałował. Nie przestawał tego robić dopóki nie oderwałam się na chwilę.

-Walizka.-i wskazałam głową na torbę stojącą za drzwiami. Chwycił za rączkę i wciągnął do środka, zamykając za sobą drzwi. Puścił ją natychmiast i znów podszedł do mnie obejmując mocno w talii i namiętnie całując. Ściągnęłam z siebie kurtkę, odrzucając na ziemię i oplatając rękoma jego szyję. Zrzucając w ekspresowym tempie swoje ubrania skierowaliśmy się do sypialni. Wtedy nie liczyło się dla mnie nic tylko on. Chciałam by znów dostarczył mi przyjemności, by mnie całował i dotykał jak to on tylko potrafi. Po dość wyczerpującym stosunku padłam, a on obok. Chwycił mnie za dłoń i patrzył w oczy.

-Nie masz pojęcia jak żałowałem, że nie było mnie z tobą w tym samolocie….że razem z tobą nie wpadłem do morza.-zaczyna, a po jego policzku spływa łza.-Nie chciałem uwierzyć w to co pokazali w telewizji. To było dla mnie jak kiepski żart……ja nie mogłem cię stracić. Nie teraz! To zdecydowanie za wcześnie było.
-Nie stracisz mnie. Obiecuję.-mówię wycierając spływającą łzę i całując go w usta.-Nigdy.-szepczę, a on delikatnie uśmiecha się.
-To dobrze. Nie mógłbym żyć bez ciebie. –odpowiada, a ja przytulam się do niego mocno.


Kiedy dość nacieszyliśmy się Kubiak opowiedział mi jak to wyglądało u nich. Od razu wybrałam numer Patki, by już się nie martwiła. Normalnie w trakcie popłakała się w słuchawce. Nie umiem chyba sobie wyobrazić tego co oni tutaj przeżyli….co byłoby gdybym ja dowiedziała się, że samolot Michała rozbił się. Jednak cieszę się, że ta cała sytuacja okazała się zwykłym nieporozumieniem, a my znów możemy cieszyć się sobą.



(…)

Święta minęły nam bardzo szybko które spędziliśmy u rodziny Michała. To były jedne z najlepszych jakie kiedykolwiek miałam. Trochę mi się przytyło z tego powodu i mam obawy, że nie zmieszczę się w strój. Mam na szczęście jeszcze tydzień na spalenie tego wszystkiego i lecimy wraz z Tamarą do Włoch w których odbędą się zimowe Igrzyska Olimpijskie.

W dniu wylotu miałam na lotnisku wielkie problem, ponieważ Michał za nic w świecie nie chciał mnie wypuścić na samolot. Zadeklarował się, że sam mnie zawiezie na miejsce.

-Nie Michał! Ty masz spotkania niedługo i musisz na nich być okej?
-Kinga, ale wiesz…
-Nie!-powiedziałam i pocałował go. –Ja muszę już lecieć. Do zobaczenia.-mówię i oddalam się od niego. Macham mu jeszcze i po chwili znikam.

Lot do Włoch minął nam szybko i spokojnie. Już nie mogłam doczekać się kiedy będziemy z Tamarą na miejscu.


(…)

-I jak tam? Udało się nieco zrzucić tych kilogramów?-pyta kiedy rozpakowuję się.
-Tak. W strój się na pewno zmieszczę więc nie ma problemu z tym.
-Przecież kochana żartuję. –mówi uśmiechając się.

Po skończeniu tego co robiliśmy, zadzwoniłam do Michała mówiąc, że jestem na miejscu, a potem wraz z trenerką poszłyśmy za zwiady całej wioski i miejsca gdzie będę występować. Już jutro jest oficjalne otwarcie, a ja pierwszą jazdę mam za dwa dni.



W czasie tego poznałam bardzo dużo polskich sportowców którzy jak i ja reprezentowali nasz kraj. Przed pierwszym moim starciem bardzo się denerwowałam.

-Spokojnie będzie dobrze.-pociera moje ramiona Tamara.
-A jeśli nie będzie?-pytam.
-Będzie, będzie. Zobaczysz.
-Tamara jest mi niedobrze.
-To z nerwów. Pojedziesz swój układ. Przejdziesz spokojnie tą kwalifikację i za dwa dni jedziemy kolejny raz.

Pokiwałam głową i kiedy wyczytali moje nazwisko zrzuciłam z siebie bluzę i uśmiechając się weszłam na lód. Ustawiłam się na środku tafli i po usłyszeniu melodii ruszyłam. Tamara miała rację. To przez rangę tej imprezy tak bardzo się denerwowałam. Zjechałam i  szybko wciągnęłam na siebie bluzę, a potem usiadłam wraz z trenerką, aby zobaczyć wykaz punktów jakie dostałam za jazdę. Nie było źle. Zajmowałam drugie miejsce więc jest okej. Po około godzinie dowiedziałam się, że udało mi się przejść do kolejnego etapu. Przede mną bardzo pracowite dni, bo mam trzy jazdy co drugi dzień. Gdy wychodziłam z budynku nagle……

 __________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo, ale  nie miałam jak podzielić opowiadania. 
Oczywiście, że nie mogłabym uśmiercić Kingi, ale nieco dramaturgii nie mogło przecież zabraknąć.:) Mam nadzieję, że w miarę jakoś składny jest ten rozdział, bo nie mam jak zbytnio poprawić go. Pozdrawiam, a na kolejny zapraszam.....no co? Znów od was zależeć będzie kiedy się pojawi. Komentujcie, komentujcie, a jak będzie dużo ich to jutro wstawię nowy. Dobra?
Całuję :*

29 komentarzy:

  1. Jeeeest wiedziałam,że nam tego nie zrobisz;) Ciekawe co Kinia tam zobaczyła;D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby nasz Kinia była w ciąży? Czekam z niecierpliwością, co się stanie :D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. uhh żyje :D i wydaje mi się, że na tej olimpiadzie jeździ już z małym Kubiaczkiem :D czekam niecierpliwie na kolejny :) K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uffff jako komentarz do całej tej sytuacji :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dobrze, że wróciłaś :*

    Normalnie aż zaczęłam śmiać się ze szczęścia, kiedy okazało się, że Kinga żyje :)
    Cudownie, że znowu mogą być razem.

    Zastanawiam się kogo spotkała Kinga.. I co do tych mdłości, może to jednak nie stres? :P

    Czekam na następny :*

    A w międzyczasie przypominam, że u mnie pojawiły się nowe rozdziały :)
    [love-isnt-enough.blog.pl]

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kiedy ściany zaczną się burzyć
      Mam nadzieję, że będziesz stał tuż przede mną
      Tam gdzie spotkają się moje kłamstwa z przeszłości
      ...
      Pod powierzchnią
      Są rzeczy, które musisz wiedzieć
      ...
      Powiedz mi co zrobisz, by zburzyć ściany"

      Zapraszam na rozdział 24 :)

      [http://love-isnt-enough.blog.pl/2013/10/05/24-mam-nadzieje-ze-bedziesz-stal-tuz-przede-mna/]

      :*

      Usuń
  6. Nareszcie, miałam taką cichą nadzieję, że ta cała akcja z samolotem skończy się właśnie tak jak się skończyła teraz może być już tylko lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde ty to umiesz zbudować napięcie. :p czekam na następny i mam nadzieje ze pojawi sie jak najszybciej ale już bez złych wiadomości

    OdpowiedzUsuń
  8. wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam :D jesteś świetna :P

    OdpowiedzUsuń
  9. SUPER!!!! :) Kinia się spóźniła, zakochani znów się spotkali... Kocham Cię za to normalnie! :]
    Tak jak innym, wydaje mi się, że Kinia może być w ciąży ;) Jej mama była w takiej sytuacji, więc byłby to niezły zbieg okoliczności ;D
    Czekam na następny! ;)
    Buziaki ;*

    Zapraszam ^^
    http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. TAK! Kinga żyje :D
    myślałam, że jest w ciąży no cóż wszytko się okaże :) Ja juz czekam na następny!
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  12. tak tak wspaniały rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kinga żyje, oby było jak najwięcej komentarzy :D
    Pozdrawiam Monia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudownie wiedziałam że nie uśmiercisz Kingi bardzo się cieszę :P pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  15. wiedziałam że nie wsiadła do tego samolot to nie było by możliwe:) a Kinga ma mdłości bo może jest w ciąży ale było by fajnie:-) pozdrawiam Gosia ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę opłacało się czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O Boże dzięki Ci!

    OdpowiedzUsuń
  18. ALE FAJNIE!!!!
    Ciesze sie z takiego obrotu spraw w zyciu tej dwojki :-) .
    Sadze ze Kinia jest w ciazy :-) i niedlugo bedziemy mieli HAPPY ENDING LOVE STORY(ale to to juz niekoniecznie :-) )

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszę się, że Kinga żyje:) Może zobaczyła Michała, który przyleciał na jej występy;)
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  20. A może zobaczyła Dawida? :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja od początku wiedziałam, że ty z tą śmiercią Kingi nas wszystkich wrabiasz...mnie nie oszukasz! No i pięknie się wszystko skończyło, bo zaspały, jednak ten sen to dobra rzecz ;) a teraz będzie piękny medalik Olimpijski, pewnie nawet złoto, jak Kingi mama
    "Komentujcie, komentujcie, a jak będzie dużo ich to jutro wstawię nowy. Dobra?" dobra!!! Ja skomentowałam, taki VIP!!! teraz to już musisz jutro wstawić, wybacz xD
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
  22. wiadomo bylo, ze nie wsiadzie do tego samolotu, cale szczescie.
    Tez sadze,ze jest w ciazy.
    a co moglo sie stac nagle.. moze znowu ma mdłosci:D

    OdpowiedzUsuń
  23. A już się bałam... Rozdział świetny i mam nadzieję że kolejny pojawi się jak najszybciej ;) życzę natchnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. dziewczyno Ty nawet nie wiesz jakiego mi stracha napędziłaś, z ostatnim rozdziałem, przez cały tydzień sprawdzałam co godzinę, bo może a nóż już dodałaś następny rodział! :D
    Jak dobrze, że wszystko się ułożyło, mam nadzieje, że niedługo pojawi się mały Kubiaczek :)

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  25. w końcu się doczekałam rozdział jak zawsze genialny :D fajne by było gdyby Kinga tak jak jej mama wygrała olimpiadę będą w ciąży :D wydaje mi się że zobaczyła tam Dawida pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  26. ooo jejku zawał serca po prostu. Jak dobrze, że Kinga żyje.
    Niedługo będzie mały Kubiaczek ;p

    OdpowiedzUsuń
  27. genialny. czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń