Kobieta spojrzała nas nas zsuwając z nosa lekko okulary.
-Czy coś jest nie tak z naszym
maleństwem?-pytam przerażona.
-Nie. Wszystko jest
w porządku…..więc mówi pani, że była już u lekarza.-zaczyna odkładając długopis.
-Tak.
-I co dokładnie
powiedział?-zapytała.
-Że jestem w ciąży,
w 3 tygodniu.
-I to
wszystko?-dopytuje.
-Tak to wszystko.
-A mają może państwo
rodzeństwo?-zadaje wciąż pytania.
-Ja nie mam, a mój
narzeczony ma brata.-odpowiadam.
-Straszy, młodszy,
bliźniak?-zwraca się z pytaniami do siatkarza.
-Starszy, ale co to
ma do rzeczy?-pyta Michał.
-A mieli może
państwo jakieś pokolenie w którym występowały bliźniaki?-pyta.
-U mnie
nie.-odpowiadam.
-Z tego co wiem u
mnie też nie.-dodaje Michał.
Spogląda na nas i
znów włącza sprzęt. Przekręca w naszym kierunku bardziej monitor i wskazuje na
niego.
-Widzą państwo tą
jasną plamkę?
-Tak.-odpowiadamy
równo.
-To jest wasze
dziecko.-mówi i przesuwa urządzenie nieco w prawo.-A tą jasną?-dopytuje
wskazując na kolejną z nich.
-Widzimy.
-W takim razie chcę
pogratulować, bo zostaną państwo rodzicami bliźniaków.
-Że co?Ale to pewne?
Przecież tamten lekarz nie powiedział mi tego.-zapytałam z niedowierzaniem.
-W tamtej fazie
mogło to wszystko być tak ulokowane, że badanie nic nie wykazało. Teraz kiedy
dzieciaki nieco zmieniły swoje położenie wszystko widać. Naprawdę to jest
dziwne, bo zazwyczaj bliźniaki rodzą się w takich rodzinach w których
występowały ciąże mnogie.-mówi, a ja spoglądam na bladego Michała. –I te
mdłości….to normalne, że są takie intensywne przy ciąży bliźniaczej. W końcu to
nie jedno, a dwójka dzieci.-odpowiada, a my wciąż jesteśmy jeszcze w szoku.
Podaje mi ręczniczki i wycieram sobie brzuch, a następnie zasiadamy przy biurku.
Przepisała mi jakieś witaminy i powiedziała jak mogę zminimalizować te wymioty.
Wyznaczyła mi również termin na drugą wizytę. Wzięłam wszystkie papierki które
mi dała i wraz z Kubim udaliśmy się do samochodu. Włożył kluczyki do stacyjki,
lecz nie odjeżdżał. Spoglądał przed siebie, tak jak ja.
-Michał boję
się.-zaczęłam.-Bałam się, że nie dam rady sobie przy jednym dziecku jak nam się
urodzi, a co mam powiedzieć kiedy za jednym razem będzie ich aż dwójka.-szepczę
i wycieram łzy z policzków.
-Ja też się boję
Kinia…..ja…ja nigdy się nie spodziewałem, że takie coś nas spotka.-odpowiada i
odwraca się w moja stronę.-Ale damy sobie radę. Obiecuję, że nie zostawię cię z
tym samej. Razem wychowamy nasze dzieci. W razie czego poprosimy moich rodziców
o pomoc. Nie będziemy sami.-mówi i przytula mnie do siebie.-Wciąż jestem w
szoku tego, że to będą bliźniaki.-zaczyna śmiejąc się.
-Ja też nie
przypuszczałam, że tak wyjdzie.
-Ale to będzie
podwójne szczęście. Wiesz?
-Wiem…..a teraz
jedźmy już do domu, bo jestem nieco głodna wiesz?
-Nie ma sprawy
słońce.
I odpala samochód,
po drodze wstępując do sklepu po jakieś zakupy i do mieszkania. W środku
przyrządza nam pyszne naleśniki. Po nich siadamy na kanapie i oglądamy jakiś
film.
-Komu powiemy
pierwszemu?-pytam.
-Nie wiem.
-Może pojedziemy
jutro na przykład do twoich rodziców i poinformujemy ich o wszystkim, a kiedy
przyjdzie Zbyszek z Mają na kolację to wtedy im powiemy.
-Okej. A Pati kiedy
chcesz powiedzieć?-zapytał.
-Wiesz….tak
pomyślałam, że może zaprosić ich również w sobotę. Będą nasi przyjaciele i
oznajmimy im to wszystko.
-Może być
tak.-odpowiada.
Wieczorem wysyłam do
Patrycji SMSa, że w sobotę urządzamy spotkanie i chcę by wraz z Damianem
przyszli do mnie i Michała. Ciekawa jestem jak wszyscy zareagują na ciążę….może
nie tyle co ciążę, co ciążę bliźniaczą.
(…)
Po kilku dniach
wybraliśmy się do państwa Kubiaków. Ich reakcja była różnorodna. Na początku
się cieszyli z wnuków, a kiedy oznajmiliśmy, że z wnucząt i wytłumaczyliśmy im
wszystko to byli nieco zszokowanie, ale tylko chwilę, a po niej mocno
wyściskali nas gratulując wszystkiego. Mama Michała powiedziała, że w razie
czego zawsze mogę zwrócić się do niej o poradę, albo pomoc i gdy przy dzieciach
będzie trzeba pomóc to również to zrobi. Naprawdę byłam spokojniejsza kiedy
wiedziałam, że w razie czego mam na kogo liczyć. Po zjedzeniu kolacji
wróciliśmy do domu. Położyłam się od razu do łóżka, a Kubi obok mnie.
Uśmiechnęłam się, a ten mocno przytulił do siebie szepcząc do ucha:
-Kocham was moje
skarby.
-My ciebie też
kochamy Misiu.-odpowiedziałam i pocałowałam go. Nie miałam ochoty na nic, więc
przykryłam się jedynie kocem i poszłam spać.
Gdy rano obudziłam się, siatkarza nie było obok mnie. Odrzuciłam na bok koc i wstałam udając
się za zapachem. Chłopak stał w kuchni i smażył coś.
-Dzień
dobry.-powiedziałam obejmując go od tyłu. Mój kucharz odłożył widelec i
odwrócił się do mnie przodem namiętnie całując w usta.
-Dzień dobry. Na co
masz ochotę co?-pyta.
-Nie wiem.
-Mogę dać ci sałatkę
którą rano zrobiłem.
-Przecież ja miałam
ją zrobić.-odpowiadam opierając dłonie na talii.
-Kochanie musisz się
oszczędzać.
-Michał! Ja jestem
dopiero w początkowej fazie ciąży. Poza tym ciąża to nie choroba.
-Ja wiem,
ale….-zaczyna lecz zamykam mu usta pocałunkiem.
-Przestań. Daj mi
lepiej trochę tej sałatki i kanapkę z szynką.-mówię siadając przy stoliku.
-Się robi.
Gdy zjadłam poszłam
wziąć prysznic i ubrać się. Gdy skończyłam to, zaczęłam rozstawiać talerzyki,
szklanki i sztućce na stole. Za godzinkę mieli pojawić się nasi przyjaciele.
Kiedy z Michałem dopięliśmy wszystko na ostatni guzik, zadzwonił dzwonek do
drzwi. Gdy otworzyłam je zauważyłam Patkę i od razu wpadłam jej w ramiona.
-Kinia gratuluję ci
wygranej. Nawet nie wiesz jak cieszę się z tego powodu.-mówi.
-Ja też się cieszę.
–odpowiadam i odsuwam się by móc powitać również jej chłopaka. Pierwszy raz
oficjalnie widzę się z nim. Wręcza nam butelkę wina, a ja przekazuje ją
Kubiakowi. Nim zdążyli wejść znów zadzwonił dzwonek. Przyszli nasi ostatni
goście. Do środka po chwili weszli Maja z Zibim witając się ze wszystkim.
Zaprosiliśmy wszystkich do stołu, a my udaliśmy się do kuchni by przynieść
ciepłe jedzenie.
-Mmmm..-mówi Zibi
chwytając za łyżkę i nakładając sobie jedzenia na talerz.-Wyśmienicie pachnie.
Kiedy wszyscy
skosztowaliśmy już potraw odezwał się znów atakujący.
-Widziałem winko na
szafce. Czemu nie nalejesz go do tej pysznej potrawy co?-zadaje pytanie Bartman. On jak nikt inny jest bezpośredni i mówi co myśli. W końcu czuje się
w tym mieszkaniu jak u siebie w domu. Spoglądam na Michała, a on uśmiecha się
do mnie.
-Na razie nie
będziemy go otwierać zanim wam czegoś z Kingą nie powiemy.-zaczyna.
-Ustaliliście już
datę ślubu tak?-zadaje pytanie podekscytowana Patrycja.
-Nie do
końca.-odpowiadam.-Nieco odsuwamy tę datę…..ponieważ…..
-Ponieważ Kinga jest
w ciąży.-dopowiada Michał i patrzymy na całą czwórkę. Już szczęśliwi mają
zamiar poderwać się i gratulować nam kiedy powstrzymujemy ich.
-No i właśnie
dlatego nasz ślub odbędzie się później.-mówię.
-Chłopiec? Dziewczynka?
Który tak w ogóle to miesiąc?-pyta moja przyjaciółka.
-No właśnie! Będę
pomagał przy małej księżniczce, czy przyszłym siatkarzu?-zapytał Zibi.
-Właściwie sami nie
wiemy tego. Za wcześnie na to żeby wiedzieć to. –mówię.-Możliwe, że przy dwóch
księżniczkach będziesz pomagał, ewentualnie dwóch siatkarzach, lub przy
siatkarzu i księżniczce.-dodaję, a wszyscy patrzą na mnie.
-Kinga ja tego nie
rozumiem.-powiedział zdezorientowany Zibi.
-No czego tu nie
rozumieć?-pyta Kubi.-Będziemy mieli bliźniaki. Lepiej?-kieruje swą wypowiedź
Michał do Zbyszka.
-Że bliźniaki? Że
to….że takie same?-jąka się atakujący.
-Tak
kurwa!-odpowiada śmiejąc się Misiek.
-To żeś Misiek
strzelił! Za jednym razem od razu dwójka. Nieźle zaplanowałeś to. Poza tym
niezły nabój musiał być.-zaczyna Zibi swój wywód i od razu w pokoju wszyscy
wybuchają śmiechem.
-Weź Zibi ty się
puknij w głowę czy co.-odpowiada mu mój narzeczony, a po chwili Patka wstaje i
podchodzi do mnie mocno mnie ściskając.
-Będę podwójną
ciocią. Nie masz pojęcia jak bardzo się z tego cieszę.-mówi.
-Ja też.
Każdy po kolei
zaczął nam gratulować. I Maja i Damian i Zbyszek który wyściskał mnie i schylił na wysokość mojego brzucha, by
powitać dzieciaki. Kubiak odciągał go i powiedział by się nie wydurniał, ale po
chwili znów go ściskał naprawdę ciesząc się z tego co nam się przytrafiło.
-To teraz możemy
otworzyć te wino.-mówię wstając od stołu by sięgnąć po butelkę.
-A ty
możesz?-zapytał Zibi.
-Lampka czerwonego
wina mi nie zaszkodzi. –dopowiadam i wracam z alkoholem. Damian zajmuje się otworzeniem go i rozlewa od razu. Wznosimy toast i upijamy łyka, a po chwili
znów wracamy do jedzenia i do rozmowy. Oczywiście numerem jeden była moja
ciąża. Patrycja ze Zbyszkiem już wymyślali dla naszych dzieciaków imiona i
deklarowali, że to on, albo ona będzie najlepszym wujkiem/ciocią. Naprawdę
zabawnie to wyglądało. Później temat wkroczył na temat Igrzysk i mojego
wywalczenia medalu. Siedzieliśmy tak do 23:00. Nasi goście zaczęli się już
zbierać i nim się obejrzeliśmy rozeszli się do domów.
-To będzie istna
rywalizacja kto będzie lepszym wujostwem.-mówię zaplatając dłonie na szyi
Michała.
-Oj będzie.
Przynajmniej wiemy, że możemy na nich liczyć w razie czego.-odpowiada obejmując
mnie w tali i przyciągając do siebie, by po chwili wpić się namiętnie w moje
usta.
-Wiesz mam ochotę na coś.
-Na co?-pyta.
-Ty.. ja.... łóżko i
seks.-mówię zalotnie przygryzając delikatnie wargę i przesuwając palcem wskazującym po torsie przyjmującego.
-Ale możesz kiedy
jesteś w ciąży?-zadaje mi pytanie.
-Tak. Nic mi nie
będzie.
Gdy odpowiedziałam
mu od razu udaliśmy się do sypialni i tam doszło do zbliżenia. Strasznie mi
tego brakowało przez jakiś czas. Poza tym niedługo będę wyglądać jak ciężarówka,
więc korzystam z seksu dopóki daję radę.
_____________________________________________________________________________________
Wpierw przepraszam za to, że nie dodałam wcześniej rozdziału, za to że nie komentuję waszych blogów, ale czytam. Postaram się jednak to zmienić, bo wiem jak ważna dla każdej blogerki jest opinia, choćby najmniejszy komentarz.
Zgadłyście, że to będą bliźniaki. :) Chyba niczym już was nie zaskoczę...chociaż.....nie wiem. Zobaczymy. Na pewno jedno jest pewne, że jesteśmy coraz bliżej końca.
Pozdrawiam :)